wtorek, 22 września 2009

Co podnieca Premiera?

Dziś w „Gościu Porannym” TVN24 Pan Premier Donald Tusk dokonał śmiałego wyznania.
Stwierdził mianowicie, że media publiczne wcale Go nie podniecają.

Dla wielu milionów zwykłych odbiorców Telewizji Polskiej, zakochanych w „Barwach Miłości: i „M jak Miłość” to wyznanie mogło okazać się szokiem, ale dla tak światowego człowieka jakim jest Premier RP, do podniety nie wystarczy byle co...



















poniedziałek, 21 września 2009

Człowiek z innej epoki.

Zupełnie przypadkiem natknąłem się w necie na blog byłego polityka i działacza komunistycznego Millera.
Raczej z pustej ciekawości przeleciałem „po łebkach” wpisy byłego twórcy epokowych bon-motów i muszę przyznać, że był to czas stracony.

Miller, jak przystało na zetesempeowskiego absolwenta szkoły zawodowej oraz wieczorowego technikum elektroenergetycznego, błyszczy swoistym siermiężnym intelektem jak mało kto. Nuda.

Styl i swoiste poczucie humoru zawarte we wpisach na blogu Millera mięliśmy okoliczność już poznać wcześniej, w czasie jego „panowania”.
W tej kwestii nic się nie zmieniło. Buta, chamstwo i sowiecki wasalizm posunięty chyba najdalej z całej pezetpeerowskiej watahy.
Człowiek innej epoki chciało by się powiedzieć.

Miller po prostu w złym czasie się urodził. Prawdę mówiąc, to w Polsce nie było by dla Millera dobrego czasu na rodzenie się.
Okres przedwojenny – źle (komuniści siedzieli w więzieniach), wojenny – źle (komuniści i żydzi byli eksterminowani), powojenny – źle (bo po początkowych sukcesach, przyszło w 89 r. utracić ideologicze przewodnictwo).
Właściwie to najlepiej dla Millera było się w ogóle nie urodzić.

Nam też było by to na rękę.

P.S> Po analizie wpisów L. Millera jedyne co nasuwa mi się jako komentarz obrazkowy jego blogerskiej działalności (bo innej na szczęście już nie będzie) wyrażam poniżej.

sobota, 19 września 2009

Wystąpienie Specjalne Pana Premiera

Pan Premier Donald Tusk nagrał w studio TTV specjalne wystąpienie poświęcone pogłębiającemu się kryzysowi w kraju i na świcie.
Jako pierwszym właśnie nam udało się zdobyć materiał, zanim rządowa telewizja zdążyła go wyemitować.
Wsłuchajmy się w mądre słowa Premiera.
Panie i Panowie, Pan Donald Tusk...

czwartek, 17 września 2009

A co Wy wiecie o „Psach”?

Bardzo wszystkich przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać....
Moja Ulubiona Blogerka (pisująca notorycznie na Salonie24), którą darzę prawdziwie dogłębnym uczuciem współczucia łamane przez radosne politowanie, raczyła doprowadzić mnie do łez. :)
Nie, nie do łez rozpaczy (choć to sprawiło by wielką satysfakcję MUB), tylko łez ze śmiechu prawie histerycznego.

Skądinąd poważny i nadęty tekst, jak przypada na galicyjską Königinmutter, traktujący o... (no o czym może traktować?!) oczywiście o PiSowcach i Prezydencie zatytułowała „A co ty wiesz o Polsce?” . Oczywiście „ty” z małej litery, bo prócz Palikota MUB nikogo więcej nie darzy szacunkiem.

Choć wiem, że wycieczek personalnych należy się wystrzegać i nie prowokować osób, które swoją prostotą nie gwarantują poziomu dyskusji, nie powstrzymałem się...

Wśród całej tej „nadmuchanej aury” w iście patetycznym stylu, gdzie MUB występuje z pozycji Zeusa miotającego z deszczowej chmurki gromy na „pisowców”, nie mogę odnaleźć nijak powagi sytuacji i powstrzymać się od komentarza nierozłącznie związanego z adekwatnym skojarzeniem.

Otóż film Pasikowskiego „Psy”, do dziś dla mnie kojarzy się ze słowami Bogusława Lindy: „A co Ty wiesz o zabijaniu?” No tak już kurde jest, to utkwiło mi w pamięci...
Nic nie poradzę też, że to retoryczne pytanie pasuje jak ulał do pytania (z całą powagą) zadanego w tytule przez MUB.

Już całą mocą wyobraźni przedstawiłem sobie Franca Maurera (Lindę), który z właściwą sobie zblazowaną miną pojawia się we śnie MUB i wypowiada w jej kierunku: „A co ty wiesz o Polsce...?”
A po chwili dodaje w swoim stylu „Przecież Ty stara ...(piiiiii)... jesteś!
Bez urazy MUB, to tylko cytaty z filmu.

środa, 16 września 2009

Śniadanie Mistrzów

Pan Premier podjął uroczystym śniadaniem naszych „złotych” siatkarzy.
Spotkanie upłynęło w miłej, serdecznej atmosferze i wzajemnym zrozumieniu hierarchii w państwie.
Wręczono medale i skosztowano wymyślnych potraw.
Poruszono ważne tematy oraz podreperowano budżet.

Fotorelacja poniżej.









































































































wtorek, 15 września 2009

Jak robić "pożyteczne dziennikarstwo"

Po tygodniach luzu i pozornego spokoju znów „Rodzina Agora” w akcji. Wczorajsza „GW” przynosi dwie informacje z gatunku „political fiction”.

Ponieważ czołówka odjeżdża, a „GW” nie ma siły gonić (brak jej medialnego pokarmu), sama tworzy, lub zapożycza fakty dorabiając do nich ideologię.

Cienko być musi, bo „rewelacje” są spod znaku „szmiry z III RP”.
Czas się zatrzymał dla red. Michnika i reszty.
To co mogło być sensacją i prawdą objawioną około 15 lat temu, dziś okazuje się głupim bzdetem, a przedstawiane autorytety ignorowanymi „niktosiami”.
Monopol na wiedzę i prawdę „Agora” utraciła bezpowrotnie i żałosne wydają się zabiegi o odzyskanie tegoż. Szczególnie, gdy zabiegi te są prowadzone w sposób rodem z czasów ubeckich i na modłę peerelowską.
O ile takie numery przechodziły jeszcze 5-6 lat temu, dziś już nie mają poklasku.
Ale próby trwają....

Przykład pierwszy.
Zapewne w związku z agonią „Trybuny” szefostwo „GW” postanowiło wypełnić lukę na lewicy i przejąć „czerwony” elektorat. Co może pomóc?
Deklarowana miłość do polityki Rosyjskiej – ot co.
Autorytetem (chwilowym zapewne) został niejaki Andrzej Sariusz-Skąpski – Prezes Rodzin Katyńskich, ufajdany we współpracę z SB TW „Igor” – kapuśniak i PRONowiec.
Nagła miłość do Stefana Niesiołowskiego i kochający prezenty od UB Skąpski to oręż w walce z PiS i Prezydentem.

„Miłością naszą ich pokonamy” – zdaje się mówić red. Michnik i publikuje listy protestacyjne ubeka w swojej gazecie. „Że Katyń, to nie ludobójstwo, że Gosiewski mówić o Katyniu nie miał prawa...” itp. itd.
Prawo do tego ma Skąpski – syn zamordowanego w Katyniu...

Trudno polemizować ze słowami tak żałosnej postaci jaką jest Andrzej Skąpski, tak samo trudno polemizować z grupą dziennikarzy, którzy taką postać zapraszają do rozmowy i tym samym „latają na pasku” rosyjskiego premiera.
Tak jak Skąpskiemu nie przeszkadzało wysługiwanie się mordercom jego ojca, tak Michnikowi nie przeszkadza obecność na łamach jego gazety konfidenta. W końcu to nie pierwszy taki przypadek.
Drugi przykład trochę z innej beczki.
A świadczy on o tym jak wspaniałych uczniów wypuścił w świat Instytut Dziennikarstwa przy KC PZPR.
Manipulacja godna mistrzów – Goebbelsa, Czernienki i Urbana.
Informacja w Dzienniku: „Kuzyn Prezydenta pod lupą NIK i ZUS” i to samo w „GW”: „Kuzyn prezydenta na trzech etatach. Wypych: Kaczyński nie zatrudnia rodziny”.

Temat ten sam a wymowa zupełnie inna.
Wystarczy popatrzeć na stronę „GW” a już wnioski nasuwają się same. Zdjęcie Prezydenta zamiast Pana T. (kuzyna) sugerują, że to Lech Kaczyński ma coś ze sprawą wspólnego, śródtytuły też nie pozostawiają złudzeń – komuna cieszy się.

Ten sposób uprawiania dziennikarstwa znany jest osobom starszym, tym którzy śledzili niegdyś publikacje „Trybuny Ludu”. Oczywiście proporcje są inne, bo i czasy inne, ale intencje i metody pozostały te same.

--------------------------------------------
Na zakończenie proponuję zabawę.
A może ten sam sposób uprawiania dziennikarstwa zastosować wobec samej „GW”?
W końcu to tylko dla nas będzie manipulacja (którą tym razem sobie wspaniałomyslnie wybaczymy) a dla „Agory” – „nic się nie stało, Agoro – nic się nie stało...” – normalka.

Proszę dla porównania otworzyć stronę: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7035086,Kuzyn_prezydenta_na_trzech_etatach__Wypych__Kaczynski.html

oraz „kliknąć” na obrazek poniżej.

sobota, 12 września 2009

Marszałek Niesiołowski - reaktywacja

Nawiązując do poprzedniej moje notki o Stefanie Niesiołowskim, muszę przyznać że mocno skrzywdziłem tego wrażliwego człowieka, a w każdym razie takie mam odczucie, po tym czego dowiedziałem się dziś.

Jak donosi jedynie słuszna prasa reżimowa, organ KC PO „Dzwonek (Din-Donek) POstępu”, podczas posiedzenia sejmu, Pan Marszałek Niesiołowski pochylił się z trwogą i wyjątkowym wewnętrznym cierpieniem wypisanym na jasnej twarzy, nad losem setek milionów ofiar masowych mordów.

Wszak zbrodniczy proceder trwa od dziesiątków lat i jest powszechnie akceptowany!
Co dzień w okrutny sposób kończą swój żywot miliony istnień. Los ich jednak nie jest obojętny tak wielkiemu człowiekowi jak Stefan Niesiołowoski. Nie jest obojętny, gdyż Pan Marszałek niejako z wykształcenia, zamiłowania oraz naukowego statusu pozostaje w zależnych stosunkach z przedstawicielami eksterminowanych.
Nadchodzą jednak jasne dni dla ciemiężonych i mordowanych!

Pan Wicemarszałek Sejmu osobiście złożył do laski marszałkowskiej (a laska podała to Marszałkowi Sejmu) projekt ustawy o zakazie produkcji i używania LEPU NA MUCHY!
MUCHOBÓJCY STRZEŻCIE SIĘ!
Teraz wasze MUCHOBÓJSTWO nie ujdzie na sucho.

„Los pozbawianych w okrutny sposób życia małych, bezbronnych istot należy, jak powiedział z trybuny sejmowej Pan Marszałek, do największych tragedii współczesnego świata i będę domagał się ustanowienia dnia 4. lutego (dzień urodzin Pana Marszałka) międzynarodowwym dniem MUCHOBÓJSTWA ŚWIATOWEGO.
Wszak chodzi tu o miliony, a nie o jakieś tam 20 tysięcy... zakończył swoje wystąpienie.

Brawom nie było końca. Nawet z miejsc zajmowanych przez plankton PO dało się słyszeć gromkie „bis!”. Szczególnie głośno brawo biła posłana Joanna Mucha.

Jak widać z powyższego, Panu Stefanowi Niesiołowskiemu nie jest obce pojęcie sprawiedliwości dziejowej i rachunku krzywd doznanych.

Brawo Panie Marszałku!