poniedziałek, 22 grudnia 2008

"Dziennikarz - niedziennikarz" - nowy skecz Pacewicza

Grupa „dziennikarzy roku” wystosowali wspólny apel do publicysty "Gazety Wyborczej" Pacewicza o szacunek dla werdyktu środowiska. A poszło o humorystyczny tekst (prywatnie wielbionego przeze mnie komedianta i kabareciarza prasowego) odnośnie nadania tytułu „Dziennikarza Roku 2008” Bogdanowi Rymanowskiemu.

Ze sobie właściwym, jak zawsze zupełnie nie zamierzonym dowcipem i humorem, Pacewicz napiętnował Rymanowskiego, że ten śmiał być bardziej doceniany przez środowisko i lepszy od kogokolwiek z „Gazety” i okolic. Swój materiał wymoczony krokodylimi łzami zatytułował „Niedziennikarz Roku” i strzeliwszy focha, zawiesił na swoim organie (Sic!).

„Nagradzajmy dziennikarzy, a nie arbitrów elegancji podczas kłótni w maglu (...) Cóż to za dziennikarstwo? Co takiego ważnego Bogdan Rymanowski ma do przekazania Polakom? Na czym się zna? Jakich wartości broni? Co ujawnia, czego byśmy nie wiedzieli?" Tyle niedoceniony Pacewicz.

Polemizować z wicemichnikiem jest niezwykle trudno i zasadniczo jest to bezcelowe. Próba taka może być porównywalna nie przymierzając z nawracania np. Feliksa Dzierżyńskiego na katolicyzm czy też zawracania kijem Wisły.

Trudno jednak oprzeć się przyjemności skomentowania w kilku słowach tego zabawnego skeczu oraz pokrętnego humoru mistrza Pacewicza. Tym bardziej że poprzez nazwanie Rymanowskiego „Niedziennikarzem Roku” humorysta ustawił go w jednym szeregu z wieloma osobami nie będącymi dziennikarzami, w tym autorem powyższego wpisu (protestuję!). Ale po kolei.

Skoro Pacewicz nakreślił już jak wygląda „niedziennikarz”, zastanówmy się więc jak powinien prezentować się w takim razie „dziennikarz”, czyli ktoś kto na tytuł środowiska żurnalistów, według wicemichnika w pełni zasługuje.

1. Po pierwsze dziennikarz winien preferować raczej model „Gazeta W. Fashion” czyli w modzie są białe, wymięte, poplamione i rozchełstane koszule i wygniecione marynarki. O obszarpanych portkach i brudnych, wykoślawionych butach (a la Lizut) przez delikatność nie wspominam.
2. Nie powinien uczestniczyć w kłótniach w maglu a raczej w ułożonych dyskusjach, najlepiej środowisk żydokomunistyczno-lewackich, gdzie można potępić i napiętnować ksenofobię oraz wszystko później rzetelnie po „gazetkowyborczemu” opisać.
3. Ważne aby miał coś do przekazania Polakom i oczywiście się na czymś znał. Tu również wskazane jest prezentowanie modelu „Gazeta W. Fashion” czyli „pocałujta w d...ę wójta, jak piszemy to się bójta”.
4. Odnośnie wartości, to chyba jasne jest dla wszystkich, że powinien bronić idei jakie przekazują nam szczególnie postępowi pederaści wszystkich krajów połączeni wspólnym łańcuchem, którego zapięciem jest red. Pacewicz (homoseksualizm to jego konik).
5. Taki dziennikarz, pretendujący do zaszczytnych tytułów winien też coś ujawniać, czego inni nie wiedzą. Może ujawniać nietolerancję i w/w homofobię i ksenofobię – to najlepiej widziane, ewentualnie może ujawniać jakieś „przekręty” i wybryki „nazioli” i „faszystów” czyli wszystkich, którzy nie prezentują linii „Gazety Wyborzcej” i są np. szczuci Edelmanem.

Moim skromnym zdaniem właściwymi kandydatami (wg wzorca Pacewicza) z których można by wybrać tę postać numer jeden polskiego dziennikarstwa winni być: Monika Olejnik (ze względu na brudne włosy i wykrzywiony wyraz twarzy), Mikołaj Lizut (brudne buty i naszmalcowane owłosienie głowy oraz graniczące z obłędem tropienie wyimaginowanego „faszyzmu”) Jacek Żakowski (za wierność idei „Wielkiej Gazety Wyborczej” i jej „Wielkiego Wodza”) a nie jakiś tam np. Rymanowski, elegant i pustak.

Kolejny raz mistrz wysublimowanego humoru o twarzy cierpiącego Bustera Keatona - Piotr Pacewicz dał „czadu” czy nawet „mega-czadu”. Chowajcie się kabarety „Moralnego Niepokoju” czy inne „Ani Mru Mru” i „Neo-Nówki”.
Pacewicz rulez! (jak mawia młodzież)

P.S. Przy okazji przypomniał mi się fragment filmu „Kingsajz”.
Mówi Nadszyszkownik Kilkujadek do Ola Jedliny: „- A Ty sam polokoktowiec jesteś! Niuchać tu przyszedł...”
Pacewiczu Piotrze, a Ty sam niedziennikarzem jesteś! Mącić tu przyszedłeś?
(Piotr Pacewicz jest absolwentem Wydziału Psychologii UW a nie absolwentem Wydziału Dziennikarstwa).

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No i bardzo dobrze. Zanim się człowiek GW podetrze, to i się pośmieje jeszcze dla zdrowia.