piątek, 3 lutego 2012

W narkomańskim widzie....


Wisława Szymborska, gdyby nie umarła została by narkomanką. Tak przynajmniej twierdzi importer tanich zupek z Wietnamu i Tajlandii, chwilowo starający się przebić w głupocie lidera własnej partii – Artur Dębski.

- Raz spotkałem Wisławę Szymborską, spędziliśmy dwie godziny, to była najszybciej wypalona paczka papierosów w życiu, a ta rozmowa była dla mnie drogowskazem "co dalej" - wspomina Artur Dębski (Ruch Palikota).
- I "co dalej"? - Wolność - mówi poseł. - Myślę, że gdyby Wisława Szymborska żyła, byłaby z nami 17 lutego, kiedy mamy wszyscy zapalić zioło - dodaje Dębski.

Tak opowiada na stronach Wirtualnej Polski wicePalikot.

Do czego zdolni są ludzie wulgarnie prości, żeby nie powiedzieć prostaccy uświadomił już jakiś czas temu Janusz Palikot.
Jak możemy się przekonać po wypowiedzi kolejnego „normalnego inaczej“ z Ruchu, gadanie gupot może być podstawowym kryterum przy obejmowaniu prominentnych stanowisk w partii.
Im większy dureń, pajac, blagier i „palacz“ tym wyżej zasiada.

Prawdopodobieństwo spotkania Dębskiego z Szymborską jest tak samo realne, jak wizyta Stanisława Łyżwińskiego na dworze Windsorów, czy wspólny obiad Króla Juana Carlosa z Kononowiczem.
O czym miała by rozmawiać, bądź co bądź poetka z bazarowym handlarzem badziewiem?
O literaturze?
Jeżeli tak, to jakiej, skoro jedyną książką, którą Dębski przeczytał, to księga przychodów-rozchodów.

Jedną z nielicznych rzeczy, którą udało się wyuczyć posłowi-handlarzykowi jest natomiast zasada, która twierdzi, że nieobecni nie mogą zaprzeczyć.
W ten sposób możemy już niebawem dowiedzieć się, że Dębski był Szymborskiej mecenasem, a nawet odrzucił jej oświadczyny.
I tak dalej i tak dalej....
A skoro rozmowa, która Dębskiemu najprawdopodobniej podczas palenia zioła się przedstawiła, zawierała (jak sam mówi) drogowskaz, to z łatwością można rozszyfrować co on wskazywał.
„Tworki – 1 km“!

czwartek, 2 lutego 2012

W sprawie partyjniactwa w Urzędzie Państwowym.

Chyba mnie "pogięło". Napisałem pismo do Pełnomocnika Rządu d/s Równego Traktowania. Chodzi o farsę z posłem Suskim. Wdaje się całkowitym absurdem stronnicze tratowanie posła opozycji przez urzędnika zajmującego się dbaniem o równe traktowanie. I to mnie wkurzyło...
Napisałem i wysłałem. Chyba głupi jeszcze wierzę, że ktoś mi odpisze :)





Warszawa, 2.II.2012 r.


Pani
Agnieszka
Kozłowska-Rajewicz
Biuro Pełnomocnika Rządu
do Spraw Równego Traktowania
00-583 Warszawa,
Al. Ujazdowskie 1/3


Pani Pełnomocnik,
pozwolę sobie nawiązać do sprawy Pani wniosku do Komisji etyki Poselskiej o ukaranie posła Marka Suskiego. Sprawa dotyczyła rzekomo „rasistowskich“ wypowiedzi posła PiS pod adresem czarnoskórego Johna Godsona, reprezentującego Platformę Obywatelską.

W istocie, nie zbadała Pani całokształtu zajścia ani też nie objęła swoim zainteresowaniem całego aspektu wydarzenia. Sytuacja, na której oparał Pani swoje zarzuty wyglądała następująco (pozwolę sobie w skrócie ją przedstawić):

Dnia 25.I.2012 roku miało miejsce wspólne posiedzenie sejmowych komisji - Komisji Innowacyjności i Nowych Technologii,  Komisji Kultury i Środków Przekazu, Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Temat: Informacja o konsekwencjach podpisania przez Polskę Umowy handlowej dotyczącej obrotu towarami podrobionymi między Unią Europejską i jej Państwami Członkowskimi, Australią, Kanadą, Japonią, Republiką Korei, Meksykańskimi Stanami Zjednoczonymi, Królestwem Marokańskim, Nową Zelandią, Republiką Singapuru, Konfederacją Szwajcarską i Stanami Zjednoczonymi Ameryki – Anti-Counterfeiting Trade Agreement (ACTA).
W pracach uczestniczyli:
Poseł Piotr Bauć /RP/
Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni
Poseł Wincenty Elsner /RP/
Poseł Anna Fotyga /PiS/
Poseł Andrzej Gałażewski /PO/
Poseł John Abraham Godson /PO/
Poseł Mieczysław Golba /SP/
Poseł Dariusz Joński /SLD/
Poseł Patryk Jaki (SP) – spoza składu Komisji
Poseł Piotr Naimski /PiS/
Poseł Alicja Olechowska /PO/
Poseł Krystyna Pawłowicz /PiS/
Poseł Janusz Piechociński /PSL/
Przewodnicząca poseł Agnieszka Pomaska /PO/
Poseł Piotr Pyzik /PiS/
Poseł Edward Siarka /SP/
Dyrektor Departamentu Własności Intelektualnej i Mediów MKiDN Dominik Skoczek
Poseł Marek Suski /PiS/
Poseł Krzysztof Szczerski /PiS/
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Maciej Szpunar
Poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska /PO/
Poseł Piotr Tomański /PO/
Poseł Cezary Tomczyk /PO/
Poseł Jadwiga Wiśniewska /PiS/
Poseł Anna Zalewska /PiS/
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski
Sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Żuchowski

W trakcie prac połączonych komisji (głosowanie nad dezyderatem wzywającym premiera Donalda Tuska do przełożenia terminu podpisania umowy ACTA) został zarejestrowany przez mikrofon TVN24 fragment dyskusji:

Marek Suski: No i wasz Murzynek głosuje razem z wami, mimo że miał…
(głos kobiety): Nie chce iść do Ciebie.
Marek Suski: No nie chce iść.

Na podstawie w/w fragmentu wypowiedzi posła Suskiego raczyła Pani skreślić wniosek do Sejmowej Komisji Etyki Poselskiej oraz wyciągnąć śmiałe wnioski o przekroczeniu granic prawa przez posła.
 (...) Do "skandalicznych wypowiedzi" Suskiego rządowa pełnomocnik ds. równego traktowania zaliczyła też słowa, jakie padły z ust Suskiego pod adresem posła Johna Godsona podczas posiedzenia sejmowej komisji innowacyjności w ubiegłym tygodniu: "No, i wasz Murzynek głosuje razem z wami, mimo że miał...".
Jak zaznaczyła Kozłowska-Rajewicz, Kodeks karny penalizuje w art. 257 "mowę nienawiści" na tle rasowym. Przepis ten stanowi, że "kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależnościnarodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.".
Dodatkowo - podkreśliła rządowa pełnomocnik - przepis art. 212 ustawy Kodeks karny stanowi, iż kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
Zachowanie Pana Marka Suskiego w mojej ocenie wyczerpuje znamiona ww. przestępstw - podkreśliła Kozłowska-Rajewicz.(...)

Po prześledzeniu przytoczonych powyżej wydarzeń i zaistniałych faktów z 25.I.2012 roku, popartych Pani interpretacją zaistniałej sytuacji, należy stwierdzić iż decyzja o podjęciu działań przeciw posłowi Suskiemu była decyzją jaskrawo stronniczą.
Należy zastanowić się na istotnymi wnioskami, wynikającymi z analizy sytuacji oraz zadać pytania, na które odpowiedzi są proste:
1.    Do kogo poseł Suki zwrócił się słowami: „No i wasz Murzynek głosuje razem z wami, mimo że miał…“?
-       Już sam zwrot „Wasz“ musiał odnosić się do osoby z Platformy Obywatelskiej.
-       Na sali obrad z ramienia PO, obecne byly: Alicja Olechowska, Agnieszka Pomaska, Iwona Śledzińska-Katarasińska.
-       Osoba będąca adresatką słów Suskiego, określenie „murzynek“ zaakceptowała bez zastrzeżeń, sprzeciwu, a co gorsza „pociągnęła“ temat odpowiadając: „Nie chce iść do Ciebie“ (w domyśle „Murzynek“)
-       Jest zatem jasne, że osoba ta (posłanka PO) jest również współodpowiedzialna za wydarzenia, prezentuje postawę rasistowską oraz akceptuje „mowę nienawiści‘
-       Z danych, do których udało mi się dotrzeć śmiem twierdzić, że posłanką, dyskutującycm o „murzynku“ była poseł Śledzińska-Katarasińska.

2.    Czy godność Posła na Sejm RP, dopuszcza polemikę w ramach „języka nienawiści“ oraz czy nie wymaga od reprezentanta Narodu, zdecydowanych działań mających na celu ukrócenie rasistowskich wypowiedzi w jego obecności.
-       Jeżeli brak reakcji ze strony posłanki PO uznamy za rzecz mało istotną bądź niekonieczną, uznajmy też, że wypowiedzi rasistowskie są mało istotne, skoro nie budzą emocji wśród „prawych“ posłów.
-       Jeżeli uzna się, że posłanka PO winna zareagować na „rasistowskie“ słowa skierowane w jej stronę, należy ją ukarać, gdyż  nie godzi się posłowi na Sejm RP chować głowy w piasek wobec popełnianego w jej obecności przestępstwa, zagrożonego karą z KK (jak wypowiedź posła Suskiego raczyła Pani określić).

Wobec zaistniałej sytuacji, jaskrawego przejawu „partyjniactwa“ w Urzędzie Państwowym zwracam się z apelem o choćby zachowanie pozorów przy próbach rozstrzygania konfliktów dotyczących równego traktowania (sic!)

Łączę wyrazy szacunku

(podpis)


wtorek, 31 stycznia 2012

"Partnerstwo" z "Murzynkami"


Jakby mało było głupków już obecnych na arenie politycznej w Polsce, to elity ciąglę kreują nowych. Tak na przykład na „gwazdę poranka“ wyrosła dziś Pani „pełnynocnik“ d/s równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

Ta wylansowana przez Tuska europoprawna „stachanowiec“ oskarżyła posła Suskiego o rasizm i ksenofobię i zwrociła się do Komisji Etyki Poselskiej o ukaranie go.
Poszło o słynną wypowiedź o „Murzynku“ oraz o biedroniowe „partnerstwo“ ludzi i zwerząt.
Nikt z ludzi normalnych, nie odebrał tych wypowiedzi w kategoriach naruszenia prawa, gdyż znamion takowych nie noszą.
Jak przystało jednak na platformiankę postępową, wszystko jej się z jednym kojarzy – z murzynkami i seksem. Mało widać w życiu doświadczyła.

Trudno polemizować z panią Kozłowską-Rajewicz, tak jak trudno wdawać się w polemikę z asparagusem lub rododendronem.
Nieszczęsna kobieta przewertowała bezwiednie kodeks karny i powypisywała jakiś paragrafy, by nadać powagi swojemu wnioskowi. Nie zauwazyła jednak, że mają się one nijak do zarzucanych czynów. Być może K-R w swojej gminie Czerwonak „robi za gwiazdę“ natomiast w większym świecie już się gubi i ma z tym problem.

Pani Kozłowska-Rajewicz ujkończyła biologię i jest adiunktem na UAM w Poznaniu.  Niestety zamiast dalej zajmować się bakteriami i roztoczami woli zajmować się tropieniem „murzynków“ i „partnestwem ze zwierzętami“.
Europoprawna „pełnynocnik“ nie zauważyła, że sama się ośmiesza, a co lepsza ośmiesza też tych, którzy ja na rządowym stołku posadzili.
Uważajcie zatem ci, którzy będą chcięli powiedzieć coś o „szkopach“, „ruskich“, „żabojadach“, „angolach“,  ale też ci którzy użyją określenia „heteryk“, „katol“, „moher“  - zaraz pani K-R posadzi was do pudła.

Aby było śmieszniej wnoszę zawiadomienie o nawoływaniu przez Roberta Biedronia do znęcania się nad zwierzętam. Chodzi o wystapienie ze słowami „traktujmy zwierzęta po partnersku“ (partnerstwo: równe traktowanie siebie nawzajem – Słownik PWN). Może to zoznaczać zmuszanie zwierząt do wykonywania czynności niezgodnych ich naturą bądź predyspozycjami. Np. zmusznie do gotowania obiadów, sprzątania, chodzenia do pracy... Dotyczy to też drugiej strony, mianowicie wywierania presji na osobnikach ludzkich, by szczekały na obcych w obejściu i rozmnażały się w kręgu własnej rasy.
Szczególnie to ostatnie jest paskudne, więc do boju pani Kozłowska-Rajewicz rasizmowi – nie!

P.S. Ponoć w Warszawie już aresztowano tuzin cukierników. Za „murzynka“.

niedziela, 29 stycznia 2012

„Czterech Śpiących” i jedna czuwająca

Hanna Gronkiewicz-Waltz dopięła swego.
Pomnik „Braterstwa Broni” inaczej zwany w Warszawie „Czterech Śpiących” wraca do miasta. Bolszewicy spod znaku PO i SLD, zasiadający we władzach stolicy nie odpuścili i niczym zdobyczy rewolucji październikowej bronili pomnika przed próbami odstawienia go do muzeum PRL w Kozłówce.
Wprawdzie nie stanie on tam gdzie przed demontażem, ale nieznacznie przesunięty, nadal cieszył będzie oczy ubeków, konfidentów i bolszewików.
W całej tej batalii nie sposób nie docenić roli HGW, która na gorąco sprawę pomnika „konsultowała” z Rosjanami.
Jak widać „braterskie konsultacje” , znakomicie sprawdzające się w latach 1945-89, wracają po długim okresie niebytu.

P.S. Udało się nam dotrzeć do pocztówki z meldunkiem, którą Pani Prezydent, zaraz po decyzji o nowym umiejscowieniu pomnika wysłała do przełożonego.

czwartek, 26 stycznia 2012

The winner is... Agnes from Holland...


Z uwagi na wielkie zasługi dla kultury i tradycji żydowskiej, jest wysoce prawdopodobne, że Agnieszka Holland dostanie w końcu Oskara.
Prawdę mówiąc filmowe środowisko amerykańskich Żydów,  lubi umartwiać się i oglądać „w koło Macieju“ Holocaust podawany w każdej formie, niezależnie od reżysera, toteż nagradza każdy film o tej tematyce.

Hollandowa wyczuła koniunkturę i koleny raz próbuje bez wazeliny znaleźć się w ciemnej i przepastnej... jaskini rodaków zza oceanu.
Po gniocie pt. Europa, Europa, który przez środowisko Żydowskie został całkowicie negatywnie odebrany, reżyserka pokutowała przez dwadzieścia lat i dopiero teraz powróciła kolejnym „holocauststory“.

Wychowana w komunistycznej rodzinie, stalinowskiego propagandzisty i oficera NKWD – Henryka Hollanda, bardziej związana jest w rzeczywistości z rodzimą Żydokomuną, niż ze zwykłym tradycyjnym żydostwem, ale to holywoodzkim rabinom od X muzy nie przeszkadza.
Żyd jest Żyd i nie ma znaczenia czy komunista czy ortodoksyjny.
W końcu nawet komunista nie instalował tego komunizmu u siebie, tylko u gojów.
To go tłumaczy.

Dla ciemnej historycznie jak tabaka w rogu amerykańskiej społeczności produkuje się specjalne wyimaginowane historie, zdarzenia, sytuacje z super bohaterami pochodenia semickiego.
O ile w kinie rodzimym amerykanie dopuszczają np. komedie romantyczne oraz pierdoły z gatunku „zabili go i uciekł“ , to prezentowane jako „nie angielskojęzyczne filmy“  przeważnie europejskiego pochodzenia, muszą, by zdobyć nagrodę zawierać watek żydowskiej zagłady, a w najgorszym przypadku choćby  ośmieszać gojów.

W taki nurt wstrzeliła się Hollandowa, która ma już za sobą wykpiwanie gojów (niemiłosierny gniot, ośmieszający ks. Popiełuszkę „Zabić Księdza“) a teraz upawia holocauststory.

Gratulując już teraz reżyserce zdobycia Oskara, pozwolę sobie podpowiedzieć sposób na zdobycie kolejnych nagród w przyszłości.
Winna tworzyć remake’i swoich nie najlepszych „dzieł“ i teraz nadać im charakter czysto filosemicki.
I tak np.:
Tewje Bielski – prawdziwa historia (poprzednio: Janosik. Prawdziwa historia)
Tora mistrza (poprzednio: Kopia mistrza)
Dowody Holocaustu (poprzednio: Dowody zbrodni)
Sara wraca do domu (poprzednio:  Julia wraca do domu)
Strzał w serce rabina (poprzednio: Strzał w serce)
Goldman Dreams (dawniej: Golden Dreams)
Talmudyczny ogór (dawniej: Tajemniczy ogród)
Zabić rabina (dawniej: Zabić księdza)
Gojowe żniwa (dawniej: Gorzkie żniwa)
Pocztówki z Lubartowa (dawnej: Pocztówki z Paryża)
Gojątka (dawniej: Gorączka)...
Sukcesy murowane.

środa, 25 stycznia 2012

Jak rzyć Panie Premierze, jak rzyć... albo Tusk z powyłamywanymi nogami.


Jak tak człowiek nasłucha się Boniego z Premierem i Grasiem, którzy fundują nam przy pomocy ACTA - III Rzeszę w formie „hard“, to różne rzeczy przychodzą mu do glowy.
Mi przyszła do głowy taka oto historyjka...

 --------------------------------------------------
Dwóch czarnoskórych, świeżo upieczonych (hęę.... akurat kolor skóry pasuje do użytego określenia) Polaków, posłów Platformy Obywatelskiej John Abraham Godson oraz Killion Munyama postanowili podszkolić się w języku swojej nowej ojczyzny.

„Mówimy po Polski jak za poproszeniem Kali w Pustyni i na dodatku i w Puszczy.
Godson mieć, napisać, zagłosować...“
„Mam tu adresa świetnego nauczyciel język polski. Teraz my to posioły i mówić Polski musieć, umieć perfekta“ – powiedział Godson.
„Tak, tak Abraham mówić prawdę, my musieć – my się szkolić!“ – zgodził się Munyama.

Z wizytówką profesora Klemensa Bańki-Mydlanego, wybitnego polonisty, posłowie stanęli pod stylowymi drzwiami mieszkania na warszawskim Bemowie.
Towarzyszył im dobrany, ot tak z dobrego serca poseł Tomasz Tomczykiewicz, który również posiadał wielkie niedostatki w operowaniu językiem polskim.
A i zawsze to taniej wychodzi na osobę....

Profesor Bańka-Mydlany przez całe dwa tygodnie starał się wpoić trzem posłom rządzącej partii zasady języka polskiego. Uczył prawidłowego akcentu, wymowy oraz gramatyki i ortografii.
Postępy niewielkie odnotowano, lecz nie rzucały na kolana.
Największym problemem studentów stała się wymowa zbitków wyrazowych z użyciem tak charakterystycznych dla języka polskiego „sz“, „rz“, „cz“, „ły“....

Postanowiono zatem przedłużyć kurs o jeszcze dwa tygodnie.
W tym czasie wykładowca zamierzał szczególny nacisk położyć na trening językowy, w którym pomóc miały wymawiane w blokach zdaniowych „łamijęzyki“ takie jak: „po suszy, szosa sucha“, „stół z powyłamywanymi nogami“, „to cóż, że ze Szwecji...“, i tym podobne.

Posłowie niezwykle gorliwie ćwiczyli od rana do nocy.
Właściwie nie było miejsca, gdzie trzech głodnych wiedzy studentów nie ćwiczyło by.

Właśnie cała grupa znajdowała się w pół drogi na kolejne zajęcia, gdy zadzwonił telefon posła Tomczykiewicza.
„Ząb, zupa zębowa – dąb....  hallu... tu Tomczykewycz godo, co do ciula... kery mnie rzyć łobraca?“ – poseł z właściwym sobie poczuciem humoru przywitał dzwoniącego.
„Jo, jo.... O, liberfrau... a co jemu  teroz..?“
„Kaj...???  W krankhausie se leży???“
„Serwus... jo, jo... trzymoj sie...“
Poseł Tomczykiewicza z przerażoną miną opuścił rękę z telefonem.
„Słuchajta pany murzyny...  nosz Donald mioł wypadek... Toż poszoł do internutów i cug za tom „aktom“ joł ich namaiwiać...
Że te cybepierony to chołpy krewkie, a i Donald pierdoły raz za razem grośniejsze im godoł, to zebrały się w kupę i łomota straśnego mu dały.
Teroz w krakhausie leży i kurujo go...“ – drżącym z przerażenia  głosem poinformował grupę.

„Myśleć, że iść, odwiedzić... pocieszyć, spytać my o zdrowie... pogłaskać, rękę pocałować“ – zaproponował John Abraham Godson i dodał (nie zapominając o ćwiczeniach lingwistycznych) „stół z powyłamywanymi nogami..., stół z powyłamywanymi nogami...““
Tak, tak Abraham mówić prawdę, my musieć –  zgodził się Munyama i szybko wypowiedział formułkę „ząb, zupa ząb – dąb ...“

Za niepełna godzinę cała trójka przekroczyła drzwi sali OIOMU w Szpitalu Klinicznym im. Arłukowicza w Warszawie.
Ich oczom ukazał się widok straszny - niezwykle pokiereszowanego premiera Tuska.
„Tusk z powyłamywanymi nogami...“ – bezwiednie wymknęło się Johnowi Abrahamowi...

Niestety, poseł miał rację. Na skutek konfliktu z internautami spowodowanego przez niemądre decyzje własne, premierowi Tuskowi wzburzony tłum ze złości po prostu powyrywał z d..y nogi...

Gdy tak stali goście w zadumie nad cierpiącym premierem, do sali wszedł lekarz prowadzący i pochyliwszy się nad chorym spytał: „jak rzyć Panie Premierze..., jak rzyć?“

Reszta wizyty upłynęła w serdecznej atmosferze.