niedziela, 29 stycznia 2012

„Czterech Śpiących” i jedna czuwająca

Hanna Gronkiewicz-Waltz dopięła swego.
Pomnik „Braterstwa Broni” inaczej zwany w Warszawie „Czterech Śpiących” wraca do miasta. Bolszewicy spod znaku PO i SLD, zasiadający we władzach stolicy nie odpuścili i niczym zdobyczy rewolucji październikowej bronili pomnika przed próbami odstawienia go do muzeum PRL w Kozłówce.
Wprawdzie nie stanie on tam gdzie przed demontażem, ale nieznacznie przesunięty, nadal cieszył będzie oczy ubeków, konfidentów i bolszewików.
W całej tej batalii nie sposób nie docenić roli HGW, która na gorąco sprawę pomnika „konsultowała” z Rosjanami.
Jak widać „braterskie konsultacje” , znakomicie sprawdzające się w latach 1945-89, wracają po długim okresie niebytu.

P.S. Udało się nam dotrzeć do pocztówki z meldunkiem, którą Pani Prezydent, zaraz po decyzji o nowym umiejscowieniu pomnika wysłała do przełożonego.

czwartek, 26 stycznia 2012

The winner is... Agnes from Holland...


Z uwagi na wielkie zasługi dla kultury i tradycji żydowskiej, jest wysoce prawdopodobne, że Agnieszka Holland dostanie w końcu Oskara.
Prawdę mówiąc filmowe środowisko amerykańskich Żydów,  lubi umartwiać się i oglądać „w koło Macieju“ Holocaust podawany w każdej formie, niezależnie od reżysera, toteż nagradza każdy film o tej tematyce.

Hollandowa wyczuła koniunkturę i koleny raz próbuje bez wazeliny znaleźć się w ciemnej i przepastnej... jaskini rodaków zza oceanu.
Po gniocie pt. Europa, Europa, który przez środowisko Żydowskie został całkowicie negatywnie odebrany, reżyserka pokutowała przez dwadzieścia lat i dopiero teraz powróciła kolejnym „holocauststory“.

Wychowana w komunistycznej rodzinie, stalinowskiego propagandzisty i oficera NKWD – Henryka Hollanda, bardziej związana jest w rzeczywistości z rodzimą Żydokomuną, niż ze zwykłym tradycyjnym żydostwem, ale to holywoodzkim rabinom od X muzy nie przeszkadza.
Żyd jest Żyd i nie ma znaczenia czy komunista czy ortodoksyjny.
W końcu nawet komunista nie instalował tego komunizmu u siebie, tylko u gojów.
To go tłumaczy.

Dla ciemnej historycznie jak tabaka w rogu amerykańskiej społeczności produkuje się specjalne wyimaginowane historie, zdarzenia, sytuacje z super bohaterami pochodenia semickiego.
O ile w kinie rodzimym amerykanie dopuszczają np. komedie romantyczne oraz pierdoły z gatunku „zabili go i uciekł“ , to prezentowane jako „nie angielskojęzyczne filmy“  przeważnie europejskiego pochodzenia, muszą, by zdobyć nagrodę zawierać watek żydowskiej zagłady, a w najgorszym przypadku choćby  ośmieszać gojów.

W taki nurt wstrzeliła się Hollandowa, która ma już za sobą wykpiwanie gojów (niemiłosierny gniot, ośmieszający ks. Popiełuszkę „Zabić Księdza“) a teraz upawia holocauststory.

Gratulując już teraz reżyserce zdobycia Oskara, pozwolę sobie podpowiedzieć sposób na zdobycie kolejnych nagród w przyszłości.
Winna tworzyć remake’i swoich nie najlepszych „dzieł“ i teraz nadać im charakter czysto filosemicki.
I tak np.:
Tewje Bielski – prawdziwa historia (poprzednio: Janosik. Prawdziwa historia)
Tora mistrza (poprzednio: Kopia mistrza)
Dowody Holocaustu (poprzednio: Dowody zbrodni)
Sara wraca do domu (poprzednio:  Julia wraca do domu)
Strzał w serce rabina (poprzednio: Strzał w serce)
Goldman Dreams (dawniej: Golden Dreams)
Talmudyczny ogór (dawniej: Tajemniczy ogród)
Zabić rabina (dawniej: Zabić księdza)
Gojowe żniwa (dawniej: Gorzkie żniwa)
Pocztówki z Lubartowa (dawnej: Pocztówki z Paryża)
Gojątka (dawniej: Gorączka)...
Sukcesy murowane.

środa, 25 stycznia 2012

Jak rzyć Panie Premierze, jak rzyć... albo Tusk z powyłamywanymi nogami.


Jak tak człowiek nasłucha się Boniego z Premierem i Grasiem, którzy fundują nam przy pomocy ACTA - III Rzeszę w formie „hard“, to różne rzeczy przychodzą mu do glowy.
Mi przyszła do głowy taka oto historyjka...

 --------------------------------------------------
Dwóch czarnoskórych, świeżo upieczonych (hęę.... akurat kolor skóry pasuje do użytego określenia) Polaków, posłów Platformy Obywatelskiej John Abraham Godson oraz Killion Munyama postanowili podszkolić się w języku swojej nowej ojczyzny.

„Mówimy po Polski jak za poproszeniem Kali w Pustyni i na dodatku i w Puszczy.
Godson mieć, napisać, zagłosować...“
„Mam tu adresa świetnego nauczyciel język polski. Teraz my to posioły i mówić Polski musieć, umieć perfekta“ – powiedział Godson.
„Tak, tak Abraham mówić prawdę, my musieć – my się szkolić!“ – zgodził się Munyama.

Z wizytówką profesora Klemensa Bańki-Mydlanego, wybitnego polonisty, posłowie stanęli pod stylowymi drzwiami mieszkania na warszawskim Bemowie.
Towarzyszył im dobrany, ot tak z dobrego serca poseł Tomasz Tomczykiewicz, który również posiadał wielkie niedostatki w operowaniu językiem polskim.
A i zawsze to taniej wychodzi na osobę....

Profesor Bańka-Mydlany przez całe dwa tygodnie starał się wpoić trzem posłom rządzącej partii zasady języka polskiego. Uczył prawidłowego akcentu, wymowy oraz gramatyki i ortografii.
Postępy niewielkie odnotowano, lecz nie rzucały na kolana.
Największym problemem studentów stała się wymowa zbitków wyrazowych z użyciem tak charakterystycznych dla języka polskiego „sz“, „rz“, „cz“, „ły“....

Postanowiono zatem przedłużyć kurs o jeszcze dwa tygodnie.
W tym czasie wykładowca zamierzał szczególny nacisk położyć na trening językowy, w którym pomóc miały wymawiane w blokach zdaniowych „łamijęzyki“ takie jak: „po suszy, szosa sucha“, „stół z powyłamywanymi nogami“, „to cóż, że ze Szwecji...“, i tym podobne.

Posłowie niezwykle gorliwie ćwiczyli od rana do nocy.
Właściwie nie było miejsca, gdzie trzech głodnych wiedzy studentów nie ćwiczyło by.

Właśnie cała grupa znajdowała się w pół drogi na kolejne zajęcia, gdy zadzwonił telefon posła Tomczykiewicza.
„Ząb, zupa zębowa – dąb....  hallu... tu Tomczykewycz godo, co do ciula... kery mnie rzyć łobraca?“ – poseł z właściwym sobie poczuciem humoru przywitał dzwoniącego.
„Jo, jo.... O, liberfrau... a co jemu  teroz..?“
„Kaj...???  W krankhausie se leży???“
„Serwus... jo, jo... trzymoj sie...“
Poseł Tomczykiewicza z przerażoną miną opuścił rękę z telefonem.
„Słuchajta pany murzyny...  nosz Donald mioł wypadek... Toż poszoł do internutów i cug za tom „aktom“ joł ich namaiwiać...
Że te cybepierony to chołpy krewkie, a i Donald pierdoły raz za razem grośniejsze im godoł, to zebrały się w kupę i łomota straśnego mu dały.
Teroz w krakhausie leży i kurujo go...“ – drżącym z przerażenia  głosem poinformował grupę.

„Myśleć, że iść, odwiedzić... pocieszyć, spytać my o zdrowie... pogłaskać, rękę pocałować“ – zaproponował John Abraham Godson i dodał (nie zapominając o ćwiczeniach lingwistycznych) „stół z powyłamywanymi nogami..., stół z powyłamywanymi nogami...““
Tak, tak Abraham mówić prawdę, my musieć –  zgodził się Munyama i szybko wypowiedział formułkę „ząb, zupa ząb – dąb ...“

Za niepełna godzinę cała trójka przekroczyła drzwi sali OIOMU w Szpitalu Klinicznym im. Arłukowicza w Warszawie.
Ich oczom ukazał się widok straszny - niezwykle pokiereszowanego premiera Tuska.
„Tusk z powyłamywanymi nogami...“ – bezwiednie wymknęło się Johnowi Abrahamowi...

Niestety, poseł miał rację. Na skutek konfliktu z internautami spowodowanego przez niemądre decyzje własne, premierowi Tuskowi wzburzony tłum ze złości po prostu powyrywał z d..y nogi...

Gdy tak stali goście w zadumie nad cierpiącym premierem, do sali wszedł lekarz prowadzący i pochyliwszy się nad chorym spytał: „jak rzyć Panie Premierze..., jak rzyć?“

Reszta wizyty upłynęła w serdecznej atmosferze.

wtorek, 24 stycznia 2012

ACTA czyli „Verordnung zum Schutz von Partei und Staat“


TW „Znak“ poinformował opinię publiczną, że szesnasty rząd Trzeciej Rzeszy, ups.... przepraszam Trzeciej Rzeczpospolitej podpisze dokument ACTA.
Nie żeby osobiście pan TuSSk trudził się i gryzmoła stawiał zamiast w futbolowy mecz uskuteczniać, tylko per procura Pani Ambasador w Kraju Kwitnącej Wiśni - Jadwiga Maria Rodowicz z gracją wyręczy go.
W razie czego bezpieczniej, bo znów premier będzie niewinny.
Jak by co, to nie on...

Tak więc, jak twierdzi TW „Znak“ będzie to wydarzenie epokowe, gdyż Polska jako pierwsza z całego „sojuza“ tego gniota parafuje, czyli wyjdzie przed szereg i da przykład.
Mentalność prymusowska władających III Rzeszą  (Bezmyślnych Lemmingów) nie pierwszy raz wyrządza krzywdę Polskiemu Państwu, gdyż dla własnych interesów i wazeliniarstwa posuwa się do skrajnej głupoty.
Mieliśmu już „występy“ Komorowskiego, Sikorskiego, Schetyny...
W tym przypadku ACTA, to zasługa samego MIchała Boniego, znanego jako TW „Znak“.
Ów były współpracownik SB, obecnie na etacie ministra administracji i cyfryzacji w hałastrze pana TuSSka, niczym osioł ze „Shreka“ wyskakiwał w górę wykrzykując „wybierz mnie, wybierz mnie...“ aż w końcu na siebię uwagę zwrócił i w ministry poszedł.
W konsekwencji musiał wykazać się przed koleżeństwem, a więc jako cyfryzator-inkwizytor, postanowił cenzurować internet.

Co to jest to ACTA?
Generalnie jest to porozumienie mające na celu eliminowanie piractwa i handlu podróbkami, a w Polskich realiach III Rzeszy –eliminowanie i inwigilowaniem osób niewygodnych oraz  nieprawomyślnych.

Dlaczego w tej materii różnimy się od innych krajów?
A dlatego, że nasze prawo nie jest przystosowane do standardów i terminów używanych w ACTA, choćby dlatego, że nie definiuje pojęcia „piractwa“.
Nie można zatem nikogo karać, ale procedury wyjaśniające czy postępowanie śledcze na podstawie podejrzenia o piractwo itp. wszcząć jak najbardziej można.
Jednym słowem koniec z anonimowością nieprzychylnych „jedynej słusznej partii“.
Jak mawiał klasyk: „dajcie mi człowieka“ a paragraf się znajdzie.
Przebiegłością w likwidowaniu cyberopozycji nie powstydził by się Putin z Łukaszenką do kupy.
Cóż, przyzwyczajenia z lat młodości TW „Znaka“ pozostały... 

Wygląda na to, że to początek śmiałych posunięć władzy III Rzeszy (Bezmyślnych Lemmingów), idącej w kierunku sprawdzonych w historii wzorców.
To taki wstęp do wprowadzenie w życie nowej wersji hitlerowskiego dekretu "O ochronie narodu i państwa" (Verordnung zum Schutz von Volk und Staat) pod nieco zmienioną nazwą: "O ochronie Partii i państwa"  (Verordnung zum Schutz von Partei und Staat).
W dalszej kolejności można liczyć na „Polizei Ausnahmezustand“ (Policyjny stan wyjątkowy), co nie wróży rychłego powrotu do normalności.
W III Rzeszy, tej niemieckiej, taki stan trwał 12 lat...

W całej tej smutnej historii dowcipem tryska tylko TW „Znak“ opowiadając mediom o tym, że „...mimo decyzji o podpisaniu ACTA, trwać będą społeczne konsultacje w tej sprawie...“ :))
Dowcipniś....
To tak jakby jakieś konsultacje w ogóle ktokolwiek i kiedykolwiek prowadził :))
W rzeczywistości, w kwaterze „wodza“ TuSSka, od listopada ubiegłego roku trwały ściśle tajne narady, podczas których przygowywano ten Blitzkrieg przeciwko opozycynym internautom.
Jak to się ma do demokratycznych procedur i zasad, trzeba spytać „Znaka“ i TuSSka.

Grupy hakerów kilka dni temu podjęły walkę z organami III Rzeszy Bezmyślnych Lemmingów.
Aż miło było popatrzeć jak znikają jedna po drugiej witryny TuSSkowych ministerstw.
Władza próbowała przedstawić to jako zbieg nieprzychylnych okoliczności, bądź łańcucha paskudnych awarii, lecz po za niedorzecznikiem Grasiem, nikt w taką błupotę nie uwierzył.
Strach padł na wodza z przyległościami.

Czy to już koniec „awarii“?
Myślę, że nie.
Totalitarne praktyki i pomiatanie obywatelami uprawniają do stosowania wszelkich, nawet najbardziej drastycznych metod sprzeciwu.
A okazja wymarzona już niebawem się nadarzy.
Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej tuż, tuż.
A tam cała logistyka oparta o tęgie komputery...
To dopiero wyzwanie.
Gdyby komuś wpadło do głowy....., ale by to obciach był dla wodzów III Rzeszy Bezmyślnych Lemmingów oraz premiera futbolisty.

sobota, 24 grudnia 2011

Życzenia Premiera dla wybranych

Pan Premier, jak przystało na prawdziwego „męża stanu” złożył obywatelom życzenia świąteczne. Nie żeby osobiście... co to , to nie... Pan Premier, jako człowiek nowoczesny napisał sobie życzenia w Internecie, na swojej stronie premierowskiej.

Z badań przeprowadzanych przez instytucje państwowe wynika, że dostęp w domu do Internetu, tu w Polsce posiada zaledwie 47-49% dorosłej ludności kraju.

Tak więc Pan Premier pominął w swoich życzeniach te pozostałe 51-53% populacji, czyli m.in. ludzi starych, ubogich i ułomnych, tych którzy grosz dzielą na czworo, bo nie ma co do garnka włożyć.

Faktycznie, z punktu widzenia szefa rządu i panującej nam władzy dzięki takim budżet kraju tylko cierpi, a Polska nie rośnie w siłę i ludziom nie żyje się dostatnio...

Po co więc zawracać sobie nimi głowę.
A te życzenia premiera powinny raczej wyglądać tak:

 



-----------------------------------------------------------------------------

Korzystając z okazji, składam wszystkim bez wyjątku najserdeczniejsze życzenia zdrowych, pogodnych i ciepłych Świąt Bożego Narodzenia.

Yarrok

środa, 21 grudnia 2011

1 Tusk = 13 Macierewiczów

Zatroskana o budżet państwa Polskiego „Gazeta Wyborcza” zamartwia się na własnych łamach nad niezwykle wielkimi kosztami, które przez paskudnego „pisowskiego oszołoma” ponosi ubogi skarb państwa. Pisze ona:
 „Ponad 520 tys. złotych kosztował Ministerstwo Obrony Narodowej raport Antoniego Macierewicza dotyczący weryfikacji byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Chodzi o odszkodowania i koszty przeprosin po orzeczeniach w procesach cywilnych, jakie wytoczyły ministerstwu osoby, których nazwiska niesłusznie znalazły się w raporcie.”
Cóż za nieodpowiedzialność!
Cóż za prywata i rozrzutność naszych pieniędzy!

„Gazecie” wtórują środowiska agenturalne, z prym wiodącym gen. Dukaczewskim – byłym szefem WSI oraz różnej maści pe owcy i domorośli „intelektualni sowieci” bełkoczący nie tylko o kosztach, ale też o „rozbiciu” polskiego wywiadu.

Tajemnicą owych mędrków pozostaje w jaki sposób skojarzyli instytucję wywiadu z gangsterami i handlarzami bronią, których opisano w „Raporcie o WSI”...

Ale do rzeczy, czyli kwestii finansowych, spędzających sen z bacznych oczu „GW”.
Pół miliona złotych!
A prognozuje się, że w fazie finalnej odszkodowania mogą wynieść nawet cały milion!

Nie dziwota, że prokuratura chce Macierewicza wsadzić do ciupy, że przyklaskuje jej obecna praworządna i oszczędna władza i że również nad wyraz oszczędna „prorządowa opozycja” też się pod tym podpisuje.

My tu korzonki chrupiemy.... ledwo mamy na pożyczkę dla UE, 2/3 obywateli żyje w biedzie(*)  - a taki Macierewicz tak nas załatwił...

Poruszony do głębi niewyobrażalną rozrzutnością, szukając ukojenia w internecie przypadkowo natrafiłem na poniższą informację na stronie Portalu Biznesowego:
„Komisja Europejska pozwała Polskę i Włochy do Trybunału Unii Europejskiej za niepełne wdrożenie dyrektywy ws. wymogów kapitałowych i polityki wynagrodzeń w bankach.
KE zwróciła się o nałożenie kar na oba państwa(...), na Polskę: 37. 396 euro za każdy dzień zwłoki. Ostateczny termin wdrożenia dyrektywy upłynął 1 stycznia 2011 r. Chodzi o trzecią dyrektywę w sprawie wymogów kapitałowych. Dotyczy ona przepisów w zakresie polityki wynagrodzeń w bankach i przedsiębiorstwach inwestycyjnych oraz przedłużenia niektórych minimalnych wymogów kapitałowych instytucji kredytowych.”

Jedno jest pewne, że Trybunał UE w takich wypadkach „bombę przywala” i nie ma zmiłuj. Zarządzenie (dyrektywa) jest rzeczą świętą i może z braku innych tam świętości jest ona egzekwowana przez Brukselę z pełną surowością.  
Szybko uruchomiłem kalkulator.
... 37. 396 euro razy 365 dni, równa się... 13.649.540 euro!

Ciekawe czy ktoś poniesie konsekwencję za obciążenie budżetu naszego Państwa – kwotą przekraczającą dokonania trzynastu Macierewiczów! (to dla „gazetowyborczych”)
Rostowski, Tusk może Pawlak do pierdla?

Jakby tego było mało, dziś zostaliśmy poinformowani, że Polska naruszyła unijne przepisy w sprawie OFE, czyli złamała unijne prawo, ograniczając możliwość inwestowania Otwartych Funduszy Emerytalnych za granicą.
Ile to będzie nas kosztowało i dlaczego tak drogo?!

--------------------------------------------------------------

(*) TNS OBOP, "Sytuacja materialna Polskich gospodarstw domowych" badania przeprowadzone w dniach 4-8 listopada na ogólnopolskiej, losowej, reprezentatywnej próbie 1001 mieszkańców Polski w wieku 15 i więcej lat.)