wtorek, 7 stycznia 2014

4 powody dla których Palikot mógł pomóc matce rozstać sie z życiem.


Po woli, po woli sprawa i okoliczności śmierci Czesławy Palikot odchodzą w niepamięć. Prokuratura jakoś sprytnie zamiotła sprawę pod dywan, nie sprawdzając wszystkich faktów.
Wyszło na to, że biedna Palikotowa z własnej i nie przymuszonej woli wyfrunęła przez okno na piętrze letniskowego domu syna i pozbawiła się życia też z własnej i nie przymuszone woli.
Tak zrobiła, bo nie uważała albo tak też chciała uczynić.
A może jednak było inaczej?
Przecież stosunki między matką i synem nie układały się jak powinny.
Jak mówią sąsiedzi i znajomi Czesławy Palikot,  już od bardzo długiego czasu Janusz nie interesował się matką a ona mając do niego za to wielki żal, przeklinała ponoć syna.
W ostatnich latach choroba Alzheimera u starej matki spowodowała zmiany w zachowaniu, do tego stopnia, że staruszka stała się zagrożeniem dla innych nie mówiąc o jej samej.
W tej sytuacji Janusz, jako dobry syn (na pokaz) musiał reagować. W końcu o braku zainteresowania matką plotkował już cały Biłgoraj a tu słupki wyborcze spadają i poparcie topnieje.
W końcu, w skutek interwencji lokatorów domu, gdzie mieszkała staruszka, Janusz Palikot zgodził się zabrać matkę do własnej posiadłości na wsi.
Miało to wyglądać na synowską troskę a jak się okazało skończyło się dla staruszki wypadnięciem przez okno.
Zastanówmy się czy i dlaczego syn mógł  pomóc Czesławie Palikot rozstać się z życiem?
Są aż cztery powody.
Powód numer 1:  
Matka nienawidziła syna za jego stosunek do ludzi oraz radykalną zmianę w poglądach politycznych na lewacko-antykościelne. Wstyd przed sąsiadami oraz resztą rodziny był tak wielki, że zaczęła publicznie wypominać synowi jego błędy oraz piętnować jego poglądy. Dla Janusza Palikota stało się to nie do przyjęcia wobec i tak topniejącego poparcia politycznego. Na publiczną krytykę ze strony matki nie mógł sobie pozwolić.
Powód numer 2:
Czesława Palikot, po śmierci męża stała się właścicielką sporych oszczędności zgromadzonych przez lata oraz wniesionych przez męża - Mariana Palikota „w posagu“, a pochodzących z niejasnych źródeł (lata 1943-1944).  Jako, że mąż jej był z synem skonfliktowany również – nie przepisał synowi w testamencie ani złotówki.
Tak to cały majątek należał ostatnimi laty do Czesławy Palikot. Tylko w jednym przypadku majątek dziedziczył syn Janusz – w przypadku nagłej śmierci matki Czesławy (zanim spisze ona niekorzystny dla syna testament)!
Powód numer 3:
Pogłębiająca się choroba matki stała się na tyle dokuczliwa dla otoczenia, że dla wszystkich było by lepiej gdyby problem został raz na zawsze rozwiązany. Brak uczuciowego związku między matką i synem ułatwiał decyzję.
Powód numer 4:
Czesława Palikot (zapewne z skutek pogłębiającej się choroby) coraz częściej stała się nadto „wylewna“. Szczególne zagrożenie stanowiły „zwierzenia“ dotyczące najskrytszej tajemnicy rodzinnej z okresu lat 1943-44 – sprawy działalności „biznesowej“ jej męża, biłgorajskich żydów i na szybce zgromadzonego majątku rodziny.


Szokujące? Nie aż tak. Historia zna podobne przypadki. Ot, choćby sprawa gen. Świerczewskiego, którego komunistyczni współtowarysze zgrabnie pozbyli się przy pomocy UPA.
A jak później łkano i rozpaczano! Jaką żałobę oznajmiono, jakie przemówienie odpalono...
Coś jak Janusz Palikot na pogrzebie matki.


4 komentarze:

tie_ fighter pisze...

Szanowny Yarroku,

Myślę, że wszystkie cztery powody razem zdecydowały o podjęciu przez Janusza von Palikotena takich środków zaradczych, bowiem i szkodząca w karierze matka i trochę miłego pożydowskiego grosza nie mogły pozostań bez wpływu na bieg wydarzeń. Pytanie raczej brzmi: Czy sprawca (Janusz) działał sam, czy przy wsparciu osób trzecich? Zważywszy, na doświadczenie "zawodowe" Ryfińskiego i Penkalskiego, nie można wykluczyć ich udziału, bowiem Januszek mógłby sie jednak okazać za miękki do mokrej roboty, a sprawstwo kierownicze to juz co innego. Sugerowałbym śledczym, aby poszukali w rezydencji Janusza ocisków olbrzymich małżowin usznych, ogromnego aparatu oddechowego w postaci przeszczepionej trąby mrówkojada, oraz drzazg z kija bejzbolowego. Całość od razu zacznie się układać w jedną spójną całość.

Pozdrawiam, TF.

YARROK pisze...

-> Tie Fighter
I to jest trop! Faktycznie - od mokrej roboty w "Twoim Ruchu" są lepsi. Gdyby na ciele denatki były ślady bejsbola - sprawa prosta!
To samo gdyby jakieś pogróżki w stylu „zobaczysz skurwi.., ja cię załatwię, z mojej ręki w tym domu zginiesz"...
A tak to tyko ciężka praca operacyjna pozostaje! :)
Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Czcigodny Yarroku
Wydaje mi się że jest i piąty powód.Przy takim ścierwie jak Palikot nawet u "magistra" można sie doszukać cech budzących sympatię. A mały Lesio wyrasta wręcz na męża stanu.
Pozdrawiam serdecznie.

YARROK pisze...

-> Stary Niedźwiedź
Co fakt, to fakt... Podobnie odpychającej i paskudnej postaci szukać ze świecą. Myślę, że w całej historii polskiego sejmu (nawet PRLowskiego)gorszej szumowiny nie da się wybrać - a byłoby w kim wybierać.
Pozdrawiam!