Ze starej płytoteki.... Znany na całym świecie przebój Nat King Cole'a w
wersji krajowej. Hołd dla postaci wybitnej - "dziennikarza inaczej",
"Goebbelsa uwolii" oraz "Kononowicza polskiej prasy" - Tomasza "syna
najuczciwszego z Polaków" Lisa.
czwartek, 22 listopada 2012
wtorek, 20 listopada 2012
“Sejmbomber” złapany czyli Tusk – taki lepszy Putin.
Dzisiejsza “trzęsiawka prasowa” dotycząca
domniemanego ataku na Sejm RP oraz głowy Państwa, idealnie wpisuje się w
nastrój lewackiego szaleństwa w około jednoczącej się skrajnej prawicy.
Całość “rewelacji” jest zbyt grubymi nićmi szyta, aby nie być rozpoznana przez
jako-tako oientującego się w meandrach naszej polityki.
Według reżimowej prasy Brunon “jakiśtam” to
nacjonalista, antysemita i jeszce pewnie coś tam “anty” nie pomijając innych
paskudztw, które go wyróżniają wśród ludzi zwykłych.
Może nawet pedofil, nekrofil, kanibal i … coś
tam jeszcze, ale nie będę brnął dalej, bo może to sugerować przez pomyłkę członkostwo w Ruchu Palikota.
Tak więc, (przez rok policyjnej obserwacji!) ustalono, że ów “zamachowiec” chciał
wysadzić Sejm oraz prezydenta i premiera w dniu uchwalania budżetu, co by mieć
wszystkich w kupie.
Raczej logiczne to i o ułomność intelektualną
trudno go posądzać.
O brak logiki trudno też posądzać
organizatorów “antyterrorystycznej akcji”, skierowanej przciw Brunonowi.
Ale czy tylko Brunonowi?
Aż korci, by zaryzykować tezę, iż pięknie to
się wszystko im użołyło.
Aż za pięknie.
Zatem jak to po kolei było…
Faza A”
Dziewiątego listopada ABW aresztuje
domniemanego zamachowca, który (według nich) nie działa sam. A niech tam,
aresztują tylko jego, ale reszta może się już bać.
W mieszkaniu “bombiarza” znaleziono pistolet,
1100 sztuk amunicji i trochę szrotu, mogącego służyć jako składnik materiału
wybuchowego.
Od daty aresztowania, aż do dziś cisza, jak
po pogrzebie organisty…. nawet Lis czy też Olejnik z michnikami – gęba na
kłódkę.
Władza wyczekuje, zasadza się.
Wie, że na 11. Listopada przewidziane są
zamieszki, to dopiero po tym całosć się połaczy. Tak też się dzieje.
Faza “B”
Udolnie nieudolna policja wraz z polityczną
policją PO, doprowadza w trakcie Marszu Niepodległości do zadym w Stolicy,
obarczając odpowiedzialnością organizatorów – ONR i Młodzież Wszechpolską.
Faza “C”
Burdy w stolicy, zapowiedź powołania
wspólnego Narodowego Ruchu, to fala uruchamiająca młyn “tuskoidalnych”. Władza
odczekuje tydzień, w którym pętaki z SLD oraz od Palikota (sejmowy plankton)
domagają się delegalizacji obu narodowych partii, podsycając ogólną histerię. “Tuski” z kamienną miną czekają, nie mieszają
się do awantury i …. dziś pozwalają ujawnić “bombę informacyjną”!
Faza “D” (tak będzie)
Teraz sprawy potoczą się już szybciej.
Zapewne w najbliższym czasie “Gazwyb”, TVN, Polsat oraz co bardziej
“nowoczesne” media reżimowe udowodnią
(powołując się na przecieki z policji, prokuratury…), że Brunon “jakiśtam”
współdziałał z przedstawicielami ONR lub Młodzieży Wszechpolskiej.
Jeżeli nawet nie działał, to był faszystą i
kimś tam jeszcze… oczywiście takim znienawidzonym przez Blumsztajna i Lisa ze
stadem.
Stanie się to pretekstem do stosownej nagonki
na oba ugrupowania oraz w niedalekiej
przyszłości podstawą do delegalizacji ONR I MW.
Już po wszystkim Tusk z Lisem i “blumsztajnami”
pierdykną sobie z szampana i odśpiewają jakąś międzynarodówkę.
A jak to się robi u naszych
sąsiadów?
Na przykład:
-
4 września 1999 nastąpił wybuch samochodu pułapki pod blokiem dla wojskowych i
ich rodzin w Bujnaksku w Dagestanie, zginęły 64 osoby,
-
9 września 1999 wybuch zniszczył dziewięciopiętrowy blok w
południowo-wschodniej części Moskwy, zabijając co najmniej 93 osoby,
-
13 września 1999 identyczna eksplozja zniszczyła dom w południowej części
Moskwy. Zginęło kilkadziesiąt osób,
-
16 września 1999 wybuchła bomba podłożona po dziewięciokondygnacyjny budynek
mieszkalny w Wołgodońsku na południu Rosji, zabijając 18 osób i raniąc
kilkadziesiąt.
Wszystkie
te prowokacje były pretekstem do rozpoczecia wojny, akcji zbrojnej przeciw
wrogom.
Władimir
Putin nie ma zahamowań i skupułów, gdy chodzi wyelimowanie nieprzychylnych mu.
Gotów jest poświęcić nawet życie swoich obywateli w imię nieograniczonej
władzy.
Tylko
ręce składać do Boga, że Tusk taki dobry albo,… mniej odważny.
Ale,
pożyjemy I zobaczymy – o ile jeszcze pożyjemy…
Etykiety:
bałach,
bombiarz,
Donald Tusk,
głupoty,
Platforma Obywatelska,
POlicja,
Polityka,
prowokacja,
ściema,
zamach na sejm
poniedziałek, 19 listopada 2012
BOR niczym twarda ściana – tynk leci, pustak trzyma się mocno.
Kolejny szofer Wałęsy robi
karierę.
Marian Janicki, ksywa generał,
tak jak MIeczysław Wachowski kręci lody
i to nie małe.
On dla odmiany jako szef
BOR.
Absolwent AGH, inżynier ceramik,
bez tytułu magistra (studia
inżynierskie pierwszego stopnia, a nie pięcioletnie magisterskie), to tylko z zamiłowania najwyższy BORowik - bez stosownych
kursów oficerskich.
Jak podaje w swojej gazecie
Tomasz „syn najuczciwszego z Polaków“ (to taki zawód) Lis, Janicki
przypomniał sobie o tym, co blisko trzy lata temu mówił mu ponoć podwładny -
płk. Jarosław Florczak.
- Szefie, pan prezydent kiedyś doprowadzi do tragedii, zginie
wielu niewinnych ludzi - miał powiedzieć około trzy
miesiące przed katastrofą smoleńską Florczak, który zginął 10 kwietnia 2010
roku.
- Szefie, jak zwykle burdel, nikt nic nie wie, programy swoje, a
realizacja swoje. Jeżeli pan może, to niech mnie pan więcej nie wysyła (...)
Współpracowałem z Kancelarią Prezydenta Kwaśniewskiego, przez osiem lat ta
współpraca była ideałem (...). To, jak wygląda nasza współpraca z obecną
kancelarią, to jest jedna wielka katastrofa. Prowizorka i jeszcze raz
prowizorka - dodał.
Oczywiście, to wszystko miało
miejsce zdaniem Janickiego. Na wszelki wypadek prokuratura dała wiarę w jego przekaz, bo Florczak, nie zaprzecza słowom przełożonego.
Nie ulega wątpliwości, że gdyby
dziś inżynier-ceramik Janicki doznał oświecenia i zgłosił do prokuratury, iż
(dajmy na to) rok przed katastrofą smoleńską Sebastian Karpiniuk informował go
o tym, że Prezydent Kaczyński wręcz obsesyjnie pragnie pilotować odrzutowiec,
to dziś przyczyny tragedii mięli byśmy już rozwikłane.
No bo Janicki, to według
reżimowych, wojskowych służb prawdomówny oraz godny zaufania inżynier-ceramik! Póki
co lepi i klei jak może...i z czego może.
Nie wszyscy jednak mają podobne
zdanie o inżynierze Janickim.
Według prokuratury Janicki jako szef
BOR odpowiada za ochronę prezydenta oraz premiera, ale nie wypełniał tych
obowiązków w kwietniu 2010 roku. Zamiast niego ochroną zajmowali się bez
upoważnienia - podlegli funkcjonariusze. Zdaniem prokuratury ochrona
w Smoleńsku była skandaliczna.
Na miejscu lądowania nie było ani
jednego funkcjonariusza BOR-u przydzielonego do ochrony. Zdaniem biegłych na
Siewiernym powinien być przynajmniej jeden funkcjonariusz BOR-u, którego
zadaniem jest m.in. sprawdzenie, czy specsłużby rosyjskie wywiązały się z
nałożonych na nie obowiązków, a także utrzymywanie kontaktu z wieżą kontroli
lotów. Co ważne, biegli jednoznacznie stwierdzili, że obowiązkiem
funkcjonariusza BOR-u z lotniska było również przekazywanie na bieżąco do
Centrum Kierowania BOR-u danych o pogarszających się warunkach pogodowych w
rejonie lądowania. Brak funkcjonariusza na lotnisku był jednym z czynników
mających znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób.
Biuro Ochrony Rządu powinno nadać wizycie prezydenta Kaczyńskiego w Rosji wysoki stopień zagrożenia. Tymczasem wizyta miała stopień średni. Ale to nie wszystko. Podczas rekonesansu funkcjonariusze BOR-u w Smoleńsku nie tylko nie obejrzeli lotniska Siewiernyj, ale nawet nie zrobili objazdu tras głównej i zapasowej na terenie Rosji, którymi miały przejechać kolumny specjalne. Wreszcie nie wykonano żadnych czynności związanych z opracowaniem wariantu zabezpieczenia prezydenta na wypadek awaryjnego lądowania tupolewa na lotnisku zastępczym. Ponadto nie wyznaczono dowódcy grupy rekonesansowej. W grupie tej w ogóle nie było pirotechnika ani lekarza sanitarnego (badającego stan miejsca lądowania i pobytu pod kątem zagrożeń sanitarno-epidemiologicznych).
Biuro Ochrony Rządu powinno nadać wizycie prezydenta Kaczyńskiego w Rosji wysoki stopień zagrożenia. Tymczasem wizyta miała stopień średni. Ale to nie wszystko. Podczas rekonesansu funkcjonariusze BOR-u w Smoleńsku nie tylko nie obejrzeli lotniska Siewiernyj, ale nawet nie zrobili objazdu tras głównej i zapasowej na terenie Rosji, którymi miały przejechać kolumny specjalne. Wreszcie nie wykonano żadnych czynności związanych z opracowaniem wariantu zabezpieczenia prezydenta na wypadek awaryjnego lądowania tupolewa na lotnisku zastępczym. Ponadto nie wyznaczono dowódcy grupy rekonesansowej. W grupie tej w ogóle nie było pirotechnika ani lekarza sanitarnego (badającego stan miejsca lądowania i pobytu pod kątem zagrożeń sanitarno-epidemiologicznych).
Tak oto kierowca-amator i
inżynier-ceramik w jednym partoli swoją robotę.
Rzecz jasna, w mormalnym kraju nie
wystarczy wozić tyłek kogoś ważnego i farbować hną łeb na czarno by zostać
szefem BOR, ale tam są widać inne standardy.
W kraju Tuska, za zasługi w spieprzeniu
smoleńskiej wizyty, która zakończyła się tragedią, Marian Janicki został
awansowany 15. Czerwca 2011 roku, przez Komorowskiego na stopień generała
dywizji BOR.
Być może gdyby Janicki był prawdziwym (wojskowym)
generałem, to miałby odwagę strzelić sobie po tym wszystkim w łeb, a tak jako
inżynier-ceramik i kierowca takiej potrzeby nie odczuwa.
I na to właśnie zapewne liczyli patroni
Janickiego powołując go na szefa BORu.
Taki fachowiec z poza wojskowych
elit, nie zobowiązany do przestrzegania wojskowego
kodeksu honorowego jest przynajmniej wielokrotnego użytku.
Kodeks inżynierów-ceramików bądź
kierowców nie zakłada honorowego samobójstwa...
Jest wysoce prawdopodobne, że inżynier
Janicki wszystko co robił, zrobił według ścisłych dyrektyw i zalożonego planu,
więc według własnej oceny jest „czysty“.
Nie on wymyślił „olewkę“ prezydenckiej
wizyty, nie on wydał sobie rozkaz dłubania w nosie zamiast osobiście dopilnować
przebiegu delegacji..... to nie on!
Na wszelki wypadek, honorowo inżynier
Janicki i POmocnicy znaleźli już kozła ofiarnego i zamknięto publicznej opinii lemingów
tzw. gębę.
Płk. Paweł Bielawny – za niedopełnienie
obowiązków podczas wizyt premiera Donalda Tuska i prezydenta Lecha Kaczyńskiego
w Katyniu w kwietniu 2010 r. oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie, został
przez szofera Janickiego zawieszony, a przez ministra spraw wewnętrznych Cichockiego
zdymisjonowany z funkcji zastępcy szefa BOR.
Taki pic na wodę.
Bielawny zdążył jeszcze odebrać w
czerwcu 2011 roku nagrodę od Komorowskiego – „za Smoleńsk“, jaką był awans na stopień generała brygady BOR, a już
w lutym 2012, przykładnie wyleciał z resortu.
Daleko się nie nalatał, bo w kwietniu
br. wylądował jako doradca wojewody małopolskiego Jerzego Millera (tego od
polskiej wersji raportu MAK – zwanego Raportem Millera).
O inżynierze-ceramiku, szoferze
Janickim mówią, że jest nie do ruszenia, bo posiada kwity na całą POwską hałastrę.
Widać jest w tym dużo prawdy, bo niczym w uderzonej ścianie – tynk odpada (leci
zastępca) a pustak siedzi mocno... mimo tęgiego uderzenia.
Teraz szofer Janicki rozpoczął wraz
z POmocnikami drugą fazę operacji. Rozpoczął medialną akcję
(dezy)informacyjną, używając do tego zaufanej WSIowej „dziennikarskiej elyty “.
Pomocny, jak zawsze okazuje się Tomasz „syn najuczciwszego z Polaków“ Lis.
Dziś tani amant z Zielonej Góry
poinformował na stronie internetowej swojego "Newsweeka", że zna
treść 70 tomów akt śledztwa smoleńskiego, i to może nawet na pamięć.
Nic dziwnego, skoro występujące tam rewelacje
zapewne pomagał wymyślać i redagować.
Czekamy zatem na nowe rewelacje Janickiego,
autorstwa Lisa...
A nawet Janicki tak pięknie nie nałga, jak Lis
opisze.
Najwyżej znów tynk odpadnie.... i będzie po
staremu.
sobota, 17 listopada 2012
Co robił dziadek premiera w Wehrmachcie?
Pytanie to nurtuje wielu współczesnych badaczy rodu
Tusków.
Sprawa nie jest prosta i nawet
sam premier nie był w stanie jej wyjaśnić.
Wiele światła na zagadkę rzucił rodzinny album, znaleziony niedawno w
gdańskim mieszkaniu prezesa rady
ministrów.
Co robił dziadek premiera w Wehrmachcie?
Etykiety:
Donald Tusk,
Dziadek z Wehrmachtu,
Kupa,
nieróbstwo,
Platforma Obywatelska
Tajemica Romana Giertycha
Przyczyny wielkich zmian w poglądach Romana Giertycha stały się zagadką numer jeden w kraju! Do czasu. Sprawa wreszcie została rozwikłana.... Poznaliśmy przyczyny!
Etykiety:
Giertych,
Komorowski,
komuiniści,
liberałowie,
masz prezydencki,
zmiana Giertycha
czwartek, 15 listopada 2012
Przez tyłek do głowy…
Kiedyś mówiono: “Przez żołądek do serca”. Nakarmisz kobieto dobrze delikwenta, obdaży
cię uczuciem - taki w skrócie był sens zgrabnego powiedzenia.
Po lekturze dzisiejszych topowych wiadomości,
podanych przez portale internetowe (Onet, Wp.pl), wydaje się, że bardziej
odpowiednim dal “elyt” powiedzeniem określającym przepływ emocji od
przyjemności do stanu odurzenia będzie: “przez tyłek do głowy”.
Niestety, nie pierwszy już raz okazało się,
że nacja homoseksualna, czyli inaczej mówiąc pederastów, na skutek degeneracji
cierpi na postępujący zanik inteligencji
oraz rozumu.
Grzebanie w odbycie źle działa na stan
umysłowy a już wkładanie tam sobie członka kochanka pustoszy korę mózgową
niemiłosiernie.
Jako przykład pustki mózgowej spowodowanej
homoseksualizmem, podam dzisiejszą rozmowę Onetu z prof. Ireneuszem
Krzemińskim.
Wprawdzie profesor z niego jak z
przysłowiowej “koziej d…y – trąba”, ale udaje facet jak umie. Krzemiński, habilitowany doktor, jest
przyklejony do Instytutu Socjologii UW, gdzie od wczesnych lat gierkowskich okopał się
i ogłupia studentów, toteż w mediach reżimowych “robi za fachowca”.
Cóż zatem objawił fachowiec?
Objawił grzech!
Grzech kościoła katolickiego, który milczy w
sprawie ONRu i Młodzieży Wszechpolskiej.
- Teraz to "lewak" i
"pedał" są głównymi wrogami, więc możemy się obawiać na przykład
napaści na osoby homoseksualne – ocenił.
Dalej
Krzemiński brnie i atakuje.
- Z wielu badań socjologicznych bardzo jednoznacznie wynikało, że w czasie
rządów PiS gwałtownie, dwukrotnie wzrosły napaści na osoby homoseksualne. -
Ponieważ była kampania, jakby oficjalna, przeciwko nim – dodał Krzemiński.
Osobiście nie słyszałem o fali napadów na
pederastów i lewaków w okresie 2005-2007. W każdym razie nawet prasa “wyzwolona”
spod znaku “gazetki” nic o tym nie pisała.
Nie wiadomo skąd Krzemiński ma takie
informacje, być może to wina strzępiącego się mózgu i efekt choroby
homoseksualnej, do której przyznał się dwa lata temu.
Płynie zatem Krzemiński w otchłań głupoty na łódeczce wystruganej z resztek kory mózgowej...
Płynie zatem Krzemiński w otchłań głupoty na łódeczce wystruganej z resztek kory mózgowej...
Gadanie, żeby gadać, to nawet fajna sprawa. Medialna
i robi wrażenie na lemingach.
Można pleść, jak za przeproszeniem
“Krzemiński na mękach”.
Można np. publicznie stwierdzić, że w okresie rządów SLD (2001-2004) wzrosła liczba
gwałtów na nieletnich chłopcach (“ponieważ była kampania, jakby oficjalna”
tolerująca pedrastię), a w czasie rządów PO zastraszająco skoczyła liczba
mordów politynych (“ponieważ była kampania, jakby oficjalna” tolerująca mordy
polityczne – akcja “dożynanie watah”).
Może gdy Krzemińskiemu wróci na chwilę
świadomość – powie i o tym. Rozgrzeszy może
wtedy Episkopat , ale siebie z grzechu homoseksualizmu oraz głupoty na pewno.
Inny pederasta, były dominikanian Bartoś w skutek choroby homoseksualnej
usunięty z zakonu, poucza duchownych co jest zgodne, a co sprzeczne z nauką
kościoła.
Bartoś ma mocną pozycję z reżimowych mediach,
gdyż zaprasza go Tomasz “syn najuczciwszego z Polaków” Lis oraz “gazowyb”,
toteż stada lemingów słuchają go z przejęciem.
Bartoś pogroził Ks.
biskupowi Antoniemu Dydyczowi za jego udział w Marszu Niepodległości. “To
spreczne z nauką kościoła” – osądził.
Trudno polemizować z człowiekiem
chorym, - do niego i tak nic nie dotrze.
Dotrze być może do przyklaskujących
Bartosiowi lemingów prawda, która mówi że Kościół nie zabiera głosu w sprawach
trechnik homoseksualnym, toteż Bartoś również niech nie stara się wchodzić w
cudze kompetencje.
A na marginesie, to “pedalenie się” jest
sprzeczne z nauką kościoła.
Trzecia i ostatnia informacja “onetowa”
dotyczyła lesbijki.
Rozgarnięta niczym jesienny nawóz, tępymi
widłami Krystyna Kofta zawyrokowała iż Maria Konopnicka była lesbijką! Dałą tym
samy odpór Arturowi Zawiszy, który to takim posądzeniom dość histerycznie zaprzeczał.
A czy można w ogóle mówić o kłamstwie
nt. homoseksualności Marii Konopnickiej? Czy była ona lesbijką? – pyta Onet. -
Ależ oczywiście, że była. Wtedy się jednak o tym nie mówiło - stwierdziła chora
oraz wyzwała Zawiszę od “najaranych” czy też “naćpanych”.
Gdyby nie zdiagnozowana przewlekła choroba
homoseksualna, można by było zaryzykować, iż Kofta cierpi na najzwyklejszą
głupotę. Pomylić Zawiszę z Palikotem lub jakimś innym przyjacielem domu – karygodne!
W tej sytuacji należy jednak współczuć a nie nabijać się.
Dalej Kofta zwraca też uwagę, że to nie
jedyna znana polska pisarka o takiej orientacji seksualnej, bo lesbijką była
też choćby Maria Dąbrowska (sic!).
- Już w czasie moich studiów się o tym
przebąkiwało - dodaje.
- Poza “bąkaniem” nic jednak (żadne
dokumenty) nie wskazują na zboczenie pisarki, toteż należy uśmiechnąć sie z
pobłażaniem I popukać w czoło.
A dajmy dalej “bąkać” Kofcie, byle z
daleka i przy otwartm oknie.
Pewnie Kopernik też była lesbijką…
Etykiety:
Bartoś,
choroba homoseksualna,
dewiacja,
głupota,
Ireneusz Krzemiński,
Kofta,
lewacy,
pederaści,
zbydlęcenia
niedziela, 11 listopada 2012
"Pożydzie" w kinach!
Już w kinach!
Streszczenie:
Srul Goldbruch po latach emigracji
przyjeżdża z Izraela do Polski, zaalarmowany wiadomością, że jego młodszy brat Dawid
popadł w konflikt z mieszkańcami swojej miejscowości Poje(dwabne)bane. Po przyjeździe
odkrywa, że przyczyną jest mroczna tajemnica sprzed lat. Skłóceni od lat bracia
próbują dojść prawdy.
Prowadzone przez nich śledztwo zaostrza
konflikt, który przeradza się w otwartą agresję. Ujawniona tajemnica o
żydowskim mordzie na własnych rodakach odciśnie tragiczne piętno na życiu braci
i ich sąsiadów....
Osoba reżysera Wladka Pasikowskiego (Pasikonika) gwarantuje napięcie i mrożącą krew w żyłach akcję. Podobnie jak w "Psach" i "Psach II" mamy gwarantowane przynajmniej 10 "K... mać" na 12 wypowiadanych wyrazów oraz 7 "Pierd...ę" i "Wyp...alaj" na trzy zdania w każdej dyskusji...
Etykiety:
głupoty,
gniot,
Gross,
kłamstwa,
Pasikowski,
Pokłosie,
pożydzie,
żydokomuna,
żydowskie kłamstwa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)