wtorek, 7 grudnia 2010

Czarna rozpacz.

W sejmowych ławach poselskich zasiądzie pierwszy Murzyn.
Jest nim pochodzący z Nigerii John Godson, od niedawna Polak.
Rzecz jasna, reprezentować on będzie przewodnią siłę narodu, czyli Platformę Obywatelską.

Co wie o Polsce, Polakach i zawiłościach natury polskiej John Godson?
Raczej nic.
Przynajmniej się tym nie chwali.
Przyjechał do Polski w 1993 roku i od tamtego czasu kręci różne biznesy, a to jako wykładowca, a to jako właściciel szkoły językowej, a to jako radny.
Wszystko pod egidą jedynie słusznej siły, ku czci i chwały wielkiego „słońca Peru”.

O dziwo, John Godson, mimo że jest czarnoskórym i kompletnie nie znającym natury polskiej osobnikiem – idealnie oddaje profil mentalny i osobowościowy członka PO.

- Zero wiedzy o kraju, jego historii.
- Raczej nie państwowiec, a biznesmen
(wśród białych w PO mile widziany były cińciarz)
- Gorący orędownik wprowadzania „nowych wartości” w miejsce tradycji i Polskiej kultury.

Do tej pory John Godson zasłynął jedynie z protestu, jaki wystosował do posła PiS Ryszarda Czarneckiego, w którym zarzucił jemu oraz całemu Prawu i Sprawiedliwości „działania, które graniczą z faszyzmem” (sic!)
Poszło o stwierdzenie "Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść", którego użył Czarnecki w swoim wpisie nt. Danuty Huebner i jej relacjom z PO.

Już dziś gratuluję Platformie Obywatelskiej błyskotliwego posła, znającego się na poprawności politycznej lecz kompletnie nie znającego niuansów języka polskiego oraz tradycji przysłów i powiedzeń.

Czy z okazji czyjegoś widzimisię, mamy zmieniać obyczaje i zachowania?
Może lepiej zmienić posła, który dopiero po jakimś przyspieszonym kursie mógłby „pójść do ludzi” na Wiejskiej.

Niestety John Godson jest i być musi posłem. Stanowi on bowiem maskotkę Platformy Obywatelskiej, przykład na poszanowanie internacjonalistycznych wartości tej partii.
Taki "nasz misio-perełka" z PO.

Tak jak w TVN bryluje niejaka Mensah czy inna Kazadi, tylko dlatego że mają czarny kolor skóry, tak z identycznych pobudek Godson będzie posłem PO.
W końcu przykład idzie z góry, „od przyjaciół z TVN”.

P.S> Jeszcze jedno łączące Godsona z wzorcowym peowcem. Brak kompletny wiedzy o tym, o czym mówi. Jestem ciekaw, co według Godsona ma faszyzm do polskiego przysłowia o „murzynie”?

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Komisja pisze raport...

Wspólna, międzypaństwowa, niezależna komisja pisze raport dotyczący przyczyn ‘tragedii smoleńskiej”
















(na bazie obrazu Ilii Riepina „Kozacy piszą list do sułtana”)

środa, 1 grudnia 2010

Komuna Band - Monika

Podłe ataki paskudnych patriotycznych środowisk spowodowały powstanie zjednoczonego frontu obrony "najlepszej dziennikarki PRL-bis"!
Jak zawsze, niezawodna "Rodzina Agora" i Ojciec Redaktor M. dali opór wstrętnym insynuacjom i wyprodukowali piękną pieśń o "najjaśniejszej postaci polskiego dziennikarstwa".
Już jest ona przebojem na Czerskiej, a gwarantujemy, że będzie hitem karnawału.
Ku chwale Ojca Redaktora!

środa, 24 listopada 2010

Zaskakiwacz

Podstawowym zajęciem Pana Komorowskiego, pracującego obecnie na etacie Prezydenta Państwa jest zaskakiwanie.
Ów osobnik, ledwo zadomowił się w Belwederze a już wprowadził w nudne życie prezydenckie (i to w nadwyżce) wszelkie fuck-upy, jakie tylko były możliwe.
Oczywiście z zaskoczenia.
Zaskoczył tym wszystkich, nawet platformiaków nie pomijając Tuska z przyległościami.

Poważny, charyzmatyczny, patriota, wierzący...itp...itd... tak mówili w czasie kampanii prezydenckiej Nowak i komiteciarze wyborczy o swoim kandydacie.
Nie powiedzieli tylko z punktu widzenia jakiego narodu te wspaniałości głosili.
Odczuwam, że z punktu widzenia Polaków to nie było.
Pan Komorowski bowiem, zaczerwienił się mocno i niczym niejaki Wałęsa (był kiedyś taki prezydent...) wzmacnia niemiłosiernie lewą nogę.

Jak na zaskakiwacza przystało, Komorowski palnął focha i dał robotę bezrobotnym gwiazdom epoki „mazowicczyzny” oraz PZPR-u.
Rozlazły się po Blelwederze Nałęcze, Osiatyńskie, Lityńskie ku rozpaczy patrzącego na to wszystko z portretu Marszałka.

Im dalej – tym gorzej.
Ledwo udało się to strawić, Prezydent Komorowski znów zaskoczył.
Postanowił wręczyć ordery państwowe.
Też nie mogło obyć się bez gafy.
Ordery Orla Białego wręczył typom spod ciemnej gwiazdy, a nawet i jednemu spod czerwonej.
Stopień zasług owych delikwentów dla Państwa Polskiego, jest na poziomie jaki prezentuje np. dozorca w moim bloku, niejaki Pan Rysio (bardzo pana Rysia przepraszam za porównanie).
Znów sobie Pan Komorowski wzmocnił lewą nogę. A nawet (w przypadku jednego odznaczonego) i środkową...

Dziś zaskoczyła obywateli kolejna „dobra” wiadomość.
Prezydent zaprosił na posiedzenie RBN Wojciecha Jaruzelskiego.
Kim jest ów dżentelmen nie muszę chyba wyjaśniać, lecz dla zasady wspomnę tylko, że w języku polskim brak wystarczająco obraźliwych słów by nazwać tego osobnika.
Posunięciem tym Komorowski zaskoczył chyba nawet samego siebie.

Mając na uwadze ciągłą progresję efektów zaskakiwania, pokuszę się o podanie kilku propozycji decyzji, którymi może nas zaskoczyć Pan Prezydent!
Czym nas zaskoczy w najbliższym czasie?

a) W Sali Głównej Belwederu ustawi obok flag NATO oraz Polskiej, czerwony sztandar z sierpem i młotem.

b) Na powitanie prezydenta MIedwiediewa ubierze się w mundur czerwonoarmisty i czapkę „budionnówkę”.

c) Zatrudni na etacie doradcy ds. kombatantów Stefana Michnika i odznaczy go Orderem Orła Białego.

d) Przejdzie pieszo i na bosaka trasę od Lenino do Berlina ciągnąc za sobą rydwan z kukłą Miedwiediewa.

wtorek, 23 listopada 2010

Czas rozłamów nie ominie i nas

-„Wybory samorządowe wygraliśmy bezdyskusyjnie, a teraz czas na realizację własnych ambicji politycznych" - powiedział już na wstępie popularny polityk PO w rozmowie, którą odbyłem w dniu wczorajszym, w jednej z warszawskich restauracji.

-„PiS się sypie, nie jest groźny. Czas więc aby wulkan eksplodował. Donald Tusk trzymający do tej pory w ryzach całe ugrupowanie napsuł już morze krwi wielu członkom. Teraz przyszedł czas na działania...

Trzeba było odczekać czas wyborów, ale niezdrowo jest tłumić emocje..."

W istocie, dyktatorskie rządy Tuska i Schetyny nie są na rękę wielu ludziom z PO. W kuluarach mówi się, że mniej znaczni członkowie ugrupowania wysoce nie są zadowoleni z pomijania ich przy partyjnych awansach i zaszczytach.

Brak roztaczanych perspektyw i duszenie inicjatyw oddolnych, to coraz częstsze praktyki władz partii.

Również ludzie związani z tzw. prawym skrzydłem PO są zawiedzeni.

-„Taki Jarek Gowin czy Antek Mężydło od pewnego czasu nie mogą doczekać się posłuchania u premiera. Po usunięciu Palikota, Tusk próbuje nie drażnić lewej strony platformy i ignoruje prawicę. To jak nic doprowadzi do rozłamu. W zeszłym tygodniu odbyło się spotkanie niezadowolonych i jest bardzo prawdopodobne, że to właśnie Gowin stanie na czele zawiedzionych rozłamowców”.

Także wielu z lewej strony partii nie podoba się rozstanie z Palikotem.

-„Janusz już po swoim odejściu powiedział dużo o stosunkach w partii. Może o wiele za dużo. Najgorsze, że wielu posłów i polityków lewego skrzydła uważa tak samo jak on. Gdyby byli wolnymi ludźmi, może też wypowiedzieliby się w ten sposób... ale człowiek od "czarnej roboty" czyli Schetyna trzyma mocno za twarz..."

Jak to w życiu bywa, skargi, gdy już zaczną sypać się, to sypią się ze wszystkich stron. Niezadowoleni pobudzają innych do niezadowolenia.

-„Lewe ramie na czele z Iwoną (Śledzińską-Katarasińską - przyp. autora) też zarzuca kierownictwu ignorowanie niektórych polityków. Właściwie zdecydowani opuścić partię są już tacy centrolewicowi posłowie jak: Łukasz Tusk (sic!), Iwona Guzowska, Andrzej Buła, Agnieszka Pomaska i jeszcze dwie-trzy osoby..."

Istotnie, rola i pozycja w partii posłanki Katarasińskiej wyraźnie zmalała. Pretendująca niegdyś nawet do urzędów ministerialnych, urlopowana dziennikarka "Gazety Wyborczej" wyraźnie straciła względy szefa partii, a to boli. Znużona bezruchem jest też Pomaska i Guzowska, które liczyły na dużo więcej.

Osobny problem stanowią odrzuceni po "aferze hazardowej".

-„Zbyszek i Mirek mają już dość. Głęboka rana i poczucie krzywdy już się raczej nie zabliźnią. Szczególnie Chlebowski cały czas uważa, że to właśnie Tusk winien jest zrobienia z niego ofiarnego kozła.

Zbyszek mówił, że odstawienie go na boczny tor było niesprawiedliwe, bo np. Schetyna nie poniósł żadnych konsekwencji..."

Zbigniew Chlebowski już wiele miesięcy pozostaje po za polityką. Dla człowieka żyjącego z władzy i dla władzy, taka sytuacja jest nie do zaakceptowania. Ruchu z jego strony należy się wkrótce spodziewać. Inaczej sprawa ma się z Mirosławem Drzewieckiem.

-„ O, Mirek nic nie musi... Mimo, że ma wielki żal do Tuska, ale i do Schetyny i Niesiołowskiego za zostawienie go na pożarcie mediom. Ale on nic nie musi. Stać go na to. Słyszało się też, że rozmawiał już z Elą Jankowską (Elżbieta Jankowska, łódzka posłanka SLD) i chętnie porozumie się w wiadomej sprawie ze sojuszem. Czas pokaże..."

Czy to już wszyscy niezadowoleni?

Raczej nie. Lansowanie grupy najbliższych współpracowników w rodzaju Schetyny, Grupińskiego, Grasia, Grada, Szejnfelda...itp. oraz wyniesienie "frakcji śląskiej" (Tomczykiewicz) wzbudza niepokój "niedocenionych" o mniejszych niż wymienieni zasługach oraz "odrzuconych" a dawniej "bogatych".

Ludzie ci zdają sobie sprawę, że w PO dalej już nie zajdą.

-„Szara masa w rodzaju planktonu poruszającego się po dnie zostanie, jak w większości partii politycznych. Oni zdają sobie sprawę, że sami prochu nie wymyślą i jest im tu dobrze. Jednak dla wielu, szczególnie dla młodych, ambitnych zmiany oznaczają awans polityczny... Warto próbować... I oni spróbują...! Znam kilku takich. Wystarczy ich pociągnąć za sobą, pokazać drogę. Pójdą, daję głowę..."

A co z Czumą, Miodowiczem, Biernackim, Smirnowem...? Są to ludzie o wielkich zasługach i znanych nazwiskach.

-„Ich czas minął. Oni w PO już nie zaistnieją. Mówił mi kiedyś Marek Biernacki, że tak właściwie jego praca w PO polega na czekaniu.... On czeka aż jakieś poważne ugrupowanie da mu sygnał i będzie mógł odejść z Platformy.

Czuma już od dawna jest po za PO. Nikt go nie traktuje poważnie, a po jego przygodzie ministerialnej, aferze z synem i stylu odejścia jest skreślony. A Miodowicz i Smirnow.... mumifikacja, choć taki Kostek zasłużył się bardzo. Dekatyzacja Cimoszewicza to majstersztyk..."

Kto zatem ma dość? Kto zostawi Platformę i zmieni barwy parlamentarne?

Jeżeli odejdą, to dokąd? Czy zasilą istniejące ugrupowania? Czy założą własne?

-„Nie chcę uchodzić za defetystę, ale miesiąc, dwa miesiące po ułożeniu władz w regionach, gdy kurz wyborczy opadnie, szeregi się nieco przewietrzą.... Według moich rachunków może być to nawet grupa 18-30 posłów.

Co zrobią? Wiem, że kilku z prominentnych i bardziej wpływowych posłów szykuje się do założenia liberalno-centrystycznego ugrupowania politycznego. Zapewne pociągną za sobą część wychodźców. Inni pójdą do Palikota, a jeszcze inni do... Kluzik-Rostkowskiej. Ktoś pewnie do SLD. Ja nawet już podejrzewam kto się gdzie znajdzie, ale na razie cisza... Przynajmniej do stycznia. W każdym razie czas rozłamów nie ominie i nas "

Jeżeli przytaczane prognozy miały by się spełnić oznaczałoby to, że reprezentacja Platformy w sejmie zmniejszyłaby się do 170-175 posłów.

To tak do parlamentarnych wyborów. A później?

Ilu wyborców pociągną Gowin, Biernacki, Katarasińska, Miodowicz czy Chlebowski?

Czym, po wyjściu grupy tak znanych parlamentarzystów "zaczaruje" wyborców szefostwo PO? Najbliższa przyszłość nie wróży najlepiej Platformie Obywatelskiej.

Czas rozłamów nastał.

Kawalerowi Orderu Orła Białego

Taki krótki wierszyk wspominkowy. Nadal cholera człowieka szlag trafia....
---------------------------------------------------------------------

Kawalerowi Orderu Orła Białego

Próżno z jadem sączysz słowa
Próżno fałszem prawdę trujesz
Próżno kłamstwem mieszasz w głowach
Próżno sądem wolność szczujesz

Próżno, ale zanim mit twój runie
I w ostatnią twą godzinę
Ktoś ci w końcu w gębę splunie
Wpierw cię nazwie skurwysynem!


(Yarrok, XI.2010)

poniedziałek, 22 listopada 2010

Czerwoni wodzowie...

Gdy obejrzałem wczoraj zdjęcie p. "prezydęta" w pozie niedbałej, zrobione na zlocie NATO, zaraz przyszło mi do głowy poniższe skojarzenie.

Kojarzenie polityków ze zwierzętami nie jest niczym nowym. Wszyscy pamiętamy "Polskie ZOO" i postaci tam występujące. Dlatego bez obrazy Panowie...