poniedziałek, 8 czerwca 2009

Katarzyna Wiśniewska – antywulgarolog i pomysłodawczyni „Europarlkametu PiS”

Przeglądając informacje i materiały prasowe dotyczące wyborów „Eurokołchoz 2009” uwagę moją zwróciła seria artykułów z Gazety Wyborczej, dotyczących „agitacji” na antenie Radia Maryja.

Zdecydowanie prym w kreowaniu prawdy o RM (jak zawsze w GW) wiodła w nich niejaka Katarzyna Wiśniewska.
Pani Wiśniewska, to młoda, niebrzydka kobieta, będąca obecnie w Gazecie następczynią nieodżałowanego bojownika o ustalenie rabinatu w Kościele Katolickim, ubeckiego informatora ks. Michała Czajkowskiego.
Widać wiekowy Turnau już nie taki i siłę ognia ma mniejszą, toteż prężna i rzutka Wiśniewski przybywa z odsieczą i wytacza działa.

Jak przystało na wrażliwą, delikatną kobietę Wiśniewska czuje się obrażona i poruszona językiem prof. Jerzego Roberta Nowaka.
Że język ją porusza nie dziwota, wszak to kobieta młoda. Najbardziej jednak poruszają ją treści. Treści zawarte w cyklu materiałów pod wspólnym tytułem „Euroleksykon”.
Według Wiśniewskiej Nowak obraża!
Śmie obrażać tych, którzy są dla Wiśniewskiej kimś. Postaciami z bajki o „Adasiu, jego czerwonej ferajnie oraz okolicznym gminie”, postaciami kultowymi.
„(...) Jerzego Buzka (jedynkę PO na Śląsku) nazwał "niedołęgą i partaczem". Róża Thun (jedynka PO w okręgu małopolskim i świętokrzyskim) według Nowaka "bije wszelkie rekordy proeuropejskiego fanatyzmu", a intelekt "nie jest jej mocną stroną". Danucie Hübner (otwiera listę PO w Warszawie) zarzucił "brak zrozumienia elementarnych polskich interesów narodowych" itd. Wielu kandydatów PO i Lewicy Nowak wyzywa od potomków ubeków i zdrajców Polski.(...)” – pisze Wiśniewska i się oburza.

Wyjątkowej wrażliwości jest Katarzyna Wiśniewska. W dzisiejszych czasach to diament i skarb największy mieć taką wrażliwą duszę. W kraju, gdzie na co dzień niejaki Niesiołowski (będący chwilowo marszałkiem sejmu) pluje wyzwiskami na wszystkich dookoła, z wyjątkiem towarzyszy partyjnych, gdzie niejaki Bartoszewski (szef rady nadzorczej LOT i minister od „czegośtam” u Tuska) wyzywa i w furii sączy jad na politycznych wrogów, gdzie niejaka Senyszyn z radosną miną myszki miki drwi i obraża przeciwników, gdzie niejaki Palikot biega po konferencjach ze sztucznym penisem (pewnie z powodu braku własnego-prawdziwego) i klnie na wizji oraz miesza z błotem politycznych wrogów, gdzie w końcu jej szef, niejaki Michnik w wypowiedziach używa wulgaryzmów – aż chce się zadać pytanie - „gdzie się taka Wiśniewska uchowała?!”

A w „Gazecie Wyborczej” się uchowała. Wata w uszy, klapy na oczy i hajda!
Uchowała i ukształtowała dziennikarsko, choć niestety posiada jeszcze duże braki z wiedzy ogólnej i warsztatowej. Nie, żebym się czepiał, ale tylko nieśmiało pragnę zwrócić uwagę na pewien fragment jej materiału: „(...) agituje za kandydatami do europarlamentu PiS (...) – tak pisze o J.R. Nowaku.

Przemiłą Pani Wiśniewską albo dopadła chwilowa niemoc dziennikarska (z utratą świadomości realiów geopolitycznych), albo poczuła przeogromną moc Prawa i Sprawiedliwości. „Prorok, cy ze co?”.

Europarlament PiS – to brzmi imponująco, lecz póki co mamy do czynienia ze zwykłym europarlamentem – wielopartyjnym i zwykłymi kandydatami PiS.
Najprawdopodobniej jeszcze w trakcie w/w zaćmienia, urokliwej Pani Wiśniewskiej umknęło, że w trakcie kampanii wyborczej do PE, Radio Maryja popierało głównie kandydatów Prawicy Rzeczpospolitej i Libertas a dopiero w dalszej kolejności Prawa i Sprawiedliwości (więc PiS nie miał wyłączności).

Odnosząc się do cytowanego powyżej fragmentu z „okropnymi wyzwiskami”, tymi co tak okropnie poruszyły Wiśniewską, to chyba każdy rozsądny człowiek (nawet nie będący fanem RM) musi przyznać, że w istocie: szef zamierzchłego rządu AWS, Buzek - to wyjątkowy partacz i niedołęga, Róża Thun – to osoba o chorej osobowości (wystarczy posłuchać i popatrzeć na nią) a Danuta Huebener – to istotnie bardziej unijna dygnitarz w Polsce, niż Polka na urzędzie unijnym. Co w tych określeniach jest wyzwiskiem?
Co jest wyzwiskiem w przypomnieniu np. Adamowi Gierkowi i Danucie Huebner, że ich rodzic był komunistycznym urzędasem czy ubekiem?
Nic, lecz najwyraźniej Katarzyna Wiśniewska musi tak pisać, bo taka jest linia ideologiczna GW. Tak Ojciec Redaktor kazali i tak mo być!

A gdyby tylko miła Pani Redaktor wyjęła na moment watę z ucha i odchyliła jedną chociaż klapkę z oka w trakcie pobytu w rodzimej redakcji, może zawstydziła by się tych kwiecistych dyrdymałów, którymi raczyła czytelników. Może zobaczyła by inną rzeczywistość, nie tą z balkonu w Agorze.
„Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga” – pisał wieszcz.
Parafrazując: „Tam sięgaj Katarzyno, gdzie wzrok Adama Michnika nie sięga” – tak będzie współcześniej a i więcej można zobaczyć.

P.S. Nie mogłem odmówić sobie wykonania brakującej karty Wikipedii z nazwiskiem wielce zasłużonej Pani Redaktor. Brak jej nazwiska w popularnej encyklopedii było wielkim przeoczeniem, a nie opisanie tak znaczącego dzieła jakim jest stworzenie pisowskiego europarlamentaryzmu po prostu zaniedbaniem.Pani Katarzyno specjalnie dla Pani...

piątek, 5 czerwca 2009

Startuje Gazeta Wyborcza Network

Nadejszłą wiekopomna chwiła... jak powiedział Kazimierz Pawlak.
Nadejszła, gdyż jak podają zaprzyjaźnione karaluchy, „Rodzina Agora” uruchamia własną telewizję.
Wreszcie niedoinformowany widz będzie mógł poznać prawdę i ubawić się do łez.
Dlaczego właśnie Agora?
A dlatego, że nie ma w kraju bardziej rzetelnych dziennikarzy i fachowców, znających całą prawdę, tylko prawdę i gówno prawdę.
Nowa telewizja mieści się przy ulicy Czerskiej, nazywa się GWN (tak, tak, skojarzenie jak najbardziej właściwe J - gdyby wstawić „Ó” i „O” odzwierciedlało by to poziom projektu ) i jest prężnie rozwijającą się stacją, póki co bazującą na pomysłach braterskiej i bardziej doświadczonej stacji TVN.
Gazeta Wyborcza Network posiada logo i piękne studio z niemniej pięknymi gwiazdami w środku.
Pomysły na hity programu GWN są póki co, zapożyczone od starszego brata z TVN, ale zapewne GWN wkrótce dorobi się własnych, oryginalnych programów.
-----------------------------------------------------------------
Miło mi przedstawić program telewizyjny GWN, na niedzielę 7. czerwca 2009 roku.

05:35 Uwaga!
Program prezentujący aktualne stanowisko, jakie wyznawcy Ojca Redaktora powinni zajmować w sprawach politycznych w naszym kraju.

05:55 MamGo ByleZaDupy
Magazyn reklamowy wydawnictwa Agora prezentujący artykuły i urządzenia do poprawy kondycji dla dorosłych.

08:00 Majka w ogrodzie
Program wspomnieniowy o byłym (1985-90) red. Naczelnym „Trybuny Ludu” - Tow. Jerzym Majce i jego hobby, czyli wyrywaniu chwastów w ogrodzie.

08:30 Gej dobry GWN
Program prowadzony na żywo, poświęcony taniej rozrywce, półkulturze agorskiej, pederastii oraz ...ubecji.



















10:55 Rahela (serial komediowy)
Nie jest olśniewającą pięknością. Ma na nosie pryszcz, w zębach dziury. Ubiera się bez ładu, składu i w zdecydowanie babcinym stylu. Czy jest dziwaczką? Nie! Jest kobietą biznesu i przyjaciółką najwybitniejszej postaci w polskim dziennikarstwie.

















13:35 Piotr Stasiński – A paszoł! (program rozrywkowy)
Czym ten showman nad showmanami może zaskoczyć w pierwszym sezonie programu?



















15:35 Rozmowy o tyłku (talk show)
Nikt inny nie potrafi słuchać tak jak Piotr Pacewicz. Do tej pory swoje historie opowiedziało mu ponad dwadzieścia tysięcy gejów i lesbijek! To były zarówno zwierzenia smutne, jak i zabawne, poważne jak i lekkie.



















17:50 Sędzia Stefan Ozjasowicz Michnik (serial fab.-dok.)
Sędzia Stefan Michnik oraz występujący w serialu adwokaci i prokuratorzy to prawdziwi, czynni niegdyś zawodowo pracownicy stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości. Równie autentyczne są sprawy, nad którymi pracują.



















19:00 Fuckty
Aktualne wiadomości z kraju i ze świata. Najbardziej wiarygodne ze wszystkich, bo przedstawiane i komentowane przez samego Ojca Redaktora.


















19:35 Pogoda
Codzienny serwis informacyjny. Dziś Dominika Wielowieyska pogoda z Kalukinem i Lizutem.

20:00 Tomcio Z.Norki
(talk show)
Siłą programu Tomcia jest oczywiście sam prowadzący. By jego gwiazda jaśniała pełnym blaskiem, nie potrzebuje gości. Nawet, gdy są to ludzie z pierwszych i ostatnich stron gazet.



















22:45 Tora Myk
Oni czyli groźny duet Blumsztajn i Gebert. Znowu będą dociekać sedna antysemityzmu, pytać, podpuszczać, insynuować, wyciągać, przypierać do ściany. Skuteczni i bezkompromisowi, a czasemi beznadziejni.



















23:20 Nie mam talentu! (program rozrywkowy)
Program podbił serca Polaków. W show „Nie Mam Talentu!” uczestnicy z całej Polski prezentowali swoje umiejętności, aby zostać dziennikarzami „GW”.
Najmniej utalentowani otrzymali stypendia „Agory” a nawet stanowisko Z-cy red. Nacz.



















01:45 Uwaga!
Program prezentujący aktualne stanowisko, jakie wyznawcy Ojca Redaktora powinni zajmować w sprawach politycznych w naszym kraju.

02:05 Nocne granie

Dziś redaktor Gadomski zademonstruje jak grać w pchełki i mariaszka

03:25 Nic straconego
Redaktor Turnau, pokaże jak doświadczony mohel daje sobie radę z trudnym problemem obrzezania w wieku podeszłym.

czwartek, 4 czerwca 2009

Dzieła "wybrane" Adama Michnika

Z najlepszymi życzeniami powodzenia w wybieraniu, dla miiłośników wybieractwa na całym świecie.

wtorek, 2 czerwca 2009

Zagraniczny Węglarczyk o „Dzienniku”

Znany snob i kabotyn „gazetowyborczy” Bartosz Węglarczyk pożegnał na swoim blogu „Dziennik”.
Jak przystało na klasycznego bufona nadął się jak balon i skreślił kilka słów, że mu nie żal i że „Dziennik” i tak nie wnosił nic do dziennikarstwa itp. itd.

Skąd akurat Węglarczyk wie, że „Dziennik” nie wnosił nic do dziennikarstwa trudno ustalić.
Mam niezwykle krytyczny stosunek do „Dziennika”, ale i tak w porównaniu do „GW” dziennik był uosobieniem pluralizmu i stałego równego poziomu dziennikarskiego. To mniej więcej tak jak porównać niegdysiejsze „Słowo Powszechne” do „Trybuny Ludu”.

Węglarczyk tego nie łapie. Węglarczykowi wydaje się, że na świecie jest tylko jedna dobra i słuszna gazeta, ta „Wyborcza”!
I niech sobie Węglarczyk dalej tak uważa, w niczym to nie przeszkadza i nie stanowi powodów do zmartwień i zastanowienia.
Bo też kim jest Węglarczyk?
Wiele osób twierdzi, że nikim.
Sam Węglarczyk oraz jego kilku kolegów z Gazety Wyborczej, twierdzą, że jest Węglarczyk kimś.
Sam zainteresowany na swoim blogu napisał, że jest „Szefem działu zagranicznego Gazety Wyborczej”.

Według mnie oznacza to tylko tyle, że tenże dział oraz Bartosz Węglarczyk zajmują się sprawami tutejszymi czyli polskimi (dla porównania Dział Krajowy ma przejąć Eli Barbur i pisać w „Gazecie Wyborczej”, jak dotychczas o sprawach krajowych).

Zatem jako „Zagranicznik” udziela się Węglarczyk za granicą intensywnie.
Robi za inteligenta w TVN, w co drugą niedzielę rano, w czym pomaga mu nad wyraz, urodziwa oryginalną urodą laleczki Chunky - Kinga Rusin.
Wykonuje też Weglarczyk „przeglad prasy” (oczywiście w TVN). Nie jest to trudne zajęcie, gdyż za dużo się nie naczyta, bo nie musi. „GW”, „Przekrój” „Polityla” i chwatit.


Jednym słowem chałtura niczym disco-polo z playbacku w remizie.
Nieszczęśliwie skończyła mu się sztandarowa, jak najbardziej wysoce poważna jego audycja „Świat według Węglarczyka” na Superstacji. Nawet sympatycy komuny z tego kanału wymiękli wobec poziomu Węglarczyka. Prawdopodobnie zbyt przypominało to „Świat według Kiepskich”.

Warto jeszcze wrócić na chwilę do blogu szefa działu zagranicznego „GW”.
Jako obcokrajowiec, nawypisywał tam kilka obcojęzycznych zwrotów, aby podkreślić swoją „światowość”. Zwroty te są napisane w języku angielskim, nie zaś w rodzimym języku Węglarczyka. Ma to, jak mniemam zwrócić uwagę na to, że „mistrz” był kilka lat korespondentem „wyborczej” w stanach zjednoczonych i liznął języka angielskiego.
Należy się liczyć, że niebawem Węglarczyk zacznie na blogu pisać po rusku. Też był tam korespondentem.

Czy aby wiarygodnie brzmią słowa aż takiej frontalnej krytyki w ustach zagranicznego dziennikarza?


P.S. poniżej próbka tego co dla odmiany Węglarczyk wnosi do dziennikarstwa.
http://www.irak.pl/BartoszWeglarczyk.htm

Wizyta w Punkcie Quizowo-Handlowym - opowiadanie ze wstępem.

Panująca nam litościwie, rządząca kolalicja PO-PSL dba o zdrowie rodaków.
Cudownie naprawiona i doprowadzona do porządku po latach bałaganu spowodowanego przez PiS Służba Zdrowia kwitnie i wreszcie służy obywatelom.
Pani Minister Ewa Kopacz triumfuje i jest przez wdzięcznych Polaków noszona na rękach, codziennie między 14.00 a 14.30 (niestety tak krótko, gdyż bardzo aktywnie pracuje nad jeszcze lepszymi rozwiązaniami w lecznictwie).
Jakby tego było mało, rząd po podniesieniu jakości usług zajmujących się skutkami chorób, teraz zajmie się ich zapobieganiem.
Do laski marszałkowskiej trafił rządowy projekt ustawy o zapobieganiu chorobom tytoniowym i walki z tym zgubnym nałogiem.
Strzeżcie się nikotynowcy, rząd nie da wam popalić!
Nie dość, że nie będzie wolno palić właściwie po za własnym mieszkaniem, to jeszcze na dodatek, mogą być problemy z kupnem, gdyż obowiązywać ma zakaz wystawiania papierosów oraz informowania o sprzedaży wyrobów tytoniowych.
Sprzedawca już teraz nie będzie mógł pochwalić się dostępnym asortymentem, teraz palący będą musieli trafiać w ulubione gatunki, pod warunkiem, że trafią w ogóle do punktu sprzedaży papierosów.
Szczególną aktywnością w walce z paleniem tytoniu wykazuje się wybitna postać sceny ludowej Pan Poseł Aleksander Sopliński – szef podkomisji zdrowia publicznego.
Te wszystkie proponowane przepisy mają jego zdaniem (...) „chronić osoby niepalące przed biernym paleniem”. Zawiłe to i pokrętne, gdyż przez wystawienie na witrynie kioskowej paczki papierosów, żaden niepalący się nie nawdycha dymu, ale rozumiem, że tok myślenia posła szybuje dalej i wyraźnie „obok” tematu, co w przypadku członków jego partii nie jest rzadkie.
Przepisy powyższe mają wejść w życie od przyszłego roku.

Aż strach pomyśleć, co by się mogło zdarzyć, gdyby ta koalicja „panowała nam” jeszcze kilka lat.
Tyle niezdrowych produktów znajduje się na rynku...
Ale, ... chociaż.... pomyślmy.

W kraju nadal rządzi Platforma Obywatelska z jej liderem Donaldem Tuskiem.

Wyobraźmy sobie punkt quizo-handlowy, dawniej nazywany sklepem w roku 2014.

Punkt znajduje się na powierzchni około 30 m2, nie ma w nim nic, z wyjątkiem wielkiej lady za którą stoi pracownik.

Jest godzina 8.00, centrum Warszawy. Do punktu wchodzi obywatel zakupo-zgadywacz (dawniej nazywany klientem) i podchodzi do quizo-oferenta (dawnej sprzedawcy).



Zakupo-zgadywacz: Dzień dobry Panu.

Quizo-oferent: Dzień dobry, czym mogę służyć?

Z-z: Czy kupię u Pana papierosy?

Q-o: Ciiiiiiiiii......., cichooooo! Chce mnie Pan do więzienia wsadzić?! Nie daj boże usłyszy to jakiś niepalący, biernie się tym napali i wezwie policję tytoniową. Jeszcze mi koncesję zabiorą.

Z-z: No, dobrze. Przepraszam Pana. Zapomniałem. Ale czy dostanę to co przed chwilą powiedzialem?

Q-o: Powiem Panu w sekrecie, dostanie Pan! Podać?

Z-z: Tak poproszę, ale jakie Pan ma gatunki?

Q-o: Ja nie wiem, skąd Pan się wziąłeś?! Panie, Pan to naprawdę chcesz mnie do pierdla wsadzić. Jak ja mogę na głos powiedzieć Panu jakie mam gatunki tego co Pan powiedziałeś?
A jeżeli to ktoś usłyszy? Panie, to już wtedy po mnie!

Z-z: Jak to? Dlaczego?

Q-o: Jak dziecko, jak dziecko... Słyszał Pan o zakazie informowania o produktach tytoniowych? Co? No, właśnie!

Z-z: To co ja mam teraz zrobić?...

Q-o: ... losować! Zdać się na ślepy los. Sięgnę pod ladę, zamieszam i wyciągnę jedną paczkę.
A powiem Panu, że losuję dobrze. Wczoraj na ten przykład wylosowałem klientowi Marl.... upsssssss, ale mnie Pan zakręcił! Oj, narobił bym sobie kłopotów.

Z-z: No, dobrze. Tylko widzi Pan ja nie palę wszystkiego jak leci... Na przykład nie lubię mentolowych....

Q-o: Panie, ja to Pana wyproszę! Znów Pan zaczyna. To co Pan teraz powiedział kojarzy się jednoznacznie z tym co Pan wcześniej powiedział. Zaklinam Pana opanuj Pan język...

Z-z: No dobrze, nie Pan losuje. Trudno...

Q-o: ... nie będzie Pan żałował, postaram się.... O, mam! Jeszcze tylko opakuję „to” w czarną folię i już Panu podaję... Proszę bardzo...

Z-z: Dziękuję Panu. No dobrze, teraz mogę zobaczyć co to jest...

Q-o: Człowieku!!!! Co ty robisz! Nie zdejmuj folii. Nieszczęśniku, dlaczego akurat nawiedziłeś mój punkt? Czy chcesz mnie pognębić? Chcesz żebym resztę swoich młodych lat w wiezieniu spędził...? Kto Cię tu skierował, czy to jest prowokacja? Czy jest Pan urzędnikiem posła Soplińskiego?

Z-z: Bardzo przepraszam, bardzo... Nie, nie jestem nasłany... Ja po prostu lubię pal... „to robić” z tym co tu mi Pan wylosował.

Q-o: Ja przez Pana osiwieję... A trzeba było pójść do roboty w aptece. Był by święty spokój...

Z-z: Proszę Pana. Halo, proszę Pana, czy ja dostanę u Pana zapalniczkę? Dobrze powiedziałem? To nie jest karalne?

Q-o: Na szczęście nie. Ale musi mi Pan napisać oświadczenie, że pytając o urządzenie wytwarzające ogień i używając terminu „zapalniczka” miał Pan celu zakup tego na potrzeby kuchenno-grillowe.

Z-z: Z całą przyjemnością, już podpisuję.

Q-o: Tu, tu, proszę się podpisać. A oto ten przedmiot. Jest Pański.

Z-z: Wie Pan ja mam jeszcze do Pan taką sprawę....

Q-o: Słucham, Śmiało, proszę tylko ważyć słowa.

Z-z: Czy ja może przypadkiem, akurat... dostanę u Pana.... baleron.

Q-o: No, nie!!! A prosiłem... waż Pan słowa.... jak krew w piach...

Z-z: ..to tego też nie wolno mówić?

Q-o: A jak ma być wolno? Czy Pan wiesz że tłuszcze są szkodliwe? Czy wiesz Pan ile taki baleron posiada tłuszczu? Od tego się tyje, otłuszcza się człowiek! Mówi to Panu coś?
Oj, dobrze, że nikt nas nie słyszy, miał bym za swoje....
-
Z-z: ... no to może jajka?

Q-o: Matko kochana.... on nic nie rozumie. Wszyscy święci zabierzcie go z mojego sklepu... Dlaczego tak mnie doświadczasz Panie... Ja tylko chcę spokojnie prowadzić punkt quizo-handlowy... ja się do polityki i zdrowia nie mieszam...
-
Z-z: ...to i tego też się nie mówi?

Q-o: Nieszczęsny mój kacie, pomyśl człowieku, to co mówiłeś, te owalne małe przedmioty to bomba cholesterolowa! Śmierć z skorupce!

Z-z: To co ja mam jeść...? Głodny jestem. Jak sobie ten, teges... z tym co Pan mi sprzedał, to robię się głodny...

Q-o: Tego to ja nie wiem... Mamy demokrację i wolność, każdy decyduje o tym czym ma się żywić.

Z-z: Ech..., mam jeszcze trochę chleba w domu, to może...

Q-o: Proszę, powiedź mi człowiecze, że miałeś na myśli chleb czarny albo dietetyczny? Proszę!

Z-z: Tak, oczywiście – dietetyczny. To może sobie tu u Pana do niego masła kupię....

Q-o: Ja zwariuję! Pan to jesteś jakiś potencjalny przestępca. Pan cały czas balansujesz na granicy prawa. Oj, wróżę Panu przejście na ciemną stronę mocy... To co Pan powiedział to śmierć w kostce! Tfu, tłuszcz zwierzęcy!

Z-z: A sól mogę kupić? To sobie przynajmniej chleb solą posypię...

Q-o: Proszę wyjść! Wyjść, bo wezwę policję spożywczą! Już oni z Panem zrobią porządek. Wywrotowiec! Sól-biała śmierć!!! Do szkoły Pan nie chodziałeś?

Z-z: Wtedy, gdy ja chodziłem do szkoły, wolno było kupować i używać toto...

Q-o: W złych czasach Pan chodził do szkoły...

Z-z: No dobrze, to ja sobie pójdę już... ale niech mi Pan powie, czym Pan tu właściwie jeszcze handluje?
-
Q-o: Panie, rozmawiamy już dobre pół godziny i jeszcze Pan nic nie zrozumiał...
Jak ja mogę powiedzieć Panu, co ja sprzedaję kiedy jest zakaz informowania o produktach szkodliwych dla zdrowia? No już prościej nie mogę Panu tego wytłumaczyć.
O, popatrz Pan tam jest apteka, a tam znów sprzedaż eksperymentalna ekologicznej marchwi i buraka z unii europejskiej – idź Pan tam to sobie popatrzysz na produkty i nie będziesz Pan musiał zadręczać sprzedawcę pytaniami: „a czy jest to..., a czy jest to...”

Z-z: Nie lubię buraków i marchwi... To co mam z głodu umrzeć?

Q-o: To też jest jakieś wyjście. Wiesz Pan, podobno najbardziej nie zdrowie jest życie.

Stawiają na Polskę!

Ofensywa Platformy Obywatelskiej nabiera rozmachu.
Kandydaci na europosłów spotykają się ze swoimi sympatykami i roztaczają przed nimi perspektywy nieopisanego dobrobytu i wizje wartkich potoków mlekiem i miodem płynących poprzez nasz kraj.
Oczywiście wszystko to, po wygranych przez PO wyborach.
Postaw na PO - postaw na Polskę!


poniedziałek, 1 czerwca 2009

Plakat rocznicowy – dar dla Premiera.

Wielkimi krokami zbliża się rocznica 4. czerwca 1989 roku.
W Krakowie, dokąd Pan Tusk raczył przenieść polityczną część obchodów, pracę przy organizacji imprezy rocznicowej „ino furcą”.
W związku z tym i ja, jako skromny bloger zapragnąłem dołożyć małą cegiełkę do tak wielkiej uroczystości.
Co mógłbym zrobić dla bohaterskiego Premiera i jego gabinetu?
Plakat!
Plakat zachęcający wszystkich ludzi „dobrej (u)woli” do wsparcia Rządu.
W tak trudnych dniach, gdy stoczniowcy gdańscy za wszelką cenę pragnęli udaremnić piękną i bogatą imprezę kulturalno-oświatową, jaką jest polityczna cześć obchodów rocznicy 4. czerwca i Pan Tusk musiał (niczym niegdyś król Jan Kazimierz) umykać na południe Polski, niech ten plakat zachęci wszystkich do wsparcia rządu i powiedzenia wichrzycielom i kołtunom stanowczego NIE!