sobota, 28 sierpnia 2010

DRYF - nowa produkcja filmowa.

Na ekrany kin wchodzi najnowsza produkcja znanego filmowca Darka Winkowskiego p.t. DRYF.
Jest to film oparty o autentyczne zdarzenia z naszego kraju, naszpikowany mega-galaktyką gwiazd filmu i polityki.

środa, 25 sierpnia 2010

"Nowoczesna Polska"

No i Palikot zakłada partię!

Na razie, jak podają media będzie to zespół parlamentarny o dźwięcznej nazwie "Nowoczesna Polska", ale już niedługo....

Tak więc przyrodni brat Bronisława Komorowskiego oraz mecenas Donalda Tuska postanowił usamodzielnić się i osiągnąć osobisty sukces za osobiste, z takim trudem ..... (tu każdy może wstawić w jaki sposób jego zdaniem poseł doszedł do majątku) pieniądze.

"Nowoczesna Polska" to piękna nazwa i chwytliwa.

Dla wielu ludzi młodych, dla których nowoczesność kojarzy się z pederastią, sodomią, olewactwem oraz "róbtacochcetyzmem" i buractwem antyreligijnym, partia Palikota będzie alternatywą wobec zastałej i zdziadziałej Platformy Obywatelskiej a nic nie znaczącego LSD (czy też SLD - jak kto woli).

Nowoczesny Polak tworzy "Nowoczesną Polskę" i już ma chętnych do wstąpienia w jej szeregi.

Najbardziej nowocześni z szeregów nowoczesnej młodzieży parlamentarnej już zdeklarowali swój akces do "palikotki".

Monika Wielichowska i Renata Zaremba z PO oraz Marek Wikiński z SLD staną się pierwszymi (prócz oczywiście Palikota) członkami "Nowoczesnej Polski".

Zastanawiam się jakie kryteria muszą spełniać członkowie, bądź co bądź "nowoczesnej partii" z tak niezwykle ekscentrycznym i "nowoczesnym" przywódcą, by dostąpić zaszczytu członkostwa.

Może potrzebne będą jakieś testy na podłość, kursy niezręcznościowe, zaświadczenie o zafajdanym życiorysie...itp.

A może, po prostu lider sam będzie testował kandydatów na członków partii.

Aż boję się pomyśleć, że może odbywać się to przy użyciu słynnego i nieodłączenegowibratora (posłanki) i pistoletu (posłowie), choć ze względu na "nowoczesny światopogląd nowoczesnej partii" posłów też może dotknąć test wibratorem.

P.S> Jak podały właśnie media, do partii przystąpić może też pani Iwona Guzowska (była mistrzyni w kick-boxingu, posłanka PO).

Fiu, fiu.... To na wypadek, jakby komuś niepokornemu trzeba było przylutować.....

wtorek, 24 sierpnia 2010

Pytania o Mariana Palikota - ciąg dalszy.

Po tygodniach urlopowego wypoczynku, wracamy do poważnych zajęć oraz tematów. Dziś ciąg dalszy pytań do posła Janusza Palikota, zwanego "Prześladowanym Januszem".

Chwila nie jest przypadkowa, gdyż z obozu zbliżonego do "najlepiej poinformowanych" dobiegły kolejne wiadomości "w temacie".

Dlatego też pozwalam sobie przedstawić poniżej kilka pytań, które mam nadzieję, że ułatwią dojście do (tak wielbionej) przez posła P. prawdy.

  1. Czy to prawda, że europejski oddział Centrum Szymona Wiesenthala (Centre Simon Wiesenthal Europe) mieszczący się w Paryżu przy rue Laugier a zajmujący ściganiem zbrodni nazistowskich na narodzie żydowskim, zainteresował się przeszłością wojenną Mariana Palikota?
  2. Czy to prawda, że wystosował nawet odpowiednie pismo do jego syna Janusza, z prośbą o wyjaśnienie (w miarę jego skromnej wiedzy) niektórych faktów z życia ojca i jego domniemanej "działalności" w okresie hitlerowskiej okupacji?
  3. Czy to prawda, że tenże Janusz Palikot na list do dziś nie odpowiedział, a co za tym idzie nie udzielił wyjaśnień?
  4. Czy to prawda, że niektóre (lokalne?) organizacje żydowskie w porozumieniu z pracownikami Centrum Wiesenthala planują bojkot osoby posła oraz nagłośnienie całej sprawy w mediach?
  5. Czy to prawda, że w Holandii odnalazło się dwóch świadków, Żydów którzy przeżyli obóz w Biłgoraju i mogą wiele powiedzieć o działalności Mariana Palikota? Właśnie w związku z ich zeznaniami sprawą zainteresowało się Centrum Szymona Wiesenthala.
  6. Czy to prawda, że pan poseł nigdy na w/w temat się nie wypowiedział a co za tym idzie nie potwierdził ani nie zaprzeczył krążącym na w/w temat informacjom?

Sprawa wydaje się być bardzo poważna, gdyż dotyczy posła na Sejm RP, szefa komisji Przyjazne Państwo oraz jednego z liderów rządzącej partii.

Nikt nie odpowiada za przeszłość swoich rodziców, nikt nie może ponosić za nich odpowiedzialności.

W tym wypadku jednak całość wygląda trochę inaczej.

Jeżeli zarzuty potwierdziły by się, to jasnym by się stało, że cześć majątku Janusza Palikota, za sprawą przejętej po ojcu masy spadkowej, pochodzi z wyłudzonego od Żydów haraczu za życie.

sobota, 21 sierpnia 2010

Dygnitorz-kominiorz

Jak podaje Onet.pl (za „Rzeczpospolitą”) Donald Tusk ma dość problemów krajowych. Bardziej wygodne jest zająć się polityką zagraniczną czyli klepać się po plecach z różnym międzynarodowym towarzystwem.
Po co wnikać, świecić oczami i tłumaczyć się z infantylnej polityki rządu, gdy można wymieniać uściski i pieprzyć trzy po trzy poprzez tłumacza z różnej maści Putinami, Sarkozimi itp.

Kolejny raz pan premier staje na wysokości zadania. Tym razem unika „krajowych kłopotów” poprzez ucieczkę w międzynarodową dyplomację.

Jak przystało na byłego czyściciela kominów (w okresie PRL), Donald Tusk cierpi na syndrom przebierańca-kominiarza. Polega to na obojętnym stosunku do wykonywanej pracy oraz na przekonaniu, że i tak budzi sympatię społeczną i przynosi szczęście, toteż może mieć robotę w nosie.
A Premier tam właśnie robotę ma.

Sprytny i śmiały plan Tuska zakłada, że za wszystko w kraju odpowiadać będą szefowie resortów.
Jakby co, to jeden z drugim minister dostanie burę i kopa w zasiedziały tyłek, jeżeli tylko się nie będzie sprawdzał w robocie. A premier zostanie – bo jest cacy!

Panie Tusk, u nas „taki kit to kupuje Mioduch” – jak mawiał charyzmatyczny i dzielny inspektor Ryba w obrazie „Kiler”. Za pracę rządu i za kompetencje oraz decyzje ministrów odpowiedzialność ponosi premier, bo premier ich powołuje. Jeżeli któryś z „ministerialnych nieumiałków” za bardzo narozrabia, to głowę w ogólnym rozrachunku „daje” premier!
Tak jest w cywilizowanym świecie, gdzie na stanowisko przewodniczącego rady ministrów powołuje się raczej niedźwiedzia, a nie zająca (jak u nas).

Cała ta nowa polityka premiera przypomina pewien dowcip o gościu, który pomagał kierowcy samochodu w cofaniu na parkingu.
Otóż, facet ten ulokował się z tyłu za pojazdem i płynnymi gestami wykonywanymi rękoma zachęcał kierowcę do cofania.
„Cofaj, cofaj..., jeszcze.... jeszcze, cofaj...”
Samochód posłusznie i wolno posuwał się do tyłu.
„Cofaj, cofaj....cofaj ... śmiało, jeszcze ...dawaj.....
Ups, ... już nie dawaj.... a niech cię, ...co za kierowca!
A teraz wyjdź i zobacz jak żeś się wpieprzył w ogrodzenie!”

czwartek, 19 sierpnia 2010

Sieroty po Leninie (film z 11.VIII.2009r.)

Dziś archiwalny już film z sierpnia 2009 roku. Wisiał sobie spokojnie na YouTube aż do dziś (19.VIII.2010)... ale już nie wisi! Po ponad roku, ktoś z administratorów uznał, że godzi on... narusza.... i coś tam jeszcze.
Istotnie, godzi niezwykle w środowiska neokomunistyczne, narusza nietykalne interesy postkomuny i ukazuje gnój w jakim od samego początku babrały się kreatury tworzące ten system.
Trudno, łapy żydokomuny, czy jak kto woli „postępowych demokratów” sięgają nawet na YouTube....
Przyszło przywyknąć. :)

środa, 18 sierpnia 2010

Holland, nie Poland

W dzisiejszym Fakcie złóg komunizmu i członkini klubu odrodzonej "żydokomuny" Agnieszka Holland, próbuje uświadamiać i pouczać katolików. Rzecz jasna idzie o krzyż z przed Pałacu.

Dzięki Hollandowej można dowiedzieć się, że to tylko "pogański bałwan" i nic nie znaczący totem.

Dobrą zwyczajem jest zabieranie głosu w temacie przez osoby mające choć cień wiedzy i znajomości poruszanego problemu.

Jaką wiedzę o kościele katolickim, czy w ogóle chrześcijaństwie może córka żydowskiego najemnika z okresu Wojny Hiszpańskiej, zdeklarowana ateistka i lewaczka, kręcąca antypolskie i antykościelne filmy?

Tylko wiedzę pozorną, ukierunkowaną odpowiednio przez rodzinę i towarzyszy.

Mając w pamięci mordy i zbrodnie popełniane na duchowieństwie oraz wierzących przez tzw. "brygady międzynarodowe" w okresie hiszpańskiej wojny domowej, w których to o komunizm walczył też Henryk Holland można zaryzykować stwierdzenie, że tenże odpowiednio wykształcił córkę i ukształtował jej kręgosłup ideologiczny.

Nie ma sensu przytaczać, cytować i komentować wypisywanych przez Agnieszkę Holland idiotyzmów, bo... to obraża inteligencję czytelnika.

Miejsca swojego winna pani reżyser szukać jedynie w środowiskach "Rodziny Agora" bądź "Klubu Wsparcia Magistra Olka" i tam "robić za autorytet". Powinna poruszać kwestię dotyczące już raczej czerwonej gwiazdy, bądź gwiazdy Dawida, o czym posiada z pewnością większe pojęcie poparte rodzinną tradycją kultu tych symboli.

Zapewniam, że w tematach i ideologii bliskiej tym grupom Agnieszka Holland jest mistrzem.

Pani reżyser, już w wolnej Polsce kreowana była przez środowiska bliskie "GW" na opozycjonistkę i antykomunistkę. Była tą, która w imię dobra społecznego odcięła się i dała odpór idei rodzinnej (identycznie jak mamiła czytelników przeważająca większość osób z Rodziny Agora).

Jako powód takiego odejścia od tradycji familijnych przytaczano traumę z dzieciństwa, którą przeszła tracąc w sposób tragiczny ojca.

Przypomnę, że stary Holland (Henryk) - działacz KPP, żołnierz Armii Czerwonej i najemnik z okresu wojny hiszpańskiej, wyskoczył z okna swojego mieszkania podczas rewizji dokonywanej przez UB na zlecenie jego kolegów - komunistów.

Powodem jego decyzji mogły być utracone przywileje na "dworze" Gomułki, a nie zaś wyrzuty sumienia, jak niektórzy utrzymywali oraz nie prześladowania polityczne - jak utrzymywała rodzina.

Ot, miłośnik szybowania z wyższych pięter budynków komunalnych, nie prezentował stałości uczuć w sympatiach politycznych i to go zgubiło.

Holland znany był głównie ze swoich paszkwili politycznych i antyreligijnych oraz z antypolskich, szkalujących Armię Krajową tekstów.

Córka żydokomunistycznego działacza, jak niegdyś jej ojciec walczy z symboliką krzyża, wypisując brednie i głupoty widziane z perspektywy wojującego ateisty-marksisty.

Pochwala gówniarsko-lewackie bojówki rekrutujące się z cudem przepoczwarzonych pegeerowsko-pezetpeerowskich płodów, bezwartościowych substytutów człowieka, których przez przypadek tylko zapomniano wyskrobać, zapewne w pijackim amoku.

Zachwyca się ich działaniami, widząc metody działania podobne do ZMSowskich band z okresu jej młodości (do której to organizacji należała)

Niedaleko pada jabłko od jabłoni.

wtorek, 17 sierpnia 2010

„Pomnik Bohaterskiego żołnierza Wehrmachtu i Waffen SS”

Mając na uwadze modną obecnie politykę pojednania między Polską a jej rosyjskim sąsiadem warto zwrócić uwagę też na drugiego sąsiada, z którym wielokrotnie toczyliśmy wojny.

Niemcy, bo o nich mowa nie mogą pozostać „od macochy”. Bliskie kontakty naszej obecnej władzy z rządem republiki federalnej, winny zaowocować jasnym i wyrazistym gestem z naszej strony, łączącym historię z teraźniejszością.


Nawiązując do wspaniałego pomysłu upamiętnienia radzieckich żołnierzy z 1920 roku, przez wystawienie im okazałego obelisku w Ossowie, proponuję w zbliżającą się rocznicę Bitwy nad Bzurą wznieść pomnik żołnierzom hitlerowskim, którzy tak wspaniale najechali nasz kraj w 1939 roku.


Jak to wyraził obecny Pan Prezydent: „Polak potrafi docenić męstwo wroga”, co winno przejawiać się w należytym uczczeniu miejsc uświęconych krwią Wehramchtu i Waffen SS.


Dlatego proponuję, by w okolicach Kutna, gdzie w dniach 9-22 września 1939 roku poległo około 8 tysięcy niemieckich żołnierzy wystawić okazały pomnik z widoczną symboliką wojsk hitlerowskich.


Ten gest pomoże upamiętnić męstwo wojsk agresora oraz będzie symbolicznym wyciągnięciem ręki do ugrupowania pani Eriki Steinbach, z którą zupełnie niepotrzebnie spieramy się i wadzimy.


By uniknąć gorszących scen, których światkiem byliśmy pod Ossowem, gdzie grupa miejscowej ludności udaremniła uroczystość odsłonięcia pomnika bolszewickich żołnierzy, proponuję w miejscu ustawienia pomnika zaciągnąć wartę honorową wystawioną przez wojsko naszych sąsiadów w mundurach z epoki.


Aby nadać należytą rangę wydarzeniu, proponuję na czas uroczystości upamiętnia poległych Niemców wybrać datę 9. Września czyli rozpoczęcia działań wojennych nad Bzurą.


Całe przedsięwzięcie winno posiadać patronat władzy najwyższej - osoby Pana Prezydenta RP, który z taką sympatią i zrozumieniem wyrażał się o pomyśle pomnika w Ossowie.


Wśród członków Komitetu Honorowego nie może zabraknąć Pana Andrzeja Krzysztofa Kunerta szefa Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wielkiego orędownika pomnika w Ossowie.


Patronat prasowy, zapewne z dużą radością obejmie „Gazeta Wyborcza” zaangażowana jeszcze niedawno bez reszty w pomysł pomnika żołnierzy sowieckich i protestująca przeciw samowoli lokalnej ludności. Pracownicy „GW” też potrafią docenić bohaterstwo wroga...


By nadzwyczaj reagującym z pełną obywatelską troską pracownikom koncernu Agory wynagrodzić ich zaangażowanie i postawę, proponuję by najbardziej aktywni redaktorzy mogli pełnić warty honorowe obok w/w niemieckiej delegacji w strojach z epoki.


Poniżej projekt „Pomnika Bohaterskiego żołnierza Wehrmachtu i Waffen SS” w wykonaniu skromnego autora.



.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

.

W najbliższym czasie ma powstać też komitet honorowy budowy pomnika „Niemieckiego Pacyfikanta Warszawskiego Getta”