Pierwsze spotkanie założycielskie Europy Chlust. Było miło i wylewnie!
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Europa Chlust już działa!
Etykiety:
alkoholizm,
Europa Plus,
Kwaśniewski,
Palikot,
pijaństwo,
Siwiec,
wódka
piątek, 19 kwietnia 2013
Kult skurwysyna....
Jak wszystkim wiadomo, Marek Edelman uważał się za
ostatniego przywódcę powstania w warszawskim getcie. Mit i kult Edelmana
podtrzymywała dzielnie „Gazeta Wyborcza“ oraz większa część filosemickich
mediów.
Każde kłamstwo powtarzane wielokrotnie urasta do rangi
prawdy, toteż „GW“ tłoczyła do pustych głów swoich czytelników bzdury o
Edelmanie i jego kolesiach tak długo, aż wszem i wobec ogłoszono „prawdę
najprawdziwszą o bohaterstwie, sprawiedliwości i heroiźmie Edelmana“ jako nie
podlegającą dyskusji.
Historii w „wersji GW“ uczą się dziś dzieci w szkołach oraz
karmi się nią studentów. Historyczne opracowania, wydawnictwa naukowe pełne są
zmyślonych i kłamliwych w rzeczywistości bajań o heroicznych dokonaniach
Edelmana wraz z jego Bundem.
Każda próba publicznego negowania postawy samozwańczego
lidera powstańczego zrywu w getcie jest z miejsca uznawana za bliźnierstwo
i traktowana niczym „negacjonizm oświęcimski“.
Tak to sobie „michniki“ stworzyły z bandyty i łobuza
postać pomnikową i trzymają przy nim wartę całodobową z piórem na ramieniu.
Prawda o Edelmanie wygląda dużo prościej, niż to by mogło
się wydawać.
Bez „gazetowyborczego“ patosu i bajania, bez wielkiego
porywu serca i walki w imię narodowej dumy oraz godności.
W rzeczywistości zarówno Bund (lewacka, bandycka
organizacja) jak i Marek Edelman dbali wyłącznie o własne interesy i to kosztem
innych mieszkańców getta.
Posuwali się nawet do kidnapingu, wymuszeń i bandyckich
napadów, być stać ich było na luksuowe życie.
Nie gardzili akcjami zbrojnymi i zabójstwami.
Stworzyli organizację, podobną do mafii.
Mordowali każdego, kto sprzeciwił się tym praktykomi i nie
był w stanie „opłacać się“ zbójom. W stosunku do porwanych nie mięli litości i
stosowali wymyślne tortury.
Pomysłowością w dręczeniu ludzi dorównywali hitlerowcom i
sowietom.
Obcinali palce dzieciom i wysyłali je nie chcącym płacić
haraczu rodzicom.
Podwieszali młodych chłopców pod sufitem, umieszczając ich
nogi w cebrze z lodowatą wodą... Prawdą jest, że nawet hitlerowcy mogliby
od Edelmana się uczyć.
Z innych znanych akcji „budnowców“ oraz Edelmana na
uwagę zasługuje napad na przedsiębiorstwo aprowizacyjne oraz kasę Judenratu.
Gdy większość warszawskich Żydów głodowało a często z głodu
umierało, Edelman i jego banadyci opływał w dobrobyt i luksusy.
Stać ich było na wszystko.
Byli panami życia i śmierci i stanowili faktyczną władzę na
terenie getta.
A udział w zbrojnym zrywie powstańczym z kwietnia1943
roku?
Cóż, w momencie nieuchronnej zagłady całego getta, nie mając
już nic do stracenia człowiek posuwa się do czynów desperackich...
Dziś jako uosobienie niegodziwca i bydlaka przedstawia się
postacie Szeryńskiego, Gancwajcha, Lejkina, Nossiga.
Na tej liście brakuje jednak osoby, która z pewnością
dorównuje wyżej wymienionym zbrodniarzom a nawet ich w pomysłowości zbrodniczej
przewyższa... brak Marka Edelmana.
Tak jak hitlerowcy dokumentowali na fotograficznej kliszy
swoje zbrodnie, również Edelman upamiętniał „działalność“ bundowsko-mafijną. Robił to piórem.
Powyższe fakty pochodzą z książki Marka Edelamana "Strażnik
Marek Edelman opowiada"
Jako ciekawostkę przytoczę jej
fragment:

Przyszli z pieniędzmi. Innym
razem żydowski policjant, zresztą skurwysyn, nie chciał dać nam pieniędzy.
Przyszliśmy do niego około czwartej, gdy termin ultimatum upływał. - Nie chcesz
dać? - spytaliśmy i zastrzeliliśmy go. Po tym zdarzeniu wszyscy płacili. W
sumie pieniędzy nam nie brakowało. To my byliśmy prawdziwą władzą w getcie. To
my decydowaliśmy, jak mają żyć ludzie, którzy pozostali w getcie. Nazywali nas
"partią". Gdy partia coś kazała, było to wykonywane. (...)
czwartek, 18 kwietnia 2013
Rocznica powstania w warszawskim getcie czyli pole do zagospodarowania dla komisji Laska.(?)
Rozpoczynają się uroczystości zwiazane z rocznicą powstanie
w warszawskim gettcie.
Będzie patetycznie i wyniośle.
Mogą być to jednak,
ostatnie takie uroczystości.
Specjalna komisja zwana “Laskami Tuska” (korzystając z
wolnego czasu, po ujawnieniu opinii publicznej prawdy dotyczącej katastrofy
smoleńskiej) ustaliła na poczekaniu, że z tym powstaniem wcale nie było tak,
jak podają historycy i świadkowie.
Istotną rolę w likwidacji getta odegrały twarde niczym stal
brzozy.
Co do ofiar, to z pewnością było to pasmo nieszczęśliwych wypadków a
nie działań celowych.
Nie można, rzecz jasna mówić o jakichś wybuchach czy
eksplozjach….
Wkrótce prof. Paweł Artymowicz ma przedstawić odpowiednią,
rysunkową symulację przebiegu powstania.
Etykiety:
Komisja Laska,
Lasek,
Paweł Artymowicz,
Powstanie w Getcie,
prawda,
Żydzi
wtorek, 16 kwietnia 2013
Jak zagospodrować Artymowicza
Nieopisane pokłady talentów drzemią w
wybitnym naukowcu białoruskim - Pawle Artymowiczu (Павэл Николаевич Aртимович).
Z wielką dozą nieskrywanego
podziwu należy stwierdzić, że pierwszym, który poznał się na geniuszu
astrofizyka, był pan premier.
Dotąd prosty lecz przykładny
docent badał sobie spokojnie ciała niebieskie i nie marzył nawet o karierze
politycznej a tu pan premier czarodziejską laską… stuk, puk...itd. Itp.
Nie jest łatwo wyjaśnić w jaki
sposób astronom, w ewolucji gwiazd podwójnych i układów planetarnych oraz dynamice
dysków astrofizycznych zabarwionych pyłem międzygwiazdnym wyczytał rozwiązanie
zagadki tragedii smoleńskiej.
To chyba tylko dzięki
ogromnej intuicji, talentowi i oddaniu panu Premierowi.
Jak przystało na zapalonego posiadacza talentów wszelakich, Paweł
Artymowicz, jako popisówkę na prędce
sklecił coś na wzór “dobranocki” z epoki “Gąski Balbinki” i nazwał to
“symulacja lotu TU-154”, czym ujął do głębi Donalda Tuska zakochanego w filmach
rysunkowych.
W przypływie miłości własnej pan
premier nakazał zakończyć śledztwo, zamknąć teczki i dla pewnośći spalić...
Artmowiczowi polecił przyznać tytuł „Złotego Leminga z gwiazdami oraz
pryszczem i ogłosił, że sprawę Smoleńska wyjaśniono, a jak to chce poczytać to
MIller właśnie wszystko opisał. Dla spragnionych oryginału, dostępny raport
MAK.
Odtąd świat przed Artmowiczem
stanął otworem, a zaufaniem władzy począł cieszyć nieograniczonym.
Jak tu nie wierzyć w przysłowie,
iż każdy żołnierz nosi w tornistrze buławę marszałkowską?
Przecież sukces osiągnął skromny
astrofizyk, specjalista od gwiazd podwójnych i układów planetarnych oraz dynamiki dysków
astrofizycznych czyli o specjalności zupełnie nie przystającej do istoty
prowadzonych badań.
Przypadek?
Całkowicie błędne myślenie!
Wszystkim zazdrośnikom oświadczam więc, że Paweł Artymowicz posiada
licencję pilota – amatora. Od czternastu
lat kieruje takimi fortecami powietrznymi jak awionetki i coś na podobieństwo
latawca ze śmigłem, toteż na ten przykład, taki kapitan Wrona tytułuje go zapewne:
“kolego” .
“Nie ma śmiania…”
Skoro sprawa została przez Artymowicza wyjaśniona,
komisja Millera zakończyła dłubać w nosie a bohaterscy prokuratorzy wojskowi
bez strat w ludziach wrócili z „pobieżnych oględzin“ wraku, można a nawet
trzeba tak wybitnego fachowca jak pan Paweł zagospodarować.
Jak?
Otórz, wiadomo że pan Artymowicz posiada
również wiele innych uprawnień i dokumentow, które stawiają go w roli fachowca
a nawet w danym temacie alfy z omegą włącznie.
Choćby posiadanie takiego „prawa jazdy“ może
skłonić władze do zatrudnienie Pawła Artymowicza jako głównego eksperta do
spraw motoryzacji a nawet budowy autostrad.
„Karta rowerowa“ w rękach Artymowicza może
oznaczać, ni mniej, ni więcej, iż jest
on jedyną osobą mogącą rozwiązać problemy „ścieżek rowerowych“ a bilet
miesięczny to przepustka do fotela reformatora transportu miejskiego.
Z kolei karta bankowa to idealny
dokument stwierdzający ponadwybitny talent w dziedzinie bankowości. A kwit
z pralni to.... itd...itp.
Panie Artymowicz, daj pan się zagospodarować
panu premierowi. On tak bardzo potrzebuje dziś fachowców!
Etykiety:
Astrofizyka,
bzdury,
Donald Tusk,
głupoty,
Katastrofa Smoleńska,
komisja,
Paweł Artymowicz,
samolot Tu-154,
tragedia,
wypadek
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Syn, wnuk, siostrzeniec... klon?
Po lewej: Nikołaj Porfiriewicz Afanasjew (1902 -1979) gen. mjr służby sprawiedliwości ZSRR. W marcu 1945 roku Naczelny
prokurator wojskowy armii sowieckiej.
Oskarżyciel państwowy reprezentujący interes ZSRR w procesie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w dniach 18–21 czerwca 1945 r. w tym Generała Leopolda Okulickiego.
Po prawej: Igor Tuleya (ur. 1970) – polski sędzia, rzecznik sądu okręgowego w Warszawie. Pupil lemingów i eseldecji.
Oskarżyciel państwowy reprezentujący interes ZSRR w procesie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego w dniach 18–21 czerwca 1945 r. w tym Generała Leopolda Okulickiego.
Po prawej: Igor Tuleya (ur. 1970) – polski sędzia, rzecznik sądu okręgowego w Warszawie. Pupil lemingów i eseldecji.
Etykiety:
doisicielstwo,
Igor Tuleya. Nikołaj Porfiriewicz Afanasjew,
sędzia,
stalinizm,
ub,
ZSRR
sobota, 13 kwietnia 2013
Ingerencja z kosmosu czyli Artymowicz w komisji
„Astrofizyka –
dziedzina nauki leżąca na pograniczu fizyki i astronomii, zajmująca się
badaniem procesów fizycznych w skali astronomicznej oraz budową i prawami
rządzącymi obiektami astronomicznymi. Tematem badań astrofizyki są procesy
fizyczne we Wszechświecie dotyczące takich obiektów jak gwiazdy, galaktyki,
materia międzygwiezdna oraz ich wzajemne oddziaływanie....“ (za Wikipedią)
Paweł Artymowicz to doktor hablitowany
w zakresie astronomii ze specjalnoscią astrofizyka. Paweł Artynowicz, to też
jeden z głównym ekspertów peowskiej komisji d/s Tłumaczenia
z Tuskowego na Nasze Raportu Millera (TTNRM), komisji zwanej „Laskami
Tuka“.
Wykorzystywanie przez komisję wybitnej
wiedzy pana Artymowicza wskazuje na jakiś tajemniczy trop, który fachowcy
zatrudnieni przez premiera zapewne odkryli i trzymają w tajemnicy.
Prawdopodobnie usłyszymy już niebawem o
działaniu ciał niebieskich, czyli mówiąc wprost, że to materia międzygwiezdna
lub meteoryt zjawiły sie w Smoleńsku i wpłynęły na zachowanie pilotów TU154. Co
było dalej wiemy.
W każdym razie jakieś procesy astrofizyczne we wszechświecie
(związane ze smoleńską tragedią) zajść musiały, skoro takiego fachowca od
gwiazd, galktyk i materii międzygwiezdnych komisja TTNRM zatrudnia.
Póki co, jedyne co łaczy „Laski Tuska“ z kosmosem, to
kosmiczna głupota, która pozwala im jednoznacznie określić przyczyny katastrofy
bez badania wraku i bez przeanalizowania oryginałów zapisu z „czarnych
skrzynek“.
Ze swojej strony postuluję o zatrudnieni w tejże komisji
jeszcze profesora Zbigniewa Lwa-Starowicza.
To wybitny fachowiec od piep...nia.
To wybitny fachowiec od piep...nia.
Etykiety:
Astrofizyka,
głąby,
kłamstwa,
Komisja Laska,
Paweł Artymowicz,
PO,
raport MAK,
Tusk
czwartek, 11 kwietnia 2013
Julisz Machulski będzie kręcił nową komedię!
Szczególny zbieg okoliczności sprawił, że znany reżyser Juliusz Machulski zagustował obecnie w tworzeniu komedii. Nie to jest jednak dziwne, bo mistrz kilka filmów w tym gatunku spłodził. Dziwnym jest, iż maestro Machulski ukochał sobie szczególnie abstrakcyjne komedie w stylu "Borata" czy też "Cyrku Monty Pythona". I to, choć dziwne, najdziwniejszym nie jest.
Jeszcze dziwniejsze jest, że o swoich planach poinformował na łamach Newsweeka i to w przeddzień rocznicy Tragedii Smoleńskiej. Pan Juliusz Machulski (jak podał w "organie lisa") mógłby nakręcić film komediowy o katastrofie polskiego samolotu prezydenckiego.
Faktycznie śmiechu co nie miara, temat jak najbardziej zabawny, tym bardziej, że śmierć poniosło 96 osób. Przynajmniej wiadomo, co Juliusza Machulskiego bawi i śmieszy i jakiego typu dowcipem można mu sprawić przyjemność.
Gratulując mu niezwykłego typu poczucia humoru, skromie zasugeruję inny zabawny temat, który może stać się kanwą przezabawnego filmu w jego reżyserii. To może być coś jak np. Kac Wawa..
Jeszcze dziwniejsze jest, że o swoich planach poinformował na łamach Newsweeka i to w przeddzień rocznicy Tragedii Smoleńskiej. Pan Juliusz Machulski (jak podał w "organie lisa") mógłby nakręcić film komediowy o katastrofie polskiego samolotu prezydenckiego.
Faktycznie śmiechu co nie miara, temat jak najbardziej zabawny, tym bardziej, że śmierć poniosło 96 osób. Przynajmniej wiadomo, co Juliusza Machulskiego bawi i śmieszy i jakiego typu dowcipem można mu sprawić przyjemność.
Gratulując mu niezwykłego typu poczucia humoru, skromie zasugeruję inny zabawny temat, który może stać się kanwą przezabawnego filmu w jego reżyserii. To może być coś jak np. Kac Wawa..
Subskrybuj:
Posty (Atom)