wtorek, 25 sierpnia 2009

Kobiety na listy wyborcze!

Jak podaje prasa: „Premier chce, żeby kobiety miały pierwsze miejsca na połowie list PO w wyborach do Sejmu. Mężczyźni w Platformie są w szoku.
Zaczęliśmy go przekonywać, że mamy za mało lokalnych liderek. Ale sprawa jest chyba przegrana. Jak Donald rzuca jakąś koncepcję, bardzo się do tego przywiązuje - mówi polityk z władz Platformy.”

Niesłusznie.
Niepotrzebnie się Państwo martwicie i próbujecie zawrócić Pana Premiera ze słusznie obranej drogi.
Jak się okazało, kadry są i to mocne!


Klon Bartoszewskiego na Salonie

Jak wszyscy dobrze wiemy, w dniu wczorajszym zostało zablokowane na Salonie24 konto „prezesury” BM24. Niejaki „Franek” i takaż „Maryla” zostali przez aminstratorów S24 zbanowani.

Napisano już o tym prawie III tomowe dzieło, a wypowiedzieli w sprawie już chyba wszyscy. Czy postąpiono słusznie, czy nie... Trwają przekonywania i wojna na argumenty.

Najzabawniejsze, jednak jest to, że w całej tej tragicznej historii najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy w ogóle nie wiedzą o co chodzi.

Dobrze znana na S24 Renata Rudecka-Kalinowska (bo to o nią głównie mi chodzi) w związku z w/w „aferką” nagle odżyła!
Niczym Lenin z mauzoleum do konserwacji, tak Renia wyskoczyła do dyskusji o zbanowanych.

Doczepiła się i dawaj i wpieriod... że to wszystko wina PiS, że chamy, i wreszcie wolność, i zwycięstwo.... liberte, egalite, fraternite i itd. itp.
Jednym słowem, w całej tej ofensywie brakowało tylko dźwięków „Spoza gór i rzek...” ale nie dam głowy, że tak wyrobiona aktywistka w zaciszu domowym, nie wspomagała się na duszy znaną melodią z młodości.

Ucieszyła się Renata niesamowicie, że mogła sobie ulżyć i wzorem co bardziej zasłużonych i „wypyszczonych” polityków platformowych popluć na niepokornych wobec władzy.
Mało istotne stało się, że główny wątek pozostał daleko w tyle, że szanowna Renia, nie zgłębiła go, ani nawet nie zapoznała się z nim.
Nie było takiej potrzeby, gdyż podobnie jak wielkich „platfiozów” Panią Rudecką-Kalinowską cechuje nieprzeparta wręcz potrzeba improwizowania „na dowolny temat”.

RR-K dała się już poznać na S24 z tej „najlepszej” strony, czyli z umiejętności wyplatania chamstwa razem z głupotami. Generalnie robi tam z powodzeniem za „maskotkę” lub może bardziej „przytulankę tuskoidalnych”, z wszytskimi cechcami i poziomem klasycznej pacynki

Pluje sobie zatem Renia, na wszystkich, z którymi jej nie po drodze, obrażając się przy tym na podłość i wulgaryzmy zwymyślanych.

Wzorem wystąpień „upiornego dziadunia” Bartoszewskiego czy też Stefana Kabel-Niesiołowskiego leje potoki smrodosłowia czy też jak kto woli bluzgów nie ma końca.

„Bydlaki. I ich zbydlęcone metody (...) Czemu mnie w ogóle nie dziwi ten Twój (wasz) parszywy światek? (...) Zbydlęcenie moralne to także Twoje pomówienia i oszczerstwa. Jesteś odrażający.(...) Gdzie nie poskrobiesz, przy którymkolwiek z tego towarzystwa - rozchodzi się smród zgnilizny. Ich brutalność, chamstwo - dawały im poczucie siły... (...)

Ulżyła sobie Renia i zapewne doładowała swoje nie najnowsze już akumulatory. Wyplotła też niezły kawał platformicznej materii. Trzeba przyznać uczciwie, że proporcji jednak nie zachowała. Głupot dodała więcej niż chamstwa
Z jej komentarzy dowiedzieliśmy się, że to ona i jej podobni to „prawica”, a cała reszta to komuniści ;))
Wychodzi na to, że na przykład Michnik, to lewe skrzydło polskiej prawicy, a Palikot katolicki jej odłam...

Ja się mogę z tego wszystkiego śmiać i pukać w czoło. Rudecka-Kalinowska natomiast nie ma powodów do śmiechu. Obsesje maniakalne są trudne w leczeniu, zwłaszcza w wieku zaawansowanym.

Moja rada?

Odwiedziny Andrychowa, (ul. Dąbrowskiego 19) w poniedziałek lub czwartek od godz. 7:00 - 18:00, albo też we wtorek, środę oraz piątek od godz. 7:00 - 14:00.

Z recepcji już pokierują dalej.

----------------------------------------------------------

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Okno z „Morelą”

„Morela” z założonymi rękoma i dumnie uniesioną głową stała w oknie swojego gabinetu prezesa Spółdzielni „Blakmailia42”, od niechcenia tylko wodząc wzrokiem za postaciami przechodniów, którzy z perspektywy piątego piętra wydawali jej się mali, śmieszni i nic nie znaczący.

- Ot, mrówki takie. Szara masa - cicho i z wymuszonym uśmiechem szepnęła.
Tak, „Morela”, która za sprawą swoich najbardziej zaufanych ludzi, uwierzyła, że jest postacią numer dwa w państwie, zaraz po Prezydencie, a grubo przed innymi „vipami” i przywódcami partyjnymi, nie skrywała wielkiej dumy z tego powodu.

Lekko unosiła się ponad „szarą masą” wśród dźwięków pochwalnych hymnów odgrywanych przez „przybocznych”: „Fenka”, „Dotychczasa” i „Fuksa”.

- Jeszcze tylko dwa lata. Później biorę walizkę, „Fenka” z „Fuksem” i meldujemy się na Krakowskim Przedmieściu.... A może lepszy będzie Belweder? Może przenieść rezydencję do Belwederu... i rządzić dekretami? – zastanawiała się dumna ze swojej pozycji „Morela”

- W końcu, ode mnie zależy Polska – pomyślała i zwiększyła pułap.

- ... ode mnie zależy świat! – poprawiła się i lekko przestraszyła tak błyskotliwej i śmiałej myśli.

Z wysokości sufitu własnego gabinetu, na ziemię sprowadziło ją ciche pukanie.
W drzwiach pojawili się „Fenek”, „Fuks” i „Dotychczas”.

- Wielka i nieomylna Pani, oazo mądrości i krynico wiedzy, minął termin ultimatum jaki daliśmy temu pismakowi, tak ohydnie szkalującemu Ciebie, o najpoczciwsza z wszystkich.... Dziś ten ohydnik i sromotnik bezczelny miał w szatach pokutnych, na kolanach udać się do Marylandu i odszczekać głosem owczarka niemieckiego wszystkie oskarżenia i oszczerstwa, które pod Twoim adresem (o najwspanialsza!) napisał – wyrzucił z siebie „Fenek” i pospiesznie złapał dużą dawkę powietrza w płuca po czym usiadł na zydlu w koncie.

- „Morelo”, teraz nie możemy się cofnąć. Sąd ... tylko sąd. W kajdany niepokornego – głos zabrał „Fuks”.

- Ja nie mówię o karze śmierci, ale dożywocie mu się należy – wtrącił „Dotychczas”.

- Można też mu coś dorysować. Może jakąś małpę...? – dodał cicho po chwili.

„Morela” zakręciła lok na czole, prawą rękę zawiesiła z przodu na pole kamizelki, lewą zaś zarzuciła w tył.

- Nagonka medialna i manipulacja – to nie może ujść płazem – wycedziła przez zęby.

- Daliśmy mu dużo czasu, bardzo dużo czasu.... nie wykazał pokory, do tiurmy z nim! – rozkazała „Morela”

- Co rozkażesz?! – jak jeden mąż zakrzyknęli „Fenek”, „Dotychczas” i „ Fuks”.

„Morela” znów zakręciła lok na czole, pospiesznym krokiem przemierzyła gabinet i stając na koniec ponownie przy oknie, głosem nie znoszącym sprzeciwu powiedziała – Niech „Fenek”, jako wybitny specjalista od pisania listów i podań, napisze raz jeszcze do tego niegodziwca, że tym razem nie ujdzie mu to na sucho. Że to już ostatnia jego szansa. Jak przeprosi, to może wyrok będzie niższy! No, może 10-15 lat dostanie.... Idź „Fenku” i napisz.

-Można też mu coś dorysować. Może jakąś małpę...? – znów cicho pisnął „Dotychczas”.
Niestety jego głos zagłuszyły kroki pospiesznie wychodzących z gabinetu „Fenka” i „Fuksa”.

----------------***------------------------

„Morela” ciągle stała w oknie. Nie czuła nawet bólu przebranych mięśni w nogach, które zdawały się wołać rozpaczliwie „obowiązuje ośmiogodzinny dzień stania – a my sterczymy tu już osiemnaście godzin”.

„Morela” była nieugięta i wyprostowana. Nic to, że ból.

- W końcu, ode mnie zależy Polska i świat – pomyślała i z miejsca uniosła się jakieś 20-25 centymetrów nad parkiet.

- Hurra! Wreszcie, niech żyje – wydały cichy okrzyk przebrane mięśnie.
Znów na ziemię sprowadziło ją pukanie do drzwi.

- To my, Twoje misie-pysie-fuksofenki! – usłyszała.

Do pokoju weszli „Fenek”, „Dotychczas” i „ Fuks”.

- Nic z tego, termin ultimatum minął, a ten bezwstydnik milczy – z rozpaczą w głosie pożalił się „Fenek”.
- Ja mu napisałem piękny list, rozesłałem po różnych portalach, nawet swoje portale, nowe sztruksowe przez pomyłkę wysłałem ... i nic. Jak grób! On nas lekceważy!

- „Fenku” napisz mu raz jeszcze, że tym razem to już nie przelewki. Że liczymy do trzech... a jak nie, to sąd i kajdany – rozkazała „Morela”

- Ja,... ja...ja będę liczył – wyrwał się „Fuks” – Proszę bardzo, „Morelo”!

- Dobrze, „Fenek” pisze pismo, „Fuks” odlicza a ja na koniec wydaję werdykt – zawyrokowała wyraźnie ożywiona „Morela”

- A ja mogę mu coś dorysować. Może jakąś małpę...? – znów cichutko i nieśmiało zaproponował „Dotychczas”. Lecz tak jak poprzednio jego głos zginął w hałasie.

----------------***--------------------

„Morela” nadal widniała w oknie. Dla rozrywki oraz dla poprawy samopoczucia co jakiś czas cicho powtarzała sobie:
- Ode mnie zależy Polska i świat – i unosiła się nad parkiet po czym powoli opadał.

Około 11.30 do gabinetu znów wkroczyli „Fenek”, „Fuks” i „Dotychczas”.
Lamentom nie było końca.

- Tragedia „Morelo”! „Fuks” liczy bardzo powoli, a mimo to przeprosin nie ma! – zaczął „Fenek”

- Tak, od rana liczę i .... nadal liczę. Teraz jestem przy 2 i 867 tysięcznych! – przerwał mu „Fuks”

- No właśnie, znów porażka – zrezygnowany „Fenek” usiadł na taborecie.

- Może trzeba było mu coś w liście dorysować. Może jakąś małpę...? – pisnął „Dotychczas”

- 2 i 913 tysięcznych... – ciągnął „Fuks”....

- Niech te wydarzenia jeszcze bardziej zewrą nasze szeregi – gromko wykrzyknęła nagle „Morela”. Jako wybitny strateg, najwyraźniej dostrzegła pozytywy w nawet totalnej klapie
– Spieprzyliśmy taki ładny jubileusz, ale to nie jest nasze ostatnie słowo... Spieprzymy jeszcze nie jedno... Nie traćcie nadziei. Okazuje się, że chyba spieprzyliśmy kolejną rzecz.... - list do tego pismaka.

- 2 i 998 tysięcznych – „Fuks” nieuchronnie zbliżał się do „trzy”...

- Przestań już liczyć, bo Ci język stanie kołkiem i gardło wysiądzie. Nic z tego dziś nie będzie – rozkazała Morela.

- Niech jutro „Fenek” zastanowi się nad nowym pismem, „Fuks” niech zacznie odliczać, a „Dotychczas” nie tam sobie coś dorysuje. Pamiętajcie, piszemy do wyczerpania ryzy papieru lub do wyczerpania zdrowia „Fuksa”. Co pierwsze się skończy... – postanowiła i znów stanęła w oknie.

- ... a w każdym piśmie piszcie, że to ostateczne wezwanie - dodała

- Teraz już idźcie sobie, bo mi przeszkadzacie w staniu – apodyktycznie rzuciła „Morela”

- Droga koleżanko, powiedz nam – po co właściwie stoisz tak od kilku dni w oknie? – już od drzwi cicho i miękko, spytał „Fenek”

- A tak sobie marzę, że zobaczę któregoś dnia, jak przejeżdża pod oknami kibitka więzienna z tym pismakiem – odparła „Morela”. – Nie chcę tego przegapić!

- Ode mnie zależy Polska i świat,... ode mnie zależy Polska i świat – powtórzyła dwukrotnie i unosiła się z uśmiechem ponad parkiet.

- Ciekawe, czy ja też bym tak potrafił? Ale chyba nie. Niestety, ode mnie zależy tylko ludzkie życie... – pomyślał „Fenek”.

sobota, 22 sierpnia 2009

Seriale, seriale, seriale.... cd.

Dziś kolejny już odcinek lubianego i interesującego serialu pt. „Maryla i Franek”.
Weekend przed nami, dlatego czas na dobrą rozrywkę w postaci lubianego „odcinkowca” – tak zapewne myśleli producenci oraz reżyser i pospiesznie wyemitowali trzeci już odcinek serialu pt. „Wujek Dobra Rada”.
Miłego oglądania, tym bardziej, że temat jest bieżący i niezwykle ciekawy.

MARYLA i FRANEK: "WUJEK DOBRA RADA"
-------------------------------------------------------------

czwartek, 20 sierpnia 2009

Katar (Quatar)

Wczoraj minister skarbu Aleksander Grad poinformował, że pojawił się nowy :) katarski inwestor dla polskich stoczni.
(I program PR, 19.VIII.2009, godz. 7.31)

Przed laty Jan Brzechwa ułożył wierszyk o „katarze i Katarzynie”. Dziś pozwalam sobie nieco ten wierszyk uaktualnić. Oczywiście za sprawą ministra Aleksandra Grada.


KATAR (Quatar)

Spotkał katar Olka Grada
- A - Grad!
I mu bajki opowiada
- A - Grad!

Mocno trzyma go i męczy -
A - Grad!
Olek wije się i jęczy:
A - Grad!

”Sprzedam stocznie, sprzedam stocznie”
- A - Grad!
I na Tuska, jak w wyrocznię -
A - Grad!

Oczy uniósł, ciężko wzdycha -
A - Grad!
A tym czasem... Donald kicha! -
A - Grad!

Olek się nerwowo śmieje
- A - Grad!
”Taką cichą mam dzieję...” -
A - Grad!

...Że z katarem spłynie kaska”
- A - Grad!
Katar kręci go i głaska:
A - Grad!

”Będzie, będzie niech pan bada -
A - Grad!
Czy na konto pieniądz wpada!” -
A - Grad!

”Niech za słowo mnie Pan trzyma” -
A - Grad!
A tym czasem Kasy ni ma -
A - Grad!

Tylko chustkę przysłał w darze
A - Grad!
By nos wytrzeć po katarze
A - Grad!


wtorek, 18 sierpnia 2009

BLOGPRESS.PL

Miło mi poinformować, że jest już dostępny w sieci spot reklamowy Blogpress.pl
Wychodzimy do blogerów z jasnym przesłaniem i zachęcamy wszystkich tych, którym z nami po drodze, do wspólnego redagowania naszego portalu.

Zapraszamy.




Klip na YouTube

niedziela, 16 sierpnia 2009

Dziękujemy Ci Blogmedia24!

Jak przekuć totalną klapę w sukces?
Nie jest prosto. Aby tego dokonać, należy przejść przyspieszony kurs w Marylandzie, prowadzony przez najwybitniejszych fachowców z PR Blogmedia24.

Ubawu po pachy dostarczył wczoraj niejaki „jlv2”, który nieśmiało zauważył: „(...) coś jednak z akcji BM24 i 1Maud wyszło. Nawet na Omlecie jest informacja.(...)”.
Wtórowała mu „Maryla” „(...) to niech będzie naszą radością . Nie wszystko poszło na marne, a wręcz przeciwnie, cel został osiągnięty, choć koszty były bardzo duże (...)”

Po takich słowach, wszyscy krytykanci działań BM24 winni posypać głowę popiołem i odbyć pokutną pielgrzymkę do Franekburga we wspomnianym Marylandzie aby zmazać winy i odśpiewać radosne Alleluja „prezesurze” Stowarzyszenia Blogmedia24.

Ale po kolei.
Otóż w sobotę w Pałacu Prezydenckim odbyła się uroczystość jubileuszowa Pani Anny Walentynowicz. Gośćmi, prócz zacnej Jubilatki byli m. in. Antoni Macierewicz, Jan Olszewski, Krzysztof Wyszkowski i Jarosław Kaczyński. Jako, że uroczystość odbyła się w prezydenckiej rezydencji, Pan Prezydent Lech Kaczyński wystąpił, rzecz jasna jako gospodarz.

Jak widać skromność „prezesury” BM24 posunięta została do najdalszych granic.
Plotka, krążąca po internecie głosi, że to „prezesura” wspaniałomyślnie „odstąpiła” swoją długo przygotowywaną uroczystość Panu Prezydentowi i usunęła się w cień. Nawet nikt z BM24 nie pojawił się na jubileuszu. To tak z wrodzonej skromności.

Inna wersja zdarzeń mówi, że to właśnie „szefostwo” BM24 zleciło Panu Prezydentowi zorganizowanie uroczystości, a obok flagi polskiej powiewał w tym czasie nad Pałacem Prezydenckim sztandar Blogmedia24.
Szanując przeogromne wpływy Stowarzyszenia na osobę Głowy Państwa, liczymy teraz na szereg przemyślanych działań dla dobra kraju, które Pan Lech Kaczyński podejmie po konsultacji ze specjalistami z Franekburga w Marylandzie.
Może na początek kwestia nominacji generalskich...

Znając też już znakomite samopoczucie „jlv2” należy się teraz spodziewać następnych „rewelacji”, w podobnym stylu.
Np. Prezydent pojechał do Gruzji – propaganda BM24 podaje: „(...) coś jednak z akcji BM24 wyszło. Nawet na Omlecie jest informacja.(...)”.
„(...) to niech będzie naszą radością . Nie wszystko poszło na marne, a wręcz przeciwnie, cel został osiągnięty, choć koszty były bardzo duże (...)”

Prezydent wetuje ustawę medialną – propaganda BM24 podaje: „(...) coś jednak z akcji BM24 wyszło. Nawet na Omlecie jest informacja.(...)”.
„(...) to niech będzie naszą radością . Nie wszystko poszło na marne, a wręcz przeciwnie, cel został osiągnięty, choć koszty były bardzo duże (...)”

Prezydent spotkał się z przywódcami krajów europejskich – propaganda BM24 podaje: „(...) coś jednak z akcji BM24 wyszło. Nawet na Omlecie jest informacja.(...)”.
„(...) to niech będzie naszą radością . Nie wszystko poszło na marne, a wręcz przeciwnie, cel został osiągnięty, choć koszty były bardzo duże (...)”

Dziękujemy Ci Blogmedia24!