sobota, 13 sierpnia 2011

Adam nie żyje (tekst do Wikipedii)

Adam nie żyje – miejska legenda (?) głosząca, że redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” i bohater Okrągłego Stołu nie żyje od 1968 roku, a został zastąpiony sobowtórem.
Dowodami na prawdziwość tego podania mają być ukryte informacje zawarte głównie w dokumentach partyjnych, SB, Milicji Obywatelskiej oraz przekazy poprzez tzw. backmasking w pismach drugiego i pierwszego obiegu dokonane przez samego „nowego” Michnika.

HISTORIA LEGENDY

W formie pisemnej plotka(?) o śmierci Michnika pierwszy raz pojawiła się 25 września 1969 roku w gazetce drugiego obiegu „Wolność i Praca”. Informację tę podpisał Tomasz Wolski (pseudonim?). Materiał powstał po tym, gdy tajemniczy ktoś, przedstawiając się jako emeryt (kierowca, pracownik FSO), zwierzył mu się, że wie o śmierci człowieka, studenta który zmarł na jego oczach a mimo to widziany jest wśród żywych. Spotkanie miało miejsce w kościele Św. Krzyża w Warszawie.
Emeryt zasugerował również Wolskiemu, by ten przestudiował teksty niejakiego Andrzeja Zagozdy we „Więzi”. Na potwierdzenie swojej hipotezy o „żyjącym umarłym”, przeczytał zapisany na skrawku papieru fragment artykułu tegoż Zagozdy uznany przez niego jako backmasking: „(...)Należałem do komunistów w sześćdziesiątych latach. Nie będę ukrywał, że coś mieliśmy wspólnego z trockizmem. Uważałem, że komunistyczna Polska to moja Polska. To było dawno. Niektórzy sztandar zwijali na końcu, wiele za późno. Taki los był Ramusa, kolegi, który zresztą dawno nie żyje.(...)”
Uwagę zwraca fragment o koledze Ramusie. Kim był ten Ramus i po co „nowy” Michnik o nim wspomina? Według informatora jest w tym zaszyfrowana informacja o śmierci prawdziwego Michnika. Czytając „był Ramusa” od tyłu otrzymujemy: „asUMAR Łyb”.
Innym dokumentem wykorzystanym jako backmasking jest fragment tekstu Zagozdy z 1970 roku, opisujący znajomego o nazwisku Aram Mełram (podobno emigrant z Osetii), który jeszcze pod koniec 1968 roku uciekł z Polski promem do Szwecji, a następnie zamieszkał we Francji. „(...) teraz chasa pan Mełram z panienkami po Paryżu (...) – pisze Zagoda. Budzi zdziwienie błąd ortograficzny popełniony przez Zagozdę. Jest on zrobiony celowo by można było wspak przeczytać: ZMARŁEM NA PASACH.
Do niedawna pozostawały jeszcze w archiwach SB dokumenty opisujące wypadek z dnia 30 stycznia 1968 roku. Zadziwiał jednak w nich brak spójności, co do konkluzji i efektu.
Milicyjne raporty opisywały kraksę zakończoną śmiercią przechodnia, natomiast dokumenty służb specjalnych pisały tylko o incydencie i udzielonej drobnej pomocy lekarskiej dla pieszego. Niestety owe raporty zaginęły między 12 kwietnia a 27 czerwca 1990 roku.
Taką przynajmniej wersję podaje emerytowany major SB Mieczysław Kożuch.

OKOLICZNOŚCI RZEKOMEJ ŚMIERCI I ZASTĄPIENIA SOBOWTÓREM

30 stycznia 1968 roku, tuż przed północą, Adam Michnik wracał do domu po rozpędzeniu przez milicję demonstracji studenckiej pod pomnikiem A. Mickiewicza.
Po pożegnaniu z kolgami Modzelewskim i Szlajferem (na wysokości Hotelu Bristol) udał się w kierunku Nowego Światu.
Będąc przed skrzyżowaniem Krakowskiego Przedmieścia i ulicy Królewskiej, nie zauważył jadącej od strony Ogrodu Saskiego szarej warszawy.
Pewnym krokiem wszedł na przejście dla pieszych, mimo czerwonego światła.
Kierowca samochodu (emerytowany pracownik FSO) nie miał szans wyhamować.
Potrącił pieszego i mimo natychmiastowo udzielonej pomocy oraz reanimacji stwierdził po kilku minutach, że ofiara nie żyje.
Po chwili na miejsce przybyła ekipa milicji obywatelskiej pod dowództwem młodego kapitana Kozuba (Kozeba?). Spisano okoliczności oraz dane osobowe kierowcy.
Ciało przewieziono do Zakładu Kryminalistyki KG MO, gdyż jeden z milicjantów rozpoznał w nieboszczyku syna byłego prominentnego działacza partyjnego.
Po ustaleniu przyczyn wypadku i okoliczności a także roli Adama Michnika w demonstracjach studenckich, postanowiono w porozumieniu z anonimowym (gen. Tadeusz Pietrzak?) wysokim funkcjonariuszem bezpieczeństwa, że śmierć Michnika zostanie utajniona a w jego miejsce podstawiony sobowtór.
Informacja o śmierci młodego demonstranta, jednego z bardziej aktywnych uczestników zamieszek, mogła źle wpłynąć na wizerunek i tak krytykowanej na zachodzie władzy.
Nikt nie uwierzył by w pospolity wypadek, zaczęto by snuć domysły, dorabiać fakty...

Oficjalnie podano, że Michnik znalazł się w gronie 35 zatrzymanych w trakcie demonstracji studenckich i przebywa w areszcie milicyjnym.
Znalezienie sobowtóra zmarłego Michnika, okazało się bardzo proste.
Służba Bezpieczeństwa dysponowała aktami osobowymi niejakiego Szymona Albina Landaua, pracownika Fermentowni Tytoniu w Krasnymstawie.
Landau okazał się łudząco podobny do Michnika, a jedyną widoczną różnicą było 2cm różnicy we wzroście I niekompletne uzębienie. Był też o prawe dwa lata młodszy, lecz tego trudno było się dopatrzyć gołym okiem.
Po odpowiednim “przystosowaniu” sobowtóra do nowej roli, 14 lutego 1968 roku nowy Adam Michnik wyszedł z aresztu na wolność.

Początkowo informacja o śmiertelnym potrąceniu “młodego człowieka” na przejściu dla pieszych, w nocy 30 stycznia 1968 roku miała znaleźć się w rubryce wypadków “Życia Warszawy” już w czwartek 1 lutego, lecz po interwencji oficera bezpieki (wysłanego przez samego Zenona Kliszkę) u redaktora naczelnego gazety Henryka Korotyńskiego, informację zdjęto.

ZAKOŃCZENIE

Rozwój Internetu przyczynił się do tego, że za pośrednictwem Facebooka powstały utajnione grupy badaczy, których członkowie twierdzą, że Michnik przed i po 1968 roku to niekoniecznie ta sama osoba.
Jak podają, istnieją widoczne różnice między Michnikiem „tamtym” i „tym”.
Adam Michnik posiada pieprzyk na lewym policzku, podczas gdy przed 1968 rokiem takiego pieprzyka nie miał. Miał za to rozciętą dolną wargę – efekt wypadku rowerowego. Teraz śladu po rozcięciu nie ma.
Dawny Michnik jąkał się „do przodu” i zacinał, natomiast dziś tylko się zacina.
Na potwierdzenie hipotezy można jeszcze podać zaskakującą metamorfozę Michnika w kwestiach politycznych, przed 1968 rokiem i po.
Legenda ciągle skupia na sobie wielką ciekawość i budzi zainteresowanie coraz szerszych kręgów badaczy.
Emerytowany major SB Mieczysław Kożuch, autor wielu hipotez i opracowań dotyczących podmiany osoby Adama Michnika, jednoznacznie i zdecydowanie potwierdza ten fakt.
Z drugiej strony Adam Michnik, pytany o legendę stwierdzi: „To stek bzdur. Wszystko wymyślono”.
Kwestia wiarygodności przekazu jest zatem ciągle sprawą otwartą.


Brak komentarzy: