wtorek, 10 sierpnia 2010

"Noc długich jęzorów", czyli k..wa w oknie zamiast lidera.

Dwadzieścia lat rządów lewactwa do spółki z "koncesjonowaną opozycja" przynosi rezultaty.

Bezstresowe wychowanie oraz wpajany negatywny stosunek do tradycji Polskiej i kultury mogliśmy oglądać na własne oczy. Pokaz poziomu możliwości intelektualncyh młodzieży dał wczorajszy "spęd głupoty" lub jak kto woli "noc długich jęzorów" na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

Niestety głupotą bezdenną w nocy z 9 na 10 kwietnia popisali się nie tylko: nasłane przez peowskich "dygnitorzy" przygłupie młodzieżówki oraz przygłupi młodzieńcy ale również sami ich mocodawcy - "przygłupi dygnitorze'.

Jak bowiem inaczej niż brakiem rozumu u władz miasta, można tłumaczyć zgodę na chuligańską demonstrację i do tego w środku nocy, w dzień powszedni?

Nie wiem, czy na łeb upadł Dyrektor Jóźwiak z Ratusza, czy też sama "bufetowa" twardo lądowała na swoim "czarnym kasku", ale NIKT PRZY ZDROWYCH ZMYSŁACH nie mógł zdobyć się na podobny pomysł!

Niestety przypomina to hitlerowskie demonstracje i nocne wiece z lat 1933-35.

Tam też wznoszono hasła o paleniu na stosie przeciwników z ich ideami i o jedynej słusznej drodze, którą ma podążać młodzież.

Ktoś powie, ale przecież nic się nie stało - nikt nie ucierpiał...

Na razie. Na razie obyło się bez rozruby na skalę przekraczającą możliwości opanowania jej przez pilnujących, młodych policjantów, choć bez agresji w wykonaniu "sympatyków PO" się nie obyło.

Piwko, winko, wódeczka i wulgaryzmy. Jednym słowem na każdym kroku radocha z jakiegoś co chwila rzucanego hasła zrodzonego w móżdżku matoła.

W końcu sześciu przygłupów trafiło do izby wytrzeźwień, a kilku ma postawione zarzuty dokonania czynów karalnych. To tylko dzięki wyjątkowo "dobrze" do protestujących nastawionej policji, było ich tylko tylu.

W każdym demokratycznym kraju, z zebranego wczoraj motłochu peowskiej hałastry siły porządkowe powinny "wyłowić" co najmniej tryzdzieści-pięćdziesiąt razy tyle przestępców, którzy grozili i znieważali modlących się.

Głównie znieważali osoby starsze, bo te w ich "dyscyplinie" są bezbronne.

Kulturę osobistą widać było na każdym kroku.

Pijane powykrzywiane gęby bełkoczące jakieś głupoty, machający łapami nachlani bezzębni "wielbiciele Bronka", tańczące "taniec Św. Wita" napite zdziry i transparenty.... transparenty będące wyrazem pokojowej demonstracji: :"Precz z Krzyżakami - na stos z mocherami", "Dupa", "Precz z krzyżem",...

Wszystko pod ochroną policji za wstawiennictwem najjaśniej panującej władzy.

W końcu nie po to nasyłali naalkoholizowane towarzycho na grupkę modlących się, by policja im teraz przeszkadzała.

Cały spęd sprawiał wrażenie kiepskiej "agitki" z czasów zamierzchłego PRL. Jak i wtedy bywało, większość tak naprawdę nie była świadoma po co tam przyszła. Nie znała tematu, głębi konfliktu... Przyszła bo "szykuje się fajna rozruba", można będzie wypić, pokląć, drzeć gębę w środku nocy i to wszystko całkiem legalnie!

Platforma Obywatelska sięga do sprawdzonych metod epoki Gomułki i wczesnego Gierka.

Problemy kraju oraz własne afery zamiata pod dywan, a w zamian inicjuje sztuczne konflikty, wykorzystując do rozpalania ich tę przygłupią część młodzieży - wyznawców Palikota.

Sam „guru" nie pojawił się na wiecu, ale brak widoku jego osoby zrekompensowała prostytutka z Hotelu Bristol, która na chwilę "oderwała się od klienta" i pokazała w oknie na trzecim piętrze.

Zebrała owacje niczym sam mistrz Palikot z Komorowskim do kupy.

Właściwie to brakowało tylko na czele wiecu Pan i Prezydent Gronkiewicz-Waltz, ale może spała już.

Nie wykluczone, że tego typu "nocne burdy" wejdą na stałe do kalendarza imprez w Stolicy pod rządami HGW. Nowa jakość i pionierska pomysłowość przyciągnie zapewne duże rzesze żądnych nachlania i podarcia gęby w środku nocy.

------------------------------------------------------------------------

Już dziś za wszystko podziękować można edukatorom, którzy od ponad dwudziestu lat prowadzą nierówną walkę z Polskością, plują i zieją jadem na wszelkie przejawy patriotyzmu.

Manipulują i ogłupiają swoich czytelników.

Podziękujmy najbardziej niebezpiecznej sekcie działającej (i to legalnie) w Polsce: Rodzinie Agora.

Sekta ta ma mocne oparcie we władzy, bo funkcjonariusze rządzącej dziś PO, to gorliwi wyznawcy prawd głoszonych przez sektę.

Wielu z nich należało w przeszłości do satelickiego ugrupowania partyjnego stworzonego wokół "Rodziny" nazwanego Unia Demokratyczna a część z nich nawróciła się nieco później.

Teraz (co widać było w nocy) świeżo wyedukowane przez "agorczyków", bojowe skrzydło młodych PO (coś na wzór "hitlerjugend") stanowi silę i stalowe ramię partii w walce z krzyżem.

Jak na ruskim froncie - sztakan spirita i wpieriod!

Wielki zasługi w tworzeniu młodych przygłupów ma też polska lewica, tak pięknie edukująca naszą latorośl w okresach rządów Oleksego, Cimoszewicza, Belki, Millera.

Śmiechem przepełnia zachowanie wobec całej tej "nocy długich jęzorów" głowy (?) Państwa - Pana Prezydenta Komorowskiego.

Pod jego urzędem (chwilowo nie zamieszkanym) dzieją się chuligańskie wybryki, pijackie ekscesy i profanowanie pamięci tragicznie zmarłego poprzednika - Lecha Kaczyńskiego, a "Bronek Normalny" spokojnie i normalnie zjada zupę w mieszkaniu na Śródmieściu lub w Budzie Ruskiej.

Ani me, ani be ani kukuryku. Cisza, jak po śmierci organisty.

A wystarczyła deklaracja, by całego zamieszania uniknąć. Jednak partyjne interesy wzięły górę nad zgodą, która ponoć ma budować.

Złych doradców wybrał sobie Prezydent.

Czego innego jednak można się spodziewać, gdy niczym Rasutin na dworze Mikołaja II, na dworze Bronisława I rządzi niepodzielnie Janusz Palikot - bóg, bożyszcze zapijaczonej młodzieżówki.

I to że Bronisław Komorowski swoją przysięgę prezydencką w Sejmnie zakończył słowami "Tak mi dopomóż Bóg" nie oznacza wcale, że Naszego Boga miał na myśli.

A Palikot zawsze mu pomoże.

Brak komentarzy: