Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, częstochowska prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie wypowiedzi O. Tadeusza Rydzyka podczas spotkania na Jasnej Górze.
Przypomnę, że doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył Janusz Palikot, a uraziło go to, że jeden zakonnik uraził drugiego czarnoskórego słowami „(...) Murzyn.... a gdzieś ty się nie mył wcale (...)” czy coś podobnego.
Co uraziło Palikota nie wiadomo. Czy to, że murzyn w istocie nie mył się, czy to że wcale się nie mył, czy w końcu, że to był murzyn...
Dla schodzącego z pierwszych stron gazet Palikota był to dobry moment do podlansowania swojej osoby, bo sejm ma wolne i ludzie zapominają już o nim.
Faktem jest, że odmowa przez prokuraturę wszczęcia postępowania wobec O. Rydzyka była jedyna normalną reakcją i słuszną decyzją.
Cała sprawa dotyczyła w końcu dwóch Panów. Obywatela R. i Obywatela M.
Jedynym urażonym mógł być tylko Obywatel M.
A nie był.
Śmiał się z całej historii i tyle.
Ale to nie koniec. Co innego gdyby Pan M. osobiście, jako M. zaskarżył Pana R. o obrazę....
Inna sprawa.
Jak zwykle prężna telewizja TVN, w „Faktach po Faktach” dała wyraz swojemu niezadowoleniu z powodu decyzji prokuratury.
Nawet średnio inteligentny dziennikarz winien zauważyć, że nie należy wcinać się między wódkę a zakąskę, czyli nie wsadzać nosa w rozmowę prowadzoną między dwiema osobami i rozdmuchiwać jej do rozmiarów średnio nadętego Palikota. A może należało zaprosić Pana M. i spytać Go o zdanie?
W każdym razie oburzenie w TVN wielkie, że Rydzyk bezkarny, że obraża się kolorowych, że rasizm, itd. itd....
Moim zdaniem, zwrócenie się do konkretnej czarnoskórej osoby: „(...) Murzyn.... a gdzieś ty się nie mył wcale (...)” nie obraża w żadnym przypadku innych czarnoskórych, bo nie jest skierowane do ogółu.
Spróbuję przedstawić to obrazowo. Może na przykładzie Pana Palikota.
Mogę np. powiedzieć: „ Palikot, Pan jesteś pier...ntym człowiekiem” i nie jest to podstawą do wytaczania mi procesu przez instytucje zajmujące się prawami człowieka, bo nie oznacza to wcale, że wszyscy ludzie są pier...ntymi!
Oczywiście mogę tak powiedzieć, ale... na razie nie mówię.
piątek, 7 sierpnia 2009
sobota, 1 sierpnia 2009
List do administratorów Blogmedia24
Sznowni Państwo,
wydaje mi się, że są pewne granice, których ne wolno przekraczać.
Tym bardziej, że dotyczą żywo i bezpośrednio osoby, z którą jesteście jako Blogmedia24 ciągle związani (choćby poprzez logo "waszego" portalu i niektóre bannery - ciągle nie usunięte)

Jako osoba, która współtworzyła poral Blogpress czuję się urażony tym co zobaczyłem (powyżej)
Nie chodzi mi nawet o siermiężne "wysilone" próby domorosłego "ludowego Jaśka-Pacykarza" , bo one urazić nie mogą (jak próby namalowania Giocondy przez Zulusa) tylko o pewne zasady, które ów "bohomaz" przekroczył.
W tej sytuacji, ponieważ nie spotyka się jego działanie z żadną reakcją ze stroną szefostwa (Foxx, Maryla...) zmuszony jestem ostatecznie przeciąć nasze pośrednie (już) zależności.
W związku z powyższym domagam się NATYCHNMIASTOWEGO USUNIĘCIA z portalu, dokumentów, prezentacji i innych form wizualnych obecnego loga Blogpress24 - którego jestem twórcą.
Przypomnę, że posługiwanie się znakiem firmowym, towarowym wbrew woli twórcy jest przestępstwem (dodatkowo ściganym również przez stosowne stowarzyszenie skupiające plastyków, do którego mam przyjemność należeć).
Jako podstawę posiadanych praw do w/w logo zachowałem listy mailowe (całą korespondencję) oraz oryginały prac. .
Również domagam się usunięcia wszystkich moich grafik (które można było znaleźć jeszcze niedawno w "Różnych Galeriach" na Blogmedia24 oraz moich archiwalnych wpisów.
Po spełnieniu w/w rządań można będzie mówić o clakowitym i definitywnym rozejściu ię naszych dróg oraz o uniezależnieniu się Blogmedia24 od mojej osoby.
Za zaistniałą sytuację proszę nie winić mnię, tylko osobę "Natenczasa" (który to zapewne w "tfurczym" amoku nawet do bannera "blogbress" dodał własny wizernek - nie ma jak lans)
Nie rżnijcie gałęzi na której siedzicie...
Łączę wyrazy szacunku
Yarrok
P.S. Ze swojej strony dodam jeszcze tylko jedną sugestię skierowaną osobiście do "Maryli".
Bardziej politycznie będzie zastepowanie "zapędów" - "Siermiężnego Tfurcy" w jego wojence ambicjonalnej i ciężkim dowcipie.
Wszak może on (Boże uchowaj) wpaść na pomysł przerobienia, ośmieszenia loga Veritas et Scienitia, którego również jestem twórcą...
A tego bym nie zniósl i zmuszony był bym wystosować podobne pismo, o podobnej treści....
wydaje mi się, że są pewne granice, których ne wolno przekraczać.
Tym bardziej, że dotyczą żywo i bezpośrednio osoby, z którą jesteście jako Blogmedia24 ciągle związani (choćby poprzez logo "waszego" portalu i niektóre bannery - ciągle nie usunięte)

Jako osoba, która współtworzyła poral Blogpress czuję się urażony tym co zobaczyłem (powyżej)
Nie chodzi mi nawet o siermiężne "wysilone" próby domorosłego "ludowego Jaśka-Pacykarza" , bo one urazić nie mogą (jak próby namalowania Giocondy przez Zulusa) tylko o pewne zasady, które ów "bohomaz" przekroczył.
W tej sytuacji, ponieważ nie spotyka się jego działanie z żadną reakcją ze stroną szefostwa (Foxx, Maryla...) zmuszony jestem ostatecznie przeciąć nasze pośrednie (już) zależności.
W związku z powyższym domagam się NATYCHNMIASTOWEGO USUNIĘCIA z portalu, dokumentów, prezentacji i innych form wizualnych obecnego loga Blogpress24 - którego jestem twórcą.
Przypomnę, że posługiwanie się znakiem firmowym, towarowym wbrew woli twórcy jest przestępstwem (dodatkowo ściganym również przez stosowne stowarzyszenie skupiające plastyków, do którego mam przyjemność należeć).
Jako podstawę posiadanych praw do w/w logo zachowałem listy mailowe (całą korespondencję) oraz oryginały prac. .
Również domagam się usunięcia wszystkich moich grafik (które można było znaleźć jeszcze niedawno w "Różnych Galeriach" na Blogmedia24 oraz moich archiwalnych wpisów.
Po spełnieniu w/w rządań można będzie mówić o clakowitym i definitywnym rozejściu ię naszych dróg oraz o uniezależnieniu się Blogmedia24 od mojej osoby.
Za zaistniałą sytuację proszę nie winić mnię, tylko osobę "Natenczasa" (który to zapewne w "tfurczym" amoku nawet do bannera "blogbress" dodał własny wizernek - nie ma jak lans)
Nie rżnijcie gałęzi na której siedzicie...
Łączę wyrazy szacunku
Yarrok
P.S. Ze swojej strony dodam jeszcze tylko jedną sugestię skierowaną osobiście do "Maryli".
Bardziej politycznie będzie zastepowanie "zapędów" - "Siermiężnego Tfurcy" w jego wojence ambicjonalnej i ciężkim dowcipie.
Wszak może on (Boże uchowaj) wpaść na pomysł przerobienia, ośmieszenia loga Veritas et Scienitia, którego również jestem twórcą...
A tego bym nie zniósl i zmuszony był bym wystosować podobne pismo, o podobnej treści....
sobota, 18 lipca 2009
Kibic z dala... czyli gorzkie żale odtrąconych
Jeszcze o „aferce” z „nie umytym murzynem”.
Jak donosi prasa, szczególnie mocno słowa o. Tadeusza Rydzyka poruszyły grupę niedolansowanych i odtrąconych polityków, którzy wystosowali list potępiający przeciw zakonnikowi.
Taki list, choć mało kto go przeczyta i w ogóle nad nim zastanowi, to zawsze jakiś ślad po przekwitniętym polityku, którego już za chwilę wyrwą i wyrzucą do kompostownika, a za rok mało kto będzie pamiętał o nim.
Wychodząc z takiego założenia Frasyniuk, Olechowski, Piskorski i Rosati zebrali się w kupę, bo w kupie siła, i z potrzeby serca oraz instynktu samolanserskiego potępili oraz napiętnowali.
A pies ich drapał, niech sobie piszą, niech krytykują, niech potępiają. Tonący brzytwy się chwyta. Ale niech się mądrze chwyta...
Otóż, czterech tych lanserów wzbudzającym tylko śmiech wyznaniem, że: „(...)
Tadeusz Rydzyk swą rasistowską wypowiedzią obraził Polskę” oraz, że „(...) wypowiedziami Tadeusz Rydzyk hańbi także polski Kościół” mimo woli większą uwagę skupili na swoich nieskromnych osobach w kontekście wypowiedzianych uwag, niż na potępianym duchownym.
Kim zacz są kryształowi moralizatorzy, którym na sercu leżało zawsze i jak mniemam leży do dziś „dobro Polski” oraz w szczególności „dobro zhańbionego Kościoła” ?
Nie ma sensu wyliczać wszystkich zasług i oddania dla Rzeczpospolitej wesołej tej ferajny.
Wystarczy tylko podać, że Frasyniuk, to wywodzący się z „koncesjonowanej opozycji PRL” polityczny trup, o zachwianej samokontroli i okresowych zaburzeniach stanu poczytalności (słynna wypowiedź o polskich chłopach dobijających żołnierzy AK).
Olechowski i Rosati to PRLowscy – komunistyczni aparatczycy.
Olechowski, jako kontakt operacyjny „Must” współpracował oddanie z Departamentem I MSW, do którego zadań należało m.in. „Ujawnianie planów Watykanu i innych ośrodków religijnych zmierzających do prowadzenia działalności antypaństwowej w kraju”. To może tłumaczyć jego szczególną dbałość o dobro Kościoła i wrażliwość na hańbę.
Rosati, to dla odmiany oddany tajny współpracownik peerelowskiego MSW (kryptonim „Kajtek”) oraz kontakt operacyjny (kryptonim „Buyer”).
Niejako odmieńcem w tym doborowym „pezetpeerowsko-koncesyjno-opozycyjnym” towarzystwie jest Paweł Piskorski.
Ten dla odmiany to życiowy farciarz. Uczciwy i praworządny, były szef młodzieżówki UW (czyli też „czerwonoskóry”) oraz Prezydent M. St. Warszawy.
Zasłynął tym, że udało mu się w kasynie wygrać z rzędu 138 gier, czym powiększył swój majątek o 500 tys. złotych (to przy założeniu, że za każdym razem obstawia się maksymalną stawkę i za każdym razem "rozbija bank").
Niby nic takiego, każdy tak może.
Zresztą najwyraźniej jest to normalka, gdyż właściciel kasyna, którego majątek stały wynosił około 1 mln. złotych, nie zapamiętał ani szczęśliwca, ani wygranej.
W kontekście tak wielkich „dokonań” czwórki muszkieterów i ich nieposzlakowanych życiorysów, nowego wymiaru nabierają słowa „o obrażaniu Polski” i „hańbie”.
Chyba lepiej było siedzieć cicho.
Na marginesie już tylko jeszcze niewielka uwaga.
Przedmiotem listu protestacyjnego oraz wielkiego oburzenia stały się słowa skierowane przez jednego rozmówcę, do drugiego.
Wszelkie próby wtrącania się w ich wzajemne relacje są daleko po za dobrym tonem.Jednym słowem, szanowni Panowie lanserzy, jak to dawnej mówiła młodzież: „Kibic z dala, niech się nie wpi...ala!”

------------------------------------------------
Mili Państwo,
z uwagi na urlop nie będę mógł odpowiedzieć na na gorąco, na ew. Państwa komentarze.
Z przyjemnością dokonam tego zaraz po powrocie.
Pozdrawiam.
Jak donosi prasa, szczególnie mocno słowa o. Tadeusza Rydzyka poruszyły grupę niedolansowanych i odtrąconych polityków, którzy wystosowali list potępiający przeciw zakonnikowi.
Taki list, choć mało kto go przeczyta i w ogóle nad nim zastanowi, to zawsze jakiś ślad po przekwitniętym polityku, którego już za chwilę wyrwą i wyrzucą do kompostownika, a za rok mało kto będzie pamiętał o nim.
Wychodząc z takiego założenia Frasyniuk, Olechowski, Piskorski i Rosati zebrali się w kupę, bo w kupie siła, i z potrzeby serca oraz instynktu samolanserskiego potępili oraz napiętnowali.
A pies ich drapał, niech sobie piszą, niech krytykują, niech potępiają. Tonący brzytwy się chwyta. Ale niech się mądrze chwyta...
Otóż, czterech tych lanserów wzbudzającym tylko śmiech wyznaniem, że: „(...)
Tadeusz Rydzyk swą rasistowską wypowiedzią obraził Polskę” oraz, że „(...) wypowiedziami Tadeusz Rydzyk hańbi także polski Kościół” mimo woli większą uwagę skupili na swoich nieskromnych osobach w kontekście wypowiedzianych uwag, niż na potępianym duchownym.
Kim zacz są kryształowi moralizatorzy, którym na sercu leżało zawsze i jak mniemam leży do dziś „dobro Polski” oraz w szczególności „dobro zhańbionego Kościoła” ?
Nie ma sensu wyliczać wszystkich zasług i oddania dla Rzeczpospolitej wesołej tej ferajny.
Wystarczy tylko podać, że Frasyniuk, to wywodzący się z „koncesjonowanej opozycji PRL” polityczny trup, o zachwianej samokontroli i okresowych zaburzeniach stanu poczytalności (słynna wypowiedź o polskich chłopach dobijających żołnierzy AK).
Olechowski i Rosati to PRLowscy – komunistyczni aparatczycy.
Olechowski, jako kontakt operacyjny „Must” współpracował oddanie z Departamentem I MSW, do którego zadań należało m.in. „Ujawnianie planów Watykanu i innych ośrodków religijnych zmierzających do prowadzenia działalności antypaństwowej w kraju”. To może tłumaczyć jego szczególną dbałość o dobro Kościoła i wrażliwość na hańbę.
Rosati, to dla odmiany oddany tajny współpracownik peerelowskiego MSW (kryptonim „Kajtek”) oraz kontakt operacyjny (kryptonim „Buyer”).
Niejako odmieńcem w tym doborowym „pezetpeerowsko-koncesyjno-opozycyjnym” towarzystwie jest Paweł Piskorski.
Ten dla odmiany to życiowy farciarz. Uczciwy i praworządny, były szef młodzieżówki UW (czyli też „czerwonoskóry”) oraz Prezydent M. St. Warszawy.
Zasłynął tym, że udało mu się w kasynie wygrać z rzędu 138 gier, czym powiększył swój majątek o 500 tys. złotych (to przy założeniu, że za każdym razem obstawia się maksymalną stawkę i za każdym razem "rozbija bank").
Niby nic takiego, każdy tak może.
Zresztą najwyraźniej jest to normalka, gdyż właściciel kasyna, którego majątek stały wynosił około 1 mln. złotych, nie zapamiętał ani szczęśliwca, ani wygranej.
W kontekście tak wielkich „dokonań” czwórki muszkieterów i ich nieposzlakowanych życiorysów, nowego wymiaru nabierają słowa „o obrażaniu Polski” i „hańbie”.
Chyba lepiej było siedzieć cicho.
Na marginesie już tylko jeszcze niewielka uwaga.
Przedmiotem listu protestacyjnego oraz wielkiego oburzenia stały się słowa skierowane przez jednego rozmówcę, do drugiego.
Wszelkie próby wtrącania się w ich wzajemne relacje są daleko po za dobrym tonem.Jednym słowem, szanowni Panowie lanserzy, jak to dawnej mówiła młodzież: „Kibic z dala, niech się nie wpi...ala!”

------------------------------------------------
Mili Państwo,
z uwagi na urlop nie będę mógł odpowiedzieć na na gorąco, na ew. Państwa komentarze.
Z przyjemnością dokonam tego zaraz po powrocie.
Pozdrawiam.
Zmarł Kołakowski
Dziś zmarł Leszek Kołakowski.
Stalinowski filozof, profesor, członek PPR i PZPR, później opozycjonista i dysydent.
Jego odejście to wielka strata dla wielu obywateli, a prawdziwa wyrwa w sercu dla „Rodziny Agora” i jej sympatyków.
Nieprzejednany marksista, pracownik Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR, kierownik katedry historii filozofii nowożytnej na Uniwersytecie Warszawskim.
Na skutek wydarzeń Marcowych ’68 został chrześcijaninem, co różniło go od wielu rodaków, którzy właśnie wtedy po porzuceniu marksizmu, zostawali wyznawcami judaizmu.
Był przyjacielem wielu „wybitnych Polaków”, „zasłużonych” w czasach umacniania władzy ludowej poprzez obywatelskie, bezinteresowne lub interesownie donoszenie do Urzędu Bezpieczeństwa.
Przyjaźnił się m. in. z: Bronisławem Baczko, Zygmuntem Baumanem, Włodzimierzem Brusem i Heleną Wolińską niegdyś pierwszoplanowymi postaciami życia ideologiczno-intelektualnego oraz „śledczo-penitencjarnego” stalinowskiej Polski.
Ostatnimi laty mało udzielał się publicznie.
Rok temu pokazał się w telewizji z Adamem Michnikiem, który przeprowadzał z nim wywiad-rzekę, oraz na pogrzebie stalinowskiego zbrodniarza - Heleny Wolińskiej, swojej nieodżałowanej przyjaciółki z PRLu.
Stalinowski filozof, profesor, członek PPR i PZPR, później opozycjonista i dysydent.
Jego odejście to wielka strata dla wielu obywateli, a prawdziwa wyrwa w sercu dla „Rodziny Agora” i jej sympatyków.
Nieprzejednany marksista, pracownik Instytutu Kształcenia Kadr Naukowych przy KC PZPR, kierownik katedry historii filozofii nowożytnej na Uniwersytecie Warszawskim.
Na skutek wydarzeń Marcowych ’68 został chrześcijaninem, co różniło go od wielu rodaków, którzy właśnie wtedy po porzuceniu marksizmu, zostawali wyznawcami judaizmu.
Był przyjacielem wielu „wybitnych Polaków”, „zasłużonych” w czasach umacniania władzy ludowej poprzez obywatelskie, bezinteresowne lub interesownie donoszenie do Urzędu Bezpieczeństwa.
Przyjaźnił się m. in. z: Bronisławem Baczko, Zygmuntem Baumanem, Włodzimierzem Brusem i Heleną Wolińską niegdyś pierwszoplanowymi postaciami życia ideologiczno-intelektualnego oraz „śledczo-penitencjarnego” stalinowskiej Polski.
Ostatnimi laty mało udzielał się publicznie.
Rok temu pokazał się w telewizji z Adamem Michnikiem, który przeprowadzał z nim wywiad-rzekę, oraz na pogrzebie stalinowskiego zbrodniarza - Heleny Wolińskiej, swojej nieodżałowanej przyjaciółki z PRLu.
piątek, 17 lipca 2009
Mr. John Bamboo (dawniej Murzynek Bambo)
Niektórzy mówią, że rasizm, podobnie jak armia radziecka nie zna granic.
Głupota poprawnych politycznie również.
Wystarczyło kilka słów wypowiedzianych przez o. Tadeusza Rydzyka nt. jednego z misjonarzy, który (de facto) jest murzynem, aby uśpieni i z nudów dłubiący w nosie od dłuższego czasu, obrońcy kolorowej części obywateli świata ruszyli do boju!
W jakim celu?
Prawdopodobnie, aby dowartościować się i pokazać, że internacjonalistyczne wartości lewicowe, nadal traktują priorytetowo.
Kilka słów „o myciu się i murzynie” spowodowało istną lawinę ujadania „czerwonych brygad” (z racji gniewu oraz wyznawanej ideologii).
W całym zamieszaniu medialnym nie zauważono drobnego szczegółu. Wspomniany murzyn-misjonarz wcale się nie obraził. Wcale nie miał pretensji o wypowiedziane słowa.
Okazuje się, że ów czarnoskóry pielgrzym ma więcej rozsądku i mądrości, niż całe zastępy „leninowskiej młodzieży” trąbiące o „incydencie” przez cały dzień.
Niestety dotyczy to zwłaszcza dziennikarzy i to na dodatek ogólnopolskiej telewizji komercyjnej, którzy od 8.00 rano, aż do „Szkła Kontaktowego zajmowali się dłubaniem ze wszystkich stron patykiem w „temacie”.
Nawet sobie specjalistę, dyżurnego murzyna TVN, do studia zaprosili (Brian Scott).
Zadano sobie tyle trudu, nie wpadając na pomysł zaproszenia do studia, po prostu samego zainteresowanego.
Ale to mogło zburzyć, tak dobrze zapowiadającą się i kręconą w telewizornii „aferkę”.
Jak zawsze nic nie warte i „odchodowe” tematy skupiają wokół siebie stado much.
Nie inaczej tym razem. Prócz poprawnej politycznie stacji TVN, która całą ekipą krążyła „nad tematem”, jak zawsze czujna „Gazeta Wyborcza” nazwała całość „incydentem” i zaprosiła eksperta, niejakiego Marcina Kornaka aby usiadł na w/w „temacie”.
W tym miejscu, trzeba dodać, że ekspert „GW” swoją osobą nadał „incydentowi” inny wymiar.
Otóż Marcin Kornak jest prezesem antyfaszystowskiego stowarzyszenia "Nigdy więcej"!
Głupota poprawnych politycznie również.
Wystarczyło kilka słów wypowiedzianych przez o. Tadeusza Rydzyka nt. jednego z misjonarzy, który (de facto) jest murzynem, aby uśpieni i z nudów dłubiący w nosie od dłuższego czasu, obrońcy kolorowej części obywateli świata ruszyli do boju!
W jakim celu?
Prawdopodobnie, aby dowartościować się i pokazać, że internacjonalistyczne wartości lewicowe, nadal traktują priorytetowo.
Kilka słów „o myciu się i murzynie” spowodowało istną lawinę ujadania „czerwonych brygad” (z racji gniewu oraz wyznawanej ideologii).
W całym zamieszaniu medialnym nie zauważono drobnego szczegółu. Wspomniany murzyn-misjonarz wcale się nie obraził. Wcale nie miał pretensji o wypowiedziane słowa.
Okazuje się, że ów czarnoskóry pielgrzym ma więcej rozsądku i mądrości, niż całe zastępy „leninowskiej młodzieży” trąbiące o „incydencie” przez cały dzień.
Niestety dotyczy to zwłaszcza dziennikarzy i to na dodatek ogólnopolskiej telewizji komercyjnej, którzy od 8.00 rano, aż do „Szkła Kontaktowego zajmowali się dłubaniem ze wszystkich stron patykiem w „temacie”.
Nawet sobie specjalistę, dyżurnego murzyna TVN, do studia zaprosili (Brian Scott).
Zadano sobie tyle trudu, nie wpadając na pomysł zaproszenia do studia, po prostu samego zainteresowanego.
Ale to mogło zburzyć, tak dobrze zapowiadającą się i kręconą w telewizornii „aferkę”.
Jak zawsze nic nie warte i „odchodowe” tematy skupiają wokół siebie stado much.
Nie inaczej tym razem. Prócz poprawnej politycznie stacji TVN, która całą ekipą krążyła „nad tematem”, jak zawsze czujna „Gazeta Wyborcza” nazwała całość „incydentem” i zaprosiła eksperta, niejakiego Marcina Kornaka aby usiadł na w/w „temacie”.
W tym miejscu, trzeba dodać, że ekspert „GW” swoją osobą nadał „incydentowi” inny wymiar.
Otóż Marcin Kornak jest prezesem antyfaszystowskiego stowarzyszenia "Nigdy więcej"!
Wynika z tego, że nieszczęsny murzyn-pielgrzym został ofiarą podłego faszyzmu, aż Pan Kornak musiał wziąć Go w obronę.
Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, chyb że ów murzyn był w części żydem.
To by wyjaśniało podłe zapędy faszystów wobec jego osoby.
Czekamy teraz na reakcję innych stowarzyszeń takich jak: Stowarzyszenie MONAR, Stowarzyszenie OPTA, Stowarzyszenie Młodzi Demokraci, Stowarzyszenie Empatia, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Stowarzyszenie Pomocy Królikom, Stowarzyszenie Lesbijek i Gejów, Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi... itd.
Myślę, ze w tym „temacie” każdy znajdzie coś dla siebie.
--------------------------------------------------------------
Poniżej poprawiony, już teraz poprawny politycznie wiersz Juliana Tuwima pt. „Murzynek Bambo”... tfu jaki to rasista był ten Tuwim!
Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, chyb że ów murzyn był w części żydem.
To by wyjaśniało podłe zapędy faszystów wobec jego osoby.
Czekamy teraz na reakcję innych stowarzyszeń takich jak: Stowarzyszenie MONAR, Stowarzyszenie OPTA, Stowarzyszenie Młodzi Demokraci, Stowarzyszenie Empatia, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Stowarzyszenie Pomocy Królikom, Stowarzyszenie Lesbijek i Gejów, Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi... itd.
Myślę, ze w tym „temacie” każdy znajdzie coś dla siebie.
--------------------------------------------------------------
Poniżej poprawiony, już teraz poprawny politycznie wiersz Juliana Tuwima pt. „Murzynek Bambo”... tfu jaki to rasista był ten Tuwim!
Mr. John Bamboo
Mr. John Bamboo w Detroit mieszka,
ciemniejszy nieco jest ten koleżka.
*
Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swojej Afro-Pierwszej czytanki.
*
A gdy do domu ze szkoły wraca,
Gra rap, skreczuje - to jego praca.
*
Aż mama krzyczy: "Bamboo, kończ pracę!"
A Bamboo kręci kolejny „placek”.
*
Mama powiada: "Napij się mleka",
A on do pubu na drink ucieka.
*
Mama powiada: "Chodź do kąpieli",
A on, - "że Jackson tak się wybielił".
A on, - "że Jackson tak się wybielił".
*
Tak mama kocha swojego synka,
Że w domu często piecze ”Murzynka”
*
Niestety Bamboo ciemny, wesoły,
Z Wami „białasy” nie chce do szkoły.
wtorek, 14 lipca 2009
Zbynek. Donek i O'Bronek - księga I

Dziś, dla tych, którzy przez cały czas trwania rządów Platformy Obywatelskiej nie zwątpili w szczere zamiary oraz dobre intencje władzy – specjalne życzenia i prezent.
Niech dostąpią zaszczytu uchwycenia korby oraz zakręcenia nią choć raz. Oczywiście niech też dostąpią zaszczytu obejrzenia i przeczytania tego komiksu.
Niech dostąpią zaszczytu uchwycenia korby oraz zakręcenia nią choć raz. Oczywiście niech też dostąpią zaszczytu obejrzenia i przeczytania tego komiksu.

Etykiety:
budżet,
Chlebowski,
komiks,
Komorowski,
kręcenie lodów,
Tusk
sobota, 11 lipca 2009
Holocaustwood i zbrodnia w Jedwabnem
Dziś mija 68 rocznica hitlerowskiego mordu na ludności żydowskiej wsi Jedwabne.
10 lipca 1941 roku, niemieckie specjalne oddziały likwidacyjne, tzw. Einsatzgruppen weszły do wsi i w stodole spaliły żywcem 340 osób narodowości żydowskiej, w odwecie za współpracę z bolszewikami.
Dla wielu historyków, świadkiem masakry pozostaje Szmul Wassersztajn, niedorozwinięty umysłowo chłopiec, który skrył się w polu za drzewami i próbował udowadniać, że widział wszystko. Jak dowiodły badania terenu oraz układu zabudowy wsi, widzialność z miejsca gdzie skrył się Wassersztajn była żadna, co dyskredytuje zeznania świadka ponad wszelką wątpliwość. Jak podają badający, Wassersztajn mógł widzieć, co najwyżej własne przyrodzenie, gdyż leżał skulony ze strachu w rowie.
Warte odnotowania jest też, że Szmul Wassersztajn dodatkowo prócz ułomności umysłowej, posiadał etat w NKWD i wcześniej, w czasie okupacji tych terenów przez sowietów, był odpowiedzialny za masowe morderstwa ludności polskiej.
Temat „Pogromu w Jedwabnym” okazał się wyjątkowo atrakcyjnym tematycznie dla wielu osób współpracujących z Holocaustwood.
Znany pisarz Thomas Gross napisał książkę pt. „Sąsiedzi”, a bardzo znana reżyserka Agnes Arnold nakręciła pod takim samym tytułem film.
Oba dzieła powstały według najlepszych wzorców sztuki akcji, rodem z Holocaustwood.
Tysiące wymordowanych, bezwzględny tłum, okrucieństwo, przerażenie i zemsta, a w finałowej scenie głowa Państwa przepraszająca wszystkich za zbrodnie własnego narodu.
Wprawdzie książka i film mają z rzeczywistością tyle wspólnego co "Kot w butach" z "Palikotem w dupach", ale fani Holocaustwood potrzebują barwnego „eventu” a nie szarej historii.
--------------------------------------------------------------
Bardzo prawdopodobne, że już niebawem:
Obecnie powstaje druga cześć filmu „Sąsiedzi” pt. „Sąsiad Mściciel”.
W roli głównej wystąpi w/w Szmul Wassersztajn, a obraz wyreżyseruje Agnes Arnold na podstawie kolejnego dzieła Thomasa Grossa pod taki samym tytułem.
10 lipca 1941 roku, niemieckie specjalne oddziały likwidacyjne, tzw. Einsatzgruppen weszły do wsi i w stodole spaliły żywcem 340 osób narodowości żydowskiej, w odwecie za współpracę z bolszewikami.
Dla wielu historyków, świadkiem masakry pozostaje Szmul Wassersztajn, niedorozwinięty umysłowo chłopiec, który skrył się w polu za drzewami i próbował udowadniać, że widział wszystko. Jak dowiodły badania terenu oraz układu zabudowy wsi, widzialność z miejsca gdzie skrył się Wassersztajn była żadna, co dyskredytuje zeznania świadka ponad wszelką wątpliwość. Jak podają badający, Wassersztajn mógł widzieć, co najwyżej własne przyrodzenie, gdyż leżał skulony ze strachu w rowie.
Warte odnotowania jest też, że Szmul Wassersztajn dodatkowo prócz ułomności umysłowej, posiadał etat w NKWD i wcześniej, w czasie okupacji tych terenów przez sowietów, był odpowiedzialny za masowe morderstwa ludności polskiej.
Temat „Pogromu w Jedwabnym” okazał się wyjątkowo atrakcyjnym tematycznie dla wielu osób współpracujących z Holocaustwood.
Znany pisarz Thomas Gross napisał książkę pt. „Sąsiedzi”, a bardzo znana reżyserka Agnes Arnold nakręciła pod takim samym tytułem film.
Oba dzieła powstały według najlepszych wzorców sztuki akcji, rodem z Holocaustwood.
Tysiące wymordowanych, bezwzględny tłum, okrucieństwo, przerażenie i zemsta, a w finałowej scenie głowa Państwa przepraszająca wszystkich za zbrodnie własnego narodu.
Wprawdzie książka i film mają z rzeczywistością tyle wspólnego co "Kot w butach" z "Palikotem w dupach", ale fani Holocaustwood potrzebują barwnego „eventu” a nie szarej historii.
--------------------------------------------------------------
Bardzo prawdopodobne, że już niebawem:
Obecnie powstaje druga cześć filmu „Sąsiedzi” pt. „Sąsiad Mściciel”.
W roli głównej wystąpi w/w Szmul Wassersztajn, a obraz wyreżyseruje Agnes Arnold na podstawie kolejnego dzieła Thomasa Grossa pod taki samym tytułem.

Etykiety:
Arnold,
Gross,
hitlerowcy,
Jedwabne,
rocznica pogromu,
Żydzi
Subskrybuj:
Posty (Atom)