Dawno, dawno temu za peerelu, niejaki Krzysztof Bęgowski działał ku chwale komunistycznej władzy i budował socjalizm.
W wolnych chwilach w kręgu zaufanych towarzyszy ujawniał swoje homoseksualne zamiłowania ku uciesze własnej oraz całego towarzystwa.
Partyjni kumple lubili Krzysia do tego stopnia, że nawet nie podkablowali go, gdy Kiszczak z Jaruzelskim organizowali „akcję hiacynt” – udając, że Krzychu normalny jest i gites.
Całe towarzystwo wiedziało, że Bęgowski to pedał, lecz najwyraźniej wtedy, w okresie zmierzchu komunizmu europejska świadomość kiełkowała już w głowach partyjnych kumpli-towarzyszy, (mimo że byli oni jeszcze tępymi komuchami a nie już oświeconymi socjaldemokratami) i akceptowano jego odchyły od normy.
Uchował się Bęgowski i okrzepł w swoich preferencjach do tego stopnia, że z czasem zaczęło wydawać mu się, że jest kobietą.
Teraz w okresie demokracji, mógł już rzucić żonę z dorosłym synem i poświęcić się nowej pasji malowaniu paznokcim i „robienia oka” nie mówiąc o depilowaniu nóg.
Z czasem Bęgowski uwierzył, że jest kobietą, tak jak nabywają niektórzy przekonania, że są Napoleonem lub Aleksandrem Macedońskim nie mówiąc o Michaelu Jacksonie.
Zapragnął tedy konsultacji lekarskich w wiadomym sobie celu.
Niestety nie były to konsultacje psychiatryczne, co w przypadku Napoleonów, Macedońskich i Jacksonów jest raczej regułą obowiązującą, a konsultacje chirurgiczne.
Krzysztof Bęgowski zapragnął zmienić płeć, gdyż jak twierdził źle się czuł w skórze mężczyzny.
Ponieważ obciąć jest łatwiej niż przyszyć, w Bangkoku zrobiono z niego w mig, coś na kształt kobiety, a wszystkim znajomym wydało się to zupełnie normalne.
W jednej chwili towarzysze stracili wprawdzie kolegę, ale zyskali za to koleżankę. Także dorośnięty syn stracił ojca, lecz zyskał drugą matkę, a była żona, jak się słusznie okazało, była mężata z kobietą, co mimo niedopuszczalności w polskim prawie uszło jej na sucho.
Ogólnie bilans strat i zysków się zrównał.
Pomimo ogólnych zachwytów środowiska, należy stwierdzić, że demokracja to jednak niedoróbka i daleko jej do doskonałości.
Podczas, gdy dajmy na to taki Napoleon Bonaparte z Klemęcina Dolnego zaraz po ogłoszeniu się Cesarzem Francuzów w asyście nadobnych sanitariuszy wyrusza do szpitala psychiatrycznego w Drewnicy czy też Tworkach, - Krzysztof Bęgowski po ogłoszeniu się kobietą Anną Grodzką w asyście postępowych działaczy ruchów lewicowo-wyzwolonych wyruszył na podbój sejmu.
Czy to sprawiedliwe?
Nie może być tak, że na skutek niezrozumiałych preferencji czy też koneksji, „widzimisię” jednych traktowane jest jako wielka odwaga i powód do dumy, a w innych przypadkach jako psychiczna choroba.
W tym miejscu należy zdecydowanie stanąć po stronie wszystkich Cesarzy (z Napoleonem, Aleksandrem Wielkim i Justynianem na czele), wszystkich Michaelów Jacksonów, Kubusiów Puchatków, Manów z Maternami, Blaszanych Drwali oraz tych, którym wydaje się, że w głębi duszy są jednoagregatową lodówką Szron.
Dość dyskryminacji – oni też mają prawo do bycia tym kim zapragnęli być i cieszyć się urokami życia, a nawet (jak w przypadku w/w lodówki) mrozić.
Ale nic straconego, następne wybory już za cztery lata... listy Palikota miejmy nadzieję, będą dla nich też otwarte!
środa, 26 października 2011
wtorek, 25 października 2011
Plajtboy - numer 11 - hit sezonu!
Rosnąca popularność Janusza Palikota spowodowała wzrost popularności wieu członków Ruchu Urbana (zwanego dla niepoznaki Rucjem Poparcia Palikota). Szczególnie popularna/ny staje się Anna/Ryszard Grodzka/i.
Właściwie nie ma dnia bez informacji o Annie Ryszardzie Grodzkim!
Anna/Rysio z kwiatami, Anna/Rysio całowana w rękę, Anna/Rysio na basenie, Anna/Rysio w "GW", Anna/Rysio mówi o równości, Anna/Rysio wypowiada się o prawach kobiet. Anna/Rysio....
Także za panującym trendem podąża najbardziej poczytny miesięcznik "dla panów" - tam niezwykle popularna/y Anna/Rysio zgodziła się do pozowania w pozach lekko niedbałych. To może być hit!
poniedziałek, 24 października 2011
KAZIMIERA SZCZEKA... ludzie odszczekują się
Homoseksualiści wciąż szczują i gwałcą, mimo pozornego zeuropeizowania swoich zachowań i pozornego ukulturalnienia.
Nie jest u nas łatwo być normalnym, katolikiem, heteroseksualnym czy też ułomnym, bo jest się narażonym na zwierzęce ataki pederastów, transwestytów czy też w przypadku ułomnych, na ataki wyzwolonych lesbijek, które wyśmiewają ludzką niepełnosprawność.
„Kultura” zboczonych nie uczy tolerancji, szacunku dla dzieci, choroby, dobroci dla zwierząt.
W praktyce nie w teorii.
Organizuje się „parady miłości”, gdzie bandy odmieńców kopulują ze sobą na oczach ludzi normalnych.
Pedofile z coraz większą społeczną aprobatą gwałcą dzieci i nawet w niektórych krajach próbuje się takie zachowania zalegalizować.
Nawet rodzima fauna nie może czuć się bezpiecznie, gdyż w ostatnim czasie nasiliły się przypadki uprawiania seksu ze zwierzętami.
Ideologia lewackiej pederastii (pedokosmopolityzmu) zaczęła być teraz chciwie słuchana.
Ludzie są tego ciekawi.
Nie każdy miał do tej pory kochankę czy kochanka tej samej płci.
Nie każdy niczym Mariusz Trynkiewicz, słynny pederasta – pedofil może poszczycić się zamordowaniem, po odbyciu stosunku, aż czterech chłopców.
Ale to tylko dla najtwardszych.
Głosy innowierców, świeckich filozofów-stalinowskich, feministek, ateistów, prostych antyklerykałów czy nowej lewicy a także zbrodniarzy, pedofilów, nekrofilów, zoofilów, wyszły, by tak rzec - z podziemia.
Dziesięć procent oddanych na „Ruch Palikota” to akurat tyle ile wynosi procent osób... odmiennych w zachowaniu, - ze środowisk kryminogennych i dewianckich (10% to wg badań „International Center of Research on Different Social Behavior” właśnie odsetek „psychicznych” w społeczeństwach)
P.S. Jako ciekawostka:
Opisywany Mariusz Trynkiewicz, pederasta-pedofil, skazany za czterokrotne morderstwo chłopców w wieku 11-13 lat kończy odbywanie kary 25 lat więzienia w sierpniu 2013 roku.
Jedna z „postępowych” organizacji rodzimych homoseksualistów planuje pomoc zwyrodnialcowi w powrocie do życia.
Czy również zapewnią mu towarzystwo młodych chłopców?
-------------------------
Kazimierze Szczuce dedykuje. W ramach zapoczątkowanemu przez nią programowi „Uogólniajmy”...
Nie jest u nas łatwo być normalnym, katolikiem, heteroseksualnym czy też ułomnym, bo jest się narażonym na zwierzęce ataki pederastów, transwestytów czy też w przypadku ułomnych, na ataki wyzwolonych lesbijek, które wyśmiewają ludzką niepełnosprawność.
„Kultura” zboczonych nie uczy tolerancji, szacunku dla dzieci, choroby, dobroci dla zwierząt.
W praktyce nie w teorii.
Organizuje się „parady miłości”, gdzie bandy odmieńców kopulują ze sobą na oczach ludzi normalnych.
Pedofile z coraz większą społeczną aprobatą gwałcą dzieci i nawet w niektórych krajach próbuje się takie zachowania zalegalizować.
Nawet rodzima fauna nie może czuć się bezpiecznie, gdyż w ostatnim czasie nasiliły się przypadki uprawiania seksu ze zwierzętami.
Ideologia lewackiej pederastii (pedokosmopolityzmu) zaczęła być teraz chciwie słuchana.
Ludzie są tego ciekawi.
Nie każdy miał do tej pory kochankę czy kochanka tej samej płci.
Nie każdy niczym Mariusz Trynkiewicz, słynny pederasta – pedofil może poszczycić się zamordowaniem, po odbyciu stosunku, aż czterech chłopców.
Ale to tylko dla najtwardszych.
Głosy innowierców, świeckich filozofów-stalinowskich, feministek, ateistów, prostych antyklerykałów czy nowej lewicy a także zbrodniarzy, pedofilów, nekrofilów, zoofilów, wyszły, by tak rzec - z podziemia.
Dziesięć procent oddanych na „Ruch Palikota” to akurat tyle ile wynosi procent osób... odmiennych w zachowaniu, - ze środowisk kryminogennych i dewianckich (10% to wg badań „International Center of Research on Different Social Behavior” właśnie odsetek „psychicznych” w społeczeństwach)
P.S. Jako ciekawostka:
Opisywany Mariusz Trynkiewicz, pederasta-pedofil, skazany za czterokrotne morderstwo chłopców w wieku 11-13 lat kończy odbywanie kary 25 lat więzienia w sierpniu 2013 roku.
Jedna z „postępowych” organizacji rodzimych homoseksualistów planuje pomoc zwyrodnialcowi w powrocie do życia.
Czy również zapewnią mu towarzystwo młodych chłopców?
-------------------------
Kazimierze Szczuce dedykuje. W ramach zapoczątkowanemu przez nią programowi „Uogólniajmy”...
piątek, 21 października 2011
Państwo neutralne światopoglądowo
Ostatnio, za sprawą grupki odmieńców z Ruchu Palikota termin ten stał się bardzo popularny. Państwo neutralne światopoglądowo – domagają się go zarówno skupieni w RPP neokomuniści jak i pederaści, transwestyci, młodzi narkomani oraz naczelny figurant ruchu - sam Janusz Palikot.
Jak bywa wśród ludzi naiwnych i niezbyt logicznie myślących hasło stanowi tylko symbol abstrakcyjnego dążenia do celu, bez właściwego zrozumienia o co tak właściwie w nim chodzi.
Według Biedronia, Rodzynka (czy tam Rozenka), Grodzkiego i reszty „yntelektualnej” awangardy ruchu, Państwo neutralne światopoglądowo to takie bez kościoła i symboli religijnych w przestrzeni publicznej oraz rzecz jasna - administracji państwowej.
Jak mówił sam „mistrz – figurant” Palikot: od wieszania krzyży jest kościół oraz miejsca prywatne, poza sferą publiczną.
Trudno podejmować z „yntelektualistami-filozofami” polemikę, gdyż nie za bardzo rozumieją istotę propagowanego przez siebie modelu państwa.
Dlatego w tym miejscu spieszę z wyjaśnieniem.
Otóż - neutralność światopoglądowa państwa – to model relacji między państwem a światopoglądem, a także doktryna polityczno-prawna opierająca się na postulacie oddzielenia kwestii światopoglądowych od instytucji władzy oraz życia publicznego...
Cóż to oznacza?
A oznacza, że w myśl idei neutralności światopoglądowej państwa, nie należy w przestrzeni publicznej narzucać biernie lub czynnie ogółowi własnych przekonań światopoglądowych lub ich propagować, gdyż można w ten sposób kogoś urazić lub obrazić.
Wiadomo, światopogląd obywatele miewają różny.
To chyba tyle „w temacie”, choć warto dodać, że szczególnie jest to paskudne w przypadku mniejszości , która swój światopogląd narzuca większości.
W tym miejscu pragnę zatrzymać się i skupić na działaniach bijących z wyjątkową bezczelnością w państwo neutralne światopoglądowo.
Chodzi o organizacje skupiające homoseksualistów, lesbijki oraz transwestytów z najróżniejszymi przyległościami.
Czy ich „parady równości”, akcje propagandowe, plakatowe nie naruszają idei państwa neutralnego światopoglądowego?
Przecież ruchy „homoseksualne” oferują swoistą ideologię lewicowo-kosmopolityczną, promują separatyzm w stosunku do społeczeństwa oraz negację państwa...
Posiadają nawet własną flagę, która zastępuje biało-czerwony sztandar.
To tęczowe barwy łączą pederastów na całym świecie.
Cóż to jest więc, jak nie światopogląd?
Posługując się słowami Palikota, powiem: od parad równości i pedo-ekscesów są tereny prywatne, poza sferą publiczną.
Mnie osobiście obraża przemarsz byłych facetów i pederastów z lesbijkami, którzy organizują sobie seksualne ekscesy (światopoglądowe) w miejscach publicznych w biały dzień.
Obrażają również Biedroń i Grodzki na mównicy sejmowej jako reprezentanci odmiennej „narodowości” w Polskim parlamencie, reprezentującej kosmopolityzm czyli antypolskość.
Jakby tego było mało, jeden z organizatorów „parad równości” Szymon Niemiec, jest starszym pastorem i członkiem Prezbiterium Generalnego Wolnego Kościoła Reformowanego czyli takiego kościoła dla pederastów.
Jak widać w działania ruchów homoseksualnych wmieszana jest też ichnia pedo-religia. A wszystko dzieje się w przestrzeni publicznej!
A może to wy pederaści, lesbijki, transwestyci wpierw okażcie szacunek dla idei państwa neutralnego światopoglądowo o który tak walczycie.... nie wiedząc co to jest.
Jak bywa wśród ludzi naiwnych i niezbyt logicznie myślących hasło stanowi tylko symbol abstrakcyjnego dążenia do celu, bez właściwego zrozumienia o co tak właściwie w nim chodzi.
Według Biedronia, Rodzynka (czy tam Rozenka), Grodzkiego i reszty „yntelektualnej” awangardy ruchu, Państwo neutralne światopoglądowo to takie bez kościoła i symboli religijnych w przestrzeni publicznej oraz rzecz jasna - administracji państwowej.
Jak mówił sam „mistrz – figurant” Palikot: od wieszania krzyży jest kościół oraz miejsca prywatne, poza sferą publiczną.
Trudno podejmować z „yntelektualistami-filozofami” polemikę, gdyż nie za bardzo rozumieją istotę propagowanego przez siebie modelu państwa.
Dlatego w tym miejscu spieszę z wyjaśnieniem.
Otóż - neutralność światopoglądowa państwa – to model relacji między państwem a światopoglądem, a także doktryna polityczno-prawna opierająca się na postulacie oddzielenia kwestii światopoglądowych od instytucji władzy oraz życia publicznego...
Cóż to oznacza?
A oznacza, że w myśl idei neutralności światopoglądowej państwa, nie należy w przestrzeni publicznej narzucać biernie lub czynnie ogółowi własnych przekonań światopoglądowych lub ich propagować, gdyż można w ten sposób kogoś urazić lub obrazić.
Wiadomo, światopogląd obywatele miewają różny.
To chyba tyle „w temacie”, choć warto dodać, że szczególnie jest to paskudne w przypadku mniejszości , która swój światopogląd narzuca większości.
W tym miejscu pragnę zatrzymać się i skupić na działaniach bijących z wyjątkową bezczelnością w państwo neutralne światopoglądowo.
Chodzi o organizacje skupiające homoseksualistów, lesbijki oraz transwestytów z najróżniejszymi przyległościami.
Czy ich „parady równości”, akcje propagandowe, plakatowe nie naruszają idei państwa neutralnego światopoglądowego?
Przecież ruchy „homoseksualne” oferują swoistą ideologię lewicowo-kosmopolityczną, promują separatyzm w stosunku do społeczeństwa oraz negację państwa...
Posiadają nawet własną flagę, która zastępuje biało-czerwony sztandar.
To tęczowe barwy łączą pederastów na całym świecie.
Cóż to jest więc, jak nie światopogląd?
Posługując się słowami Palikota, powiem: od parad równości i pedo-ekscesów są tereny prywatne, poza sferą publiczną.
Mnie osobiście obraża przemarsz byłych facetów i pederastów z lesbijkami, którzy organizują sobie seksualne ekscesy (światopoglądowe) w miejscach publicznych w biały dzień.
Obrażają również Biedroń i Grodzki na mównicy sejmowej jako reprezentanci odmiennej „narodowości” w Polskim parlamencie, reprezentującej kosmopolityzm czyli antypolskość.
Jakby tego było mało, jeden z organizatorów „parad równości” Szymon Niemiec, jest starszym pastorem i członkiem Prezbiterium Generalnego Wolnego Kościoła Reformowanego czyli takiego kościoła dla pederastów.
Jak widać w działania ruchów homoseksualnych wmieszana jest też ichnia pedo-religia. A wszystko dzieje się w przestrzeni publicznej!
A może to wy pederaści, lesbijki, transwestyci wpierw okażcie szacunek dla idei państwa neutralnego światopoglądowo o który tak walczycie.... nie wiedząc co to jest.
Etykiety:
Biedroń,
Janusz Palikot,
komuna,
pederaści. parada równości,
terror,
zakłmanie
wtorek, 18 października 2011
Wypadki chodzą po ludziach (posłach)..?
Co może zmusić normalnego chłopa do pozbycia się „jaj”, do umalowania facjaty, wyszminkowania ust i ogolenia łydek pod pończochami?
Chyba tylko choroba lub konieczność czyli nieszczęśliwy wypadek.
Niestety w ostatnich dniach za sprawą niejakiego/niejakiej Grodzkiej Ryszarda Anny próbuje się nam wmówić, że transwestyci to ludzie normalni i mają swoje prawa oraz powody do zmiany płci.
Dowcip niezły, ale już drugi raz powtarzany przestaje być śmieszny.
Partia Urbana (znana jako Ruch Poparcia Palikota) wprowadziła takie „ono” do sejmu i to z list partii w CK Krakowie!
Od czasu wyborów postać Ryszarda Anny Grodzkiej/go nie znika z Internetu oraz prasy.
Rysioania uśmiechnięta, Rysioania zalotna, Rysioania zadumana...
Można powiedzieć, że jeszcze trochę a owa postać stanie się wzorem urody, mody oraz intelektualnego poziomu.
Wystarczyło, że Rysioania pożaliła się, że na takie duże baby nie ma ubrań, a już ponoć Jacyków z jakimś innym Zieniem kolekcję XXXXL fasują.
Wystarczy, że Rysioania uroni łzę uroni nad nietolerancją sąsiedzką, a już ochotnicy zapraszają ją na kawę i romans oferują.
Wystarczy, że Rysioania w kiecce typu midi zalotnie mrugnie oczkiem i „walnie” jakiś banał w czasie wywiadu, a już Żakowski z Pacewiczem w ekstazie do góry podskakują i za mistrza intelektu ją uważają.
Ponoć nawet walterowa TVN przewiduje w kolejnej edycji „Tańca z Gwiazdami” występ Rysioani. Problemem jest tylko w parze z kim. Czy z Maserakiem czy ze Skrzynecką.
Upadają obyczaje, zdają się mówić ci normalni, gdy urodziwa niczym pralka „Frania” udająca kobietę, świeżo upieczona posłanka w trakcie intelektualnych wywodów na temat dewiacji zarzuca umięśnioną męską gicz na drugą.
Czy ja się aby nie nabijam i nie kpię z biednej Rysioani?
Ależ skąd!
Jest wysoce prawdopodobne, że nawet współczucie wyjątkowe jej/jemu okażę.
Jeżeli tylko krążąca po Internecie informacja (*) się potwierdzi...
Ale tylko wtedy!
(*) Krążąca po Internecie informacja:
Pewien postawny mężczyzna, wyjątkowo kochliwy osobnik, został raz przyłapany przez męża pewnej damy w łóżku w trakcie erotycznych zabaw z ową.
Doprowadzony do furii widokiem obcujących ze sobą kochanków mąż krzyknął wtedy do mężczyzny: „Ja ci jaja obetnę, ty...”.
A trzeba wiedzieć, że był to człowiek niezwykle słowny...
Chyba tylko choroba lub konieczność czyli nieszczęśliwy wypadek.
Niestety w ostatnich dniach za sprawą niejakiego/niejakiej Grodzkiej Ryszarda Anny próbuje się nam wmówić, że transwestyci to ludzie normalni i mają swoje prawa oraz powody do zmiany płci.
Dowcip niezły, ale już drugi raz powtarzany przestaje być śmieszny.
Partia Urbana (znana jako Ruch Poparcia Palikota) wprowadziła takie „ono” do sejmu i to z list partii w CK Krakowie!
Od czasu wyborów postać Ryszarda Anny Grodzkiej/go nie znika z Internetu oraz prasy.
Rysioania uśmiechnięta, Rysioania zalotna, Rysioania zadumana...
Można powiedzieć, że jeszcze trochę a owa postać stanie się wzorem urody, mody oraz intelektualnego poziomu.
Wystarczyło, że Rysioania pożaliła się, że na takie duże baby nie ma ubrań, a już ponoć Jacyków z jakimś innym Zieniem kolekcję XXXXL fasują.
Wystarczy, że Rysioania uroni łzę uroni nad nietolerancją sąsiedzką, a już ochotnicy zapraszają ją na kawę i romans oferują.
Wystarczy, że Rysioania w kiecce typu midi zalotnie mrugnie oczkiem i „walnie” jakiś banał w czasie wywiadu, a już Żakowski z Pacewiczem w ekstazie do góry podskakują i za mistrza intelektu ją uważają.
Ponoć nawet walterowa TVN przewiduje w kolejnej edycji „Tańca z Gwiazdami” występ Rysioani. Problemem jest tylko w parze z kim. Czy z Maserakiem czy ze Skrzynecką.
Upadają obyczaje, zdają się mówić ci normalni, gdy urodziwa niczym pralka „Frania” udająca kobietę, świeżo upieczona posłanka w trakcie intelektualnych wywodów na temat dewiacji zarzuca umięśnioną męską gicz na drugą.
Czy ja się aby nie nabijam i nie kpię z biednej Rysioani?
Ależ skąd!
Jest wysoce prawdopodobne, że nawet współczucie wyjątkowe jej/jemu okażę.
Jeżeli tylko krążąca po Internecie informacja (*) się potwierdzi...
Ale tylko wtedy!
(*) Krążąca po Internecie informacja:
Pewien postawny mężczyzna, wyjątkowo kochliwy osobnik, został raz przyłapany przez męża pewnej damy w łóżku w trakcie erotycznych zabaw z ową.
Doprowadzony do furii widokiem obcujących ze sobą kochanków mąż krzyknął wtedy do mężczyzny: „Ja ci jaja obetnę, ty...”.
A trzeba wiedzieć, że był to człowiek niezwykle słowny...
Etykiety:
Anna Grodzka,
dewiacje,
Janusz Palikot,
komunizm,
lewactwo,
pedeastia,
Ruch Poparcia Palikota,
ryszrad grodzki
sobota, 15 października 2011
Mity i Fakty

Mity
(...) to niezwykle zaangażowany i ideowy człowiek. Być może dogłębne poznanie fałszu polskiego kleru pozwoliło mu zostać twardym w walce o świecki model państwa (...)
Zachwyconym postacią Romana Kotlińskiego, był nie tylko autor powyższych słów Jerzy Urban, ale też wiele innych, kojarzonych z tzw. postkomuną osób.
Jak tu nie być zachwyconym, skoro Kotliński, zdaniem jego wielbicieli, to wzór moralny, który przeszedł przez ciemnogród w jasną, świecką przyszłość.
Kotliński, to człowiek nie kłaniający się tzw. katolo-moralności.
Facet, który gloryfikował i wstawił do panteonu wojujących ateistów mordercę księdza Jerzego Popiełuszki - Grzegorza Piotrowskiego.
Gość, który dzięki swojej działalności i publicystyce w prowadzonym przez siebie piśmie „Fakty i Mity” poprowadził na barykady rzesze młodzieży, która już wkrótce tworzyć będzie podwaliny nowoczesnego państwa.
Czy może być lepszy fachowiec i specjalista od problemów kościoła niż Kotliński?
Jako katolicki ksiądz, w pewnym momencie nie wytrzymał obłudy kleru i rzucił wszystko. Przeszedł na drugą, jasną stronę mocy.
Nie mógł patrzeć na zakłamanie i obłudę kościoła.
Dziś piętnuje i odkrywa prawdziwą jego twarz.
Z ramienia Ruchu Poparcia Palikota znalazł się w sejmie,
Fakty
Kotliński, jako kleryk Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, został pozyskany jako TW "Janusz" i w 1989 r. podpisał zobowiązanie dla SB o zachowaniu tajemnicy już na pierwszym tzw. rozpoznawczym spotkaniu, 29 marca 1989 roku.
Do formalnego pozyskania doszło 27 kwietnia w Kłodawie.
Niespełna rok później, 2 marca 1990 roku, kiedy upadł komunizm i priorytety służb specjalnych się zmieniły, SB nadal nie chciała rezygnować ze współpracy z TW "Januszem". Planowano zmienić jedynie priorytety z inwigilacji Kościoła na osoby świeckie. Współpraca została zakończona wraz z rozwiązaniem SB dwa miesiące później.
Roman Kotliński, jak wynika z ujawnionych faktów to jeden z wielu ubeckich kapusiów, umieszczonych wśród osób duchownych.
Należy przyznać, że nie miał chłop szczęścia.
Szansę na dobre i zasobne życie z pieniędzy za denuncjacje pogrzebał koniec PRLu oraz służb bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że sfrustrowany i niepocieszony Kotliński zapałał nienawiścią do tych, którzy popsuli mu tak pięknie rozwijającą się karierę.
Do dziś wypisuje wierutne brednie i wylewa na papier własne urojenia, które czytają jemu podobni lub ludzie z marksistowsko-jaruzelskimi odchyleniami od normy.
Jest mocno popierany przez „Goebbelsa stanu wojennego” oraz pomniejsze sieroty po komunizmie, w rodzaju Palikota, Nowickiej, Senyszyn.
Dzięki poparciu otumaniałego motłochu wyniesiony do godności posła.
W oświadczeniu lustracyjnym (składanym przez każdego posła na sejm RP), Kotliński nie uważał za stosowne, bądź zapomniał o wszystkich tych faktach z własnego życiorysu.
Postscriptum
Do formalnego pozyskania doszło 27 kwietnia w Kłodawie.
Niespełna rok później, 2 marca 1990 roku, kiedy upadł komunizm i priorytety służb specjalnych się zmieniły, SB nadal nie chciała rezygnować ze współpracy z TW "Januszem". Planowano zmienić jedynie priorytety z inwigilacji Kościoła na osoby świeckie. Współpraca została zakończona wraz z rozwiązaniem SB dwa miesiące później.
Roman Kotliński, jak wynika z ujawnionych faktów to jeden z wielu ubeckich kapusiów, umieszczonych wśród osób duchownych.
Należy przyznać, że nie miał chłop szczęścia.
Szansę na dobre i zasobne życie z pieniędzy za denuncjacje pogrzebał koniec PRLu oraz służb bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że sfrustrowany i niepocieszony Kotliński zapałał nienawiścią do tych, którzy popsuli mu tak pięknie rozwijającą się karierę.
Do dziś wypisuje wierutne brednie i wylewa na papier własne urojenia, które czytają jemu podobni lub ludzie z marksistowsko-jaruzelskimi odchyleniami od normy.
Jest mocno popierany przez „Goebbelsa stanu wojennego” oraz pomniejsze sieroty po komunizmie, w rodzaju Palikota, Nowickiej, Senyszyn.
Dzięki poparciu otumaniałego motłochu wyniesiony do godności posła.
W oświadczeniu lustracyjnym (składanym przez każdego posła na sejm RP), Kotliński nie uważał za stosowne, bądź zapomniał o wszystkich tych faktach z własnego życiorysu.
Postscriptum
Prawo polskie przewiduje za kłamstwo lustracyjne, utratę pełnionej funkcji publicznej (w tym przypadku mandat poselski) oraz zakaz pełnienia innych urzędów publicznych, w tym kandydowania do sejmu i senatu przez okres od 3 do 10 lat.
Roman Kotliński (zarejestrowany jako IPN BU 00162/32 KOTLIŃSKI ROMAN - tzw. „lista Wildsteina”) to kolejna „godna” postać, po skazanym za rozbój Penkalskim, matce bandyty Wandzie Nowickiej... na liście Palikota.
Miejmy nadzieję, że i nie ostatnia.
Kibicujemy następnym.... „jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden.....”
Roman Kotliński (zarejestrowany jako IPN BU 00162/32 KOTLIŃSKI ROMAN - tzw. „lista Wildsteina”) to kolejna „godna” postać, po skazanym za rozbój Penkalskim, matce bandyty Wandzie Nowickiej... na liście Palikota.
Miejmy nadzieję, że i nie ostatnia.
Kibicujemy następnym.... „jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden, jeszcze jeden.....”
Etykiety:
akta SB i UB,
Fakty i Mity,
głupota,
Janusz Palikot,
jerzy Urban,
kolaboracja TW,
Roman Kotliński,
RPP
Subskrybuj:
Posty (Atom)