poniedziałek, 11 sierpnia 2008

O sowiecko-hitlerowskiej Rosji myśli kilka

Każdy sowiecki przywódca musiał mieć swoją „wojenkę”. Począwszy od Włodzimierza Lenina a kończąc na Dimitriju Miedwiediewie, miarą wielkości szefa państwa było pokazanie, że trzeba się z hordami niezwykle agresywnej sowieckiej dziczy bardzo liczyć i bać się jej – bo jest nieobliczalna.

O ile nie dziwiło nic w okresie panowania wszechwładnych pierwszych sekretarzy KC KPZR, bo w większości byli to ludzie prymitywni, na poziomie średnio inteligentnego troglodyty, to już po pozornej transformacji ZSRS w Państwo Rosyjskie, co bardziej optymistycznie nastawieni obserwatorzy liczyli na zmiany. Liczyli i przeliczyli się. Zarówno Jelcyn jak i jego następca Putin, okazali się godnymi spadkobiercami tradycji stalinowsko-leninowskiej myśli barbarzyńskiej. Wybór padł na Czeczenię, gdzie od 1994, z małymi przerwami trwa wojna i gdzie sowieci systematycznie „dostają baty” od partyzantki niepodległościowej.

Nowy, namaszczony przez byłego sowieckiego szpiega i prezydenta Putina władca Rosji Miedwiediew, nie mógł być gorszy od poprzedników. Zaledwie po trzech miesiącach od przejęcia władzy postanowił rozpętać „swoją wojenkę” i napadł na Gruzję. Właściwie „zasługa” Miedwiediewa w wyborze celu oraz przygotowania hord do najazdu jest znikoma. O wszystko zadbał już wcześniej były prezydent „szpion” Putin sterujący z „tylniego fotela” kukłą obecnego prezydenta. Takie praktyki nie powinny nikogo dziwić, gdyż od niepamiętnych czasów, w sowieckim państwie nikt dobrowolnie (czyli w demokratyczny sposób) władzy jeszcze nie oddał. Wprawdzie postęp jakiś jest, nikt dziś nie ćwiartuje i wdeptuje w dywan władców, czy też „dodusza” umierającego pierwszego sekretarza. Mimo to praktyki sowieckiej władzy nadal bliższe są Afryki Środkowej niż Europy.

U Polaków, agresja na niepodległą Gruzję winna wzbudzać wyjątkowy gniew i sprzeciw. Sytuacja w której doszło do agresji przypomina bandycki napad hitlerowskich Niemiec na Polskę w 1939 roku. Prowokacje, obrona mniejszości narodowej itp. Widocznie Putin z Miedwiediewem odrobili lekcje z Adolfa Hitlera i III Rzeszy oraz postanowili iść drogą wytyczoną przez byłego sojusznika rosyjskich komunistów.

Analizując najnowszą historię bandyckiego ZSRS oraz Rosji można dojść do śmiałego i nieco szokującego wniosku, że dla współczesnego świata (oraz oczywiście dla Polski) było by lepiej gdyby udał się nakreślony niegdyś przez pana H., plan zepchnięcia azjato-sowietów za Ural. Oszczędziło by to wielu bezpośrednich nieszczęść cywilizowanym państwom wschodniej Europy oraz pośrednio całemu światu. Można oczywiście żałować kultury Rosyjskiej zamkniętej we wspaniałej literaturze i muzyce. Płakać po Dostojewskim, Czajkowskim czy Strawińskim. Można, lecz należy zdać sobie sprawę z tego, że dzisiejsza Rosja jako sprywatyzowany ZSRS to zupełnie inny kraj i przede wszystkim inni ludzie, niestety bliżsi kulturze aborygenów.

Trudno w tym przypadku mieć pretensje do zwykłego szarego rosyjskiego obywatela. Nie on jest winien, że z epoki monarchii absolutnej w okresie caratu, przeszedł w okres komunizmu absolutnego (w przypadku Rosji to jest to samo - tylko inna nazwa) będąc jednocześnie w nieustannym zamroczeniu alkoholowym przez te 90 lat. Dziś nieco przetrzeźwiał (tylko nieco!) i nie wie o co chodzi! Ale cywilizowany świat niestety uciekł daleko.

Zadziwia, że zachwycona takim stanem rzeczy jest „współczesna europka” czyli Unia Europejska. Hołubi jak tylko może sowietów, traktując ich prawdopodobnie jako „freaka” czy też lokalnego sympatycznego dziwoląga. Celują w tym nastawione szczególnie rusofilsko Francja i Niemcy, być może dlatego, że bezpośrednio nie doświadczyły „uroków rosyjskiego komunizmu”.
Dla odmiany, najbardziej antysowiecko prezentują się kraje, gdzie władza „ludowa” pokazała cały swój urok, czyli: Polska, Litwa, Estonia, Czechy czy też właśnie Gruzja.

Z dzikim i bezwzględnym agresorem należy walczyć w sposób, jaki najbardziej będzie dla niego odczuwalny i jaki do niego najdobitniej dotrze. Znaczy to, że metoda musi być adekwatna do jego poziomu i możliwie najbardziej szokująca. Najlepsza jest partzantka, walka z ukrycia tam gdzie się tego nie spodziewają – w miejscach oddalonych od rejonów operacji wojskowych. Niech płonie sowiecki moloch. Tego Gruzinom serdecznie życzę!

P.S> Wczoraj nt. ostrej wypowiedzi Prezydenta Polski głos dał Niesiołowski. Jak przystało na tchórzliwego, miękkiego platformersa zarzucił Lechowi Kaczyńskiemu ostre słowa skierowane w kierunku Rosji. W siwej główce „muchołapa Stefana” nie mieści się, że można mieć jakieś idee i poglądy. Mierzenie wszystkich swoją miarą, ma takie właśnie konsekwencje, że zatraca się osobowość i staje niewolnikiem poprawności. Ale cóż wymagać od faceta, który już na pierwszym przesłuchaniu przez UB sypie wszystkich współpracowników, łącznie z osobistą narzeczoną i bratem.
Zazdrość postawy?

środa, 6 sierpnia 2008

Cudny – cud!

Oczekując na wielką lawinę ogromnej masy cudów, zapowiadanych przez Pana Premiera, zupełnie nie zauważono małego, lokalnego cudu, którego na gruncie domowym dokonał Donald Tusk.

Właściwie to nie jestem w posiadaniu żadnych dowodów potwierdzających cudotwórczość Premiera, lecz nie chcąc być posądzany o złą wolę oraz nazwany „niewiernym Tomaszem” składam ten dokonany mały, nadprzyrodzony szczegół w przygotowaną już od dawna, przez „uzdrowiciela kraju” walizkę z cudami. Ale o co chodzi?

Otóż zapewne zachęcony praktykami wicepremiera Pawlaka, polegającymi na uprzednim dopieszczeniu własnej rodziny, a później po takim to teście dopiero reszty społeczeństwa, Pan Premier działalność cudotwórczą rozpoczął od własnej córki!

Ale po kolei. Dziś jadąc tramwajem spoglądam, przez ramię na strony „koloroplotkowego” wydawnictwa dla niewiast (które akurat przeglądała otyła pani) i widzę tytuł „Kasia TUSK i Staś CUDNY”!

Najwyraźniej obie te postaci mają się ku sobie, bo na zdjęciu uśmiechają się zalotnie i przytulają. Gratuluję i trzymam kciuki, jednak przez głowę natychmiast przemknęła mi myśl, że dotychczas jedyne, co pokrewne z zapowiadanymi cudami, to brzmienie nazwiska sympatii córki Pana Premiera – CUDny. W każdym razie, to może tak na dobry początek.

Mając na względzie nieliczną familię Premiera (wiadomo rodzina najpierw), możemy, my obywatele być pewni, że już niedługo, zaraz po żonie i synu, też dostąpimy łaski jakiegoś małego osobistego cudu. Szczególnie dedykuję to samotnym. Może też będzie to jakiś „Cudny Cud”, bo na cuda gospodarcze i polityczne w kraju jednak nie ma co liczyć.

piątek, 1 sierpnia 2008

PAI - najnowsze wieści z obozu rządzącgo


Ciekawa i potrzebna inicjatywa Ewy Kopacz

Sezon urlopowy w pełni. Obywatele naszego kraju gremialnie udają się do domów wczasowych w słynnych kurortach naładować akumulatory i zaczerpnąć rozkoszy zorganizowanego wypoczynku. Również na Wiejskiej posłowie wybierają się na zasłużony urlop. Nie próżnuje tylko rząd. Gabinet Donalda Tuska pracuje w pocie czoła na wiekopomnymi rozwiązaniami, a wszystko dla naszego umęczonego niesnaskami kraju i jego obywateli. Na wysokości zadania stanęła, jak zwykle uczynna Minister Ewa Kopacz. Obiecała kolegom z URM specjalny specyfik hamujący nadpotliwość i gazę do ocierania czoła.

Tak trzymać... to znaczy tak ocierać! (PAD – Paltformowa Agencja Dezinformacyjna)


Kulisy odejścia podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów Stanisława Gomułki.

Sprawa nagłego odejścia byłego sekretarza Stanu w MF została wyjaśniona. Jak okazuje się, wybitny ekonomista nie zachował się po dżentelmeńsku wobec swojego przełożonego Jacka Rostowskiego i nie mógł dłużej pozostawać na swoim stanowisku. Szczegółowe badania, zlecone zarówno przez Panią Minister Zdrowia, jak i Szefa MSW, wykażą czy działania Gomułki wobec min. Rostowskiego były spontaniczne, czy zaplanowanie i czy nie działał on na zlecenie wiadomej partii opozycyjnej. (PAD – Paltformowa Agencja Dezinformacyjna)

Będzie syto

Niestrudzona w walce o lepsze jutro warszawiaków Pani Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zainicjowała ciekawą i nowatorską metodę mającą na celu rozwiązanie palących problemów gastronomicznych mieszkańców. Aby ulżyć doli warszawskich kobiet, a przy tym zwiększyć satysfakcję mężczyzn-smakoszy, postanowiła w nadawanym codziennie przez megafony programie „Gotuj z Hanią” przedstawiać warszawiakom własne, autorskie zestawy obiadowe. W ten sposób Pani Prezydent chciała ulżyć zabieganym paniom domu, które nie zawsze mają czas na układanie menu, a i nie rzadko nie posiadają nawet książki kucharskiej. Jeszcze raz władze Warszawy trafiły w przysłowiową „dziesiątkę”! (PAD – Paltformowa Agencja Dezinformacyjna)


„Cieplejszy” wizerunek Wicemarszałka

Docierające do wicemarszałka sejmu Stefana Niesiołowskiego coraz częstsze krytyczne uwagi ze strony wyborców, na temat prezentowanych przez niego poglądów nie licujących z godnością członka Prawdziwej Unioeuropejskiej Partii przyniosły skutek. Wypowiadający dotychczas w wielu moralnych kwestiach poglądy rodem z Rydzyka czy też Glempa albo Giertycha (np. na temat gejów, parad równości czy homoseksualnych małżeństw) wicemarszałek Niesiołowski całkowicie poddał się samokrytyce i postanowił „ocieplić” swój wizerunek. Na ostatnie posiedzenia Parlamentu przybył z piękną, wykonaną ze znakomitej jakości czerwonej skóry torebką. Wzbudził tym wielki aplauz ze strony partyjnych kolegów oraz zazdrość partyjnych koleżanek. Bawiąca akurat w Sejmie była Rzecznik Praw Dziecka Ewa Sowińska również nie szczędziła mu ciepłych słów. (PAD – Paltformowa Agencja Dezinformacyjna)


Kazimierz Kutz w jury "Filmowego Festwalu PO"

Zasłużony dla polskiej kinematografii, wielki przyjaciel wielkiego przyjaciela żubrów białostockich Włodzimierza Cimoszewicza – Pan Senator Kazimierz Kutz zaszczycił swoją obecnością w jury, odbywający się właśnie I Ogólnoświatowy Festiwal Filmów Platformowych w PułTusku.
Szacowne ciało kolegialne (w skład którego wchodzili, prócz przewodzącego pracom jury - Kazimierza Kutza: POreżyser Sławomir Nowak, POaktorka Beata Sawicka oraz POfilozor Chlebowski) wyłoniło najlepsze filmy. Pierwszą nagrodę otrzymał młody, dobrze zapowiadający się absolwent Wydziału Reżyserii Akademii Filmowej im. Św. Mariusza – Grzegorz Miecugow, za obraz „Контактные Стекло (Kontaktnyje stekło). Niestety Festiwal zakończył się niemiłym akcentem. Mający wygłosić odczyt, przewodniczący jury – Kazimierz Kutz długo milczał zakrywając ręką usta, a następnie zszedł z mównicy i odjechał taksówką. Wtajemniczeni twierdzą, że było to spowodowane problemami Senatora z mową, gdyż jak sam wielokrotnie podkreślał „na kinematografii zjadł zęby”.
Reszta uroczystości upłynęła w miłej i serdecznej atmosferze. (PAD – Paltformowa Agencja Dezinformacyjna)

Jest już Przebój Lata 2008!

Doczekaliśmy się wreszcie! Prosta melodia reggae, chwytliwy tekst - oto sposób na szlagier. „Towarzystwo Przyjaciół Jamajki” działające przy Klubie Parlamentarnym Platformy Obywatelskiej, na zorganizowanym w Regowie koncercie „PO-rasta nam” wybrało kompozycję Bronisława Komorowskiego (Bron Komor) do słów Wisławy Szymborskiej - „Pasztetowa w Babilonie” na przebój tego lata. Wykonana z niesłychaną werwą i polotem przez duet Bron Komor – Gronkiewicz-Reggae kompozycja podbiła serca wszystkich słuchaczy i dziennikarzy muzycznych. Po zakończeniu koncertu powracająca do domu publiczność długo jeszcze i głośno nuciła „....uuuu pasztetowa w babilonie”. Policja nie interweniowała. (PAD – Paltformowa Agencja Dezinformacyjna)


„Premier – Błyskawica” nie dał nam szans.

Na zakończenie serwisu bardzo chcieliśmy napisać kilka ładnych słów o Naszym Premierze i jego ciężkiej pracy. Niestety, nic z tego nie wyszło. Donald Tusk nie znalazł dla nas czasu i to bynajmniej nie z powodu arogancji czy niechęci. Boże uchowaj! Po prostu Pan Premier jest tak przeciążony pracą, że nie ma czasu na przysłowiowe „podrapanie się w .... palec” i haruje w niespotykanym tempie. Myśleliśmy też o jakiejś sympatycznej fotografii – prezencie dla kolekcjonerów zdjęć Premiera. Zostaliśmy wprawdzie zaproszeni do gabinetu, lecz próby sfotografowania Prezesa Rady Ministrów w czasie pracy spaliły na panewce. Nawet ustawienie migawki na czas naświetlania 1/2000 sekundy nie dało pożądanych efektów. Tempo pracy Premiera graniczy niemal z szybkością światła! Poniżej zamieszczamy to co udało nam się osiągnąć. Jest to najlepsza fotografia z całej sterty wykonanych zdjęć. Widać na niej przynajmniej zarysy postaci Premiera. Z tej lekcji wyciągnęliśmy wnioski i już rozpoczęliśmy rozglądanie się za lepszym sprzętem fotograficznym. (PAD – Paltformowa Agencja Dezinformacyjna)

czwartek, 31 lipca 2008

Druga Irlandia i... druga Białoruś!



Miała być zapowiadana przez wyborami parlamentarnymi „Druga Irlandia” a jesteśmy na dobrej drodze do „Drugiej Białorusi”. Korzystanie z dobrych i sprawdzonych wzorów w oczywisty sposób jest powodem do dumy dla sprawujących władzę, oczywiście uzależnione jest to od dobrego smaku i poziomu znajomości zasad demokracji przez rządzących.

Skomplikowane to nieco i zawiłe, ale najprościej mówiąc w naszym przypadku, biorąc pod uwagę możliwości kadr intelektualno-fachowych partii przewodniej, mogliśmy liczyć co najwyżej na „Drugą Kubę” lub właśnie „Drugą Białoruś”.

Mniemam, że radość i dobre samopoczucie awangardy Platormy Obywatelskiej z obranego frontu i konsekwentnego podążania w tym kierunku, nie są w stanie zmącić drobne ekscesy jak protesty parlamentarne czy społeczne. Właściwie takie wybryki opozycji są jak najbardziej potrzebne rządzącym i stanowią trening fachowy oraz sprawdzian, czy do tejże Drugiej Białorusi już dobiliśmy lub jak ewentualnie jesteśmy od niej daleko.

Wydaje się, że najwybitniejsi przedstawiciele PO mogli nawet odbyć stosowne szkolenia w sąsiednim kraju i pobierać tam nauki od zaprawionych w bojach z demokracją białoruskich dygnitarzy. Być może nawet w pierwszej delegowanej grupie znaleźli się Premier Tusk, Marszałek Sejmu Komorowski oraz co bardziej prominentni działacze partii, jak: Niesiołowski, Chlebowski itp.. W każdym razie ostatnie „dokonania” i „praktyki demokratyczne” miłościwie nam panujących nie pozostawiają złudzeń. Uczniowie doganiają mistrzów!

Kilka przykładów:

1. Tak jak na Białorusi, „wódź słońce” nie znosi krytyki swojej osoby oraz prowadzonej polityki. Premierowi Tuskowi puszczają nerwy gdy ktoś wypytuje o obietnice wyborcze oraz dostaje wręcz panicznych drgawek gdy pytają o obiecywany zalew pakietów nowatorskich ustaw. Dodatkowo popada w stan podgorączkowy gdy sugeruje mu się niskie tempo pracy Rady Ministrów.

2. Podobnie jak przywódca Białorusi, nasz Premier ma skłonności do taniego efekciarskiego, wykonywanego na pokaz i dla rządowej telewizji TVN (Tusk Vision Network), pozorowanego bratania się z ludem i działania pro społecznego. Choćby otwieranie boisk, które natychmiast po wyjeździe Premiera są zamykane, bo się nie nadają do niczego i trzeba oddać pożyczone bramki, piłki i chorągiewki. Przypomina to odwiedziny Łukaszenki w kołchozach, do których, na tę okazję zwozi się bydlęta wszelkiej maści z całej Białorusi, by było tłoczno i obficie w oborach.

3. Władze Paltformy Obywatelskiej, podobnie jak władze u naszych wschodnich sąsiadów nie stanowią światopoglądowego, czy ideologicznego monolitu. Są raczej przypadkowym związkiem podporządkowanych wodzowi ludzi. Ich jedyną, przewodnią ideologią jest obsesyjna potrzeba władzy za wszelką cenę i pieniądze. Na Białorusi np. rządząca grupa przyjmuje w swoje szeregi ludzi i najróżniejszych światopoglądach, byle tylko oklaskiwali Prezydenta i byli mu posłuszni. Wypisz, wymaluj nasza Platforma! Komuch Kutz, obsesyjny erotoman Palikot oraz zdeklarowani katolicy Niesiołowski, czy Gowin – ludzie, których ideologicznie nie ma prawa łączyć nic, połączyła jedyna w swoim rodzaju miłość do władzy i postaci Donalda Tuska.

4. Na Białorusi, władza nie znosi żadnego sprzeciwu i krytyki ze strony czwartej władzy. Niewygodnych dziennikarzy wtrąca się do więzień i represjonuje. Doczekaliśmy się tego też i w Polsce. Pierwsze ofiary: Michał Sumliński, Anita Gargas.

5. Podobnie jak na Białorusi, w Polsce również hołubi się i dopieszcza sowiecką agenturę z szeregów byłego wywiadu wojskowego. Na Białorusi Łukaszenka ochoczo korzysta z ich usług, koneksji i powiązań obsypując zaszczytami i przywilejami. Aktualnie w Polsce jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia podobnej sytuacji (odszkodowania dla różnej maści polskojęzycznych oficerów z WSI, zatrudnienia agentury w spółkach skarbu państwa itp.).

6. Wspieranie komunizmu poprzez przymykanie oka na działania radykalnych bojówek „czerwonych”. Łukaszenka i jego ekipa, z racji niegdysiejszej przynależności do Partii Komunistycznej, ochoczo wspiera wszelkie organizacje prosowieckie, znajdując w nich oparcie i przyboczną gwardię. Wprawdzie Donald Tusk nie zdążył, bądź zaniedbał przystąpienie do PZPR, ale poprzez zaniechania swoich ministrów i milczące przyzwolenie na działalność Lewicy Bez Cenzury (całkowity brak działań prokuratury i policji wobec ewidentnego łamania prawa przez propagowanie komunizmu i ekscesy chuligańskie) wyraźnie wspiera „lewą, czerwoną nogę”.

7. Identycznie jak na Białorusi rządzonej przez Łukaszenkę, również w Polsce rządzonej przez Tuska, przepisy prawa nie są jednakie dla wszystkich i tak egzekwowane. Choćby przykład z ostatnich dni. Uczestniczący w pobiciu policjantów pijany radny sejmiku zachodniopomorskiego Radosław Majdan (radny z ramienia PO) zostaje zwolniony za kaucją. Sprawa pewnie i tak rozejdzie się „po kościach” i skończy na „zawiasach”. Natomiast dziennikarz Michał S. pomówiony przez ubeckiego oficera i na podstawie „bida gównodowodów” idzie do więzienia. (patrz punkt 4.)

8. Zgodnie z białoruską tradycją tuszowania, czy trywializowanie zbrodni komunistycznych, również nasza władza postanowiła iść z duchem czasów. Kompletny brak zainteresowania m.in. procesami morderców z grudnia 1970 roku. Obojętność wobec poszkodowanych przez komunistyczną agenturę, wybielanie TW, czy zatrudnianie w gabinecie Premiera współpracowników UB.

Gdy dołożymy do tego: podwyżki cen, spustoszenia w edukacji młodzieży, zamieszanie w służbie zdrowia, bałagan z tarczą rakietową, aferę sopocką, groźby wobec IPN oraz desygnowanie na ministerialne stanowiska kompletnych dyletantów, śmiem twierdzić, że do „Drugiej Białorusi” uroczyście właśnie dobijamy!


P.S>
Przykro i wstyd, że jako „ofiarę” wobec „wielkiego nauczyciela” z Białorusi, Donald Tusk złożył Andżelikę Borys – szefową Związku Polaków na Białorusi. Wszyscy pamiętamy perypetie i prześladowania tej odważnej kobiety przez reżim Łukaszenki. Dziś Premier Państwa Polskiego całkowicie odwrócił się od całej rzeszy Polaków na Białorusi reprezentowanych właśnie przez ZPnB, dając przyzwolenie władzom Białoruskim na dalsze represje, a wszystko w imię podejrzanych interesów koalicyjnego PSL z władzami w Mińsku.
A jeszcze przed wyborami mizdrzył się i ślinił do Pani Borys.



Ponieważ Łukaszenka zastąpił flagę niepodległej Białorusi, własnym, sowieckim sztandarem z epoki ZSRR, zapewne i u naszych rządzących zrodzi się podobny pomysł zamiany flagi państwowej. Wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu – oferuję swoją pomoc w tej kwestii. Łatwiej będzie odróżnić biało-czerwonych od niebiesko-pomarańczowych „platformiaków”.

Opis: niebiesko-pomarańczowe barwy symbolizują Platformę Obywatelską (kolory). Pionowy pas, w skład którego wchodzą: dwa serca i czerwona gwiazda – symbolizują politykę miłości i powrót do ubeckich kadr w życiu społecznym i politycznym. Układ całości identyczny jak na Sowieckiej-Białoruskiej fladze. Żeby się dobrze kojarzyło.

poniedziałek, 28 lipca 2008

Aj ti, ti niegrzeczny komuszku! (Model walki władzy z lewackimi bandami)

Dziwnym zbiegiem okoliczności zrodzony w Polsce (a powinien raczej na Kubie) przez komunistyczną bojówkarkę Wandę Nowicką, lider Lewicy Bez Cenzury - Michał Nowicki wzywa wraz z towarzyszami do dewastowania pomników pamięci narodowej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Banda sowieckich niedorozwojów zniszczyła nieopodal Góry Kalwarii obelisk upamiętniający zwycięstwo nad „armią czerwoną” w 1921 roku i dumna wysłała do redakcji portalu LBC zdjęcia swojego „dzieła”.

Sygnały o działalności antypolskiej, jaką od wielu miesięcy prowadzi ten zdegenerowany osobnik, kierujący internetową stroną LBC, pojawiały się polskiej prasie dość regularnie. Budziły one oburzenie normalnej części społeczeństwa, która miała nadzieje, że również policja i prokuratura zniesmaczona ewidentnymi przejawami łamania prawa zainteresuje się działalnością tej bandy. Nic z tego.

Wprawdzie niedawno wystraszony zbyt dużym nagłośnieniem sprawy podżegania do napadów na działaczy prawicowych, Nowicki zamilkł na jakiś czas i zawiesił stronę internetową, lecz ośmielony bezczynnością aparatu sprawiedliwości już działa dalej.
Zachęcanie do napadów, nawoływanie do niszczenia pomników antykomunistycznych i patriotycznych... i co dalej? Dalej przyjdą morderstwa, podpalenia, ładunki wybuchowe – wszystko to mieści się ramach działań komunistycznych – degenerackich bojówek Bardzo możliwe, że LBC rozszerzy swoją działalność, gdyż jak widać posiada oparcie w miłościwie panującej nam władzy Platformy Obywatelskiej oraz niektórych milczących mediów.

Może oparcie we władzy, to za dużo powiedziane, lecz ciche przyzwolenie poprzez zaniechanie jakichkolwiek działań. Czyżby rządząca partia i zdegenerowany bojówkarz mięli się ku sobie? Przypominam sobie posła Palikota paradującego w koszulce z napisem „Jestem z SLD?” - również z SLD jest twórczyni pomiotu degenerata-bojówkarza Nowickiego – Wanda Nowicka. – to może....

Czekam również z utęsknieniem na potępiający lewackie bojówkarstwo materiał w michnikowej „Gazecie Wyborczej”. Pamiętam wielkie epistoły o zagrożeniu demokracji przez polską edycję strony „Redwatch”. Piał Pacewicz, Piał Michnik, Stasiński i Lizut razem zebrani „do kupy” by było jeszcze głośniej i odżegnywali od czci i wiary nieporadną policję i prokuraturę. W sprawie degeneratów z „Lewicy Bez Granic” – cisza w „Wyborczej”! Może dla nich to „swoje chłopy”?

Propagowanie przemocy, totalitaryzmu oraz nawoływanie do niepokojów społecznych oraz dewastacji pomników jest karane prawem. Jak widać tylko w teorii lub gdy dotyczy ugrupowań określanych jako „prawicowe”. Stalinowcy mogą działać.

Może w imię „polityki miłości” „tuskowa” władza będzie nawracała zdegenerowaną część społeczeństwa – całując i głaszcząc po głowach? Może, Minister Sprawiedliwości przeprowadzi jakieś pogadanki dydaktyczne i szkolenie (jest przecież wykładowcą akademickim). Może W takim razie czekamy na powrót na „łono społeczeństwa” zresocjalizowanego Nowickiego, najchętniej razem z matką oraz ich akces do Platformy Obywatelskiej.


P.S. Niedawno czołowy „yntelektualista” PO – Chlebowski gromko grzmiał nt. sojuszu PiS i SLD (chodziło o Ustawę Medialną). Gdyby tylko takie „duperele” miały świadczyć o koalicji, to wynikało by, że...... w opisywanym powyżej przypadku działania LBC podobają się naszej władzy i przymykając oczy na ekscesy komunistycznych bojówek, władza ta sympatyzuje z nimi.

I oby właśnie tak ktoś nie pomyślał sobie, bierzcie Panowie, Chlebowski, Niesiołowski, Karpiniuk - wiadro i szmatę i lećcie do Góry Kalwarii czyścić pomnik. Zamiast pokuty za głupie gadanie.

piątek, 25 lipca 2008

O błazenadzie w polityce/dziennikarstwie

Kilka dni temu mój ulubiony humorysta i satyryk Piotr Pacewicz z „Gazety Wyborczej” ze sobie właściwym humorem i poetyką rodem z Szymborskiej opisał w sposób przekonywujący problem związany ze sporem wokół Pana Prezydenta. Sprawa dotyczyła zachowania posła Janusza Palikota i słynne słowo „cham” skierowane w stronę Głowy Państwa.
Pacewicz jako doświadczony, rasowy satyryk podszedł do tematu prześmiewczo i na swój sposób przekornie. Polecam jego dzieło – boki zrywać!

Piotr Pacewicz - O błazenadzie w polityce

Wczoraj zadzwonił do mnie znajomy dziennikarz i polecił stronę z podobnej treści materiałem, autorstwa innego poczytnego autora Pawła Pajacowicza z „Gazety Wyborowej”.
Jakie było moje zdziwienie, gdy porównałem oba teksty. Styl identyczny, określenia identyczne, poetyka identyczna – tylko sprawa dotyczy innej osoby!
Czyżby Panowie współdziałali ze sobą? To chyba wykluczone, ale kto wie...?

Paweł Pajacowicz - O błazenadzie w dziennikarstwie

P.S> Obiektywnie należy stwierdzić, że o ile tekst Pacewicza jest pełen wspaniałego surrealistycznego humoru (ach, te lance rzucane w czołg :) :) – maestria!) to tekst Pajacowicza trąci niepoprawnością polityczną i tanim dowcipem, rodem z antydemokratycznych wieców z udziałem moherowych babć.

czwartek, 24 lipca 2008

Chlebowski stracił tytuł!

*Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K *
Wydawało się, że zaszczytny tytuł „pierwszego ynteligenta” i „Pełzającego IQ” w Platformie Obywatelskiej długo jeszcze pozostanie przy Zbigniewie Chlebowskim - ps. „Magda Mołek Platformy”.

Zaobserwowano wprawdzie już pewne ruchy, co bardziej rzutkich polityków tej partii (Dolniak, Karpiniuk), mające na celu odebranie mu „palmy pierwszeństwa” w tej klasyfikacji, ale były to działania nieśmiałe i małego kalibru, wykluczające jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Spoczął tedy na laurach Chlebowski i zarzucił trudną sztukę prawienia dyrdymałów, poświęcając się wielkiemu swojemu hobby – lenistwu (jest to partyjne, odgórnie narzucone hobby członków PO).

Pozorny spokój w szeregach partii uśpił to niestety czujność sympatycznego i różowego na twarzy Pana Zbigniewa. A tu naraz, pod bokiem zrodził się groźny konkurent, o jeszcze bardziej „pełzającym IQ”.

Grzegorz Schetyna, bo o nim mowa, wybitny działacz wybitnej partii, wybitny wicepremier niemniej wybitnego rządu nadzwyczaj wybitnego Premiera Tuska, swoim dzisiejszym wywiadem dla TVN24 zmiótł wręcz z powierzchni mistrza riposty i dedukcji Chlebowskiego.

A poszło o Palikota i jego głupią wypowiedź na temat Pana Prezydenta, delikatnie mówiąc, mało kulturalną i nie licującą z godnością posła. Wicepremier stwierdził, że „(...) jako partia, dopiero po decyzji prokuratury, odniesiemy się do wypowiedzi Janusza Palikota. (...) trzeba się przyzwyczaić do jego prowokacji.” Koniec cytatu.

Podziwiając niezwykłą umiejętność sprawnej dedukcji czyli kojarzenia faktów, zaczerpniętą zapewne z lektury detektywistycznych książek Artura Conan-Doyle’a nie sposób nie wykrzyknąć z zachwytu nad geniuszem Grzegorza Schetyny.

Wprost zżera mnie ciekawość, co na taką decyzję powiedzą Panowie: Piskorski, Julke i Karnowski? Czy też wykrzykną z zachwytu? W ich sprawie nie czekano na decyzję prokuratury, tylko od ręki – ciach i po zawodach. A trzeba było, „marna bidoto” się dorabiać, mieć wyższą pozycję i jeszcze większy majątek. Przecież w przypadku Palikota, kierownictwo nie będzie podrzynało gałęzi na której siedzi, czy jak kto woli wycinało dziury w kieszeni, gdzie się znajduje. To powinno nam dać do myślenia. Nieco zawiłe i trudne do pojęcia, ale zapewne właśnie to chciał przekazać w swoim krótkim wystąpieniu Pan Schetyna.

Za mistrzowski sposób przekazania „między wierszami” właściwej polityki hierarchicznej oraz kadrowej Platformy Obywatelskiej – brawa i tytuł „Pierwszego Ynteligenta”. Trzeba się przyzwyczaić.