środa, 7 listopada 2012

"Krowie dupsko i penis" - nowy numer Lisweeka!

Skoro Lisowi wolno, dlaczego innym nie?!
Skoro Lis może wraz ze swoją ferajną kpić i obrażać ludzi doświadczonych tragedią, to dlaczego my nie możemy kpić z prostaka i jego mocodawców, dla których nieszczęście ludzkie jest źródłem dowcipów oraz metodą na  nabijanie kabzy.
Różnica jest tylko taka, że Lis robi to na zamówienie "POlszewików" a my z czystej potrzeby wyśmiania głupoty, zaprzaństwa, sk..syństwa oraz megalomanii chamskiego prostaka....
I oto jest nowy numer "Lisweeka"!
W nim: wyjaśnienia dotyczące przeszłości ojca Tomasza Lisa, spowiedź komunistycznego  lojalisty Mazowieckiego, prawdziwa historia "skoku" Henryka Hollanda w trakcie balangi ubeckiej, życie "magistrówny" i "delfina kefirowego" oraz prezentacja trzech największych "cwelebrytów" lewicy.


wtorek, 6 listopada 2012

TEATR III RP: Adam MIchnik- Wesołe życie w III RP

Najnowszy spektakl Teatru III RP pt. Wesołe życie w III RP. Plejada gwiazd i znakomity materiał literacki, pióra Adama Michnika.

sobota, 3 listopada 2012

„Artysta powinien mieć prawo szokować...“ durne ch..je z KE!


Z wielką radością i satysfakcją przeczytałe, że przygłupy z Komisji Europejskiej stają murem za Nergalem, któremu zarzuca się  „obrazę uczuć religijnych“.
Podobno Oskarżenie grupy rockowej o bluźnierstwo jest niezgodne z europejskimi wartościami (...) Wprawdzie krajowe przepisy dotyczące bluźnierstwa, są wewnętrzną sprawą każdego kraju. Muszą być jednak zgodne z umowami międzynarodowymi", czytamy w piśmie euobserver.com.
Podobno Komisja powołuje się na Europejską Konwencję Praw Człowieka, która stoi na straży wolności słowa, a  Polska jest jej sygnatariuszem.
"Prawo to chroni również tych, którzy obrażają lub szokują" - podkreśla KE. „Artysta powinien mieć prawo szokować...“ – dodaje.

Wszystko dotyczy incydentu z 2007 roku, gdy Darski podczas koncertu w Gdyni  podarł Biblię, której kartki rozrzucił ze słowami: "Żryjcie to g...o!". Nazwał też ją "kłamliwą księgą", a Kościół katolicki - "największą zbrodniczą sektą".
Według prawa polskiego Darski czyli Nergal, podpada pod pod art. 196 KK, który stanowi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia. 

Miód na moje serce leje Komisja Europejska, gdyż potwierdza tylko to, co o unijnych urzędach i ich urzędnikach myślę od dawna.
Po pierwsze o ich całkowitej i bezgranicznej głupocie, po drugi o ich bolszwickiej mentalności a po trzecie o ich skłonnościach (wynikających pewnie z głupoty) do jątrzenia i doprowadzania do konfliktów w połecznościach ludzkich.
Jeden z drugim kretyn unijny, prowadzący akcję obrony Nergala nie przewidział, że używanie w/w argumentów burzy porządek i ład oraz prowadzi do jeszcze większej polaryzacji społeczeństwa.
Narusza także godność osobistą człowieka oraz jego prawo do właściwego wizerunku jego postaci.
Wystarczy teraz wyobrazić sobie, że podobne, kretyńskie argumenty stają się podstawą do odstąpienia od oskarżenia neohitlerowców z jakiejś grupy muzycznej, która to w trakcie koncertu drze ze słowami "Żryjcie to g...o!" raport o zbrodniach hitlerowskich w obozach koncentracyjnych. Na dodatek nazywa ten raport "kłamliwą księgą" a Instytut Wiesenthala czy inny tam instytut żydowski -"największą zbrodniczą sektą".
Teoretycznie, według KE wszystko jest w pozrądku, gdyż: "Prawo to chroni również tych, którzy obrażają lub szokują" a „Artysta powinien mieć prawo szokować...“
Mimo wszystko, to chyba nie przeszło by przez sito między zwojami mózgowymi przygłupów z KE.
Jest dyrektywa - obrażać chrześcijan można – lewaków, żydów i kretynów nie wolno.

Warto jednak próbować, bo podobno (jak jest napisane) w Unii panuje demokracja i wszyscy ludzie są równi. A może któryś kretyn z sekcji propagandy unijnej nie zauważy...
Próbujmy zatem i obrażajmy oraz szokujmy.
Na początek, można na przykład spalić unijną flagę nazywająć UE „najbardziej kłamliwą instytucją“ i do tego „zbrodniczą sektą“.
Już widzę kontratak durniów prounijnych, i ich argument, że prawo do szokowania według KE mają tylko „artyści“!
A co nam przeszkadza być takimi jak Nergal artystami?
Chyba, że „arysta“ Darski ma stosowny artystyczny dyplom albo dokument poświadczony przez stosowną komisję, iż jest artystą estradowym.  Według mojej wiedzy Adam Darski ukończył jedynie Wydział Filologiczno-Historyczny na Uniwersytecie Gdyńskim, co pozwala nazywać go amatorem w branży muzycznej.
Doszliśmy zatem do słusznych wniosków, że artystą według rozuminia Unijnego może być każdy, bez stosownych dyplomów i odpowiedniego kierunkowego wyksztacenia. Jednym słowem, wszyscy jesteśmy artystami!
Unijni debile mogę ciągnąć dalej: - do Darskiego na koncerty przychodzą ludzie by słuchać właśnie takiej muzyki, a treści tam prezentowane są przychodzącym bliskie (to znaczy, że przychodzą tylko ci, którzy takie zachowania aprobują).
Jasne! Wystarczy więc, że na akt artystycznego spalenia unijnej szmatki zaprosimy kilka osób (żadne unijne wytyczne nie regulują ile osób ma to być) i będą to ludzie, którzy lubią gdy się flaga pali.

Ujawniając swoje mętne i głupie argumenty, które mają zalegalizować szydzenie i obrażanie uczuć religijnych Polaków, KE wstąpiła na bagnisty teren.
Skoro w UE wolno bezkarnie obrażać, bluźnić i pomawiać oraz dotykać ludzkich uczuć tylko dlatego, że komuś wydaje się iż jest artystą, to dlaczego KE nadal toleruje zapisy prawne, które niczym w epoce hitleryzmu i stalinizmu ograniczają bezpośrednio już z urzędu wolność słowa?
Co z tzw. Holocaust Denial (Zaprzeczenie Holocaustu) zwanym „negacjonizmem“? Dlaczego KE, powołująca się na wolność wypowiedzi i słowa staje w obronie prześladowanych kłamców i ewidentnych amatorów-oszczerców, a w przypadku „negacjonizmu“ nie reaguje na kneblowanie i straszenie „paragrafami“ przez instytucje państwowe (w prawie całej europie) i społeczne, mających prawo do „szokowania negacjonizmem“ profesjonalistów czyli artstów?
Oczywiście, takie sprawy nie mają w „demokracji europejskiej“ racji bytu. Także artystyczne szokowanie określeniami w rodzaju „pedały“, „żydostwo“, „lewackie bydło“ itp. nie przejdą przez „demokratyczny“ system filtrujący eurokołchozu.
Prechodzą natomiast „biblia – g..no“, „kościół –przestępcy“...

Chyba lepiej dla wszystkich, by rozstrzyganie w sprawach karnych pozostało w gestii krajowego sądownictwa, a KE bardziej zadbała o sprawy własne, zamiast mieszać się i jątrzyć.
Wystarczyłoby bardziej zająć się własym podwórkiem i uporządkować je, gdyż od 1999 roku Komisja Europejska ciągle tapla się we własnym złodziejsko-przetępczym bagnie i nepotycznych praktykach.
Naprawę świata najlepiej zaczynać  od siebie.
Pewnie o przestępczy proceder w KE można by zapytać Jansza Lewandowskiego  (członka PO i komisarza budżetu) w końcu w tej grupie przestępczej „siedzi“ nie od dziś.
A może nie ma z tymi „przekrętami“ nic wspolnego?
Nie szkodzi, w końcu też mam prawo „szokować“ i w razie czego, czekam na obronne ramię KE.


P.S. Sytuacja z „unijną“ obroną Nergala przywodzi na myśl stosowanie „demokratycznych norm“ w stosunku do innych osób w Eurosojuzie.
Profesor Jerzy Robert Nowak od wielu lat jest szpiegowany i sekowany przez funkcjonariuszy „Gazety Wyborczej“ i podobnych lewackich mediów. Ciągany przez nich po sądach i opluwany publicznie. Zarzuty: antysemityzm, ksenofobia... A przecież według KE, Nowak ma prawo do „szokowania“ czy nawet (mimo, że tego nie robi)“obrażania“ gdyż jest artystą w swojej dziedzinie – jest profesorem historii (ukończył UW) i o historii mówi.
Nowak prowadzi spotkania w wynajętych przez niego salch, gdzie przychodzą osoby pragnące własnie tego, co mowi Nowak słuchać (z wyjatkiem kilku prowokatorów od MIchnika obecnych na każdym spotkaniu).
Czy wobec tego (według KE) „gazowyb“ i reszta „bolszewii“ nie zachowuje się czasem jak nazistowski, zacofany brunatny beton?
Czy KE nie powinna Nowaka wesprzeć w nierównej potyczce z Goebbelsami z Czerskiej?

środa, 31 października 2012

Głos Ułomnych


Postanowiłem poświęcić trochę miejsca publikacjom oraz komentarzom czołowych postaci życia publicznego III RP, dotyczących wczorajszego njusa z “Rzeczpospolitej”.
Oczywiście chodzi o “ślady trotylu…” i reakcję lemingów, na zarówno ten njus, jak i jego późniejsze sprostowanie.
Całość postanowiłem nazwać “głosem ułomnych” z uwagi na bezkresą głupotę, graniczącą z przepastnym brakiem inteligencji u komentatorów.

Głos trolla

Pierwszy, już zaraz po “dementi” Rzeczpospolitej, swoją radość z powodu tego, że (jak to on zrozumiał ) to tylko zaniedbania Tuska & Co. a nie wybuch doprowadziły do śmierci Prezydenta Kaczyńskiego, wyraził “Gazowyborczy” troll Kuczyński.
"Od rana oglądamy prawdziwy PiS i prawdziwego wodza. Wybuchy, największa zbrodnia, groźby i wyroki, tajemna wiedza. Paranoja! Hydra na wizji!" – napisał.
"Dzień dzisiejszy pokazuje, jak namiętne jest pragnienie, żeby tylko był zamach! Kochany zamachu już byłeś tuż tuż. A tu trotyl może być PCW!"
Podobne idiotyzmy mógł wyskrobać tylko Kuczyński, zausznik Michnika i jedna z paskudniejszych postaci polityki polskiej po 1989 roku. Co cechuje wypowiedzi Kuczyńskiego? Głupota I brak  logiki. Wszak to typowe dla ludzi z “Gazowyborczej”.
Gwoli ścisłości, od rana wcale nie oglądaliśmy Prezesa Kaczyńskiego, go oglądaliśmy samych “fachowców”  od dynamitu itp. i to na wszystkich programach.
Gdyby Kuczyński zamiast dłubać w nosie I puszczać baki w krzesło poczytał trochę, to co od wielu miesięcy mówi Kaczyński, może zrozumiałby, że hipoteza o wybuchu wewnątrz  rządowego samolotu, nie powstała po publikacji w Rzepie lecz dużo wcześniej, po opracowaniu wyników badań przeprowadzonych przez niezależnych naukowców. Spróbuję zatem przetworzyć nieco słowa Kuczyńskiego I przekazać je w jego stronę: "Dzień dzisiejszy pokazuje, jak namiętne jest pragnienie głupków, żeby tylko nie był zamach! Kochany wypadku z winy Prezydenta Kaczyńskiego, tak pięknie sugerowany w “GW” i zakłamywany na tych łamach, już byłeś tuż tuż. A tu PCW może być trotylem!”

Głos żigolaka

Niedługo po “gazowyborczym trollu”  głos dał żigolak Sikorski, mąż jednej amerykańskiej Żydówki.
"Kompromitacja Jarosława Kaczyńskiego, "Rzeczpospolitej" i red. Gmyza" - napisał na Twitterze.
Sikorski pisać wszak umie tylko na Twitterze, bo tam duzo pisać się nie da. To mu bardzo ułatwia zycie, bo jako absolwent Oksfordu i kolega Dyzmy miewa z tym trudności (do dziś nie widziałem więksego tekstu pisanego przez Aplebaum-Sikorskiego). Wielkie słowo “kompromitacja”!  Ale czym skompromitował się Kaczyński? W końcu zarówno Sikorski z Tuskiem mają swoje (sic!) wyniki badań ze Smoleńska jak i Kaczyński ma swoje. W przypadku tych rządowych wyników, nie jest szczęśliwe określenie “swoje” , bo to przepisane bzdury z  raportu MAK, ale nich im będzie… że to ich.
Zatem “kompromitacja”.
Określenie to,  w ustach Sikorskiego brzmi dość śmiesznie. Spieszę przypomnieć, że  prawdziwą kompromitacją było np. współdziałanie Sikorskiego z Łukaszenką I pomocna dłoń “oksfordczyka” we wsadzeniu opozycjonisty Alesia Białackiego do białoruskiego więzienia. To za sprawą naszego MSZ (którego szefem jest Sikorski) Aleksandr Łukaszenki otrzymał dowody, dzięki którym mógł represjonować opozycjonistę.
I kto tu się skompromitował Panie ładny – pomagierze  “białoruskiego hitlera”?!

Głos “Cioci-Zyzola”

Kolejny ułomny, to już typowy aparatczyk PO.  Rafał Grupiński, zwany ‘Ciocia-Zyzol” z uwagi na miękie gesty I zeza w oku dziś bełkocze: - W Polsce nie powinno być miejsca dla Jarosława Kaczyńskiego, który oskarża władze Rzeczpospolitej o współudział w zamachu.  Najwyraźniej “zyzolowi” już się wszystko pomieszało. Niedowidzi, a dodatkowo I niedosłyszy i plecie…
Przytoczę tu oryginalną wypowiedź Kaczyńskiego:
Zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta, to jest niesłychana zbrodnia. Każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo, czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego, musi ponieść tego konsekwencje, w tym kierunku będziemy działali.
Jak widać stara zasada “udeż w stół a nożyce odezwą się” działa. Wystarczyło, że Prezes PiS ostrzej przycisnął, a Grupiński już dostał sraczki i wsypał kolegów.

Głos kierbela

“Cioci-Zyzol” wtórował dziś Pawełek Olszewski – cudowne dziecko platformy i lewizny, z domu Kierbel po Kierbelach.
- Jarosław Kaczyński na podstawie jednej publikacji oskarżył rząd o morderstwo, zabójstwo, zamach, współudział w spisku z Rosją - powiedział dziś w radiowej Trójce.
O ile “Zyzol” operował ogólnikami i całkowitą winą obarczał własnych kolegów, to rzecznik klubu PO – Kierbel “Olszewski” już uściślił i winę podzielił między Tuska o Moskwę. To taki rodzinny - Kierbelów sposób na wymiksowanie się od całkowitej odpowiedzialności.

Głos układnego

Nie da się ułożyć sobie życia w jednym państwie z osobami takimi jak Jarosław Kaczyński. Trudno sobie wyobrazić życie publiczne w Polsce, kiedy lider opozycji formułuje oskarżenia o zbrodnię wobec własnego państwa.
Urzędnikom i funkcjonariuszom państwowym niezwykle trudno pracować "pod ciśnieniem coraz bardziej absurdalnych i radykalnych oskarżeń".
Tyle w sprawie wypowiedział sam Tusk Donald.
Jakie to dla odmiany rodzinne i pełne miłości!
Toś zamiast ściągać do Polski wrak samolotu, badać oryginały czarnych skrzynek, zajmować się godnym pochówkiem ofiar, wyjaśniać przyczyny katastrofy – premier Tusk próbuje układać sobie życie z liderem opozycji i przepisuje raport sowieckiego MAKu, że niby to jego. Żal premiera budzą też trudy pracy jego gabinetu “pod presją”. No, faktycznie zamiast klaskać i kibicować nieudolnej władzy, która nie umie upomnieć się o swoje, opozycja ją krytykuje! Nie do pomyślenia!
Tym samym premier Tusk dołaczył do “Galerii Ułomnych”…

Głos marychujanisty

Nie omieszkał też zabrać głos w sprawie Janusz Palikot.
O Kaczyńskim pisze: “(…) aresztować go, jako człowieka, który pomawia najważniejsze organy państwa, albo psycholog, wychodząc z założenia, że Kaczyński jest człowiekiem niepoczytalnym i nie wie, co mówi. Nie można tolerować takiego języka. Sam byłem wielokrotnie atakowany za swoje wypowiedzi i nie widzę żadnego powodu, żeby prokuratura tolerowała w Polsce podobny sposób mówienia o kimkolwiek (…)
W/w pierdoły można podsumować tylko gromkim smiechem. Wszak Palikot żyje już od dawna w swoim świecie z marychujaną i “chłopami bez jaj”, toteż mu się inteligencja stępiła. Jednego wszak nie można mu zarzucić – niskiej oceny własnej osoby.  To iście  napoleońska buta wyłazi z Janusza!  Jak można wywnioskować z powyższego wpisu, prawo do używania ostrych słów posiada, jako właściciel praw autorskich  - Palikot.
“Copyright by J. Palikot” winno znaleźć się w każdym zdaniu, które jest nieprzychylne dla władzy. W/w fragment palikociego bełkotu, to chyba zapowiedź spraw karnych, które bedą przez Palikota wytaczane plagiatorom?
Sam byłem wielokrotnie atakowany za swoje wypowiedzi i nie widzę żadnego powodu, żeby prokuratura tolerowała w Polsce podobny sposób mówienia o kimkolwiek (…) czyli – ja to mogę, mi nic nie zrobią, co najwyżej pokrzyczą, ale kto będzie używał podobnej retoryki, to powinni go wsadzić do więzienia…
Marychujano, pozwól żyć!


Głos pierdolącego

Jeszcze Seweryn Blumsztajn z "gazowybu" w sobie tylko właściwym stylu napisał: Cezary Gmyz chciał tym tekstem podpalić państwo. Próba okazała się żałosna – czym udezył  na trwogę w jankielowe cymbały.
Takie piekne państwo - i po co je podpalać? Lepiej już “pierdolić - nie rodzić”, do czego znany z kultury osobistej i wykwintnego języka redaktor, nie tak dawno na jakimś marszu ułomnych namawiał.
Ech, szkoda czasu na komentowanie słów głupka…
 
Głos z torebki do rzygania

Na koniec niezawodny Tomasz Hypki, nazywany w różnych reżimowych stacjach  “ekspertem lotnictwa” oraz “ekspertem od wypadków lotniczych”, a którego znajomość tematu lotniczego sprowadza sie do podróży samolotem do Gdańska i spowrotem oraz narzyganie do torebki na wymioty, co od biedy można uznać za wypadek lotniczy.
Otóż ów Hypki, bratersko wspierający niegdyś WSI oraz inne służby specjalne PRL i PRL-bis twierdzi, że:  (…) Gdyby w Smoleńsku doszło do zamachu, to trzeba by założyć, że zamachowcami byli polscy politycy i załoga samolotu, bo oni mieli wpływ na ten lot. Podstawowe dowody w tej katastrofie, a więc zapisy z rejestratorów lotu i ślady na ziemi, jednoznacznie wskazują na wersję przebiegu ostatnich chwil lotu Tupolewa, którą przedstawiła komisja Millera….”
To granie na emocjach - mówi “ekspert ds. lotnictwa i wojskowości”.
Wersja zamachowa nie ma potwierdzenia w pozostałych zgromadzonych dowodach.  
Ot, jaki ekspert! Kolejny “ułomny” z myśleniem na bakier… Trudno nawet komentować głupotę wypowiedzi i insynuacji “eksperta”. Wystarczy tylko zwrócić uwagę, że rejestratory lotu, są nadal u mocodawców Hypkiego w Rosjji, a to co Polska otrzymała to kopie zapisu oraz, że nie zawsze (jak pokazuje historia) materiały wybuchowe wnoszą pasażerowie…
Właściwie równie dobrze “ekspertem lotnictwa” o takim poziomie wiedzy, mogałby zostać zamiast Hypkiego np. Doda lub Frytka.  Choć one są bardziej wiarygodne…

A reszcie “ułomnej menażerii” nie warto nawet poświęcać uwagi….

wtorek, 30 października 2012

‪Ja to załatwię czyli Donald Wszechmocny‬

Pan Premier staje się jednoosobowym gabinetem d/s szybkich reakcji. Zajmuje się dachem na "Narodowym" aresztowaną matką z Opola i wszystkimi spornymi sprawami oraz problemami kraju. Brawo! Tak jest taniej - nie trzeba zatrudniać ministrów.

czwartek, 25 października 2012

Szmalcownicy


I Panu Bogu Świeczkę i diabłu ogarek. Tak najkrócej scharakteryzować  można politykę polskiego MSZ pod rządami Radosława Sikorskiego.
Rzecz w tym, kto dla Sikorskiego i jego pomagierów jest Panem Bogiem a kto diabłem?

Współpraca z Łukaszenką

Oficjalnie Państwo Polskie wspiera białoruską opozycję i stosuje sie do unijnych dyrektyw odnośnie mińskiego reżimu. Ba, nawet  łoży pieniądze na wolnościowy Biełsat, gdzie piętnuje się zamordyzm Łukaszenki oraz pokazuje jego szwindle i zbrodnie.
Pokazowo, nawet nie pozwala się na wjazd do Polski urzędników  białoruskich, napiętnowanych przez UE.
Pięknie to wygląda na zewnątrz, a dzięki takim pokazówkom, tym w Brukseli wydaje się, że ci tu nad Wisłą, są „wporzo“ i „po linii“.
Z perspektywy kilku tysięcy kilometrów, Polska uchodzi za piękny i demokracją pachnący kraj, który świadom swojej niepodległościowej tradycji oraz umiłowania wolności, pomaga krwawiącemu sąsiadowi.
Z bliska wygląda to jednak całkowicie inaczej.
W rzeczywistości Polska współpracuje z rezimem na Białorusi.
Prym wiedzie zwłaszcza polskie MSZ, które skutecznie pomaga Łukaszence rozprawiać się z opozycją w sposób najbardziej paskudny czyli poprzez donosicielstwo.
W lutym tego roku polskie MSZ wysłało do około 30. białoruskich opozycjonistów listy polecone z formularzami PIT. Na kopertach widniały pieczątki resortu. Takie działania dały Aleksandrowi Łukaszence podstawę do dalszych prześladowań przeciwników jego reżimu. Ludzie rozumni w mig pojęli, kto w co gra i z kim.
Oficjalnie władza nasza jednak dalej poszła w zaparte, że Łukaszenka jest „be“ i te listy, to tylko niewinna i błaha sprwka. Ot, przypadek.
Garści lemingowatych, prawdy pokrętne wybełkotał premier oraz pracownicy MSZ, że: „nie powinno to się wiązać w żaden sposób z jakimiś pretekstami do represji. Forma zapłaty, opodatkowania jest legalna i akceptowalna nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach, takich jak Białoruś. Jeśli prezydent Łukaszenka chce komuś zrobić krzywdę, to mu robi, niezależnie od tego, czy ktoś daje pretekst, czy nie...“
Faktycznie, tłumaczenie godne zdurniałego ćwierćmózgowca i członka PO.  Aby podać adekwantny przykład z historii, to trochę tak jakby brytyjski MSZ, wysyłał listy do przebywających w Polsce byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w okresie stalinizmu. Efekt całkowicie podobny.
Zatem pomyłka, zaniedbanie.... jakiś głupek w MSZ...?
Wczoraj nastąpił kolejny akt „braterskiej pomocy“ na linii Polska-Białoruś. Otóż (może na prośbę Łukaszenki?) polski MSZ udostępnił na ogólnodostępnym portalu wewnętrzną bazę danych z informacjami dotyczącymi m.in. białoruskich opozycjonistów.
W bazie danych, były informacje dotyczące pomocy rozwojowej Polski dla wielu krajów z lat 2007-2011 - m.in. przyznane organizacjom pozarządowym kwoty, zakładane rezultaty projektów, ich "cel ogólny" i "cel zakładany".
Jednym słowem kolejny „gotowiec“ dla Łukaszenki!

Dwulicowy żigolak

MInister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, znany jest ze swoich nienagannych manier. Pewnie z uwagi na nie a także na mit o ponadzyczajnym wykształceniu oksfordzkim, ma najwyższe ze wszystkich notowania u Tuska.
Ma, bo Tusk lubi pic, blicht i szpan.
Lubi też ludzi podobnych do siebie, - wrednych i dwulicowych.
W rzeczywistości Sikorski nie ma najmniejszych predyspozycji do kierowania ministerstwem. Dzięki swoim działaniom konfidenckim i współpracy z białoruskim reżimem staje się po woli pośmiewiskiem dla Polaków oraz obiektem drwin i znienawidzenia nie tylko w naszym kraju.
Sikorski stara się bowiem tańczyć z każdym, kto go o to poprosi. Z jednej strony oficjalnie wspiera białoruską opozycję a po cichu, z drugiej strony donosi na nich i kolboruje z oczernianym przez siebie satrapą. Choć to rzadko w tych kręgach spotykane, wydaje się przejąć całkowicie mentalność i cechy charakteru rodaków swojej małżonki (Annie Aplebaum) i wyznawać zasadę: „tanio kupić – drogo sprzedać. Nie ma sentymentów. Interes, jest interes...“
Wychodzi z tego takie potajemne „dożynanie watah“, tyle że na Białorusi.
Wersja, która po każdym takim „donosie“ do Łukaszenki idzie w świat, to bądź zaniedbanie, bądź nieistotny szczegół. W końcu nawet w ministerstwach pracuja kretyni, których po „wpadce do prasy“ przykładnie się zwalnia.

Kolaborujemy razem!

MInisterstwo Sikorskiego nie działa w pojedynkę. Za jego pośrednictwem możliwość wykazania się  „braterską pomocą“ dostąpiła Prokuratura Generalna. Była to najbardziej spektakularna akcja prokuratury od niepamiętnych czasów a dotyczyła pomocy reżimowi Łukaszenki we wsadzeniu znanego białoruskiego opozycjonisty Alesia Bielackiego do więzienia.
W sierpniu 2011 roku, polscy śledczy przekazali białoruskiej prokuraturze informacje dotyczące konta dewizowego Alesia Bielackiego, szefa „Wiasny”, białoruskiej organizacji zajmującej się obroną praw człowieka.
Kilka dni później Bielacki został zatrzymany przez białoruskie KGB.
Po sfingowanym procesie skazano go na cztery lata i sześć miesięcy kolonii o zaostrzonym rygorze, za (jak podano): „uchylanie się od wypłaty sum podatków, zbiórek w szczególnie dużych rozmiarach“
Jak przystało na Sikorskiego, po całym incydencie zrobił odpowiedni cyrk i „oficjalnie przeprosił Bielackiego“, któremu zapewne dużo to pomoże w karnej kolonii. Może nawet przez 4,5 roku nauczyć się zdąży tych przeprosin na pamięć.
Prócz prokuratury, także państwowa policja stara się zaplusować u Premiera i szefa MSZ.
W czerwcu 2012 roku głośno było o sprawie Andreja Pyżyka – kapitana białoruskiej milicji, który uciekł do Polski i poprosił o azyl polityczny, po tym, gdy władze chciały go zmusić, żeby sfabrykował dowody przeciwko jednemu z białoruskich opozycjonistów - Aleksandrowi Kamarouskiemu. Milicjant poinformował również o innych przypadkach fałszowania przez białoruskie organy ścigania dowodów w procesach politycznych.
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.

W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
W grudniu 2011 roku zatrzymano na lotnisku Okęcie białoruskiego opozycjonistę Alesia Michalewicza, który po wyborach prezydenckich był aresztowany i torturowany przez KGB.
Znów o przeprosinach bełkotał coś Radosław Sikorski...

Idioci? Szmalcownicy!

Polityka nie jest dla małych dzieci – mawiał sir Winston Churchill. Jak widać dla dużych dzieci, które bawią się ludzkim życiem i losem - też nie.
Czy wszystkie te, przytoczone powyżej haniebne przypadki donosicielstwa i kolaboracji są dziełem przypadku, jak stara się wmówić nam Sikorski czy Tusk?
Czy aż tylu idiotów pracuje w urzędach państwowych?
Kto w takim razie sprawuje faktyczną władzę w MSZ, skoro dureń z innym kretynem bezmyślnie szarogęszą się na urzędach.  
Nie, to nie głupota, to polityczne lawiranctwo, tak charakterystyczne dla platformianej władzy.
Po trupach do celu – to dewiza liberałów!
Kłaniać się w pas Niemcom i reszcie unijnej braci a z drugiej strony nie dażnić Rosji, która wspiera Łukaszenkę.
Polityczne szmalcownictwo, to jedyne określenie pasujące do zachowania tuskowej władzy.
Głaskanie po głowie i gierojskie wspieranie a po czasie „sprzedawanie“ głaskanych za przychylny uśmiech cara z Moskwy.
W czasie okupacji szmalcowników stawiano pod murem.
Dziś stają na piedestale zbudowanym ze sprzedanego losu ludzi, którzy im zaufali. 

(Ministrowi Radosławowi Sikorskiemu dziękujemy za pomoc w represjonowaniu opozycji na Białorusi.)

wtorek, 23 października 2012

Podróż w czasie - Dziennik Telewizyjny z 16. stycznia 2014 roku!

Rządowy Program Informacyjny z 16. stycznia 2014 roku - tylko u nas!
Dzięki niebywałej technice, możemy zobaczyć, o czym będą mówiły media tuskowe za kilka lat.