Skoro Lisowi wolno, dlaczego innym nie?!
Skoro Lis może wraz ze swoją ferajną kpić i obrażać ludzi doświadczonych tragedią, to dlaczego my nie możemy kpić z prostaka i jego mocodawców, dla których nieszczęście ludzkie jest źródłem dowcipów oraz metodą na nabijanie kabzy.
Różnica jest tylko taka, że Lis robi to na zamówienie "POlszewików" a my z czystej potrzeby wyśmiania głupoty, zaprzaństwa, sk..syństwa oraz megalomanii chamskiego prostaka....
I oto jest nowy numer "Lisweeka"!
W nim: wyjaśnienia dotyczące przeszłości ojca Tomasza Lisa, spowiedź komunistycznego lojalisty Mazowieckiego, prawdziwa historia "skoku" Henryka Hollanda w trakcie balangi ubeckiej, życie "magistrówny" i "delfina kefirowego" oraz prezentacja trzech największych "cwelebrytów" lewicy.
środa, 7 listopada 2012
wtorek, 6 listopada 2012
TEATR III RP: Adam MIchnik- Wesołe życie w III RP
Najnowszy spektakl Teatru III RP pt. Wesołe życie w III RP. Plejada
gwiazd i znakomity materiał literacki, pióra Adama Michnika.
sobota, 3 listopada 2012
„Artysta powinien mieć prawo szokować...“ durne ch..je z KE!
Z wielką radością i satysfakcją przeczytałe, że przygłupy z Komisji Europejskiej stają murem za Nergalem, któremu zarzuca się „obrazę uczuć religijnych“.
Podobno „Oskarżenie
grupy rockowej o bluźnierstwo jest niezgodne z europejskimi wartościami (...) Wprawdzie
krajowe przepisy dotyczące bluźnierstwa, są wewnętrzną sprawą każdego kraju.
Muszą być jednak zgodne z umowami międzynarodowymi",
czytamy w piśmie euobserver.com.
Podobno Komisja powołuje się na
Europejską Konwencję Praw Człowieka, która stoi na straży wolności słowa, a Polska jest jej sygnatariuszem.
"Prawo to chroni również tych,
którzy obrażają lub szokują" -
podkreśla KE. „Artysta powinien mieć prawo szokować...“ – dodaje.
Wszystko dotyczy incydentu z 2007
roku, gdy Darski podczas koncertu w Gdyni
podarł Biblię, której kartki rozrzucił ze słowami: "Żryjcie to g...o!".
Nazwał też ją "kłamliwą księgą", a Kościół katolicki - "największą
zbrodniczą sektą".
Według prawa polskiego Darski czyli
Nergal, podpada pod pod art. 196 KK, który stanowi, że kto obraża uczucia
religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia.
Miód na moje serce leje Komisja
Europejska, gdyż potwierdza tylko to, co o unijnych urzędach i ich urzędnikach
myślę od dawna.
Po pierwsze o ich całkowitej i
bezgranicznej głupocie, po drugi o ich bolszwickiej mentalności a po trzecie o
ich skłonnościach (wynikających pewnie z głupoty) do jątrzenia i
doprowadzania do konfliktów w połecznościach ludzkich.
Jeden z drugim kretyn unijny,
prowadzący akcję obrony Nergala nie przewidział, że używanie w/w argumentów
burzy porządek i ład oraz prowadzi do jeszcze większej polaryzacji
społeczeństwa.
Narusza także godność osobistą człowieka oraz jego prawo do właściwego wizerunku jego postaci.
Narusza także godność osobistą człowieka oraz jego prawo do właściwego wizerunku jego postaci.
Wystarczy teraz wyobrazić sobie, że
podobne, kretyńskie argumenty stają się podstawą do odstąpienia od oskarżenia
neohitlerowców z jakiejś grupy muzycznej, która to w trakcie koncertu drze
ze słowami "Żryjcie to g...o!" raport o zbrodniach hitlerowskich
w obozach koncentracyjnych. Na dodatek nazywa ten raport "kłamliwą księgą"
a Instytut Wiesenthala czy inny tam instytut żydowski -"największą zbrodniczą
sektą".
Teoretycznie, według KE wszystko jest w
pozrądku, gdyż: "Prawo to chroni również tych, którzy obrażają lub szokują"
a „Artysta
powinien mieć prawo szokować...“
Mimo wszystko, to chyba nie przeszło by
przez sito między zwojami mózgowymi przygłupów z KE.
Jest dyrektywa - obrażać chrześcijan można
– lewaków, żydów i kretynów nie wolno.
Warto jednak próbować, bo podobno (jak
jest napisane) w Unii panuje demokracja i wszyscy ludzie są równi. A może
któryś kretyn z sekcji propagandy unijnej nie zauważy...
Próbujmy zatem i obrażajmy oraz
szokujmy.
Na początek, można na przykład spalić
unijną flagę nazywająć UE „najbardziej kłamliwą instytucją“ i
do tego „zbrodniczą sektą“.
Już widzę kontratak durniów
prounijnych, i ich argument, że prawo do
szokowania według KE mają tylko „artyści“!
A co nam przeszkadza być takimi jak
Nergal artystami?
Chyba, że „arysta“ Darski ma stosowny
artystyczny dyplom albo dokument poświadczony przez stosowną komisję, iż jest
artystą estradowym. Według mojej wiedzy
Adam Darski ukończył jedynie Wydział Filologiczno-Historyczny na Uniwersytecie
Gdyńskim, co pozwala nazywać go amatorem w branży muzycznej.
Doszliśmy zatem do słusznych wniosków,
że artystą według rozuminia Unijnego może być każdy, bez stosownych dyplomów i odpowiedniego
kierunkowego wyksztacenia. Jednym słowem, wszyscy jesteśmy artystami!
Unijni debile mogę ciągnąć dalej: - do Darskiego na koncerty przychodzą ludzie
by słuchać właśnie takiej muzyki, a treści tam prezentowane są przychodzącym
bliskie (to znaczy, że przychodzą tylko ci, którzy takie zachowania aprobują).
Jasne! Wystarczy więc, że na akt
artystycznego spalenia unijnej szmatki zaprosimy kilka osób (żadne unijne
wytyczne nie regulują ile osób ma to być) i będą to ludzie, którzy lubią gdy
się flaga pali.
Ujawniając swoje mętne i głupie argumenty,
które mają zalegalizować szydzenie i obrażanie uczuć religijnych Polaków, KE
wstąpiła na bagnisty teren.
Skoro w UE wolno bezkarnie obrażać,
bluźnić i pomawiać oraz dotykać ludzkich uczuć tylko dlatego, że komuś wydaje
się iż jest artystą, to dlaczego KE nadal toleruje zapisy prawne, które niczym
w epoce hitleryzmu i stalinizmu ograniczają bezpośrednio już z urzędu wolność
słowa?
Co z tzw. Holocaust Denial (Zaprzeczenie Holocaustu) zwanym
„negacjonizmem“? Dlaczego KE, powołująca się na wolność wypowiedzi i słowa
staje w obronie prześladowanych kłamców i ewidentnych amatorów-oszczerców, a w
przypadku „negacjonizmu“ nie reaguje na kneblowanie i straszenie „paragrafami“
przez instytucje państwowe (w prawie całej europie) i społeczne, mających prawo
do „szokowania negacjonizmem“ profesjonalistów czyli artstów?
Oczywiście,
takie sprawy nie mają w „demokracji europejskiej“ racji bytu. Także artystyczne
szokowanie określeniami w rodzaju „pedały“, „żydostwo“, „lewackie bydło“ itp. nie
przejdą przez „demokratyczny“ system filtrujący eurokołchozu.
Prechodzą
natomiast „biblia – g..no“, „kościół –przestępcy“...
Chyba lepiej
dla wszystkich, by rozstrzyganie w sprawach karnych pozostało w gestii
krajowego sądownictwa, a KE bardziej zadbała o sprawy własne, zamiast mieszać
się i jątrzyć.
Wystarczyłoby
bardziej zająć się własym podwórkiem i uporządkować je, gdyż od 1999 roku
Komisja Europejska ciągle tapla się we własnym złodziejsko-przetępczym bagnie i
nepotycznych praktykach.
Naprawę świata najlepiej zaczynać od siebie.
Pewnie o przestępczy proceder w KE
można by zapytać Jansza Lewandowskiego
(członka PO i komisarza budżetu) w końcu w tej grupie przestępczej
„siedzi“ nie od dziś.
A może nie ma z tymi „przekrętami“
nic wspolnego?
Nie szkodzi, w końcu też mam prawo
„szokować“ i w razie czego, czekam na obronne ramię KE.
P.S.
Sytuacja z „unijną“ obroną Nergala przywodzi na myśl stosowanie
„demokratycznych norm“ w stosunku do innych osób w Eurosojuzie.
Profesor Jerzy Robert Nowak od wielu
lat jest szpiegowany i sekowany przez funkcjonariuszy „Gazety Wyborczej“ i
podobnych lewackich mediów. Ciągany przez nich po sądach i opluwany publicznie.
Zarzuty: antysemityzm, ksenofobia... A przecież według KE, Nowak ma prawo do
„szokowania“ czy nawet (mimo, że tego nie robi)“obrażania“ gdyż jest artystą w
swojej dziedzinie – jest profesorem historii (ukończył UW) i o historii mówi.
Nowak prowadzi spotkania w wynajętych
przez niego salch, gdzie przychodzą osoby pragnące własnie tego, co mowi Nowak
słuchać (z wyjatkiem kilku prowokatorów od MIchnika obecnych na każdym
spotkaniu).
Czy wobec tego (według KE) „gazowyb“ i
reszta „bolszewii“ nie zachowuje się czasem jak nazistowski, zacofany brunatny
beton?
Czy KE nie powinna Nowaka wesprzeć w
nierównej potyczce z Goebbelsami z Czerskiej?
środa, 31 października 2012
Głos Ułomnych
Postanowiłem poświęcić trochę miejsca publikacjom oraz
komentarzom czołowych postaci życia publicznego III RP, dotyczących
wczorajszego njusa z “Rzeczpospolitej”.
Oczywiście chodzi o “ślady
trotylu…” i reakcję lemingów, na zarówno ten njus, jak i jego późniejsze
sprostowanie.
Całość postanowiłem nazwać “głosem ułomnych” z uwagi na
bezkresą głupotę, graniczącą z przepastnym brakiem inteligencji u komentatorów.
Głos trolla
Pierwszy, już zaraz po “dementi” Rzeczpospolitej, swoją
radość z powodu tego, że (jak to on zrozumiał ) to tylko zaniedbania Tuska
& Co. a nie wybuch doprowadziły do śmierci Prezydenta Kaczyńskiego, wyraził
“Gazowyborczy” troll Kuczyński.
"Od rana oglądamy prawdziwy PiS i prawdziwego wodza.
Wybuchy, największa zbrodnia, groźby i wyroki, tajemna wiedza. Paranoja! Hydra
na wizji!" – napisał.
"Dzień dzisiejszy pokazuje, jak namiętne jest
pragnienie, żeby tylko był zamach! Kochany zamachu już byłeś tuż tuż. A tu
trotyl może być PCW!"
Podobne idiotyzmy mógł wyskrobać tylko Kuczyński, zausznik
Michnika i jedna z paskudniejszych postaci polityki polskiej po 1989 roku. Co
cechuje wypowiedzi Kuczyńskiego? Głupota I brak
logiki. Wszak to typowe dla ludzi z “Gazowyborczej”.
Gwoli ścisłości, od rana wcale nie oglądaliśmy Prezesa
Kaczyńskiego, go oglądaliśmy samych “fachowców”
od dynamitu itp. i to na wszystkich programach.
Gdyby Kuczyński zamiast dłubać w nosie I puszczać baki w
krzesło poczytał trochę, to co od wielu miesięcy mówi Kaczyński, może
zrozumiałby, że hipoteza o wybuchu wewnątrz
rządowego samolotu, nie powstała po publikacji w Rzepie lecz dużo
wcześniej, po opracowaniu wyników badań przeprowadzonych przez niezależnych
naukowców. Spróbuję zatem przetworzyć nieco słowa Kuczyńskiego I przekazać je w
jego stronę: "Dzień dzisiejszy pokazuje, jak namiętne jest
pragnienie głupków, żeby tylko nie był zamach! Kochany wypadku z winy
Prezydenta Kaczyńskiego, tak pięknie sugerowany w “GW” i zakłamywany na tych
łamach, już byłeś tuż tuż. A tu PCW może być trotylem!”
Głos
żigolaka
Niedługo po “gazowyborczym trollu” głos dał żigolak Sikorski, mąż jednej
amerykańskiej Żydówki.
"Kompromitacja Jarosława Kaczyńskiego,
"Rzeczpospolitej" i red. Gmyza"
- napisał na Twitterze.
Sikorski pisać wszak umie tylko na Twitterze, bo tam duzo
pisać się nie da. To mu bardzo ułatwia zycie, bo jako absolwent Oksfordu i
kolega Dyzmy miewa z tym trudności (do dziś nie widziałem więksego tekstu
pisanego przez Aplebaum-Sikorskiego). Wielkie słowo “kompromitacja”! Ale czym skompromitował się Kaczyński? W
końcu zarówno Sikorski z Tuskiem mają swoje (sic!) wyniki badań ze Smoleńska
jak i Kaczyński ma swoje. W przypadku tych rządowych wyników, nie jest
szczęśliwe określenie “swoje” , bo to przepisane bzdury z raportu MAK, ale nich im będzie… że to ich.
Zatem “kompromitacja”.
Określenie to, w
ustach Sikorskiego brzmi dość śmiesznie. Spieszę przypomnieć, że prawdziwą kompromitacją było np.
współdziałanie Sikorskiego z Łukaszenką I pomocna dłoń “oksfordczyka” we
wsadzeniu opozycjonisty Alesia Białackiego do białoruskiego więzienia. To za
sprawą naszego MSZ (którego szefem jest Sikorski) Aleksandr Łukaszenki otrzymał
dowody, dzięki którym mógł represjonować opozycjonistę.
I kto tu się skompromitował Panie ładny – pomagierze “białoruskiego hitlera”?!
Głos “Cioci-Zyzola”
Kolejny ułomny, to już typowy aparatczyk PO. Rafał Grupiński, zwany ‘Ciocia-Zyzol” z uwagi
na miękie gesty I zeza w oku dziś bełkocze: - W
Polsce nie powinno być miejsca dla Jarosława Kaczyńskiego, który oskarża władze
Rzeczpospolitej o współudział w zamachu. Najwyraźniej “zyzolowi” już się wszystko pomieszało.
Niedowidzi, a dodatkowo I niedosłyszy i plecie…
Przytoczę tu oryginalną
wypowiedź Kaczyńskiego:
Zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta, to jest niesłychana zbrodnia.
Każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo, czy poplecznictwo miał z nią
cokolwiek wspólnego, musi ponieść tego konsekwencje, w tym kierunku będziemy
działali.
Jak widać stara zasada “udeż w stół a nożyce odezwą się”
działa. Wystarczyło, że Prezes PiS ostrzej przycisnął, a Grupiński już dostał
sraczki i wsypał kolegów.
Głos kierbela
“Cioci-Zyzol” wtórował dziś Pawełek
Olszewski – cudowne dziecko platformy i lewizny, z domu Kierbel po Kierbelach.
- Jarosław Kaczyński na podstawie jednej publikacji oskarżył
rząd o morderstwo, zabójstwo, zamach, współudział w spisku z Rosją
- powiedział dziś w radiowej Trójce.
O ile “Zyzol” operował ogólnikami i całkowitą winą obarczał
własnych kolegów, to rzecznik klubu PO – Kierbel “Olszewski” już uściślił i
winę podzielił między Tuska o Moskwę. To taki rodzinny - Kierbelów sposób na
wymiksowanie się od całkowitej odpowiedzialności.
Głos układnego
Nie
da się ułożyć sobie życia w jednym państwie z osobami takimi jak Jarosław
Kaczyński. Trudno sobie wyobrazić życie publiczne w
Polsce, kiedy lider opozycji formułuje oskarżenia o zbrodnię wobec własnego
państwa.
Urzędnikom i funkcjonariuszom państwowym niezwykle trudno
pracować "pod ciśnieniem coraz bardziej absurdalnych i radykalnych
oskarżeń".
Tyle w sprawie wypowiedział sam Tusk
Donald.
Jakie to dla odmiany rodzinne i pełne
miłości!
Toś zamiast ściągać do Polski wrak
samolotu, badać oryginały czarnych skrzynek, zajmować się godnym pochówkiem
ofiar, wyjaśniać przyczyny katastrofy – premier Tusk próbuje układać sobie
życie z liderem opozycji i przepisuje raport sowieckiego MAKu, że niby to jego.
Żal premiera budzą też trudy pracy jego gabinetu “pod presją”. No, faktycznie
zamiast klaskać i kibicować nieudolnej władzy, która nie umie upomnieć się o
swoje, opozycja ją krytykuje! Nie do pomyślenia!
Tym samym premier Tusk dołaczył do
“Galerii Ułomnych”…
Głos
marychujanisty
Nie omieszkał też zabrać głos w sprawie
Janusz Palikot.
O Kaczyńskim pisze: “(…)
aresztować go, jako człowieka, który pomawia najważniejsze organy państwa, albo
psycholog, wychodząc z założenia, że Kaczyński jest człowiekiem niepoczytalnym
i nie wie, co mówi. Nie można tolerować takiego języka. Sam byłem wielokrotnie
atakowany za swoje wypowiedzi i nie widzę żadnego powodu, żeby prokuratura
tolerowała w Polsce podobny sposób mówienia o kimkolwiek (…)
W/w pierdoły można podsumować tylko
gromkim smiechem. Wszak Palikot żyje już od dawna w swoim świecie z marychujaną
i “chłopami bez jaj”, toteż mu się inteligencja stępiła. Jednego wszak nie
można mu zarzucić – niskiej oceny własnej osoby. To iście
napoleońska buta wyłazi z Janusza!
Jak można wywnioskować z powyższego wpisu, prawo do używania ostrych
słów posiada, jako właściciel praw autorskich
- Palikot.
“Copyright by J. Palikot” winno znaleźć
się w każdym zdaniu, które jest nieprzychylne dla władzy. W/w fragment
palikociego bełkotu, to chyba zapowiedź spraw karnych, które bedą przez
Palikota wytaczane plagiatorom?
Sam byłem wielokrotnie atakowany za swoje wypowiedzi i nie
widzę żadnego powodu, żeby prokuratura tolerowała w Polsce podobny sposób
mówienia o kimkolwiek (…) czyli – ja to mogę,
mi nic nie zrobią, co najwyżej pokrzyczą, ale kto będzie używał podobnej
retoryki, to powinni go wsadzić do więzienia…
Marychujano, pozwól żyć!
Głos pierdolącego
Jeszcze Seweryn Blumsztajn z "gazowybu"
w sobie tylko właściwym stylu napisał: Cezary Gmyz chciał tym tekstem podpalić
państwo. Próba okazała się żałosna – czym udezył na trwogę w jankielowe cymbały.
Takie piekne państwo - i po co je
podpalać? Lepiej już “pierdolić - nie rodzić”, do czego
znany z kultury osobistej i wykwintnego języka redaktor, nie tak dawno na
jakimś marszu ułomnych namawiał.
Ech, szkoda czasu na
komentowanie słów głupka…
Głos z torebki do rzygania
Głos z torebki do rzygania
Na koniec niezawodny Tomasz Hypki, nazywany w różnych
reżimowych stacjach “ekspertem
lotnictwa” oraz “ekspertem od wypadków lotniczych”, a którego znajomość tematu
lotniczego sprowadza sie do podróży samolotem do Gdańska i spowrotem oraz narzyganie
do torebki na wymioty, co od biedy można uznać za wypadek lotniczy.
Otóż ów Hypki, bratersko wspierający niegdyś WSI oraz inne
służby specjalne PRL i PRL-bis twierdzi, że: (…) Gdyby w Smoleńsku doszło do
zamachu, to trzeba by założyć, że zamachowcami byli polscy politycy i załoga
samolotu, bo oni mieli wpływ na ten lot. Podstawowe dowody w tej katastrofie, a
więc zapisy z rejestratorów lotu i ślady na ziemi, jednoznacznie wskazują na
wersję przebiegu ostatnich chwil lotu Tupolewa, którą przedstawiła komisja Millera….”
To granie na
emocjach -
mówi “ekspert ds. lotnictwa i wojskowości”.
Wersja zamachowa
nie ma potwierdzenia w pozostałych zgromadzonych dowodach.
Ot,
jaki ekspert! Kolejny “ułomny” z myśleniem na bakier… Trudno nawet komentować
głupotę wypowiedzi i insynuacji “eksperta”. Wystarczy tylko zwrócić uwagę, że
rejestratory lotu, są nadal u mocodawców Hypkiego w Rosjji, a to co Polska
otrzymała to kopie zapisu oraz, że nie zawsze (jak pokazuje historia) materiały
wybuchowe wnoszą pasażerowie…
Właściwie
równie dobrze “ekspertem lotnictwa” o takim poziomie wiedzy, mogałby zostać
zamiast Hypkiego np. Doda lub Frytka.
Choć one są bardziej wiarygodne…
A reszcie “ułomnej menażerii” nie warto nawet poświęcać
uwagi….
wtorek, 30 października 2012
Ja to załatwię czyli Donald Wszechmocny
Pan Premier staje się jednoosobowym gabinetem d/s szybkich reakcji. Zajmuje się dachem na "Narodowym" aresztowaną matką z Opola i wszystkimi spornymi sprawami oraz problemami kraju. Brawo! Tak jest taniej - nie trzeba zatrudniać ministrów.
Etykiety:
bajery,
Cuda,
cudotwórca,
Donald Tusk,
pic.,
Platforma Obywatelska
czwartek, 25 października 2012
Szmalcownicy
I Panu Bogu Świeczkę i diabłu ogarek. Tak
najkrócej scharakteryzować można
politykę polskiego MSZ pod rządami Radosława Sikorskiego.
Rzecz w tym, kto dla Sikorskiego i jego
pomagierów jest Panem Bogiem a kto diabłem?
Współpraca z Łukaszenką
Oficjalnie Państwo Polskie wspiera białoruską
opozycję i stosuje sie do unijnych dyrektyw odnośnie mińskiego reżimu. Ba,
nawet łoży pieniądze na wolnościowy
Biełsat, gdzie piętnuje się zamordyzm Łukaszenki oraz pokazuje jego szwindle i
zbrodnie.
Pokazowo, nawet nie pozwala się na wjazd do
Polski urzędników białoruskich,
napiętnowanych przez UE.
Pięknie to wygląda na zewnątrz, a dzięki
takim pokazówkom, tym w Brukseli wydaje się, że ci tu nad Wisłą, są „wporzo“ i
„po linii“.
Z perspektywy kilku tysięcy kilometrów,
Polska uchodzi za piękny i demokracją pachnący kraj, który świadom swojej niepodległościowej
tradycji oraz umiłowania wolności, pomaga krwawiącemu sąsiadowi.
Z bliska wygląda to jednak całkowicie
inaczej.
W rzeczywistości Polska współpracuje
z rezimem na Białorusi.
Prym wiedzie zwłaszcza polskie MSZ, które
skutecznie pomaga Łukaszence rozprawiać się z opozycją w sposób
najbardziej paskudny czyli poprzez donosicielstwo.
W lutym tego roku polskie MSZ wysłało
do około 30. białoruskich opozycjonistów listy polecone z formularzami PIT. Na
kopertach widniały pieczątki resortu. Takie działania dały Aleksandrowi
Łukaszence podstawę do dalszych prześladowań przeciwników jego reżimu. Ludzie
rozumni w mig pojęli, kto w co gra i z kim.
Oficjalnie władza nasza jednak dalej
poszła w zaparte, że Łukaszenka jest „be“ i te listy, to tylko niewinna i błaha
sprwka. Ot, przypadek.
Garści lemingowatych, prawdy pokrętne
wybełkotał premier oraz pracownicy MSZ, że: „nie
powinno to się wiązać w żaden sposób z jakimiś pretekstami do represji. Forma
zapłaty, opodatkowania jest legalna i akceptowalna nie tylko w Polsce, ale
także w innych krajach, takich jak Białoruś. Jeśli prezydent Łukaszenka chce
komuś zrobić krzywdę, to mu robi, niezależnie od tego, czy ktoś daje pretekst,
czy nie...“
Faktycznie, tłumaczenie godne zdurniałego
ćwierćmózgowca i członka PO. Aby podać
adekwantny przykład z historii, to trochę tak jakby brytyjski MSZ, wysyłał
listy do przebywających w Polsce byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na
Zachodzie w okresie stalinizmu. Efekt całkowicie podobny.
Zatem pomyłka, zaniedbanie.... jakiś głupek w
MSZ...?
Wczoraj nastąpił kolejny akt „braterskiej
pomocy“ na linii Polska-Białoruś. Otóż (może na prośbę Łukaszenki?) polski MSZ udostępnił
na
ogólnodostępnym portalu wewnętrzną bazę danych z informacjami dotyczącymi m.in.
białoruskich opozycjonistów.
W bazie danych, były informacje dotyczące
pomocy rozwojowej Polski dla wielu krajów z lat 2007-2011 - m.in. przyznane
organizacjom pozarządowym kwoty, zakładane rezultaty projektów, ich "cel
ogólny" i "cel zakładany".
Jednym słowem kolejny „gotowiec“ dla
Łukaszenki!
Dwulicowy żigolak
MInister Spraw Zagranicznych Radosław
Sikorski, znany jest ze swoich nienagannych manier. Pewnie z uwagi na nie a
także na mit o ponadzyczajnym wykształceniu oksfordzkim, ma najwyższe ze wszystkich
notowania u Tuska.
Ma, bo Tusk lubi pic, blicht i szpan.
Lubi też ludzi podobnych do siebie, - wrednych
i dwulicowych.
W rzeczywistości Sikorski nie ma
najmniejszych predyspozycji do kierowania ministerstwem. Dzięki swoim
działaniom konfidenckim i współpracy z białoruskim reżimem staje się po
woli pośmiewiskiem dla Polaków oraz obiektem drwin i znienawidzenia nie tylko w
naszym kraju.
Sikorski stara się bowiem tańczyć
z każdym, kto go o to poprosi. Z jednej strony oficjalnie wspiera
białoruską opozycję a po cichu, z drugiej strony donosi na nich i kolboruje
z oczernianym przez siebie satrapą. Choć to rzadko w tych kręgach spotykane,
wydaje się przejąć całkowicie mentalność i cechy charakteru rodaków swojej
małżonki (Annie Aplebaum) i wyznawać zasadę: „tanio kupić – drogo sprzedać. Nie
ma sentymentów. Interes, jest interes...“
Wychodzi z tego takie potajemne „dożynanie
watah“, tyle że na Białorusi.
Wersja, która po każdym takim „donosie“ do
Łukaszenki idzie w świat, to bądź zaniedbanie, bądź nieistotny szczegół. W
końcu nawet w ministerstwach pracuja kretyni, których po „wpadce do prasy“
przykładnie się zwalnia.
Kolaborujemy razem!
MInisterstwo Sikorskiego nie działa w
pojedynkę. Za jego pośrednictwem możliwość wykazania się „braterską pomocą“ dostąpiła Prokuratura
Generalna. Była to najbardziej spektakularna akcja prokuratury od niepamiętnych
czasów a dotyczyła pomocy reżimowi Łukaszenki we wsadzeniu znanego
białoruskiego opozycjonisty Alesia Bielackiego do więzienia.
W sierpniu 2011 roku, polscy śledczy
przekazali białoruskiej prokuraturze informacje dotyczące konta dewizowego
Alesia Bielackiego, szefa „Wiasny”, białoruskiej organizacji zajmującej się obroną
praw człowieka.
Kilka dni później Bielacki został
zatrzymany przez białoruskie KGB.
Po sfingowanym procesie skazano go na cztery
lata i sześć miesięcy kolonii o zaostrzonym rygorze, za (jak podano): „uchylanie
się od wypłaty sum podatków, zbiórek w szczególnie dużych rozmiarach“
Jak przystało na Sikorskiego, po całym
incydencie zrobił odpowiedni cyrk i „oficjalnie przeprosił Bielackiego“, któremu
zapewne dużo to pomoże w karnej kolonii. Może nawet przez 4,5 roku nauczyć się zdąży
tych przeprosin na pamięć.
Prócz prokuratury, także państwowa policja
stara się zaplusować u Premiera i szefa MSZ.
W czerwcu 2012 roku głośno było o sprawie
Andreja Pyżyka – kapitana białoruskiej milicji, który uciekł do Polski i
poprosił o azyl polityczny, po tym, gdy władze chciały
go zmusić, żeby sfabrykował dowody przeciwko jednemu z białoruskich
opozycjonistów - Aleksandrowi Kamarouskiemu. Milicjant poinformował również o
innych przypadkach fałszowania przez białoruskie organy ścigania dowodów w
procesach politycznych.
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.
W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.
W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
W grudniu 2011 roku zatrzymano na
lotnisku Okęcie białoruskiego opozycjonistę Alesia Michalewicza, który po
wyborach prezydenckich był aresztowany i torturowany przez KGB.
Znów o
przeprosinach bełkotał coś Radosław Sikorski...
Idioci? Szmalcownicy!
Polityka nie jest dla małych dzieci – mawiał
sir Winston Churchill. Jak widać dla dużych dzieci, które bawią się ludzkim życiem
i losem - też nie.
Czy wszystkie te, przytoczone powyżej
haniebne przypadki donosicielstwa i kolaboracji są dziełem przypadku, jak stara
się wmówić nam Sikorski czy Tusk?
Czy aż tylu idiotów pracuje w urzędach
państwowych?
Kto w takim razie sprawuje faktyczną władzę w
MSZ, skoro dureń z innym kretynem bezmyślnie szarogęszą się na urzędach.
Nie, to nie głupota, to polityczne
lawiranctwo, tak charakterystyczne dla platformianej władzy.
Po trupach do celu – to dewiza liberałów!
Kłaniać się w pas Niemcom i reszcie unijnej
braci a z drugiej strony nie dażnić Rosji, która wspiera Łukaszenkę.
Polityczne szmalcownictwo, to jedyne
określenie pasujące do zachowania tuskowej władzy.
Głaskanie po głowie i gierojskie wspieranie a
po czasie „sprzedawanie“ głaskanych za przychylny uśmiech cara z Moskwy.
W czasie okupacji szmalcowników stawiano pod
murem.
(Ministrowi Radosławowi Sikorskiemu dziękujemy za pomoc w represjonowaniu opozycji na Białorusi.)
wtorek, 23 października 2012
Podróż w czasie - Dziennik Telewizyjny z 16. stycznia 2014 roku!
Rządowy Program Informacyjny z 16. stycznia 2014 roku - tylko u nas!
Dzięki niebywałej technice, możemy zobaczyć, o czym będą mówiły media tuskowe za kilka lat.
Dzięki niebywałej technice, możemy zobaczyć, o czym będą mówiły media tuskowe za kilka lat.
Etykiety:
Donald Tusk,
hałastra,
kręcenie lodów,
kryzys,
nędza w Polsce,
okradanie,
Platforma Obywatelska,
złodziejstwo
Subskrybuj:
Posty (Atom)