Pan Premier staje się jednoosobowym gabinetem d/s szybkich reakcji. Zajmuje się dachem na "Narodowym" aresztowaną matką z Opola i wszystkimi spornymi sprawami oraz problemami kraju. Brawo! Tak jest taniej - nie trzeba zatrudniać ministrów.
wtorek, 30 października 2012
czwartek, 25 października 2012
Szmalcownicy
I Panu Bogu Świeczkę i diabłu ogarek. Tak
najkrócej scharakteryzować można
politykę polskiego MSZ pod rządami Radosława Sikorskiego.
Rzecz w tym, kto dla Sikorskiego i jego
pomagierów jest Panem Bogiem a kto diabłem?
Współpraca z Łukaszenką
Oficjalnie Państwo Polskie wspiera białoruską
opozycję i stosuje sie do unijnych dyrektyw odnośnie mińskiego reżimu. Ba,
nawet łoży pieniądze na wolnościowy
Biełsat, gdzie piętnuje się zamordyzm Łukaszenki oraz pokazuje jego szwindle i
zbrodnie.
Pokazowo, nawet nie pozwala się na wjazd do
Polski urzędników białoruskich,
napiętnowanych przez UE.
Pięknie to wygląda na zewnątrz, a dzięki
takim pokazówkom, tym w Brukseli wydaje się, że ci tu nad Wisłą, są „wporzo“ i
„po linii“.
Z perspektywy kilku tysięcy kilometrów,
Polska uchodzi za piękny i demokracją pachnący kraj, który świadom swojej niepodległościowej
tradycji oraz umiłowania wolności, pomaga krwawiącemu sąsiadowi.
Z bliska wygląda to jednak całkowicie
inaczej.
W rzeczywistości Polska współpracuje
z rezimem na Białorusi.
Prym wiedzie zwłaszcza polskie MSZ, które
skutecznie pomaga Łukaszence rozprawiać się z opozycją w sposób
najbardziej paskudny czyli poprzez donosicielstwo.
W lutym tego roku polskie MSZ wysłało
do około 30. białoruskich opozycjonistów listy polecone z formularzami PIT. Na
kopertach widniały pieczątki resortu. Takie działania dały Aleksandrowi
Łukaszence podstawę do dalszych prześladowań przeciwników jego reżimu. Ludzie
rozumni w mig pojęli, kto w co gra i z kim.
Oficjalnie władza nasza jednak dalej
poszła w zaparte, że Łukaszenka jest „be“ i te listy, to tylko niewinna i błaha
sprwka. Ot, przypadek.
Garści lemingowatych, prawdy pokrętne
wybełkotał premier oraz pracownicy MSZ, że: „nie
powinno to się wiązać w żaden sposób z jakimiś pretekstami do represji. Forma
zapłaty, opodatkowania jest legalna i akceptowalna nie tylko w Polsce, ale
także w innych krajach, takich jak Białoruś. Jeśli prezydent Łukaszenka chce
komuś zrobić krzywdę, to mu robi, niezależnie od tego, czy ktoś daje pretekst,
czy nie...“
Faktycznie, tłumaczenie godne zdurniałego
ćwierćmózgowca i członka PO. Aby podać
adekwantny przykład z historii, to trochę tak jakby brytyjski MSZ, wysyłał
listy do przebywających w Polsce byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na
Zachodzie w okresie stalinizmu. Efekt całkowicie podobny.
Zatem pomyłka, zaniedbanie.... jakiś głupek w
MSZ...?
Wczoraj nastąpił kolejny akt „braterskiej
pomocy“ na linii Polska-Białoruś. Otóż (może na prośbę Łukaszenki?) polski MSZ udostępnił
na
ogólnodostępnym portalu wewnętrzną bazę danych z informacjami dotyczącymi m.in.
białoruskich opozycjonistów.
W bazie danych, były informacje dotyczące
pomocy rozwojowej Polski dla wielu krajów z lat 2007-2011 - m.in. przyznane
organizacjom pozarządowym kwoty, zakładane rezultaty projektów, ich "cel
ogólny" i "cel zakładany".
Jednym słowem kolejny „gotowiec“ dla
Łukaszenki!
Dwulicowy żigolak
MInister Spraw Zagranicznych Radosław
Sikorski, znany jest ze swoich nienagannych manier. Pewnie z uwagi na nie a
także na mit o ponadzyczajnym wykształceniu oksfordzkim, ma najwyższe ze wszystkich
notowania u Tuska.
Ma, bo Tusk lubi pic, blicht i szpan.
Lubi też ludzi podobnych do siebie, - wrednych
i dwulicowych.
W rzeczywistości Sikorski nie ma
najmniejszych predyspozycji do kierowania ministerstwem. Dzięki swoim
działaniom konfidenckim i współpracy z białoruskim reżimem staje się po
woli pośmiewiskiem dla Polaków oraz obiektem drwin i znienawidzenia nie tylko w
naszym kraju.
Sikorski stara się bowiem tańczyć
z każdym, kto go o to poprosi. Z jednej strony oficjalnie wspiera
białoruską opozycję a po cichu, z drugiej strony donosi na nich i kolboruje
z oczernianym przez siebie satrapą. Choć to rzadko w tych kręgach spotykane,
wydaje się przejąć całkowicie mentalność i cechy charakteru rodaków swojej
małżonki (Annie Aplebaum) i wyznawać zasadę: „tanio kupić – drogo sprzedać. Nie
ma sentymentów. Interes, jest interes...“
Wychodzi z tego takie potajemne „dożynanie
watah“, tyle że na Białorusi.
Wersja, która po każdym takim „donosie“ do
Łukaszenki idzie w świat, to bądź zaniedbanie, bądź nieistotny szczegół. W
końcu nawet w ministerstwach pracuja kretyni, których po „wpadce do prasy“
przykładnie się zwalnia.
Kolaborujemy razem!
MInisterstwo Sikorskiego nie działa w
pojedynkę. Za jego pośrednictwem możliwość wykazania się „braterską pomocą“ dostąpiła Prokuratura
Generalna. Była to najbardziej spektakularna akcja prokuratury od niepamiętnych
czasów a dotyczyła pomocy reżimowi Łukaszenki we wsadzeniu znanego
białoruskiego opozycjonisty Alesia Bielackiego do więzienia.
W sierpniu 2011 roku, polscy śledczy
przekazali białoruskiej prokuraturze informacje dotyczące konta dewizowego
Alesia Bielackiego, szefa „Wiasny”, białoruskiej organizacji zajmującej się obroną
praw człowieka.
Kilka dni później Bielacki został
zatrzymany przez białoruskie KGB.
Po sfingowanym procesie skazano go na cztery
lata i sześć miesięcy kolonii o zaostrzonym rygorze, za (jak podano): „uchylanie
się od wypłaty sum podatków, zbiórek w szczególnie dużych rozmiarach“
Jak przystało na Sikorskiego, po całym
incydencie zrobił odpowiedni cyrk i „oficjalnie przeprosił Bielackiego“, któremu
zapewne dużo to pomoże w karnej kolonii. Może nawet przez 4,5 roku nauczyć się zdąży
tych przeprosin na pamięć.
Prócz prokuratury, także państwowa policja
stara się zaplusować u Premiera i szefa MSZ.
W czerwcu 2012 roku głośno było o sprawie
Andreja Pyżyka – kapitana białoruskiej milicji, który uciekł do Polski i
poprosił o azyl polityczny, po tym, gdy władze chciały
go zmusić, żeby sfabrykował dowody przeciwko jednemu z białoruskich
opozycjonistów - Aleksandrowi Kamarouskiemu. Milicjant poinformował również o
innych przypadkach fałszowania przez białoruskie organy ścigania dowodów w
procesach politycznych.
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.
W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.
W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
W grudniu 2011 roku zatrzymano na
lotnisku Okęcie białoruskiego opozycjonistę Alesia Michalewicza, który po
wyborach prezydenckich był aresztowany i torturowany przez KGB.
Znów o
przeprosinach bełkotał coś Radosław Sikorski...
Idioci? Szmalcownicy!
Polityka nie jest dla małych dzieci – mawiał
sir Winston Churchill. Jak widać dla dużych dzieci, które bawią się ludzkim życiem
i losem - też nie.
Czy wszystkie te, przytoczone powyżej
haniebne przypadki donosicielstwa i kolaboracji są dziełem przypadku, jak stara
się wmówić nam Sikorski czy Tusk?
Czy aż tylu idiotów pracuje w urzędach
państwowych?
Kto w takim razie sprawuje faktyczną władzę w
MSZ, skoro dureń z innym kretynem bezmyślnie szarogęszą się na urzędach.
Nie, to nie głupota, to polityczne
lawiranctwo, tak charakterystyczne dla platformianej władzy.
Po trupach do celu – to dewiza liberałów!
Kłaniać się w pas Niemcom i reszcie unijnej
braci a z drugiej strony nie dażnić Rosji, która wspiera Łukaszenkę.
Polityczne szmalcownictwo, to jedyne
określenie pasujące do zachowania tuskowej władzy.
Głaskanie po głowie i gierojskie wspieranie a
po czasie „sprzedawanie“ głaskanych za przychylny uśmiech cara z Moskwy.
W czasie okupacji szmalcowników stawiano pod
murem.
(Ministrowi Radosławowi Sikorskiemu dziękujemy za pomoc w represjonowaniu opozycji na Białorusi.)
wtorek, 23 października 2012
Podróż w czasie - Dziennik Telewizyjny z 16. stycznia 2014 roku!
Rządowy Program Informacyjny z 16. stycznia 2014 roku - tylko u nas!
Dzięki niebywałej technice, możemy zobaczyć, o czym będą mówiły media tuskowe za kilka lat.
Dzięki niebywałej technice, możemy zobaczyć, o czym będą mówiły media tuskowe za kilka lat.
Etykiety:
Donald Tusk,
hałastra,
kręcenie lodów,
kryzys,
nędza w Polsce,
okradanie,
Platforma Obywatelska,
złodziejstwo
sobota, 20 października 2012
czwartek, 18 października 2012
Polscy hitlerowcy
LISTA TALIBÓW
Janusz Palikot udostępnił społeczeństwu
podobizny rodzimych Talibów - posłów, którzy głosowali za skierowaniem do dalszych
prac projektu Solidarnej Polski w sprawie aborcji. Wydrukował plakaty ze
zdjęciami posłów i w nagłówku napisał stylizowaną na arabską czcionką: Lista
Opolskich Talibów oraz Lista Lubelskich Talibów.
"POSŁOWIE TEJ PARTII (Solidarnej
Polski - red.) CHCĄ ZAKAZU ABORCJI W PRZYPADKU PRAWDOPODOBIEŃSTWA
CIĘŻKIEGO I NIEODWRACALNEGO UPOŚLEDZENIA PŁODU ALBO NIEULECZALNEJ CHOROBY
ZAGRAŻAJĄCEJ JEGO ŻYCIU"
- napisał Palikot i uznał, że
ludzi, którzy występują w obronie ludzkiego życia śmiało można nazwać Talibami.
Samo określenie „Talib“ w stosunku do
kogoś, kto staje w obronie słabszego mocno dziwi. Wystarczy tylko wstukać w
internecie hasło „talibowie“ a okaże się, że to: fundamentalistyczne ugrupowanie
islamskie (sunnickie), powstałe we wrześniu 1994 r. w Kandaharze w Afganistanie.
i że: grupa ta w połowie lat 90. była jedną z wielu nieformalnych organizacji
planujących zbrojne przejęcie władzy w kraju i wprowadzenie nowego ustroju,
opartego na prawie koranicznym... Ale o ochronie życia ludzkiego
zarodka nic!
Talibów powszechnie łączy się ze światowym
terroryzmem, a po wydarzeniach z 11 września 2001 określenie „talib“ zyskało
negatywny wymiar, na tyle że nazwanie kogoś bezpodstawnie talibem może
pociągnąć za sobą konsekwencje prawne.
Niedouczony Palikot któryś już raz
plecie publicznie głupoty, licząc na poklask sobie podobnych – prostackich i
prymitywnych mentalnych dresiarzy, dla których ‚talib“ czy „polip“ to tak samo
niezrozumiałe terminy. Liczy się cyrk i „dowalenie“ katolom.
O CO WALCZY PALIKOT?
Prawo do przerwania ciąży bez
ograniczeń do 12. tygodnia oraz refundacja środków antykoncepcyjnych
- to główne założenia projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie autorstwa
Ruchu Palikota.
I dalej: (...) decyzja o przerwaniu ciąży
powinna należeć wyłącznie do kobiety. W pierwszym trymestrze ciąży kobieta miała prawo
do aborcji bez żadnych ograniczeń, powyżej 12. tygodnia ciąży zabieg można by
było przeprowadzić, jeżeli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia
kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego
upośledzenia płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy
ciąża jest następstwem czynu zabronionego (obecnie aborcja dopuszczalna
jest tylko w tych trzech przypadkach).
W sytuacji, gdyby istniało
prawdopodobieństwo uszkodzenia płodu, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne do
24. tygodnia ciąży, a w przypadkach, gdy ciąża jest następstwem przestępstwa -
do 18. tygodnia ciąży.
Na koniec „kwiatek“ jaskrawie różniący
„projekt talibów“ od „projektu nowoczesnych“: Jeśli ciąża zagrażałaby zdrowiu i życiu
kobiety oraz GDY WYKRYTA CHOROBA UNIEMOŻLIWIAŁABY PŁODOWI SAMODZIELNE ŻYCIE BEZ
MOŻLIWOŚCI WYLECZENIA, PRZERWANIE CIĄŻY BYŁOBY DOPUSZCZALNE BEZ OGRANICZEŃ...
Tyle geniusze z palikociego
gniazda.
POLSCY HITLEROWCY
Januszowi Palikotowi i jego hałastrze
najwyraźniej już całkowicie odbiło. Czytając powyższe wypociny (zwane projektem
liberalizującym przepisy aborcyjne) mam wrażenie, że kiedyś już świat to
przerabiał.
Projekt Palikota, to nowa wersja
słynnego AKTION T4, czyli E-AKTION Z OKRESU III RZESZY (szczególnie w treści dotyczącej
eksterminacji upośledzonych i przewlekle chorych).
Dla przypomnienia ów program
realizowany był w hitlerowskich niemczech w latach 1939–1944 a POLEGAŁ NA FIZYCZNEJ ELIMINACJI (ZABIJANIU)
LUDZI NIEDOROZWINIĘTYCH PSYCHICZNIE, PRZEWLEKLE CHORYCH PSYCHICZNIE I
NEUROLOGICZNIE ORAZ Z NIEKTÓRYMI WRODZONYMI ZABURZENIAMI ROZWOJOWYMI, CHORYCH
NIEULECZALNIE (niem. "Vernichtung von lebensunwertem Leben" –
"likwidacja życia niewartego życia").
Wpawdzie hitlerowcy eksterminowali
ludzi już urodzonych a nie jak chce Palikot jeszcze w brzuchu matki, lecz
z pewnością gdyby techniki medyczne w okresie Hitlera pozwalały na badanie
płodu, Palikot nie byłby pierwszy.
Wtedy być może „projekt Palikota“ byłby
plagiatem „dzieła“ pomysłodawcy Aktion
T4 – Victora Branck’a, którego spadkobiercy z pewnością podaliby do sądu
Janusza z Biłgoraja.
Jak zatem
nazwać (odpowiednio, w rewanzu do „Listy Talibów“) Janusza Palikota i jego
towarzyszy z Ruchu, którzy podpisali się pod projektem bądź głosowali za
nim?
Określenie
samo się nasuwa – POLSCY HITLEROWCY.
Całkowicie przeto zrozumiałym jest, że
w tej sytuacji, od ręki stworzyłem „LISTĘ POLSKICH HITLEROWCÓW“ i zamieszczam poniżej w celu dalszego kolportowania.
Heil Janusz!
oraz stary propagandowy plakat, wydany w 1938 przez Biuro Polityki Rasowej NSDAP "60 000 marek kosztuje utrzymanie osoby chorej psychicznie podczas całego jej życia. Towarzyszu! To są także Twoje pieniądze...."Gdyby Adolf Hitler znał program aborcyjny Palikota, kazał by dopisać: "Niszcz płód już w zarodku!"
Etykiety:
głupota,
hitlerowcy,
mordy,
Palikot,
polscy hitlerowcy,
ruch palikota,
ułomni,
zabijanie,
zbrodniarze,
zbrodnie hitlerowskie
środa, 17 października 2012
Dach nad Narodowym czyli Tusk to załatwi
-->
Ktoś nie zamknął dachu nad Stadionem Narodowym i
cały mecz z Anglikami szlag trafił.
Wody nakapało co nie miara, tak że w
waterpolo grać można było, przez co kibice rozrywkę niemożebną mięli w postaci
zasyłanych na PZPN oraz ministrę Muchę jobów.
Dla PZPNu to nie nowość a i Mucha cienko bzyka – więc olewa,
toteż najbardziej „poczuł się w obowiązku“ nasz niezastąpiony Superman oraz
Batman ze Spidermanem łączony naraz –
Donald Tusk.
Starą metodą bolszewików (wczśniej już przez niego testowaną
na narodzie) wyszedł przed szereg i zakrzyknał: „Ja im pokażę i ja to
załatwię“, po czym zarządził kontrolę w Ministerstwie Sportu oraz NCS.
Nie pierwszy już raz premier przed tłumem udowadnia, że ci
wszyscy ministrowie, panie ministry oraz dyrektoriat spółek państwowych to
biorą tylko forsę za puszczanie bąków w wygodne fotele, bo właściwie to tylko on – premier potrafi
coś właściwego zarządzić i wyjasnić.
Jasno wynika z powyższego, że taka ministra czy inny
dyrektorek, nie potrafi samo z siebie kontroli odpowiedniej w temacie przeprowadzić.
Brak umiejętności
decyzyjnych?
Może tak być, to typowe u lemingów.
Oczywiście, później w premierowym zaciszu - jak to było w dowcipie, premier po namyśle
ocenia, że podejmować decyzje za dziewiętnastu czy tam dwudziestu pierdzących w
stołki ministrów to ponad jego siły,
więc stwierdza: „Przecież się k...wa nie rozerwę...“ i cały ten cyrk z nasyłaniem kontroli w
łeb bierze, bo tak na prawdę – po co mu te kontrole, żeby jeszcze bardziej
zdołować własny rząd?
Ale niejwżniejsze, że przekaz „w Polskę idzie“ i pewnie słupek
Tuskowi drgnie, bo lemingi lubią jak się ładnie mówi oraz obiecuje.
Premier lubi mowić.
Lubi szczególnie mówić o rzeczach o których jego wyborcy
lubią słuchać.
Lubi też mówić o tym, co może mu poprawić i tak już kaprawe
notowania.
O czynach trudno dyskutować, gdyż poza mówieniem pan Tusk
niczym innym (może prócz rypania w gałę) się nie zajmuje.
To bardzo ładnie wygląda, gdy szeryf osobiście, bez względu
na ofiary obiecuje kontrole i lustracje urzędów.
Te jednak, jak pokazuje życie ogłaszane są wybiórczo.
Rzecz w tym, że gdy sprawy dotyczą rzeczy poważnych, Tusk
chowa głowę w piasek i udaje „Strusia... porządku“.
Gdzie np. zalecane kontrole w ministerstwach po aferze
hazardowej czy też Amber Gold?
Może to zbyt błache w porównaniu z dachem na Narodowym
sprawy, a może w tych przypadkach odwagi zabrakło?
Etykiety:
Donald Tusk,
głupoty,
Joanna Mucha,
kontrole,
Lemingi,
Ministerstwo Sportu,
obciach
wtorek, 16 października 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)