wtorek, 9 grudnia 2008

Ballada (dla poprawienia humoru)











Jakiż to chłopiec piękny i młody?










.
Jaka to obok dziewica?

Snują nad brzegiem wiślanej wody
Opowieść o swoich rodzicach.

Ona mu kawior podaje z kosza
I szampan mrożony w kuble
Pewnie ten chłopiec jest za smakosza,
A kawior kupiony za ruble.

W każdy dzień prawie, tu koło daczy,
Widują się ósma rano.
Młody jest synem pary działaczy,
Kim jest dziewczyna? – tak samo!.

I choć im wkrótce przyjdzie się rozstać,
To los im łaskawy pomoże.
Połączyć cele, szefami zostać
Po wielu latach w „Agorze”.

niedziela, 7 grudnia 2008

Dzień poszkodowanego w wypadku pod Lubieniem.

Z okazji przypadającego wkrótce (10. grudnia) Międzynarodowego Dnia Praw Człowieka, warto zwrócić uwagę na praktyki stosowane przez „ćwiąkraturę” w przypadku rannego pod Lubieniem, w kolizji z „Drogim Bronisławem” kierowcy.

Mówią, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa, ale jak widać prawo nie jest równe wobec wszystkich obywateli.

Poszkodowany kierowca Fiata Ducato, nie może doczekać się odszkodowania i zdefiniowania jego roli w wypadku drogowym, bo... już pięć miesięcy badane są okoliczności wypadku.
Gdyby chodziło o zwykłego Kowalskiego, cała sprawa dawno byłaby zamknięta ale przecież to sam „Drogi Bronisław” raczył jechać pod prąd i spowodować tragiczny wypadek.
Na siłę próbuje się znaleźć choćby mały punkt zaczepienia, choćby promyk mogący oświetlić czarna i chmurną nonszalancję oraz głupotę byłego już eurodeputowanego.

Póki co wszystkie dyżurne wątki (zasłabnięcie, atak serca, oślepienie itp.) padły, ku rozpaczy „Gazety Wyborczej”, jej naczelnego i całego środowiska.
Podobno znane są już ekspertyzy i niebawem wszystko się wyjaśni. Dzięki Bogu, z okazji półrocznicy wypadku, może poznamy wreszcie smutną prawdę a poszkodowany w wypadku człowiek doczeka się odszkodowania (czytaj: wypłaty środków do życia).

Ciekawe jak zareaguje „GW”? Co wtedy napisze o brawurze Geremka?
A może jakiś konkurs w tym temacie?

piątek, 5 grudnia 2008

Rozmowa z parlamentarzystą

(Wywiad którego jeżeli nie było (?), to odbyć się koniecznie powinien.)

Wyobraźmy sobie, że...
... zostałem umówiony ze Starszym Szeregowym Sejmu, Panem Emanuelem POlikarpem Takwiejskim. O wyznaczonej godzinie, ustalonego dnia zjawiłem się w biurze polityka Plandeki Osobowej.

Przyjęła mnie miła pani Sekretarz (Pierwsza Osobista Sekretarz) poprosiła usiąść oraz zaproponowała zwyczajowo: - „kawa, herbata, melisa?”
„Pan Starszy Szeregowy zawsze pije meliskę z kawą, to Go uspakaja oraz jednocześnie pobudza” – delikatnie zasugerował mi wybór napoju. Poprosiłem skromnie o wodę. Pierwsza Sekretarz wypaliła natychmiast –„Aaaaa, wodę to pije Pan Starszy Szeregowy Takwiejski na drugi dzień po odwiedzinach Pana Posła Strumyka z WSR (Wiejskie Stronnictwo Rodzinne), miga wtedy oczkami na czerwono i pije wodę, aż mu się uszy i ręce trzęsą...” – tu urwała, bo w drzwiach sekretariatu ukazał się sam wielki Starszy Szeregowy Sejmu Pan Emanuel POlikarp Takwiejski z siatką na owady.
„Tu Pan czeka, na Pana Starszego Szeregowego. Proponowałam różne napoje, ale jakoś nie ustaliliśmy... zakończyła Sekretarz.

Przywitaliśmy się sucho. Polityk nawet przez chwilę nie zawiesił wzroku na mojej osobie. Cały czas rzucał spojrzeniami to w prawo, to w lewo. –„ To nawyki z konspiry” wyrzucił z siebie. „Wie Pan, trzeba było uważać, Lenin czaił się wszędzie. W ogóle wszystko się wszędzie czaiło – a dziś, widzi Pan, cholera, Kaczyńscy czają się wszędzie...” - podsumował.

„Zapraszam do gabinetu” – Takwiejski wyprostowaną ręką wskazał pokój za kotarą.
Idąc za mną, starał się stąpać delikatnie, wręcz na palcach. Jeszcze zajrzał za uchylone skrzydło drzwi wejściowych do gabinetu oraz kucnął zaglądając pod biurko „Kaczyńscy czają się wszędzie...” wymamrotał.

„A więc chce Pan przeprowadzić ze mną wywiad? A o czym będziemy rozmawiali, co Pan chce wiedzieć?" – nie krył ciekawości Starszy Szeregowy Sejmu.
„Ludzie chcą Pana bliżej poznać. Pańskie życie, dokonania...”
„... no dobrze, to już zacznijmy”
– przerwał Takwiejski i znienacka zajrzał do szuflady i otarł pot z czoła - „Kaczyńscy czają się wszędzie...”

Włączyłem dyktafon i postawiłem na biurku.

Yarrok: Panie Starszy Szeregowy Sejmu, zwracam się do Pana Emanuela POlikarpa Takwiejskiego, czy łatwo jest denuncjować przyjaciół?

E. P. Takwiejski: Muszę przyznać, że nie jest to łatwe. Ale kto mówił, że życie składa się z łatwych zadań? Trzeba znaleźć w sobie taką siłę, która pomoże uwierzyć w siebie, podrapać się po głowie, podłubać w nosie i wyobrazić bezmiar cierpień, które mogą Ci zadać, jeżeli nie zadenuncjujesz kolegów.

Yarrok: Z Pańskich słów wynika, że ważna jest też pomoc innych. Nie wyobrażam sobie, że wspomniane cierpienia, mogące być zadane, nie znajdują oparcia w rzeczywistości, czyli nie mogą mieć miejsca. Ktoś to jednak mógł zrobić.

E. P. Takwiejski: Jasne! Bez pomocy tych uczynnych ludzi, oddanych sprawie, nie wygadałbym się! Choć od dawna odczuwałem w sobie taką siłę, która podświadomie mówiła do mnie: „Emanuelu POlikarpie, zadenoncjuj!” ale nie miałem tej odwagi. Gdyby nie grupa zaangażowanych i miłych pracowników Urzędu Bezpieczeństwa i ich zabiegi, może do dziś nie miałbym na sumieniu kolegów i byłbym zwykłym uczciwym (tfu) człowiekiem.

Yarrok: Jak to było naprawdę? Tak w skrócie i w kilku zdaniach, Pan wie o co mi chodzi...

E. P. Takwiejski: Ach oczywiście, wiem... wiem... Planowaliśmy, to co planowaliśmy. Wiadomo co. Ktoś jednak nie zachował czujności i wypaplał przy ubekach nasze zamiary. Taka już gaduła jestem. Szczery chłop ze mnie – co na sercu to na języku – wtrącił.
Zanim znaleźliśmy winnego przecieku, organa bezpieczeństwa już o wszystkim wiedziały i nas aresztowano. Ciężkie dni szykowały się. Wtedy to pierwszy raz pomyślałem „Emanuelu – zadenoncjuj, co ci zależy – zakapuj!” Na drugi dzień, podczas przesłuchania odważyłem się i powiedziałem do kapitana bezpieki „A co by Pan powiedział na to, jakbym zakapował kolegów?”
Kapitan UB był mocno zdziwiony. „Jak to, już na pierwszym przesłuchaniu? Nawet cholera, wam pałą nie przyłożyłem? Co tam nie przyłożyłem, ja nawet pały z szuflady nie wyjąłem” dziwił się. W końcu ustaliliśmy, że kapitan trochę mnie postraszy - wyjmie pałkę i pomacha nią nad biurkiem, a ja mu powiem wszystko a moich kolegach i całej organizacji. Tak też zrobiliśmy i dalej wszystko poszło jak z płatka.

Yarrok: Czy zadenuncjował Pan wszystkich kolegów od razu?

E. P. Takwiejski: Nie, denuncjowanie to ciężka i mozolna praca. Do tego należy stopniować doznania. Pierwszego dnia „podkablowałem’ tylko trzy osoby oraz wyparłem się przynależności do organizacji...

Yarrok: ...oznacza to, że już następnego dnia...

E. P. Takwiejski: ... tak, następnego dnia, wypoczęty dokończyłem. „Dokablowałem” jeszcze jednego kolega oraz koleżankę i wycofałem poprzednie zeznania, to znaczy przyznałem się do uczestnictwa w organizacji. Nie obyło się, co prawda, bez zgrzytów. Przed przyznaniem się do członkostwa w nieformalnej grupie, jakoś się zaparłem i nie mogłem odblokować. Poprosiłem wtedy kapitana, by nieco mnie postraszył, to pomoże mi się odblokować. To był bardzo miły i uczynny człowiek, więc wyjął pałkę z szuflady i pomachał nią nad biurkiem. Od razu pomogło!

Yarrok: Czy te wydarzenia pomogły Panu stać się kimś wyjątkowym?

E. P. Takwiejski: Oczywiście, nie każdy umie donosić już podczas pierwszego przesłuchania. Do tego tyle osób na raz! Zaczęto mnie doceniać i szanować, a po zmianach politycznych w naszym kraju wybierano mnie często do sejmu.

Yarrok: Ale za każdym razem z list innego ugrupowania...

E. P. Takwiejski: ... tak, lecz nie przeszkodziło mi to „robić swoje” w szeregach różnych partii: opluwać, lżyć, pajacować i jątrzyć.

Yarrok: Panie Starszy Szeregowy Sejmu, która z partii, w której Pan działał, jest z perspektywy czasu, dziś Panu najbliższa?

E. P. Takwiejski: Nie będę oryginalny - powiem szczerze Plandeka Osobowa to ta wymarzona partia. Spotkałem tu wiele osób o podobnym charakterze do mojego, lubiących opluwać, znieważać a i zadenuncjować sobie też od czasu do czasu. Wraz z moim przełożonym Kapralem Sejmu Komórkowiczem tworzymy zgrany duet i nikt nam w Sejmie nie podskoczy.

Yarrok: Podczas Pańskiego wejścia do sekretariatu zauważyłem siatkę na owady u Pana dłoni. Czyżby powrót do zawodu?

E. P. Takwiejski: Trochę, no nie ... nie do końca. Obecnie fascynują mnie trutnie i larwy. Wraz z Panem Komórkowiczem nawet przebieramy się w wolnych chwilach w pasiaste kombinezony i machamy skrzydełkami z jedwabiu, wykonanymi przez ZPO Millermniejszy w Żyrardowie. Plujemy przy tym i sączymy jad na portret Kaczyńskich. Robimy to niejednokrotnie w towarzystwie larw, racząc się obficie Kwaśnią Nerkówką z zakładów spirytusowych kolegi Posła Topipsa . Trzeba mieć przecież jakieś hobby. Inaczej człowiek by oszalał.

Yarrok: Bardzo dziękuję Panu Starszemu Szeregowemu Sejmu za rozmowę.

E. P. Takwiejski: Uhmmm...

Po uściśnięciu jego dłoni, wychodząc, kątem oka zobaczyłem jeszcze, jak Takwiejski na palcach, po cichu podążył za mną i raz jeszcze zajrzał za skrzydło uchylonych drzwi i powąchał klamkę. Usłyszałem ciche „Kaczyńscy czają się wszędzie...”

środa, 3 grudnia 2008

"Ubierz Bronka" / "Bolek" w Fokusie.



Zbliżają się „mikołajki”. Z tej to okazji wydawnictwo Ch+G+W Weisser+Schpan Polska(?) oraz redakcja miesięcznika „Fikus” zachęcone niedawnym sukcesem miesięcznika o podobnie brzmiącym tytule postanowiły dać swoim czytelnikom podobny do tamtych, lecz jeszcze wspanialszy prezent.

„Ubierz Bronka” to wspaniała zabawa dla wszystkich czytelników z wyobraźnią, dla wszystkich miłośników historii, mody, polityki oraz Unii Europejskiej i Unii Wolności.

Czytaj Fikus, wycinaj „Bronka” i baw się wspaniałym „mikołajkowym" prezentem od Ch+G+W Weisser+Schpan Polska(?).



Z życia wyższych sfer:

Miesięcznik „Focus”, który nie tak dawno opublikował na swoich łamach słynną „zabawę” „Jesus Dress Up” (ubierz Chrystusa) i bronił tego kroku jak łańcuchowy pies gnata, pozyskał nowego felietonistę!

Znany i lubiany mistrz pióra oraz ciętej riposty, Cycero III RP – Lech Wałęsa postanowił dzielić się comiesięcznie swoimi spostrzeżeniami z czytelnikami Fokusa.

Zbieżność interesów obu stron wróży owocną współpracę.
Podobno nowy felietonista, jako znak przyjaźni, otrzymał komplet w/w „Ubierz Chrystusa” i podczas uroczystości podpisania umowy o dzieło z redaktorem naczelnym Focus Extra – Michałem Wójcikiem wspólnie przez dwie godziny bawili się znakomicie w „przebieranki” Syna Bożego.

Matka Boska z klapy Lecha Wałęsy szczęśliwie ocalała.

Ponoć to plotki, ale niektórzy twierdzą, że były Pan Prezydent planuje również współpracę z miesięcznikiem „Fakty i Mity”. Oczywiście to mity. Ale gdyby to były fakty...?

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Bolek na każdą okazję. Wielka Księga Przysłów.


Środowisko Platformy Obywatelskiej, ustami jednego z najbardziej inteligentnych przedstawicieli swoich kadr Zbiga Chlebowskiego, zapowiedziało projekt zmian w IPN i chęć pozbycia się stamtąd prokuratorów.
Podobno wielu Polaków doprowadzonych do tragedii poprzez działania IPN, zbawienia upatruje w Platformie Obywatelskiej i śle błagalne listy do Chlebowskiego oraz równie „bystrych” polityków w rodzaju Niesiołowskigo, Schetyny itp. w przerwie między rwaniem sobie włosów z głowy a podcinaniem żył.

"Trzeba zmienić rolę, zadania Instytutu, który (...) nie może pełnić takiej roli jak dzisiaj, nie może zatrudniać pseudo-historyków, którzy obrażają największe polskie autorytety" – powiedział Zbigniew Chlebowski.


Powyższa wypowiedź najwyraźniej powstała na życzenie „największego polskiego autorytetu” – Wielkiego Elektryka. Nie przewidział on wszak, ze innych autorytetów (może prócz Ojca Oberredaktora ) nikt z IPN nie starał się nawet obrażać. Dlatego też „przodowy śrubokrętowy” poczuł się wyobcowany i samotny jak palec.


Pomóżmy temu Panu, który wpadł we własne sidła i osamotnił się dobrowolnie.
Co zrobić, aby imię „ałtorytetu peło” wróciło na usta rodaków?
Co zrobić aby krajanie, nawet nieświadomie myśleli o „największym ałotorytecie” i mięli Go dla siebie w każdej chwili?


Zaproponuję prosty zabieg. Nie od dzisiaj wiadomo, że Polacy szczególnym uwielbieniem darzą przysłowia, które jak mawiamy są mądrością narodu. Każda Polska i każdy Polak codziennie kilka razy, wypowiada jakąś sentencję ze staropolskim morałem.


Dlatego wzywam rodaków do łączenia imienia „europejskiego mędrca” z treścią „mądrości ludowych”. W ten sposób połączymy przysłowiowe miłe z przysłowiowym pożytecznym.
Na początek kilka przykładów z Wielkiej Księgi Przysłów „Bolek na każą okazję” .
Czerpcie obywatele pełnymi garściami:

A
Aksamity, atłasy „Bolka” nie czynią.
Ani w Boga wierzy, ani się „Bolka” boi.

B
„Bolek” rośnie w miarę jedzenia.
„Bolka” diabli nie biorą.
„Bolek” z wozu, koniom lżej.
„Bolkowi” zawsze wiatr w oczy.
„Bolkowi” diabeł dzieci kołysze.
„Bolkowi” to i byk się ocieli
„Bolek” dwa razy traci.
„Bolek” na uchu, a wesz na brzuchu.
„Bolek” jak odżyje, to cię torbą zabije.
„Bolek”, kiedy milczy, za mądrego ujdzie.
„Bolek” ma zawsze szczęście.
„Bolków” nie sieją, sami się rodzą.
„Bolek” i ryba trzeciego dnia cuchnie.
„Bolek” nie w porę gorszy Tatarzyna.
„Bolek” myślał o niedzieli, a w sobotę łeb mu ścieli.
„Bolek” mądrzejsze od kury.
„Bolek” ma krótkie nogi.
„Bolek” zawinił, cygana powiesili.
„Bolek” krukowi oka nie wykole.
„Bolek” nie śpi.
„Bolek” jest wrogiem dobrego.
„Bolki” chodzą parami.
„Bolka” oko konia tuczy.
„Bolek” szczęścia nie daje.
„Bolek” ogrodnika; samemu nie zje i drugiemu nie da.
„Bolek” nie zając, nie ucieknie.
„Bolek” w oczy kole.
„Bolek” „Bolka” myje.
„Bolek” ma wielkie oczy.
„Bolek” bez butów chodzi.
„Bolki” mają uszy.
„Bolek” brzytwy się chwyta.
„Bolkowi” we wszystkim ładnie.
Być „Bolkiem” u nogi
Być „Bolkiem” swojego losu.

C
Chcesz „Bolka” stracić? – Pieniędzy mu pożycz.
Chcesz się dowiedzieć prawdy o sobie, pokłóć się z „Bolkiem”.
Co dwa „Bolki”, to nie jeden.
Co „Bolek”, to obyczaj.
Co ma „Bolek” do wiatraka?
Co wolno „Bolkowi”, to nie tobie smrodzie.
Czego „Bolek” się nie nauczy, tego Bolesław nie będzie umiał.
Czuć się jak „Bolek” w wodzie.
Czym „Bolek” za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
„Bolek” to pieniądz.
Człowiek człowiekowi „Bolkiem”.

D
Daj „Bolkowi” grzędę, on: "jeszcze wyżej siędę!"
Darowanemu „Bolkowi” w zęby się nie zagląda.
Dobrego więzienie nie zepsuje – „Bolka” Kościół nie naprawi.
Dobry „Bolek”, zły sąsiad.
Dobrymi „Bolkami” piekło jest wybrukowane.
Do ludzi po naukę, do „Bolka” po koszulę.
Dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się „Bolek” nie urwie.
Drzeć z kimś „Bolki”
Dwóch było „Bolków” na świecie: jeden co dawał, drugi, co nie chciał brać.
Dzieci i „Bolki” głosu nie mają.

G
Gdy „Bolek” wejdzie w moją puszczę, to „Bolek” mój.
Gdy się „Bolek” spieszy, to się diabeł cieszy.
Gdzie diabeł nie może, tam „Bolka” pośle.
Gdzie „Bolka” rąbią, tam wióry lecą.
Gdzie dwóch się bije, tam „Bolek” korzysta.
Gdyby ciocia miała wąsy, byłaby „Bolkiem”.
Gdzie „Bolka” rada, tam zwada.
Gdzie „Bolków” sześć, tam nie ma co jeść.
Głaszcz „Bolka”, to cię kopnie. Kopnij „Bolka”, to cię pogłaszcze.
Głodny „Bolka” nie zrozumie.
Głodny „Bolka” się nie boi.

H
Hulaj „Bolek”, piekła nie ma.

I
I kwaśnego „Bolka” robak toczy.
Idzie „Bolek” kuj buty.

J
Jaka „Bolek”, taka mowa.
Jak „Bolek” Bogu, tak Bóg „Bolkowi”.
Jak pies je, to nie szczeka bo mu „Bolek” ucieka.
Jak się człowiek śpieszy, to się „Bolek” cieszy.
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi „Bolka”.
Jak za króla Sasa. Jedz, pij i popuszczaj „Bolka”.
Jeden „Bolek” wiosny nie czyni.
Jeszcze się taki nie urodził, co by „Bolkowi” dogodził.
Jeśli nie potrafisz, nie pchaj „Bolka” na afisz.

K
Kapelusik z piórami, a „Bolki” wyłażą dziurami.
Każdy „Bolek” ma dwa końce.
Każdy „Bolek” ma swój koniec.
Kląć jak „Bolek”.
Kombinuje jak „Bolek” pod górę.
Kto ma pszczoły ten ma miód, kto ma „Bolka” ten ma smród.
Kto z „Bolkiem” wojuje, ten od miecza ginie.
Kto rano wstaje, temu „Bolek” nie daje.

L
Leje jak z „Bolka”.
Lepiej z mądrym zgubić niż z „Bolkiem” znaleźć.
Lepszy wróbel w garści niż „Bolek” na dachu.

Ł
Łatwiej „Bolka” obcinkować niż go później pogrubasić.
Łatwowierność rodzi „Bolków”.

M
Ma coś z „Bolka” – zakuty łeb.
Mały „Bolek”– mały kłopot, duży „Bolek” – duży kłopot.
Mądry „Bolek” po szkodzie.
Modli się pod figurą, a „Bolka” ma za skórą.
Mówił „Bolek” do obrazu, a ten do niego ani razu.

N

Na pochyłe drzewo każdy „Bolek” wlezie.
Na „Bolku” czapka gore.
Natura ciągnie „Bolka” do lasu.
Nawet „Bolkowi” nie zaszkodzi nauka.
Ni to pies, ni norka, coś na kształt „Bolka”.
Nie budź „Bolka”, kiedy śpi.
Nie chcesz słuchać matki ni ojca, to posłuchaj „Bolka”.
Nie chwal dnia przed zachodem „Bolka”.
Nie kupuj „Bolka” w worku.
Nie mów „Bolek”, póki nie przeskoczysz.
Nie ma dymu bez „Bolka”.
Nie ma róży bez „Bolka”.
Nie ma tego złego, co by na „Bolka” nie wyszło.
Nie masz na „Bolka” lekarstwa.
Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie „Bolka”.
Nie od razu „Bolka” zwerbowano.
Nie pomoże puder, róż, kiedy „Bolek” stary już.
Nie rób „Bolkowi”, co tobie nie miłe!
Nie samym „Bolkiem” człowiek żyje.
Nie „Bolek” zdobi szatę, lecz szata zdobi „Bolka”.
Nie taki „Bolek” straszny, jak go malują.
Nie śmiej się, dziadku, z czyjegoś wypadku – „Bolek” się śmiał i to samo miał.
Nie „Bolki” garnki lepią.
Nie ucz „Bolka” dzieci robić.
Nie widział „Bolek” słońca.
Nie wie „Bolek” co język bełkocze.
Nie wsadzaj „Bolka” do cudzego prosa.
Nie wszystko „Bolek”, co się świeci.
Nie wywołuj „Bolka” z lasu.
Niedaleko pada „Bolek” od jabłoni.
Nikt się „Bolkiem” nie rodzi, ale staje.

O
O „Bolku” się nie mówi, „Bolka” się ma.
Od „Bolka” rozum krótki.

P
Pasuje jak piąty „Bolek” u wozu.
Pasuje jak „Bolkowi” siodło.
Póty „Bolek” wodę nosi, póki się ucho nie urwie.
Pokorny „Bolek” dwie matki ssie.
Potrzebne jak „Bolek” w moście.
Potrzebne jak „Bolkowi” dzwonek na polowaniu.
Poznasz „Bolka” po śmiechu jego.
Prawdziwego „Bolka” poznaje się w biedzie.
Przyjaciela szukaj blisko, „Bolka” daleko.
Psy szczekają, a „Bolek” idzie dalej.

R
Raz na „Bolku”, raz pod „Bolkiem”.

S
Słówko wyleci wróblem, a powróci „Bolkiem”.
Słońcu i „Bolkowi” nigdy się w oczy nie patrzy.
Słowo się rzekło, „Bolek” u płota.
Służ „Bolkowi” wiernie, on ci za to pierdnie.
Sam sobie sterem, żeglarzem, „Bolkiem”.
Samotnemu cały świat „Bolkiem”.
Siejesz „Bolka” zbierasz głupich
Strzeżonego „Bolek” strzeże.
Swoje „Bolki” trzeba prać w domu.

T
Trafił „Bolek” na kamień.
Trafił się ślepej kurze „Bolek”.
Tylko „Bolek” zdania nie zmienia.

U
U „Bolka” zawsze po obiedzie.
Ubogi żywi się jak może, a „Bolek” jako chce.
Ubogiemu dzieciątko, „Bolkowi” cielątko.
Ubrał się, jak „Bolek” w pawie pióra.
Ubrał się, jak „Bolek” w Boże Ciało.
Ucieka, jak „Bolek” na kradzionym koniu.
Uczonego zawsze kochają „Bolkiem” wszędzie pogardzają.
Uczył „Bolek Tuska, a sam głupi jak kózka .
Uderz w stół, a „Bolek” się odezwie.
Umiesz liczyć, licz na „Bolka”.
Upił się jak „Bolek”.
Uroda rzecz nietrwała.
Urodził się – ochrzcili, podrósł – ożenili, umarł – pochowali i na grobie napisali, że był „Bolek”.

W
W czerwcu się okaże, co nam „Bolek” da w darze.
W starym „Bolku” diabeł pali.
W zdrowym ciele zdrowy „Bolek”.
Wesoło w maju jak u „Bolka” w gaju.
Widać po słowie co u „Bolka” w głowie.
Wiedzą sąsiedzi, jak „Bolek” siedzi.
Wszędzie dobrze, ale u „Bolka” najlepiej.
Wszędzie dobrze, gdzie „Bolka” nie ma.
Wybiera się, jak „Bolek” za morze.
Wystroił się jak „Bolek” w Boże ciało.
Wyszłedł „Bolek” z worka.

Z
Z deszczu pod „Bolka”.
Z dużej chmury mały „Bolek”.
Z dzieła poznaje się „Bolka”.
Z pustego i „Bolek” nie naleje.
Z tego „Bolka”chleba nie będzie.
Za dukata „Bolek” sprzeda brata.
Zgoda buduje, „Bolek” rujnuje.

piątek, 28 listopada 2008

"Big Bolek" ruszył!



Wczoraj Prezes Fundacji Instytutu Lecha Wałęsy Piotr Gulczyński zaatakował jednego z reporterów, którzy relacjonowali posiedzenie sądu ws. Lecha Wałęsy i Grzegorza Brauna.

Był to pilotażowy odcinek nowej edycji znanego reality-show, pod nową nazwą „Big Bolek”. Gulczyński („Gulczas2”) to wschodząca gwiazda programu. Ładny, schludny a i w gębę dać potrafi. Zrazu przypadł do gustu Wielkiemu Bolkowi, któremu najprostsze rozwiązania podobają się najbardziej. „Wielki Bolek” uśmiał się i zapowiedział pomoc w łagodnym traktowaniu „Gulczasa2” podczas jego kolejnej wizyty w „Pokoju Zwierzeń”.

wtorek, 25 listopada 2008

Sztandar wprowadzić!

Pod koniec stycznia 1990 roku rozwiązana została Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Była z przymusu „przewodnią siłą narodu” przez czterdzieści dwa lata i raczej z polskością oraz robotnikami nie miała nic wspólnego. Jedno co trzeba przyznać, faktycznie byłą zjednoczona i zwarta w swojej sowieckości. Liczyła (w najlepszym momencie) ok. 3 000 000 członków, z tego najwyżej 10-15% tych ideowych komunistów. Dziś to już tylko wspomnienie. Kontynuatorzy idei oraz dziedzictwa PZPR czyli SLD z racji braku przymusu należenia do polskiej lewicy, bardzo marnie prezentują się liczbowo. Tylko 72 000 członków i 5% sympatyków w całym kraju.

Z powyższych danych wynikałoby, że lewicowe oraz komunistyczne idee odchodzą do lamusa, jak niegdyś wyprowadzony sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

Nic bardziej mylnego. Pod płaszczykiem liberalno-prawicowych haseł i braterstwa powstała w kraju PZPRbis – FU (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza bis - Frakcja Ukryta), która rośnie w siłę i po woli zaczyna dominować na scenie politycznej.
Mężni jej członkowie, za punkt numer jeden przyjęli działania mające na celu przestrzeganie ustawy z dnia 10 lutego 1976 roku, o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a szczególnie art. 3A p. 2, dotyczącego konstytucyjnego zapisu o umacnianiu współpracy i przyjaźni ze Związkiem Sowieckim. Wprawdzie dawny ZSRS już nie istnieje, lecz obecna putinowska Rosja (niewiele różniąca się od Kraju Sowieckiego) domaga się nadal szanowania jej praw i przywilejów w Polsce, o co też światli członkowie PZPRbis-FU walczą bohatersko!


Widać to zwłaszcza w sytuacjach ekstremalnych spięć i nieporozumień. Wystarczy choćby najmniejsze działanie nie po myśli Moskwy a zaraz w bój rusza wataha bojowa PZPRbis-FU. A siła ich ogromna. Prócz zwykłej pokomunistycznej ludzkiej masy upadłościowej w rodzaju Millera, Oleksego, mgr Olka i innych, przewodnią siłę patii stanowią ich dawni przyjaciele z innych ugrupowań politycznych, zjednoczeni dziś pod wspólnym punktem. Punktem numer 2, artkułu 3A!


Przy okazji sowieckiego ataku w Gruzji na delegację z Prezydentem RP, głos zabierali chyba już wszyscy. Cały kraj żył tym wydarzeniem. Cały kraj też komentował. I właśnie po tych komentarzach widać najbardziej jak liczna jest PZPRbis-FU. Po wypowiedziach wielu członków obecnej władzy wykonawczej oraz sejmu, ma się nawet wrażenie że liczą na jakąś dobrze płatną robotę na Kremlu, bądź fotel gubernatora tu w Polsce pod rządami Putina. Szczególnie warta odnotowania jest wypowiedź „Kaprala Sejmu” Komorowskiego – niegdyś bohaterskiego działacza podziemia, dostarczyciela jednej ulotki w Stanie Wojennym i tygodniowego internowanego (po tygodniu mama kazała mu wrócić już do domu).


Tenże osobnik raczył określić atak sowiecki na Prezydenta RP mianem „jaka wizyta, taki zamach”. Nie mam na celu opisywać chamstwa czy też głupoty Bronisława Komorowskiego. Za takie wypowiedzi należy po prostu dać w twarz (o ile tenże osobnik ją posiada) i tyle. Postawa Komorowskiego jest symbolem zbiorowego stosunku jemu podwładnych do Urzędu Prezydenta, do Ojczyzny. Jest symbolem moskiewskiego lizusostwa.


Teraz czekamy jeszcze na wypowiedzi przedstawicieli tzw. grupy specjalnej troski (w łonie PO) Bartoszewskiego, Niesiołowskiego, Palikota i Pitery. Oni również mogą wnieść wiele do narodowej debaty i umacniania przyjaźni z putinowską Rosją.


Wielkie szczęście, że nawałnica bolszewicka dotknęła nasz kraj grubo ponad osiemdziesiąt lat temu. Szczęście, bo nie było wtedy w Polsce Millerów, Oleksych, Olków, Komorowskiego wraz z całą PO i oczywiście Gazety Wyborczej. Wielki zapał i umiłowanie Ojczyzny pomogły obywatelom obronić nasz kraj i odeprzeć rosyjską zarazę.


W dzisiejszych czasach, prawdopodobnie już po tygodniu sowieckie wojska Putina gościły by w Warszawie. Mając takich zaufanych towarzyszy, jak członkowie PZPRbis-FU mogłyby działać na dwóch frontach.
A Europa, cóż jak zawsze by nam pomogła :)



P.S. Na temat gruzińskich wydarzeń wypowiedział się też (oczywiście jak zawsze) Pan Wałęsa. Analizą jego wypowiedzi zajęli się już stosowni lekarze specjaliści. Należy liczyć się z najgorszym - może to być nawrót choroby.