piątek, 4 marca 2011

Zdechł Michnik!

Niezwykle miło mi poinformować, iż zdechł Michnik. Tak, zdechł a nie umarł, bo ten typ ssaka (przypominający nieco człowieka) zdycha a nie umiera.

Zdechł wreszcie, ku radości wielu osób i ku pokrzepieniu ludzkich serc.
Wprawdzie jeszcze jego truchło rusza się i śmierdzi, ale już 17. marca o godzinie 11.20 definitywnie Michnik przestanie zatruwać życie, czyli zdechnie.
Oczywiście piszę tu o śmierci moralnej a nie fizycznej.

Choć trudno mi uwierzyć, że osoba taka jak Adam Michnik (Szechter) syn komunistycznego przestępcy, ugodowiec zza okrągłego stołu i kompan ludzi z otocznia zbrodniarzy stanu wojennego, wie co to jest moralność, to liczę że odczuje na własnej skórze to, że niektórzy z dotychczasowych kumpli odsuną się po 17. marca od jego śmierdzącego i ohydnego truchła.

Skąd ta data?
Tego dnia odbędzie się proces, jaki wytoczył komunistyczny delfin, poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi.
O co?
O słowa prawdy. Prawdy o Michniku i innych chodzących jeszcze truchłach – złogach komunistycznych dynastii.
To co powiedział Rymkiewicz, wiedzą już od dawna ludzie znający Michnika i jego watahę. Niewtajemniczonych jeszcze, zachęcam do pogrzebania w Internecie pod hasłem „Michnik” lub przewertowania „Gazety Wyborczej” a wnioski nasuną się same.

Niestety jedyną formą komunikacji z ludźmi o innych poglądach są dla Michnika pozwy sądowe.
On, który zawsze wynosił pod niebiosa swoją martyrologię i mitologiczną niemalże walkę z komunizmem posługuje się identycznymi do owych komunistów metodami, by kneblować ludziom usta.
Dziś widać, że wszystkie te „deklaracje”, „mity” i głoszone „cierpienia” Michnika, były przysłowiowym „picem na wodę” czyli fałszem, tak jak i całe jego życie.

Mimo, że wieszczę tu śmierć Michnika, jak na razie tylko moralną, z niecierpliwością czekam na dzień gdy również i fizyczna jego powłoka legnie w jakiejś trumnie, w jakimś dole.
Tak jak niegdyś nasi rodacy czekali aby zdechli Stalin, Hitler oraz pomniejsi: Frank, Kutchera, Morel, Różański ...etc. etc

Zdychaj sobie Michniku, mam nadzieję, że do tego czasu przy twoim grobie nie pozostanie już nikt z przyzwoitych ludzi. Na to, by ich tam nie było, zasłużyłeś sobie swoim życiem.


P.S.
Może nie jest złym pomysłem, zabrać ze sobą na proces szmaty do podłogi, takie zużyte z dużymi wyrysowanymi inicjałami A.M.
Po to by rzucić mu pod nogi (idź szmato do szmaty!)

Brak komentarzy: