I Panu Bogu Świeczkę i diabłu ogarek. Tak
najkrócej scharakteryzować można
politykę polskiego MSZ pod rządami Radosława Sikorskiego.
Rzecz w tym, kto dla Sikorskiego i jego
pomagierów jest Panem Bogiem a kto diabłem?
Współpraca z Łukaszenką
Oficjalnie Państwo Polskie wspiera białoruską
opozycję i stosuje sie do unijnych dyrektyw odnośnie mińskiego reżimu. Ba,
nawet łoży pieniądze na wolnościowy
Biełsat, gdzie piętnuje się zamordyzm Łukaszenki oraz pokazuje jego szwindle i
zbrodnie.
Pokazowo, nawet nie pozwala się na wjazd do
Polski urzędników białoruskich,
napiętnowanych przez UE.
Pięknie to wygląda na zewnątrz, a dzięki
takim pokazówkom, tym w Brukseli wydaje się, że ci tu nad Wisłą, są „wporzo“ i
„po linii“.
Z perspektywy kilku tysięcy kilometrów,
Polska uchodzi za piękny i demokracją pachnący kraj, który świadom swojej niepodległościowej
tradycji oraz umiłowania wolności, pomaga krwawiącemu sąsiadowi.
Z bliska wygląda to jednak całkowicie
inaczej.
W rzeczywistości Polska współpracuje
z rezimem na Białorusi.
Prym wiedzie zwłaszcza polskie MSZ, które
skutecznie pomaga Łukaszence rozprawiać się z opozycją w sposób
najbardziej paskudny czyli poprzez donosicielstwo.
W lutym tego roku polskie MSZ wysłało
do około 30. białoruskich opozycjonistów listy polecone z formularzami PIT. Na
kopertach widniały pieczątki resortu. Takie działania dały Aleksandrowi
Łukaszence podstawę do dalszych prześladowań przeciwników jego reżimu. Ludzie
rozumni w mig pojęli, kto w co gra i z kim.
Oficjalnie władza nasza jednak dalej
poszła w zaparte, że Łukaszenka jest „be“ i te listy, to tylko niewinna i błaha
sprwka. Ot, przypadek.
Garści lemingowatych, prawdy pokrętne
wybełkotał premier oraz pracownicy MSZ, że: „nie
powinno to się wiązać w żaden sposób z jakimiś pretekstami do represji. Forma
zapłaty, opodatkowania jest legalna i akceptowalna nie tylko w Polsce, ale
także w innych krajach, takich jak Białoruś. Jeśli prezydent Łukaszenka chce
komuś zrobić krzywdę, to mu robi, niezależnie od tego, czy ktoś daje pretekst,
czy nie...“
Faktycznie, tłumaczenie godne zdurniałego
ćwierćmózgowca i członka PO. Aby podać
adekwantny przykład z historii, to trochę tak jakby brytyjski MSZ, wysyłał
listy do przebywających w Polsce byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na
Zachodzie w okresie stalinizmu. Efekt całkowicie podobny.
Zatem pomyłka, zaniedbanie.... jakiś głupek w
MSZ...?
Wczoraj nastąpił kolejny akt „braterskiej
pomocy“ na linii Polska-Białoruś. Otóż (może na prośbę Łukaszenki?) polski MSZ udostępnił
na
ogólnodostępnym portalu wewnętrzną bazę danych z informacjami dotyczącymi m.in.
białoruskich opozycjonistów.
W bazie danych, były informacje dotyczące
pomocy rozwojowej Polski dla wielu krajów z lat 2007-2011 - m.in. przyznane
organizacjom pozarządowym kwoty, zakładane rezultaty projektów, ich "cel
ogólny" i "cel zakładany".
Jednym słowem kolejny „gotowiec“ dla
Łukaszenki!
Dwulicowy żigolak
MInister Spraw Zagranicznych Radosław
Sikorski, znany jest ze swoich nienagannych manier. Pewnie z uwagi na nie a
także na mit o ponadzyczajnym wykształceniu oksfordzkim, ma najwyższe ze wszystkich
notowania u Tuska.
Ma, bo Tusk lubi pic, blicht i szpan.
Lubi też ludzi podobnych do siebie, - wrednych
i dwulicowych.
W rzeczywistości Sikorski nie ma
najmniejszych predyspozycji do kierowania ministerstwem. Dzięki swoim
działaniom konfidenckim i współpracy z białoruskim reżimem staje się po
woli pośmiewiskiem dla Polaków oraz obiektem drwin i znienawidzenia nie tylko w
naszym kraju.
Sikorski stara się bowiem tańczyć
z każdym, kto go o to poprosi. Z jednej strony oficjalnie wspiera
białoruską opozycję a po cichu, z drugiej strony donosi na nich i kolboruje
z oczernianym przez siebie satrapą. Choć to rzadko w tych kręgach spotykane,
wydaje się przejąć całkowicie mentalność i cechy charakteru rodaków swojej
małżonki (Annie Aplebaum) i wyznawać zasadę: „tanio kupić – drogo sprzedać. Nie
ma sentymentów. Interes, jest interes...“
Wychodzi z tego takie potajemne „dożynanie
watah“, tyle że na Białorusi.
Wersja, która po każdym takim „donosie“ do
Łukaszenki idzie w świat, to bądź zaniedbanie, bądź nieistotny szczegół. W
końcu nawet w ministerstwach pracuja kretyni, których po „wpadce do prasy“
przykładnie się zwalnia.
Kolaborujemy razem!
MInisterstwo Sikorskiego nie działa w
pojedynkę. Za jego pośrednictwem możliwość wykazania się „braterską pomocą“ dostąpiła Prokuratura
Generalna. Była to najbardziej spektakularna akcja prokuratury od niepamiętnych
czasów a dotyczyła pomocy reżimowi Łukaszenki we wsadzeniu znanego
białoruskiego opozycjonisty Alesia Bielackiego do więzienia.
W sierpniu 2011 roku, polscy śledczy
przekazali białoruskiej prokuraturze informacje dotyczące konta dewizowego
Alesia Bielackiego, szefa „Wiasny”, białoruskiej organizacji zajmującej się obroną
praw człowieka.
Kilka dni później Bielacki został
zatrzymany przez białoruskie KGB.
Po sfingowanym procesie skazano go na cztery
lata i sześć miesięcy kolonii o zaostrzonym rygorze, za (jak podano): „uchylanie
się od wypłaty sum podatków, zbiórek w szczególnie dużych rozmiarach“
Jak przystało na Sikorskiego, po całym
incydencie zrobił odpowiedni cyrk i „oficjalnie przeprosił Bielackiego“, któremu
zapewne dużo to pomoże w karnej kolonii. Może nawet przez 4,5 roku nauczyć się zdąży
tych przeprosin na pamięć.
Prócz prokuratury, także państwowa policja
stara się zaplusować u Premiera i szefa MSZ.
W czerwcu 2012 roku głośno było o sprawie
Andreja Pyżyka – kapitana białoruskiej milicji, który uciekł do Polski i
poprosił o azyl polityczny, po tym, gdy władze chciały
go zmusić, żeby sfabrykował dowody przeciwko jednemu z białoruskich
opozycjonistów - Aleksandrowi Kamarouskiemu. Milicjant poinformował również o
innych przypadkach fałszowania przez białoruskie organy ścigania dowodów w
procesach politycznych.
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.
W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.
W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
W grudniu 2011 roku zatrzymano na
lotnisku Okęcie białoruskiego opozycjonistę Alesia Michalewicza, który po
wyborach prezydenckich był aresztowany i torturowany przez KGB.
Znów o
przeprosinach bełkotał coś Radosław Sikorski...
Idioci? Szmalcownicy!
Polityka nie jest dla małych dzieci – mawiał
sir Winston Churchill. Jak widać dla dużych dzieci, które bawią się ludzkim życiem
i losem - też nie.
Czy wszystkie te, przytoczone powyżej
haniebne przypadki donosicielstwa i kolaboracji są dziełem przypadku, jak stara
się wmówić nam Sikorski czy Tusk?
Czy aż tylu idiotów pracuje w urzędach
państwowych?
Kto w takim razie sprawuje faktyczną władzę w
MSZ, skoro dureń z innym kretynem bezmyślnie szarogęszą się na urzędach.
Nie, to nie głupota, to polityczne
lawiranctwo, tak charakterystyczne dla platformianej władzy.
Po trupach do celu – to dewiza liberałów!
Kłaniać się w pas Niemcom i reszcie unijnej
braci a z drugiej strony nie dażnić Rosji, która wspiera Łukaszenkę.
Polityczne szmalcownictwo, to jedyne
określenie pasujące do zachowania tuskowej władzy.
Głaskanie po głowie i gierojskie wspieranie a
po czasie „sprzedawanie“ głaskanych za przychylny uśmiech cara z Moskwy.
W czasie okupacji szmalcowników stawiano pod
murem.
(Ministrowi Radosławowi Sikorskiemu dziękujemy za pomoc w represjonowaniu opozycji na Białorusi.)
10 komentarzy:
Czcigodny Yarroku
Na tle tego szmalcownika można nabrać pobłażania do jego kolegi z Oksfordu czyli Nikodema Dyzmy. Ten ostatni zaledwie kazał spuścić łomot niejakiemu Boczkowi i nie można go winić za to że realizujący "zlecenie" bandyci z własnej inicjatywy ofiarę zabili. Poza tym Dyzma był wystarczająco samokrytyczny by stanowiska premiera nie przyjąć.
W porównaniu z hersztami Parady Oszustów istotnie mąż stanu.
Pozdrawiam ponuro.
"debile, idioci, komunizm, szmalcowanie, zdrada" Po co tyle tagów? Wystarczy samo "Platforma Obywatelska". Co do całej sprawy, to oj tam, oj tam. Czepiacie się tylko. Co złego to nie my, znaczy oni. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Świetny wpis. Siuśk z Sikorskim dążą do tego swoim postępowaniem, żeby Polska była niepoważnym, pogardzanym i znienawidzonym krajem ze wszystkimi sąsiadami.
Yarroku,
Jednak to nie Łukaszenka, a Sikorski nie zezwala działaczom Polonii białoruskiej na odwiedzanie Polski.
Pozdrawiam!
Nawet Dyzma byłby lepszy od POwskiego motłochu bo miał za doradcę Krzepickiego, który bił na głowę tych baranów co to ledwo się podpisać potrafią. Pozdrawiam Tie Fighter.
-> Stary NIedźwiedź
Oj, prawda! Dyzma przy Sikorskim to mędrzec i mistrz dyplomacji. Łączą ich tylko sposoby... A co do Boczka, to może gdyby nie krzyczał "Policja", to by żył :)
Mniej szczęścia miał ten biedny technik pokładowy.... tajemniczy samobójca dział!
Pozdrawiam.
-> RidNoRed
Jest nieźle, ale będzie jeszcze nieźlej! :))
Faktycznie wystarczy napisać PO i wszystko jasne!
Pozdrawiam
-> Anonimowy
Działania premiera nie powinny dziwić. Pocieszające jest, że gdy tylko PO dostanie kopa, to pierwszy który wsadzi Tuskowi nóż w plecy - będzie Sikorski!
Pozdrawiam.
-> Pelargonia
Tak też słyszałem, może ze wstydu?
Radosław Dyzma Sikorski nie ma śmiałości popatrzeć tym ludziom w oczy.
Pozdrawiam serdecznie.
-> Tie Fighter
Ale Tusk ma Ostapowicza! Wprawdzie ten ostatnio się zapodział (albo pije, albo wyjechał za granicę) ale jak tylko wróci do pracy, to wszystko się zmieni...
Pozdawiam
Prześlij komentarz