sobota, 9 lipca 2011

Wystąpienie Premiera Tuska w PE

Oryginalna wersja wystąpienia Premiera Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim.Ciekawe i pouczające dla raczkującej demokracji zachodniej europy.

piątek, 8 lipca 2011

Geremek był pierwszy

W związku z „aferą” wykreowaną przez Platformę Obywatelską, a dotyczącą przypomnienia Donaldowi Tuskowi przez Zbigniewa Ziobrę kilku faktów ze sposobu sprawowania władzy, wrócił mi w pamięci pewien dowcip, który na forum PE opowiedział ceniony w kręgach lewicowych pedofil i rewolucjonista Daniel Cohn-Bendit.
Okoliczności tej wypowiedzi były powiedzmy to, według standardów uznawanych przez PO podobne do tych sprzed dwóch dni, albo nawet jeszcze bardziej „antypolskie” w swej wymowie!
Zacznę od początku.

W 2007 roku Polscy parlamentarzyści zostali zmuszeni przez stosowną ustawę do złożenia oświadczeń lustracyjnych. Jedynym, który nie zrobił tego był europoseł Bronisław Geremek (wł. Benjamin Lewartow). Osobnik ten uznał, że jest ponad prawem lub nawet nad...nadludzki ze wszystkich nadludzi.
Odmówił złożenia oświadczenia, a nadto popłakał się i poskarżył na Polski rząd w Brukseli.
Łkając mówił, że Kaczyńscy go prześladują, że to nie do pomyślenia itp...itd.
Znalazł sobie nawet tam w Brukseli grupę wsparcia składającą się z niejakiego Cohn-Bendita (urlopowanego pedofila i byłego zadymiarza, prywatnie przyjaciela Michnika),niejakiego Poetteringa (kolegi i patrona Eriki Steinbach) oraz kilku innych prymitywniejszych osobników, w tym europosłów PO.
Pewnego ładnego dnia cała ta hałastra urządziła sobie spektakl w PE, polegający na prześciganiu się w epitetach pod adresem Polskiego Rządu.
Faszyści, stalinowcy, totalitaryzm.... itd...itd...
A wszystko dlatego, że jeden były aktywista PZPR nie chciał się zlustrować.
Podczas pokazu lewacko-prymitywnej nienawiści, swój poziom bezgranicznej głupoty pokazał Cohn-Bendit, który m. In. stwierdził :
- Walczyłem wspólnie z Geremkiem ze stalinizmem i teraz musimy bez wahania chronić naszego kolegę przed rządem, który zachowuje się w sposób stalinowski i faszystowski.

Wypowiedź powyższą należy odebrać chyba tylko w charakterze miernego dowcipu opowiedzianego przez idiotę bez cienia wiedzy historycznej.
Stalinizm skończył się w 1953 roku wraz ze śmiercią Józefa Stalina. W tymże 1953 roku Bronisław Geremek był już od trzech lat aktywnym działaczem PZPR i stalinowsko-komunistycznym propagandzistą na Uniwersytecie Warszawskim.
Zabawne jest to, że Geremek wystąpił z PZPR dopiero w 1968 roku, gdy gomułkowska propaganda zabrała się za Żydów w partii. Gdyby nie moczarowska nagonka, pewnie aż do 1989 roku tkwił by w komunistycznych strukturach.
Tyle warte są słowa durnia i idioty, wyniesionego swojego czasu na fotel wiceprzewodniczącego PE.
Tyle warta jest wiedza historyczna matoła oraz kolegi Adama Michnika.
Pokaż mi swoich przyjaciół a powiem ci kim jesteś – mówi przysłowie i jak to z przysłowiami bywa oddaje całą prawdę.

Sytuacja ta miała miejsce ponad cztery lata temu.
Najwyraźniej politycy PO już zapomnieli, że wspólnie Geremkiem szkalowali Polskę i jej demokratycznie wybrane władze, posługując się przy tym lewackim kłamcą czy też jak kto woli pospolitym idiotą.
Teraz zadawanie pytań dotyczących sposobu dyscyplinowania obywateli przez władzę uznają za „antypolskie” i „antypaństwowe”.
Po tych czterech latach „pijarowcy PO” poszli jednak po rozum do głowy i dziś tego jednego matoła zamienili na cały zastęp pomniejszych idiotów.
Idiotów, którzy uwierzyli, że to szkalowanie własnego państwa jest domeną PiS.

środa, 6 lipca 2011

Jeden-dwa-trzy. Zły dzień dla platformy

To nie był dobry dzień dla partii „cudotwórcy z Kaszub”.
Tak im się wszystko pogmatwało i popieprzyło, ze aż miło patrzeć.

Najpierw „Rzeczpospolita” ujawniła przekręty w strukturach partyjnych w lubuskiem, gdzie platformiacy raczyli zapisywać do partii kogo popadnie, nawet nie pytając ludzi o zdanie.
Sprawę bada już prokuratura, bo w jakiś sposób dzielni działacze PO weszli w posiadanie danych osobowych niczego nie świadomych obywateli.
Oczywiście gdy sprawa została nagłośniona, ku radości gawiedzi wywalono na zbity pysk szefa tamtejszej PO oraz rozwiązano lubuskie struktury partii.
I bardzo dobrze.
Teraz należy zbadać „świadome członkostwo w PO” w innych regionach, bo niby czemu lubuskie miało by być wyjątkowe?
Może nawet okazać się, że sam Tusk nie wie, że do PO należy, bo bez jego wiedzy ktoś go do partii zapisał.
Bez śmiechu, to bardzo prawdopodobne, gdyż premier ostatnio udaje Gierka (albo Greka, jak kto woli) i o wszystkich niemiłych dla niego sprawach dowiaduje się „z prasy”.


Trochę później Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie wolno obrażać Prezydenta Polski.
Ten, kto używa w stosunku do Głowy Państwa słów obraźliwych, obelżywych popełnia przestępstwo. W świetle tej decyzji okazuje się, że „ałtorytet” PO - elektryk Wałęsa Lech, to przestępca.
Istnieje też szansa, że „sierżant” sejmu Niesiołowski, dołączy „z paragrafu” do kumpla Wałesy i razem sobie jak „git herbatniki” pod celą pogrypsują.


Sam Premier pojechał poopowiadać bajki do Brukseli.
Nawet zgrabnie mu to szło. Typowy zestaw obietnic i zachcianek, oraz klepanych od czterech lat farmazonów o tym z czego mamy być dumni i jak się mobilizować, by osiągnąć sukces.
Wszystko super i prawidłowo, tylko, że nawet tu w ojczyźnie premiera nikt jeszcze tego sukcesu nawet na rodzimym podwórku nie widział i zapewne już nie zobaczy.
Może oznaczać to, że również tuskowa prezydencja w UE zakończy się tym samym czy w Polsce.
Obietnicami.
Przemówienie bardzo podobało się. Szczególnie lewakom i partyjnym kolegom Tuska zatrudnionym w EuroKołchozie na lepszych i lepiej płatnych stanowiskach.
Spróbowali by powiedzieć, że im się nie podobało...
Niestety byli też tacy, którzy zrównali z ziemią całą szopkę Tuska i wyśmiali opowiadane baje.
Na dokładkę, poseł Zbigniew Ziobro przypomniał premierowi, a uświadomił zagranicznym europarlamentarzystom, że ten który udaje Gierka (albo Greka, jak kto woli) i plecie dyrdymały o standardach demokratycznych, sam wprowadza do życia publicznego zwyczaje białoruskie i prześladuje krytycznych wobec swojej władzy blogerów.

Po tym wystąpieniu zapewne z ulgą odetchnęli europejscy krytycy Tuska. Szczęście, że krytyczne słowa wypowiadali w demokratycznej europie, a nie w Polsce...



Na koniec jeszcze wystąpił jeden komunistyczno-pezetpeerowski działacz, obecnie socjaldemokrata, który w obecności gremium europosłów określił funkcjonariuszy ABW jako „uzbrojoną bandę”.
Biedny zapomniał, że jeszcze do 1989 roku sam zasilał jedną „bandę” nierzadko uzbrojoną i chyba tylko z racji jej samorozwiązania został się później demokratą.
Ten to były „bandyta” swoją wypowiedzią miał wspierać premiera.
To kolejna wtopa.
Numer cztery.

"Gest Premiera" - nowa produkcja filmowa

Nowy film niemy, wyprodukowany przez znaną wytwórnię Kutzyk & Arab.
Samo życie!

niedziela, 3 lipca 2011

Ogólnopaństwowy orgazm narodowy.

Mieszkanka San Francisco o pseudonimie Kitty Kat, wpisała się do księgi Guisnessa, po tym jak przez 7 godzin i 6 minut przeżywała orgazm.
W minioną sobotę rekord ten (wprawdzie zbiorowo, ale w cuglach) pobiła nasza obecna władza wraz z gromadą medialnych klakierów oraz lokalnymi hunwejbinami.
Blisko 24 godziny trwał „ogólnopaństwowy orgazm narodowy” w prasie, radiu i telewizji.
Wszystko za sprawą polskiej prezydencji w UE.
Ludziom spod znaku platformianej Polski , tej z grymasem uśmiechu od Wrocławia do Lublina wystarczy, jak widać, tylko napomnieć o zjednoczonej europie, a natychmiast szczytują.
Co dopiero gdy wypowiada się formułkę „Polska Prezydencja w UE”.
Trwa wtedy nieustający orgazm.
Jest to swoiste perpetum mobile, gdyż władza nakręca się i szczytuje wobec entuzjastycznych programów w radiu i telewizji, a media z kolei szczytują napawając się wypowiedziami polityków.
Wystarczy tylko jak mantrę powtarzać „Polskie przewodnictwo w Unii Europejskiej” oraz pokazywać kółko z gwiazdek i jak widać dwudziestoczterogodzinny orgazm zapewniony.

Cóż takiego szczególnego jest w owym przewodnictwie i co utrzymuje w uniesieniu przez tak długi okres czasu owych osobników?
Odpowiedź jest prosta – NIC.
Władza z braku spektakularnych sukcesów, przyznawane „z listy” przewodnictwo w unii, stara się przedstawić jako skutek własnych starań, bądź nagrodę za zasługi.
Najgorsze jest to, że część społeczeństwo w to uwierzyła i radowała się jak cygańskie dzieci z pogrzebacza i fajerki.
Siermiężna radość z faktu, który nie ma żadnego, ale to ŻADNEGO znaczenia praktycznego dla Polski, rozpoczęła się od nocnej wizyty jakichś eurozapaleńców u Bula-Komorowskiego w pałacu i wyświetlenie mu rzutnikiem na murze „płotu Pawlaka” czyli (okropnego) logo prezydencji.
Później było też nieźle.
Nocny festyn pod Pałacem Kultury i Nauki (im. Józefa Stalina) i wielkie gwiazdy z kraju i ze świata.
Występowali: Możdzer, Myslovitz, Stańsko oraz Michale Bolton, Angie Stone i wielu innych....
Całość „wyreżyserowali” za grubą kaskę pieszczochy tuskowej władzy – Materna i Wojewódzki.
Choćby ten fakt nie wystawia Polsce najlepszej oceny.
Oj, zaczynamy z „niskiego C” .
Niedouk i rasista-urynolub - duet na miarę Polskiej prezydencji.
Duet na miarę prezydencji w wykonaniu rządu PO.

Kosztowna impreza.
Ale na biednego nie trafiło.
Jeżeli chodzi o PR i propagandę władza nie oszczędza.
Co innego obywatele, ci oszczędzać muszą.

Podobno na przewodnictwie Polska ma zyskać – tak obiecuje premier i reszta jego trupy.
Póki co, dokładamy (choćby ten żałosny festyn) i zapewne dokładać będziemy.
Na obiecywane zyski nie ma co liczyć, gdyż nie pierwszy to już raz premier obiecuje nam złote góry lub Irlandię.
Co pozostaje?
Dalej pobudzać się i bić rekordy w ogólnopaństwowym orgazmie narodowym.
Może wpiszą nas do księgi Guinessa.
I to będzie ten sukces Polskiej Prezydencji.

środa, 29 czerwca 2011

Gdzie jest nota w sprawie Laudera?

Przy całym rządowym cyrku związanym z wypowiedzią o. Rydzyka, ujawniły się tabuny klakierów, którym dziecinada w wykonaniu Sikorskigo niezmiernie się podobała.
Cała sfera rządowa oraz kierownicza Platformy Obywatelskiej biła gorące brawo pajacującemu ministrowi spraw zagranicznych, niczym klaunowi Cebulce w cyrku Zalewski.
Nawet czarny (od niedawna) Polak, nie rozeznający się w temacie ani trochę, niejaki Godson zabierał głos i wyrażał opinie.

Niestety obok wypowiedzi mieszkańców naszego, polskiego podwórka, pojawiły się też głosy z zagranicy, wypowiadane przez osobników, którzy na siłę próbują wcisnąć swój wścibski nos w nasze sprawy.

Wczoraj niejaki Ronald S. Lauder, szef światowego kongresu Żydów, nie pytany o nic oświadczył: „Ks. Rydzyk jest notorycznym antysemitą. To nie Żydzi są wrogami Polski, lecz ludzie tacy jak on, którzy sieją niezgodę swymi ohydnymi wypowiedziami.”
Prywatne zdanie pana Laudera, to jego sprawa, tak jak jego odczucia. Może je sobie posiadać.
Nie upoważnia go to jednak do wypowiadania głupot na forum publicznym oraz mieszania się do spraw Polskich i Polaków dotyczących.
Swoje akcje propagandowe Lauder buduje w oparciu o to, co ktoś mu powiedział i co gdzieś zasłyszał, dlatego słowa dotyczące o. Rydzyka są niczym słynne „a u was murzynów biją”.
Kompletny brak związku z tematem wypowiedzi Rydzyka, co świadczy dobitnie o żydowsko-amerykańskim propagandyście.
Stawianie się dziś (w okresie XX-XXI wieku), w pozycji ofiary jakiejś bliżej nie określonej nagonki, to domena wielu rodaków Laudera.
Wystarczy poczytać wypowiedzi Wiesela czy Grossa, aby dojść do wniosku, że bez oskarżeń o antysemityzm ludzie ci żyć nie mogą, a przynajmniej tracą poczucie własnej wartości.

Mieszanie się Żydów amerykańskich do spraw Polski i cenzurowanie wypowiedzi naszych obywateli, nie jest w dobrym tonie, tak jak nie jest też w dobrym tonie mieszanie się do spraw żydowskich przez Polaków.
Skoro jednak Lauder, nie wyczuwa tego cywilizowanego zwyczaju, warto przypomnieć mu, że to wielu jego rodaków jest antypolonistami.
Wielu jego rodaków przyczyniło się w latach 1939-1955 do śmierci najwybitniejszych Polaków.
Oczywiście nie dotyczy to samego Laudera, który urodził się i mieszka w Stanach Zjednoczonych.
Ronald S. Lauder, podobnie jak jego ojciec i brat zawsze zajmował się biznesem i polityka go nie dotyczyła.
Odbijając piłeczkę nienawiści, serwowaną w kierunku Polski, warto przypomnieć szefowi kongresu Żydów o jednym bardzo istotnym, historycznym fakcie.
„To nie Polacy są wrogami Żydów, tylko ludzie tacy jak on - amerykańscy Żydzi, którzy przymykali oko na zbrodnie Hitlera i wygodnie im było nie słuchać o holokauście. Wygniatanie ciepłych i komfortowych foteli przekładali nad potrzebę, a nawet obowiązek pomocy mordowanym rodakom w Europie.”

O ile mój wpis jest zdaniem osoby prywatnej, wygłoszonym na forum prywatnym, o tyle wypowiedź Laudra, jako szefa potężnej organizacji, jest wypowiedzią oficjalną, prominentnej osoby.
W tej sytuacji zasadne jest zadanie pytania ministrowi Radosławowi Sikorskiemu: „Panie ministrze, czy będzie nota protestacyjna, w związku z mieszaniem się do spraw Polskich i oczernianiu naszych obywateli na forum międzynarodowym?”

wtorek, 28 czerwca 2011

"Nota dyplomatyczna" - temat wyczerpany

... i koniec psychiatryka.
Watykan pokazał, gdzie ma notę Sikorskiego.
Sikorski pokazał gdzie ma Polskę a Polska niebawem pokaże gdzie ma Sikorskiego.
Wszystko na najlepszej drodze.

Jeszcze tylko w tym temacie, wczorajszy krótki bełkot idioty w „Kropce nad i” i władza będzie chciała jak najszybciej o całej sprawie zapomnieć.

Zapewne potrwają jeszcze rozważania o tym co było bardziej obraźliwe dla POlski wersji Beta.
Czy to, że o. Rydzyk powiedział, że w mamy w kraju totalitaryzm, czy to że powiedział to za granicą.
Tu zapewne zdania będą podzielone.

Według idioty, którego u Moniki Olejnik wczoraj oglądałem, chyba jednak ważniejsze jest to, że powiedział o totalitaryzmie, choć np. Szejnfeld twierdzi, że gorsze jest mówienie o tych sprawach za granicą.

Jednakowoż Platforma musi ustalić za co Rydzyka ma nienawidzieć.

W tej kwestii najlepiej zwrócić się do fachowców.
Zastępy ekspertów znajdują się w „GW” , która to swojego czasu aż kilka „jedynek” poświęciła wystąpieniom Bronisława Geremka w rożnych instytucjach w Brukseli i Paryżu.
Poszło o to, że Geremek, tak poczuł się urażony tym, iż kazano mu się zlustrować, że jeździł i opowiadał o stalinizmie w Polsce oraz nasyłał innych lewackich propagandzistów na władze Rzeczpospolitej.

Nie przypominam sobie tylko, czy wtedy PO postulowała o jakąś notę dyplomatyczną w sprawie „haniebnej wypowiedzi” i wywlekania spraw polskich na forum międzynarodowe...