czwartek, 23 maja 2013

Cezary Tomczyk na... swoim!


„- Jak taki zaczyna od kapowania, to na czym skończy?
- Na Powązkach...“ – słynny dialog z „Psów“ Pasikowskiego jakoś dziwnie przyszedł mi do głowy, gdy dowiedziałem się, że niejaki poseł Cezary Tomczyk doniósł do prokuratury na Kaczyńskiego.
Że niby ten nie wpisał do oświadczenia majątkowego darowizny od klubu PiS. We wszystkim Tomczyk powołał się na publikację Newsweeka, która to jak wszystkie ostatnie „rewelacje“ Lisa są pisane na podstawie „więści z magla“.
Cezary Tomczyk, to taki młodzian z ukończoną w 2008 roku politologią i zadęciem wielkopańskim przynależnym słoikowym lemingom.
Prócz tego, Tomczyk nie grzeszy systematycznością i precyzją w działaniu.
Grzeszy natomiast potrzebą pokręcenia tzw. lodów.
Jak przystało na prawdziwego platformersa, co prawda nie wymienia z kolegami zegarków ani nie wozi żony po ekskluzywnych sklepach, by sobie futro skręciła, lecz preferuje wesołą, wręcz radosną i kreatywną formę wypełniania oświadczeń poselskich.
Tylko z ciekawości prześledziłem trzy ostnie takie oświadczenia. 
Z października 2011, kwietnia 2012 oraz kwietnia 2013.
Na uwagę zasługuje historia zaciągniętego w Banku Pocztowym  kredytu hipotecznego.
W październiku 2011 roku pan poseł twierdził, że zaciągnięty przez niego w ramach w programu „Rodzina na swoim“ kredyt wynosił 401.000 zł (do spłaty). Wprawdzie, zapewne z wielkiego dobrobytu pierwotnie kwotę pożyczki oszacował na 385.000 zł, ale po zastanowieniu podwyższył sobie kredyt o 16.000 zł. A niech tam...
Już w następnym roku poseł Tomczak, według oświaczenia z kwietnia 2012 roku, posiadał do spłaty 398.000 zł.
Jakoś dziwnie, mimo deklaracji miesięcznej spłaty w wysokości 2.200 zł, kredyt mu nie zmalał o przewidywalną wielokrotność tej kwoty, to jest około 14.000 zł.
W okresie od 24.10.2011 do 30.IV.2012 pan Tomczak spłacił (401.000 zł – 398.000 zł) tylko 3.000 zł!
Wynika z tego, że w ciągu pół roku „zapomniał“ o spłacie kredytu aż pięciokrotnie.
Cóż za roztargnienie.
Nie inaczej było w roku następnym. Według oświadczenia poselskiego z 30.IV.2013 roku suma kredytu „do spłaty“ wynosiła 383.000 zł.
Wynika z tego, że z kwoty ubyło tylko 15.000 zł, co stanowi trochę ponad połowę zadeklarowanej kwoty rocznej spłaty (powinno być 26.400 zł).
Ach ci pocztowcy, wyjątkowo cierpliwi i tolerancyjni bankierzy... i jacy rozrzutni.
Oczywiście całe te wyliczenia „biorą w łeb“ w przypadku nieujęcia w rejestrze kwot odsetek.
Gdyby jednak tak się stało, to oznaczało by, że pan poseł dokonał oszustwa w oświadczeniu poselskim i zataił właściwe kwoty. A to chyba kryminał....?
Z posła Tomczyka raz już wyszedł kłamczuszek.
Jego sprawą zaiteresowała się w 2011 roku Komisja Etyki Poselskiej.
Chodziła, a jakże o „niejasności w oświadczeniach poselskich“...
Wtedy Tomczyk napisał do kolegów z KEP:
„W związku z niejasnościami dotyczącymi mojego oświadczenia o stanie majątkowym informuję co następuje:
W wyniku błędu wykazałem przychód z tytułu wynagrodzenia w wysokości 133 382,04 PLN zamiast dochód w kwocie 132 047,04 zł. Ponadto w wyniku pomyłki wykazałem w os. majątkowym miesięczną kwotę diety w wysokości 2 280 PLN. Zgodnie z informacją PIT-R osiągnąłem dochód z tytułu diety w łącznej wysokości 27 360,7 oraz podlegał opodatkowaniu w kwocie 2 341,77 PLN
Proszę o przyjęcie moich wyjaśnień oraz przekazanie ich do Prezydium Sejmu, celem zamieszczenia w Internecie zgodnie z art. 35 ust. 5 o wykonywaniu mandatu posła i senatora.“
Ciekawa historia wiąże się też z innym kredytem posła, mianowicie preferencyjnym kredytem studenckim, zaciągniętym w 2007 roku, czyli na rok przed ukończeniem przez Tomczyka studiów.
Bank PKO udzilił wtedy mu pożyczki w wysokości 46.000 zł.
Fakt ten Tomczyk odnotowywał w oświadczeniach w kolejnych latach, do kwietnia 2011.
Ale już w oświadczeniu poselskim z 24.10.2011 roku o kredycie tym ani widu ani słychu.
Podobnie w kolejnym z 30.IV.2012 roku – informacji o studenckim kredycie brak!
Dopiero w kwietniu 2013 roku, pan poseł raczył był przypomnieć sobie o tym zobowiązaniu  i odnotował to w kolejnym poselskim oświadczeniu.
Jak wynika z obliczeń, Tomczyk nie tylko zapomniał o odnotowaniu tego faktu w dokumentacji sejmowej, ale też i o spłacaniu rat tej pożyczki.
Prosta matematyka – kwiecien 2011 roku – do spłaty 20.000 zł.
Kwiecień 2013 – do spłaty ok. 19.500 zl!
Przez dwa lata pan Cezary Tomczyk oddał Bankowi PKO jedynie 500 zł.  
Ma facet gest.
W końcu to platformers pełną gębą i.... pełnym portfelem z pożyczek.


 














Historia oświadczeń Tomczyka z lat 2007-2011

4 komentarze:

Dibelius pisze...

Można być przeciwnikiem Kaczyńskiego, ale zarzucanie mu nieuczciwości to absurd. Ten żałosny leming próbuje ulepić zarzut z tego, w czym sam jest unurzany od stóp do głowy.

YARROK pisze...

-> Dibelius
Forum Młodych Lemingów - bojówka PO, to gniazdo Tomczyka. Niestety tam jest więcej takich matołów. Z tych środowisk wywodzili się Karpiniuk, Halicki,... Pozdrawiam!

michal pisze...

Nie uważasz ze następny ruch powinien należeć do prokuratury?
Jeśli umorzy to wtedy wpadajcie w amok, nie odwrotnie.
Na tych zdjeciach nie ma NIC rewelacyjnego.

YARROK pisze...

-> Michal
Zamiast lemingować, pomyśl - to nie boli.
Skoro ktoś spłaca pożyczkę w cyklicznych ratach a w deklaracjach ukrywa to, znaczy że z czego spłaca??!
Z kradzionego? Z rozboju?
To są deklaracje poselskie, a kłamstwo w deklaracjach może skutkować wygaśnięciem mandatu. Tomaczyk, to niestety typowy cinkciarz-platfoman (jak większość polityków PO), tylko do rozwałki politycznej. Niereformowalny.
Ważne, że teraz pan "płemieł" będzie się tłumaczył z nie wpisaniu do deklaracji garniturów (darownizna) a pani Tuskowa z sukienek od Klubu PO.