Wczoraj "Słowik" i Ryszard Bogucki, dziś "Rychu" S. zdominowali "jedynki" najpoczytniejszych gazet i portali.
O ile dwaj pierwsi to przestępcy dużego formatu, nie kryjący swojej profesji i radości z czerpania zysków w skutek pozbawiania ludzi życia i majątku, to ten ostatni przeciętnej klasy krętacz i łapówkarz próbuje ze wszystkich sił uchodzić za kogoś innego niż jest.
Rychu S. pragnie uchodzić za biznesmena i człowieka uczciwego. Gra w golfa i kupuje domy wypoczynkowe, w przerwach między instalowaniem jednorękich bandytów i spotkaniami z ważnymi politykami Platformy Obywatelskiej, np. na cmentarzu.
Rysiu S. to były sportowiec. Piłkarz ligowy WKS Śląsk Wrocław, raczej marnej jakości i klasy, od zawsze przejawiający zainteresowanie stykami biznesu i sportu.
Prościej mówiąc, dziś Rysiu S. co niedziela winien biegać do kościoła i tam leżeć krzyżem dziękując opatrzności boskiej za to, że tzw. "afera futbolowa" wybuchła grubo po zakończeniu przez niego kariery sportowej. Dlaczego?
Pewnie dlatego, że do wyroku za wręczanie łapówek (Sobiesiak został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 2 tys. zł grzywny przez wrocławski Sąd Okręgowy w październiku 2008 roku.) niewykluczone, że doszedł by wyrok za przyjmowanie łapówek. Do dziś starsi kibice uśmiechają się pod nosem przypominając sobie grę Rysia S. W pamiętnym meczu z Panathinaikosem Ateny i jego wyjątkową tego dnia nieporadność.
Dziś stając przed komisją hazardową, "uczciwy" Rysiu S. burzy się i udaje urażonego tym, że ktoś zarzuca mu kombinatorstwo i działania nielegalne. Pyszczy bezczelnie i obwinia wszystkich, którzy śmieli poddawać pod wątpliwość jego interesy. Urąga na dziennikarzy, miesza z błotem polityków z opozycji, udając ofiarę systemu wyzysku nieszczęśliwego biznesmena przez okrutne Państwo.
Widzi wokoło samych nieuczciwych ludzi, a nie patrzy do lustra, gdzie z całą pewnością zobaczył by gębę prawdziwego nieuczciwca - łapownika.
Najbardziej zastanawia to, jak wpływy i przekonanie o nieograniczonych koneksjach potrafią pomieszać człowiekowi w głowie. Wprawdzie nie najbardziej inteligentnej głowie, ale...
Ryszard S. mający za gońców ministrów rządu RP w swoim przekonaniu stał się nadobywatelem, któremu wolno wszystko. Stąd zdziwienie, stąd oburzenie, stąd buta i chamstwo.
Nawiązując do retorycznego pytania Ryszarda S. skierowanego do posłów Kempy i Wassermanna (nie wstydzą się Państwo, że mają za znajomego Mariusza K.?) aż prosi się zadać podobne urzędnikom PO: Drzewieckiemu, Schetynie oraz Chlebowskiemu (również Tuskowi) - "Nie wstydzicie się Panowie, że macie za znajomego Ryszarda S., łapownika i przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem sądu?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz