wtorek, 23 listopada 2010

Czas rozłamów nie ominie i nas

-„Wybory samorządowe wygraliśmy bezdyskusyjnie, a teraz czas na realizację własnych ambicji politycznych" - powiedział już na wstępie popularny polityk PO w rozmowie, którą odbyłem w dniu wczorajszym, w jednej z warszawskich restauracji.

-„PiS się sypie, nie jest groźny. Czas więc aby wulkan eksplodował. Donald Tusk trzymający do tej pory w ryzach całe ugrupowanie napsuł już morze krwi wielu członkom. Teraz przyszedł czas na działania...

Trzeba było odczekać czas wyborów, ale niezdrowo jest tłumić emocje..."

W istocie, dyktatorskie rządy Tuska i Schetyny nie są na rękę wielu ludziom z PO. W kuluarach mówi się, że mniej znaczni członkowie ugrupowania wysoce nie są zadowoleni z pomijania ich przy partyjnych awansach i zaszczytach.

Brak roztaczanych perspektyw i duszenie inicjatyw oddolnych, to coraz częstsze praktyki władz partii.

Również ludzie związani z tzw. prawym skrzydłem PO są zawiedzeni.

-„Taki Jarek Gowin czy Antek Mężydło od pewnego czasu nie mogą doczekać się posłuchania u premiera. Po usunięciu Palikota, Tusk próbuje nie drażnić lewej strony platformy i ignoruje prawicę. To jak nic doprowadzi do rozłamu. W zeszłym tygodniu odbyło się spotkanie niezadowolonych i jest bardzo prawdopodobne, że to właśnie Gowin stanie na czele zawiedzionych rozłamowców”.

Także wielu z lewej strony partii nie podoba się rozstanie z Palikotem.

-„Janusz już po swoim odejściu powiedział dużo o stosunkach w partii. Może o wiele za dużo. Najgorsze, że wielu posłów i polityków lewego skrzydła uważa tak samo jak on. Gdyby byli wolnymi ludźmi, może też wypowiedzieliby się w ten sposób... ale człowiek od "czarnej roboty" czyli Schetyna trzyma mocno za twarz..."

Jak to w życiu bywa, skargi, gdy już zaczną sypać się, to sypią się ze wszystkich stron. Niezadowoleni pobudzają innych do niezadowolenia.

-„Lewe ramie na czele z Iwoną (Śledzińską-Katarasińską - przyp. autora) też zarzuca kierownictwu ignorowanie niektórych polityków. Właściwie zdecydowani opuścić partię są już tacy centrolewicowi posłowie jak: Łukasz Tusk (sic!), Iwona Guzowska, Andrzej Buła, Agnieszka Pomaska i jeszcze dwie-trzy osoby..."

Istotnie, rola i pozycja w partii posłanki Katarasińskiej wyraźnie zmalała. Pretendująca niegdyś nawet do urzędów ministerialnych, urlopowana dziennikarka "Gazety Wyborczej" wyraźnie straciła względy szefa partii, a to boli. Znużona bezruchem jest też Pomaska i Guzowska, które liczyły na dużo więcej.

Osobny problem stanowią odrzuceni po "aferze hazardowej".

-„Zbyszek i Mirek mają już dość. Głęboka rana i poczucie krzywdy już się raczej nie zabliźnią. Szczególnie Chlebowski cały czas uważa, że to właśnie Tusk winien jest zrobienia z niego ofiarnego kozła.

Zbyszek mówił, że odstawienie go na boczny tor było niesprawiedliwe, bo np. Schetyna nie poniósł żadnych konsekwencji..."

Zbigniew Chlebowski już wiele miesięcy pozostaje po za polityką. Dla człowieka żyjącego z władzy i dla władzy, taka sytuacja jest nie do zaakceptowania. Ruchu z jego strony należy się wkrótce spodziewać. Inaczej sprawa ma się z Mirosławem Drzewieckiem.

-„ O, Mirek nic nie musi... Mimo, że ma wielki żal do Tuska, ale i do Schetyny i Niesiołowskiego za zostawienie go na pożarcie mediom. Ale on nic nie musi. Stać go na to. Słyszało się też, że rozmawiał już z Elą Jankowską (Elżbieta Jankowska, łódzka posłanka SLD) i chętnie porozumie się w wiadomej sprawie ze sojuszem. Czas pokaże..."

Czy to już wszyscy niezadowoleni?

Raczej nie. Lansowanie grupy najbliższych współpracowników w rodzaju Schetyny, Grupińskiego, Grasia, Grada, Szejnfelda...itp. oraz wyniesienie "frakcji śląskiej" (Tomczykiewicz) wzbudza niepokój "niedocenionych" o mniejszych niż wymienieni zasługach oraz "odrzuconych" a dawniej "bogatych".

Ludzie ci zdają sobie sprawę, że w PO dalej już nie zajdą.

-„Szara masa w rodzaju planktonu poruszającego się po dnie zostanie, jak w większości partii politycznych. Oni zdają sobie sprawę, że sami prochu nie wymyślą i jest im tu dobrze. Jednak dla wielu, szczególnie dla młodych, ambitnych zmiany oznaczają awans polityczny... Warto próbować... I oni spróbują...! Znam kilku takich. Wystarczy ich pociągnąć za sobą, pokazać drogę. Pójdą, daję głowę..."

A co z Czumą, Miodowiczem, Biernackim, Smirnowem...? Są to ludzie o wielkich zasługach i znanych nazwiskach.

-„Ich czas minął. Oni w PO już nie zaistnieją. Mówił mi kiedyś Marek Biernacki, że tak właściwie jego praca w PO polega na czekaniu.... On czeka aż jakieś poważne ugrupowanie da mu sygnał i będzie mógł odejść z Platformy.

Czuma już od dawna jest po za PO. Nikt go nie traktuje poważnie, a po jego przygodzie ministerialnej, aferze z synem i stylu odejścia jest skreślony. A Miodowicz i Smirnow.... mumifikacja, choć taki Kostek zasłużył się bardzo. Dekatyzacja Cimoszewicza to majstersztyk..."

Kto zatem ma dość? Kto zostawi Platformę i zmieni barwy parlamentarne?

Jeżeli odejdą, to dokąd? Czy zasilą istniejące ugrupowania? Czy założą własne?

-„Nie chcę uchodzić za defetystę, ale miesiąc, dwa miesiące po ułożeniu władz w regionach, gdy kurz wyborczy opadnie, szeregi się nieco przewietrzą.... Według moich rachunków może być to nawet grupa 18-30 posłów.

Co zrobią? Wiem, że kilku z prominentnych i bardziej wpływowych posłów szykuje się do założenia liberalno-centrystycznego ugrupowania politycznego. Zapewne pociągną za sobą część wychodźców. Inni pójdą do Palikota, a jeszcze inni do... Kluzik-Rostkowskiej. Ktoś pewnie do SLD. Ja nawet już podejrzewam kto się gdzie znajdzie, ale na razie cisza... Przynajmniej do stycznia. W każdym razie czas rozłamów nie ominie i nas "

Jeżeli przytaczane prognozy miały by się spełnić oznaczałoby to, że reprezentacja Platformy w sejmie zmniejszyłaby się do 170-175 posłów.

To tak do parlamentarnych wyborów. A później?

Ilu wyborców pociągną Gowin, Biernacki, Katarasińska, Miodowicz czy Chlebowski?

Czym, po wyjściu grupy tak znanych parlamentarzystów "zaczaruje" wyborców szefostwo PO? Najbliższa przyszłość nie wróży najlepiej Platformie Obywatelskiej.

Czas rozłamów nastał.

Brak komentarzy: