piątek, 22 lutego 2013
wtorek, 19 lutego 2013
Profesor Debilizmu Tim Parks czyli skur..syństwo stosowane
Wkurza mnie niezwykle politycznie poprawne traktowanie
faktów historycznych i robienie z ludzi idiotów.
Napiszę więcej, uważam ludzi którzy używają tego typu
matactw językowych za skończonych debili oraz sk..synów.
Dlaczego tak ostro?
Dlatego, że język poprawności politycznej oraz politycznie poprawne myślenie, to wstęp do
głupoty, totalitaryzmu oraz wtórnego kołchoźnictwa myślowego.
Chcesz wychować durnia lub debila i prymitywa – kształć go w
duchu poprawności politycznej.
Do grona profesorskiego na „Uniwersytecie Debilizmu
Poprawno-Politycznego“ dołączył niejaki Tim Parks, brytyjski pisarz.
Parks, syn anglikańskiego pastora, nawiedzony ateista, jest jedym ze stałych felietonistów
amerykańskiej edycji Newsweeka.
Jako osobnik wychowany w duchu boskiego kultu królowej
brytyjskiej, nienawidzący katolików, jak może tępi postaci zwiząne
z kościołem katolickim.
Znakomicie pomocny jest mu w tym dziele lewacki Newsweek.
Tytuł ten zarówno w Polsce jak i w USA jest siedliskiem
ateizmu i galopującego zwierzęcego lewactwa.
To łaczy ze sobą obie edycje, lecz trudno okreslić gdzie
większe bydlaki drukują.
To jeszcze czas pokaże czy Lis czy jego semicki przyjaciel
ze Stanów odbierze śmierdzący laur pierszeństwa.
Oby tylko dotrwali.
W USA Newsweek ukazuje się tylko w internecie, bo
„gazetówka“ ogłosiła klapę (tak ją docenili czytelnicy). Pozostajemy przy
nadziei, że i u nas tak się stanie.
Ale, do rzeczy...
Ów Profesor Debilizmu Tim Parks wypocił w ostatnim wydaniu
amerykańskiego Newsweeka stek bredni na temat pontyfikatu oraz samej osoby Jana
Pawła II.
W jednej z zawiłych tez, Parks pisze: Znaczenie
miał też fakt, że Wojtyła pochodził z Polski. (...) Polacy w przeszłości
cierpieli przez nazistów,
a w momencie wyboru papieża cierpieli ze strony ZSRR.
Nie wiadomo, gdzie uczyli Parksa historii II wojny światowej
(może w Berlinie?) i gdzie ewentualnie później leczyli go.
Musiał być to jednak intensywny kurs połączony
z jeszcze bardzej intensywnym europoprawnym ogłupianiem, co zapewne nie
było w przypadku Parks trudne.
„Debil Skur...syn“ (to taki tytuł naukowy) Tim Parks jawnie
łże w żywo oczy i pluje w twarz Polakom, ofiarom NIEMIECKICH
zbrodni, używając terminu „naziści“.
Kim według idioty Parksa są ci „naziści“?
To jacyś „obcy“, przybysze z Marsa?
„Debil Skur...syn“ Parks wie znakomicie o kogo chodzi i
przez kogo Polacy cierpieli.
Poprawność polityczna zakazuje „DS“ Parksowi powiedzieć
głośno o kogo chodzi.
Panie brytyjski idioto, Polacy cierpieli przez NIEMCÓW, bo NIEMCY napadli na
Polskę.
Obozy koncentracyjne były NIEMIECKIE.
W komorach śmierci, to NIEMCY zagazowywali
ludzi.
NIEMCY palili ludzi w
krematoriach.
To NIEMCY rozstrzeliwywali
bezbronne kobiety i dzieci.
Także NIEMCY podpalili prawie
cały świat.
NIEMCY palili miasta,
kradli dzieła sztuki i niszczyli polską kulturę, bo NIEMCY w
znakomitej większości wspierali Hitlera i ochoczo poddawali się jego dyktatowi.
Tyle wyjaśnień historycznych w temacie.
A „Debil Skur...syn“ Parks i tak będzie dalej cyganił, bo
prawdopodobnie pożydził na własnej edukacji i się „euroedukował“.
Etykiety:
debil,
europoprawność,
kłamca,
naziści,
Niemcy,
oszust,
poprawność polityczna,
skurwysyn,
Tim Parks
niedziela, 17 lutego 2013
Babony, kobiety i... baby z jajami
Faktycznie, chyba gotów jestem przyznać rację tej części
obywateli, która twierdzi że płci jeste więcej, jak dwie.
Oczywiście, nie jest
to dziełem Stwórcy, lecz raczej szatana.
Lewackie i
parakomunistyczne organizacje, wzorem swoich poprzedników, znów udowadniają, że
z kobiety można zrobić coś zupełnie innego – twór szpetny i podobny raczej
do sowieckiego mężczyzny.
Tworzenie „babona“
Okres budowy socjalizmu i utrawalania władzy ludowej w
Polsce, zapisał się w historii głównie jako czas zbrodni na narodzie,
dyktatury matołów oraz... epoka tworznia „babona“.
Miłe i kobiece niewiasty, za namową specjalistów od
bandyckiej, komunistycznej propagandy, stawały się traktorzystkami, murarkami,
hutniczkami i innej maści „babonami“.
Przyodziewając męskie kostiumy, chlając wódę i ćmiąc skręty,
owe „babony“ zatracały stopniowo kobiece atuty, nabywając męskich cech i
zachowań.
Pewnie gdyby nie dający się zauważyć zarys biustu oraz brak
zarostu, tudzież sikanie na siedząco takiego „babona“ nikt by od mężczyzny nie
odróżnił.
Sztuka kamuflarzu nie była zatem doprowadzona do perfekcji,
ale pewnie i o to wcale nie chodziło.
„One“ miały tylko chłopa imitować a nie chłopem być (w
naszych czasach bywa czasem odwrotnie –
chłopy udają kobiety, ale ci to się pederastami nazywają).
Takie „babony“ zawierały związki małżeńskie oraz bywało, że
rodziły dzieci.
Dzieci te nie posiadały matki, tylko „matkona“, którego
ciężko było odróżnić na pierwszy rzut
oka od ojca. W życiu rodzinnym „matkony“ nie odróżniały się też od ojców
sposobem zachowania oraz rolą w rodzinie.
Zabieg tworzenia „babona“ oraz usilne upodobnianie go do
mężczyzny spowodowane było zapewne wprowadzaną w życie socjalistyczną ideologią
zwrównywania i ujednolicania społeczeństwa na wszystkich płaszczyznach.
Rzadko zatem dochodziło do zwiazków kobieta-mężczyzna.
„Babon“ wypierał kobiety.
Kobiety w natarciu -
„babon“okopuje się w biurach
Epoka „Edwarda Odnowiciela“ zmieniła nieco wizerunek
niewiasty w Polsce.
Szersze otwarcie na kraje cywilizowane, skutkowało zmianą oczekiwań
samca odnośnie samicy.
„Babon“ nie wystarczał i nie stanowił już atrakcji.
Młodsze pokolenia samic poczęło doszukiwać się zatem
przyjemności w pokreślaniu swojej kobiecości a nie w wytapianiu surówki,
kręceniu korbą czy układaniu szamotki.
Nie wszystko jednak stało się tak piękne, jak po dotknięciu
różdżki.
Siermiężne „babony“ z minionej epoki „tażysza Gomuły“ pozostawały
teraz na prominentnych stanowiskach i wygniatały szorstkimi dupskami fotele w
urzędach, biurach oraz komitetach.
Prawda, że zniknęły z życia publicznego, jako
„robociarki“ (bo ile lat można spuszczać surówkę) ale za to, przeniesione
zostały na inny, odpowiedialny odcinek socjalistycznej pracy – za biurko.
Pocieszające w tym wszystkim było tylko to, że nowe „babony“
nie wykluwały się – „babon“ jak przypuszczano, stanowił gatunek na wyginięciu.
Śmierć „babona“
Wraz z nadejściem epoki „Solidarności“ i szerszym zbliżeniem
obywateli do kościoła katolickiego, „babon“ przestał praktycznie istnieć. Tylko
nieliczne jeszcze „babony“ nadal zasiedlały skanseny PRLu w różnej maści
„organizacjach ratujących idee socjalizmu“ i zwalczających ruchy
niepodległościowe i związkowe.
Były to jednak
jednostki.
Idea oraz potrzeba istnienia „babona“ straciły na aktualności
jako relikt niechlubnej przeszłości.
Kobiety stały się kobietami a gatunek męski docenił wreszcie
(w tak wielkim stopniu pierwszy raz od zakończenia wojny) zalety kobiecości.
Układ ten został wprawdzie nieco zwichrowany w okresie stanu
wojennego (powrót wzorców „babonowych“), ale wraz z nadejściem przemian
ustrojowych męska część społeczeństwa mocno potwierdziła potrzebę adorowania
prawdziwej kobiety.
Wejście do Polski
„zachodu“ oraz „wielkiego świata“ wraz z biznesem i zwyczjami tam wówczas
panującymi pogrzebało „babona“.
Właściwie prócz Zofii Grzyb „babon“ nie istaniał.
Wróciły kobiety.
Wróciły do biur, sklepów, do życia publicznego.
Odrodzenie „babona“ –
wracają upiory
Niestety zbliżenie z tzw. europką zaskutkowało
przypływem do Polski najróżniejszych idiotycznych idei i wzorców zachowań.
W myśl powiedzenia „wszystko, co nie jest zabronione – jest
dozwolone“ kobiety poczęły znów ulegać wpływom bzdurnych komunistycznych fanaberii.
Tym razem z zachodu.
Ponieważ głupota jak armia radziecka – nie zna granic,
szybko wykluły się z niej ponownie „babony“ i szybko zaistniały medialnie.
Tym razem jednak dawne hasła o „babach na trakorach“ czy
„babskich czwórkach murarskich“ zastąpiły bardziej nowoczesne wyzwania.
„Parytety“, „Sama rodzę – sama wychowuję“, „Bóg jest
kobietą“ - to tylko nieliczne
„postępowe“ hasła „babonów“ zwanych teraz feministkami.
Ikony postępowego świata (w rozumieniu „babona“) takie jak:
Magdalena Środa, Kazimiera Szczuka, Wanda Nowicka czy Joanna Senyszyn to nowe
wcielenie dawniejszych zastępów Wand Wasilewskich, Lun Brystygierowych wraz z Helenkami Wolińskimi.
Znów ubyło nam kobiet.
Najzabawniejsze, że tym razem pod pozorem celebracji
kobiecości, aktywistki „ruchu babonów“ de facto pokazują jak kobietą nie
być. Nie ma żadnego znaczenia, że taka
np. Senyszym wyfiokuje się a Środa zapoda trwałą ondulację - to tylko pozory.
Współczesny wizerunek „babona“ odrzucił dawno wymazanego
smarem kocmołucha z petem. Teraz to nawiedzona feministycznie i w miarę
czysta kobita o przekonaniach lewackich i antyklerykalnych, samowystarczalna
z przekonań – całkowicie zależna w rzeczywistości od swojego komitetu centralnego czyli mózgu
zewnętrznego.
Jednym słowem, całkowicie niezdolna do myślenia
smodzielnego.
Dodatkowy smaczek, to fakt że w porównaniu z dawnym
„babonem“, „nowoczesny babon“ ze względów ideologicznych, nie wchodzi w związek
małżeński z mężczyzną.
Oszczędza to ewentualnym owocom takiego związku wstydu przed
rówienikami z powodu durnego „matkona“.
Wiadomo, że większy obciach to głupio pieprzyć niż głupio
wyglądać.
Ponadto wśród „nowoczesnych babonów“ panuje moda na
lesbjstwo, co wyklucza mężczyzn z zasady.
„Nowoczesny babon“ walczy w wolnych chwilach o prawa
mniejszości seksualnej. Tej żeńskiej.
Oczywiście mniejszość nie jest w tej kwestii pytana o
zdanie, bo „babon“ wie lepiej.
Według „nowoczesnego babona“ taka postawa stanowi przejaw
walki z szowinistycznym męskim światem, a według normalnych uchodzi za
przejaw walki z rzeczywistością.
Dzisiejszy „babon“ to już nie to samo, co 60 lat temu.
Jedno co łączy dawnego „babona“ ze współczesnym, to ciagłe
dążenie do upodobnienia się do sowieckiego mężczyzny.
A czy wizerunkowo czy mentalnie – cóż za różnica?
Nowa jakość – „baba
z jajami“
„Nowoczesna europka“ stawia przed nami nowe wyzwania. Nie
wystarcza jej już plemię „babonów“. W swojej przebiegłości oraz potrzebie
świrunku płciowego stawia teraz na nową jakość - „babę z jajami“!
Wprawdzie u nas to nowość, ale w „bardziej postępowej części
świata“ pederaści, którym wydaje się że są kobietami i przebierają się za
„babony“ – to ponoć normalka.
Co niektórzy nawet wycinają sobie lub przyszywają tam i
ówdzie.
Jak widać i u nas nadszedł czas na „nowoczesność“, toteż
mamy już swoją „babę z jajami“ i to w sejmie!
Mówiąc poważnie, to mam problem ze sklasyfikowaniem płciowym
gatunku „baby z jajami“. Kobieta,
mężczyzna, babon mieści się w ramach gatunkowych, ale „baba z jajami“...
tu jestem bezradny.
Z góry poddaję się i przyrzekam nie zagłębiać dalej w
temat.
Wysoce prawdopodobne, że następnym „eurofreakiem“ będzie
baba, której wyda się, że jest snopowiązałką.
Wtedy tylko pozostanie targnąć się na sznur...
Etykiety:
babony,
feminizm,
głupota,
homoseksualizm,
kobiety,
komunizm,
lesbijki,
lewactwo,
Magdalena Środa,
Nowicka,
pederastia,
Sczczuka,
Senyszyn
piątek, 15 lutego 2013
wtorek, 12 lutego 2013
Słuchaj no Henia, zrób mi...
Henryka Krzywonos, znana tramwajarka, która zatrzymała już
zatrzymany (na skutek odłączonego zasilania) tramwaj i tym bohaterskim czynem
zapisała się na kartach historii III RP, obraziła się na Palikota.
Podobno Palikot, w czasie gdy próbował skaperować ją do
swojej drużyny, wysyłał niestosowne SMS-y
czym dotknął do żywego jej kobiecą i opozycyjną-tramwajarską godność.
Cóż takiego mógł wypiswać Palikot - Krzywonosowa nie
ujawnia, bo to jest „niezgodne z jej
zasadami“.
W takim razie, zgodnie z ogólnie panującymi zasadami,
postawa „wiem, ale nie powiem“ daje prawo oraz podstawy do snucia hipotez.
Na onetowskiej stronie Politykier.pl, autorzy przypuszczają,
że ów „niestosowny SMS“ od Palikota mógł brzemieć: „Słuchaj no Henia,
lecąc na kongres zrób mi łaskę i kup kilka bułek oraz kefir - przydadzą się nam
rano".
Oczywiście mogło tak być.
Szczególnie, że Henia uczestniczyła w kongresie
Palikociarni, gdzie nawet coś powiedziała do mikrofonu na mównicy.
Wtajemniczeni twierdzą też, że poziom wypowiedzi, mógł
wskazywać na „spożycie“, toteż ta wersja
z kefirem pasowałaby jak ulał.
Pamiętając też o erotycznych fanaberiach szefa partii i jego
zamiłowaniu do penisów (trudno powiedziać czy tylko sztucznych), ów SMS mógł również
brzmieć: „Słuchaj no Henia,
lecąc na kongres zrób mi laskę i kup kilka bułek oraz kefir - przydadzą się nam
rano".
Niestety na skutek „wielkiego focha“ strzelonego przez
Krzywonosową, kto inny będzie teraz to wszystko robił Palikotowi.
A my już chyba wiemy kto!
Na pierwszy rzut oka, to urodą oraz posturą przypomina nawet
„najsłynniejszą tramwajarkę“... ale w łapach silniejsza.
Etykiety:
babon,
głupoty,
Henryka Krzywonos,
kolaboranci,
Palikot,
ruch palikota,
Ruchali kota,
TW
niedziela, 10 lutego 2013
czwartek, 24 stycznia 2013
Żydowski antysemita
Wielkie prawdopodobieństwo, iż świat się faktycznie ma ku
końcowi.
W najnowszym Newsweeku *) Żyd oskarża Żyda o....
antysemityzm.
Można a nawet należałoby traktować ten fakt raczej w
kategorii dowcipu, gdyby nie poważne argumenty i nastrój nadęto-poważny autora
– niejakiego Pazińskiego.
Obiektem oskarżeń jest Rafał Ziemkiewicz, zdaniem
Pazińskiego – antysemita i prawdopodobnie też faszysta.
Tu kilka wyjasnień. Otóż Paziński posiadający imię Piotr, to
redaktor naczelny głupkowatego i niszowego czasopisma „Midrasz“.
Gazetki, założonej niegdyś
przez Konstatntego Geberta, syna komunistycznego, stalinowskiego bandyty
Bolesława, a która ma na celu namącić w głowach nielicznych żydowskich
czytelników i wyrobić w nich poczucie wyższości nad gojami.
W „Midrasz“ publikowali m.in. stalinowski bydlak i
zbrodniarz Zygmunt Bauman, zakapior z GZP LWP Michał Friedman oraz Henryk
Grynberg – komunistyczny kolaborant.
Paziński, zwany „Paziakiem“ znany jest też wielu blogerom ze
stron portalu Salon24, gdzie stanowił wazelinową satelitę niejakiego Eli
Barbura.
Profil pisma podparty wyżej wymienionymi autorytetami,
wyrobiła w Pazińskim przekonanie, że jako Superżyd ma wszelkie prawo do decydowania, kto jest antysemitą i dlaczego. Korzysta
zatem Paziak ze swoich przywilejów aż miło.
Teraz ciosy Pazińskiego sięgają również jego rodaków.
Rafał Ziemkiewicz, który kilka lat temu wspomniał swoje
żydowskie pochodzenie, na skutek zdrowego podejścia do historii Żydów polskich
stał się w oczach Pazińskiego oraz jego lewackiego środowiska wrogiem
publicznym (czytaj antysemitą) numer jeden.
Wystarczyło, że tenże Ziemkiewicz przypomniał czane karty
polskiego żydostwa. Zahaczył o kolaborację bolszewicką, zdradę przybranej
Ojczyzny, współpracę z zaborcą – okupantem itp... a dla Pazińskiego wystarczyło to do
odsądzenia autora od czci i wiary.
Sprawdziło się tu stare powiedzenie, że ten jest antysemitą,
kogo Żydzi nie lubią oraz, że nie wolno nawet krzyknąć na Żyda, który nadepnie
ci na nogę, bo jest to oznaką antysemityzmu.
Dotychczas taki system sprawdzał się, bo zgnoić goja to
łatwizna, ale do tej pory żaden Żyd nie oskarżył innego Żyda o antysemityzm!
Co w tej sytuacji ?
Posługując się prostą logika należy zupełnie serio
zastanowić się, czy to czasem Paziński nie jest antysemitą, bo pomawia i
oczernia Żyda Ziemkiewicza?
I do tego, pewnie Ziemiewicz go nie lubi.
Ech, Paziński, ty antysemito i faszysto!
Faktem jest też, że Paziński stek swoich bzdur zamieścił w
Newsweeku za zgodą (bądź na życzenie) Tomasza „syna najucziwszego
z Polaków“ Lisa. Jak więc nazwać tego goja, który posługuje się Żydem, by
oczernić innego Żyda?
Hiperantysemitą i hiperfaszystą.
Tomaszu Lisie, ty.....
I jak to ma nie pierdyknać?
*) Nie ma sensu cytowania czy przytaczania bzdur
wypisywanych przez „Paziaka“ bo w wiekszości urąga to ludzkiej inteligencji.
Zresztą, kto chce niech kupi Newsweek i przebrnie przez „szambo Paziaka“. Ale na własną podpowiedzialność.
Etykiety:
antysemityzm,
bzdury,
Friedman,
głupoty,
Grynberg,
kretyn,
Midrasz,
Newsweek,
Paziak,
Piotr Paziński,
Rafał Ziemkiewicz,
sowieccy bandyci,
Tomasz Lis,
Zygmunt Bauman,
żydokomuna
Subskrybuj:
Posty (Atom)