środa, 31 października 2012

Głos Ułomnych


Postanowiłem poświęcić trochę miejsca publikacjom oraz komentarzom czołowych postaci życia publicznego III RP, dotyczących wczorajszego njusa z “Rzeczpospolitej”.
Oczywiście chodzi o “ślady trotylu…” i reakcję lemingów, na zarówno ten njus, jak i jego późniejsze sprostowanie.
Całość postanowiłem nazwać “głosem ułomnych” z uwagi na bezkresą głupotę, graniczącą z przepastnym brakiem inteligencji u komentatorów.

Głos trolla

Pierwszy, już zaraz po “dementi” Rzeczpospolitej, swoją radość z powodu tego, że (jak to on zrozumiał ) to tylko zaniedbania Tuska & Co. a nie wybuch doprowadziły do śmierci Prezydenta Kaczyńskiego, wyraził “Gazowyborczy” troll Kuczyński.
"Od rana oglądamy prawdziwy PiS i prawdziwego wodza. Wybuchy, największa zbrodnia, groźby i wyroki, tajemna wiedza. Paranoja! Hydra na wizji!" – napisał.
"Dzień dzisiejszy pokazuje, jak namiętne jest pragnienie, żeby tylko był zamach! Kochany zamachu już byłeś tuż tuż. A tu trotyl może być PCW!"
Podobne idiotyzmy mógł wyskrobać tylko Kuczyński, zausznik Michnika i jedna z paskudniejszych postaci polityki polskiej po 1989 roku. Co cechuje wypowiedzi Kuczyńskiego? Głupota I brak  logiki. Wszak to typowe dla ludzi z “Gazowyborczej”.
Gwoli ścisłości, od rana wcale nie oglądaliśmy Prezesa Kaczyńskiego, go oglądaliśmy samych “fachowców”  od dynamitu itp. i to na wszystkich programach.
Gdyby Kuczyński zamiast dłubać w nosie I puszczać baki w krzesło poczytał trochę, to co od wielu miesięcy mówi Kaczyński, może zrozumiałby, że hipoteza o wybuchu wewnątrz  rządowego samolotu, nie powstała po publikacji w Rzepie lecz dużo wcześniej, po opracowaniu wyników badań przeprowadzonych przez niezależnych naukowców. Spróbuję zatem przetworzyć nieco słowa Kuczyńskiego I przekazać je w jego stronę: "Dzień dzisiejszy pokazuje, jak namiętne jest pragnienie głupków, żeby tylko nie był zamach! Kochany wypadku z winy Prezydenta Kaczyńskiego, tak pięknie sugerowany w “GW” i zakłamywany na tych łamach, już byłeś tuż tuż. A tu PCW może być trotylem!”

Głos żigolaka

Niedługo po “gazowyborczym trollu”  głos dał żigolak Sikorski, mąż jednej amerykańskiej Żydówki.
"Kompromitacja Jarosława Kaczyńskiego, "Rzeczpospolitej" i red. Gmyza" - napisał na Twitterze.
Sikorski pisać wszak umie tylko na Twitterze, bo tam duzo pisać się nie da. To mu bardzo ułatwia zycie, bo jako absolwent Oksfordu i kolega Dyzmy miewa z tym trudności (do dziś nie widziałem więksego tekstu pisanego przez Aplebaum-Sikorskiego). Wielkie słowo “kompromitacja”!  Ale czym skompromitował się Kaczyński? W końcu zarówno Sikorski z Tuskiem mają swoje (sic!) wyniki badań ze Smoleńska jak i Kaczyński ma swoje. W przypadku tych rządowych wyników, nie jest szczęśliwe określenie “swoje” , bo to przepisane bzdury z  raportu MAK, ale nich im będzie… że to ich.
Zatem “kompromitacja”.
Określenie to,  w ustach Sikorskiego brzmi dość śmiesznie. Spieszę przypomnieć, że  prawdziwą kompromitacją było np. współdziałanie Sikorskiego z Łukaszenką I pomocna dłoń “oksfordczyka” we wsadzeniu opozycjonisty Alesia Białackiego do białoruskiego więzienia. To za sprawą naszego MSZ (którego szefem jest Sikorski) Aleksandr Łukaszenki otrzymał dowody, dzięki którym mógł represjonować opozycjonistę.
I kto tu się skompromitował Panie ładny – pomagierze  “białoruskiego hitlera”?!

Głos “Cioci-Zyzola”

Kolejny ułomny, to już typowy aparatczyk PO.  Rafał Grupiński, zwany ‘Ciocia-Zyzol” z uwagi na miękie gesty I zeza w oku dziś bełkocze: - W Polsce nie powinno być miejsca dla Jarosława Kaczyńskiego, który oskarża władze Rzeczpospolitej o współudział w zamachu.  Najwyraźniej “zyzolowi” już się wszystko pomieszało. Niedowidzi, a dodatkowo I niedosłyszy i plecie…
Przytoczę tu oryginalną wypowiedź Kaczyńskiego:
Zamordowanie 96 osób, w tym prezydenta, to jest niesłychana zbrodnia. Każdy, kto choćby tylko poprzez matactwo, czy poplecznictwo miał z nią cokolwiek wspólnego, musi ponieść tego konsekwencje, w tym kierunku będziemy działali.
Jak widać stara zasada “udeż w stół a nożyce odezwą się” działa. Wystarczyło, że Prezes PiS ostrzej przycisnął, a Grupiński już dostał sraczki i wsypał kolegów.

Głos kierbela

“Cioci-Zyzol” wtórował dziś Pawełek Olszewski – cudowne dziecko platformy i lewizny, z domu Kierbel po Kierbelach.
- Jarosław Kaczyński na podstawie jednej publikacji oskarżył rząd o morderstwo, zabójstwo, zamach, współudział w spisku z Rosją - powiedział dziś w radiowej Trójce.
O ile “Zyzol” operował ogólnikami i całkowitą winą obarczał własnych kolegów, to rzecznik klubu PO – Kierbel “Olszewski” już uściślił i winę podzielił między Tuska o Moskwę. To taki rodzinny - Kierbelów sposób na wymiksowanie się od całkowitej odpowiedzialności.

Głos układnego

Nie da się ułożyć sobie życia w jednym państwie z osobami takimi jak Jarosław Kaczyński. Trudno sobie wyobrazić życie publiczne w Polsce, kiedy lider opozycji formułuje oskarżenia o zbrodnię wobec własnego państwa.
Urzędnikom i funkcjonariuszom państwowym niezwykle trudno pracować "pod ciśnieniem coraz bardziej absurdalnych i radykalnych oskarżeń".
Tyle w sprawie wypowiedział sam Tusk Donald.
Jakie to dla odmiany rodzinne i pełne miłości!
Toś zamiast ściągać do Polski wrak samolotu, badać oryginały czarnych skrzynek, zajmować się godnym pochówkiem ofiar, wyjaśniać przyczyny katastrofy – premier Tusk próbuje układać sobie życie z liderem opozycji i przepisuje raport sowieckiego MAKu, że niby to jego. Żal premiera budzą też trudy pracy jego gabinetu “pod presją”. No, faktycznie zamiast klaskać i kibicować nieudolnej władzy, która nie umie upomnieć się o swoje, opozycja ją krytykuje! Nie do pomyślenia!
Tym samym premier Tusk dołaczył do “Galerii Ułomnych”…

Głos marychujanisty

Nie omieszkał też zabrać głos w sprawie Janusz Palikot.
O Kaczyńskim pisze: “(…) aresztować go, jako człowieka, który pomawia najważniejsze organy państwa, albo psycholog, wychodząc z założenia, że Kaczyński jest człowiekiem niepoczytalnym i nie wie, co mówi. Nie można tolerować takiego języka. Sam byłem wielokrotnie atakowany za swoje wypowiedzi i nie widzę żadnego powodu, żeby prokuratura tolerowała w Polsce podobny sposób mówienia o kimkolwiek (…)
W/w pierdoły można podsumować tylko gromkim smiechem. Wszak Palikot żyje już od dawna w swoim świecie z marychujaną i “chłopami bez jaj”, toteż mu się inteligencja stępiła. Jednego wszak nie można mu zarzucić – niskiej oceny własnej osoby.  To iście  napoleońska buta wyłazi z Janusza!  Jak można wywnioskować z powyższego wpisu, prawo do używania ostrych słów posiada, jako właściciel praw autorskich  - Palikot.
“Copyright by J. Palikot” winno znaleźć się w każdym zdaniu, które jest nieprzychylne dla władzy. W/w fragment palikociego bełkotu, to chyba zapowiedź spraw karnych, które bedą przez Palikota wytaczane plagiatorom?
Sam byłem wielokrotnie atakowany za swoje wypowiedzi i nie widzę żadnego powodu, żeby prokuratura tolerowała w Polsce podobny sposób mówienia o kimkolwiek (…) czyli – ja to mogę, mi nic nie zrobią, co najwyżej pokrzyczą, ale kto będzie używał podobnej retoryki, to powinni go wsadzić do więzienia…
Marychujano, pozwól żyć!


Głos pierdolącego

Jeszcze Seweryn Blumsztajn z "gazowybu" w sobie tylko właściwym stylu napisał: Cezary Gmyz chciał tym tekstem podpalić państwo. Próba okazała się żałosna – czym udezył  na trwogę w jankielowe cymbały.
Takie piekne państwo - i po co je podpalać? Lepiej już “pierdolić - nie rodzić”, do czego znany z kultury osobistej i wykwintnego języka redaktor, nie tak dawno na jakimś marszu ułomnych namawiał.
Ech, szkoda czasu na komentowanie słów głupka…
 
Głos z torebki do rzygania

Na koniec niezawodny Tomasz Hypki, nazywany w różnych reżimowych stacjach  “ekspertem lotnictwa” oraz “ekspertem od wypadków lotniczych”, a którego znajomość tematu lotniczego sprowadza sie do podróży samolotem do Gdańska i spowrotem oraz narzyganie do torebki na wymioty, co od biedy można uznać za wypadek lotniczy.
Otóż ów Hypki, bratersko wspierający niegdyś WSI oraz inne służby specjalne PRL i PRL-bis twierdzi, że:  (…) Gdyby w Smoleńsku doszło do zamachu, to trzeba by założyć, że zamachowcami byli polscy politycy i załoga samolotu, bo oni mieli wpływ na ten lot. Podstawowe dowody w tej katastrofie, a więc zapisy z rejestratorów lotu i ślady na ziemi, jednoznacznie wskazują na wersję przebiegu ostatnich chwil lotu Tupolewa, którą przedstawiła komisja Millera….”
To granie na emocjach - mówi “ekspert ds. lotnictwa i wojskowości”.
Wersja zamachowa nie ma potwierdzenia w pozostałych zgromadzonych dowodach.  
Ot, jaki ekspert! Kolejny “ułomny” z myśleniem na bakier… Trudno nawet komentować głupotę wypowiedzi i insynuacji “eksperta”. Wystarczy tylko zwrócić uwagę, że rejestratory lotu, są nadal u mocodawców Hypkiego w Rosjji, a to co Polska otrzymała to kopie zapisu oraz, że nie zawsze (jak pokazuje historia) materiały wybuchowe wnoszą pasażerowie…
Właściwie równie dobrze “ekspertem lotnictwa” o takim poziomie wiedzy, mogałby zostać zamiast Hypkiego np. Doda lub Frytka.  Choć one są bardziej wiarygodne…

A reszcie “ułomnej menażerii” nie warto nawet poświęcać uwagi….

wtorek, 30 października 2012

‪Ja to załatwię czyli Donald Wszechmocny‬

Pan Premier staje się jednoosobowym gabinetem d/s szybkich reakcji. Zajmuje się dachem na "Narodowym" aresztowaną matką z Opola i wszystkimi spornymi sprawami oraz problemami kraju. Brawo! Tak jest taniej - nie trzeba zatrudniać ministrów.

czwartek, 25 października 2012

Szmalcownicy


I Panu Bogu Świeczkę i diabłu ogarek. Tak najkrócej scharakteryzować  można politykę polskiego MSZ pod rządami Radosława Sikorskiego.
Rzecz w tym, kto dla Sikorskiego i jego pomagierów jest Panem Bogiem a kto diabłem?

Współpraca z Łukaszenką

Oficjalnie Państwo Polskie wspiera białoruską opozycję i stosuje sie do unijnych dyrektyw odnośnie mińskiego reżimu. Ba, nawet  łoży pieniądze na wolnościowy Biełsat, gdzie piętnuje się zamordyzm Łukaszenki oraz pokazuje jego szwindle i zbrodnie.
Pokazowo, nawet nie pozwala się na wjazd do Polski urzędników  białoruskich, napiętnowanych przez UE.
Pięknie to wygląda na zewnątrz, a dzięki takim pokazówkom, tym w Brukseli wydaje się, że ci tu nad Wisłą, są „wporzo“ i „po linii“.
Z perspektywy kilku tysięcy kilometrów, Polska uchodzi za piękny i demokracją pachnący kraj, który świadom swojej niepodległościowej tradycji oraz umiłowania wolności, pomaga krwawiącemu sąsiadowi.
Z bliska wygląda to jednak całkowicie inaczej.
W rzeczywistości Polska współpracuje z rezimem na Białorusi.
Prym wiedzie zwłaszcza polskie MSZ, które skutecznie pomaga Łukaszence rozprawiać się z opozycją w sposób najbardziej paskudny czyli poprzez donosicielstwo.
W lutym tego roku polskie MSZ wysłało do około 30. białoruskich opozycjonistów listy polecone z formularzami PIT. Na kopertach widniały pieczątki resortu. Takie działania dały Aleksandrowi Łukaszence podstawę do dalszych prześladowań przeciwników jego reżimu. Ludzie rozumni w mig pojęli, kto w co gra i z kim.
Oficjalnie władza nasza jednak dalej poszła w zaparte, że Łukaszenka jest „be“ i te listy, to tylko niewinna i błaha sprwka. Ot, przypadek.
Garści lemingowatych, prawdy pokrętne wybełkotał premier oraz pracownicy MSZ, że: „nie powinno to się wiązać w żaden sposób z jakimiś pretekstami do represji. Forma zapłaty, opodatkowania jest legalna i akceptowalna nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach, takich jak Białoruś. Jeśli prezydent Łukaszenka chce komuś zrobić krzywdę, to mu robi, niezależnie od tego, czy ktoś daje pretekst, czy nie...“
Faktycznie, tłumaczenie godne zdurniałego ćwierćmózgowca i członka PO.  Aby podać adekwantny przykład z historii, to trochę tak jakby brytyjski MSZ, wysyłał listy do przebywających w Polsce byłych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w okresie stalinizmu. Efekt całkowicie podobny.
Zatem pomyłka, zaniedbanie.... jakiś głupek w MSZ...?
Wczoraj nastąpił kolejny akt „braterskiej pomocy“ na linii Polska-Białoruś. Otóż (może na prośbę Łukaszenki?) polski MSZ udostępnił na ogólnodostępnym portalu wewnętrzną bazę danych z informacjami dotyczącymi m.in. białoruskich opozycjonistów.
W bazie danych, były informacje dotyczące pomocy rozwojowej Polski dla wielu krajów z lat 2007-2011 - m.in. przyznane organizacjom pozarządowym kwoty, zakładane rezultaty projektów, ich "cel ogólny" i "cel zakładany".
Jednym słowem kolejny „gotowiec“ dla Łukaszenki!

Dwulicowy żigolak

MInister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski, znany jest ze swoich nienagannych manier. Pewnie z uwagi na nie a także na mit o ponadzyczajnym wykształceniu oksfordzkim, ma najwyższe ze wszystkich notowania u Tuska.
Ma, bo Tusk lubi pic, blicht i szpan.
Lubi też ludzi podobnych do siebie, - wrednych i dwulicowych.
W rzeczywistości Sikorski nie ma najmniejszych predyspozycji do kierowania ministerstwem. Dzięki swoim działaniom konfidenckim i współpracy z białoruskim reżimem staje się po woli pośmiewiskiem dla Polaków oraz obiektem drwin i znienawidzenia nie tylko w naszym kraju.
Sikorski stara się bowiem tańczyć z każdym, kto go o to poprosi. Z jednej strony oficjalnie wspiera białoruską opozycję a po cichu, z drugiej strony donosi na nich i kolboruje z oczernianym przez siebie satrapą. Choć to rzadko w tych kręgach spotykane, wydaje się przejąć całkowicie mentalność i cechy charakteru rodaków swojej małżonki (Annie Aplebaum) i wyznawać zasadę: „tanio kupić – drogo sprzedać. Nie ma sentymentów. Interes, jest interes...“
Wychodzi z tego takie potajemne „dożynanie watah“, tyle że na Białorusi.
Wersja, która po każdym takim „donosie“ do Łukaszenki idzie w świat, to bądź zaniedbanie, bądź nieistotny szczegół. W końcu nawet w ministerstwach pracuja kretyni, których po „wpadce do prasy“ przykładnie się zwalnia.

Kolaborujemy razem!

MInisterstwo Sikorskiego nie działa w pojedynkę. Za jego pośrednictwem możliwość wykazania się  „braterską pomocą“ dostąpiła Prokuratura Generalna. Była to najbardziej spektakularna akcja prokuratury od niepamiętnych czasów a dotyczyła pomocy reżimowi Łukaszenki we wsadzeniu znanego białoruskiego opozycjonisty Alesia Bielackiego do więzienia.
W sierpniu 2011 roku, polscy śledczy przekazali białoruskiej prokuraturze informacje dotyczące konta dewizowego Alesia Bielackiego, szefa „Wiasny”, białoruskiej organizacji zajmującej się obroną praw człowieka.
Kilka dni później Bielacki został zatrzymany przez białoruskie KGB.
Po sfingowanym procesie skazano go na cztery lata i sześć miesięcy kolonii o zaostrzonym rygorze, za (jak podano): „uchylanie się od wypłaty sum podatków, zbiórek w szczególnie dużych rozmiarach“
Jak przystało na Sikorskiego, po całym incydencie zrobił odpowiedni cyrk i „oficjalnie przeprosił Bielackiego“, któremu zapewne dużo to pomoże w karnej kolonii. Może nawet przez 4,5 roku nauczyć się zdąży tych przeprosin na pamięć.
Prócz prokuratury, także państwowa policja stara się zaplusować u Premiera i szefa MSZ.
W czerwcu 2012 roku głośno było o sprawie Andreja Pyżyka – kapitana białoruskiej milicji, który uciekł do Polski i poprosił o azyl polityczny, po tym, gdy władze chciały go zmusić, żeby sfabrykował dowody przeciwko jednemu z białoruskich opozycjonistów - Aleksandrowi Kamarouskiemu. Milicjant poinformował również o innych przypadkach fałszowania przez białoruskie organy ścigania dowodów w procesach politycznych.
Występował jako jeden z ekspertów w dokumencie Biełsatu "Strach w krainie spokoju", opowiadającym o wybuchu w mińskim metrze. Pyżyk opowiadał o torturach stosowanych przez funkcjonariuszy służb, by oskarżeni przyznawali się do winy. Po wyemitowaniu filmu białoruskie władze wysłały wniosek o ściganie go przez Interpol.

W odpowiedzi nasza bohaterska policja, wysłała do Pyżyka dzielnicowego, który zaposił go na komendę, gdzie Pyżyk został zatrzymany i poinformowany o deportacji na Bialoruś!
W grudniu 2011 roku zatrzymano na lotnisku Okęcie białoruskiego opozycjonistę Alesia Michalewicza, który po wyborach prezydenckich był aresztowany i torturowany przez KGB.
Znów o przeprosinach bełkotał coś Radosław Sikorski...

Idioci? Szmalcownicy!

Polityka nie jest dla małych dzieci – mawiał sir Winston Churchill. Jak widać dla dużych dzieci, które bawią się ludzkim życiem i losem - też nie.
Czy wszystkie te, przytoczone powyżej haniebne przypadki donosicielstwa i kolaboracji są dziełem przypadku, jak stara się wmówić nam Sikorski czy Tusk?
Czy aż tylu idiotów pracuje w urzędach państwowych?
Kto w takim razie sprawuje faktyczną władzę w MSZ, skoro dureń z innym kretynem bezmyślnie szarogęszą się na urzędach.  
Nie, to nie głupota, to polityczne lawiranctwo, tak charakterystyczne dla platformianej władzy.
Po trupach do celu – to dewiza liberałów!
Kłaniać się w pas Niemcom i reszcie unijnej braci a z drugiej strony nie dażnić Rosji, która wspiera Łukaszenkę.
Polityczne szmalcownictwo, to jedyne określenie pasujące do zachowania tuskowej władzy.
Głaskanie po głowie i gierojskie wspieranie a po czasie „sprzedawanie“ głaskanych za przychylny uśmiech cara z Moskwy.
W czasie okupacji szmalcowników stawiano pod murem.
Dziś stają na piedestale zbudowanym ze sprzedanego losu ludzi, którzy im zaufali. 

(Ministrowi Radosławowi Sikorskiemu dziękujemy za pomoc w represjonowaniu opozycji na Białorusi.)

wtorek, 23 października 2012

Podróż w czasie - Dziennik Telewizyjny z 16. stycznia 2014 roku!

Rządowy Program Informacyjny z 16. stycznia 2014 roku - tylko u nas!
Dzięki niebywałej technice, możemy zobaczyć, o czym będą mówiły media tuskowe za kilka lat.

czwartek, 18 października 2012

Polscy hitlerowcy

LISTA TALIBÓW

Janusz Palikot udostępnił społeczeństwu podobizny rodzimych Talibów - posłów, którzy  głosowali za skierowaniem do dalszych prac projektu Solidarnej Polski w sprawie aborcji. Wydrukował plakaty ze zdjęciami posłów i w nagłówku napisał stylizowaną na arabską czcionką: Lista Opolskich Talibów oraz Lista Lubelskich Talibów.

"POSŁOWIE TEJ PARTII (Solidarnej Polski - red.) CHCĄ ZAKAZU ABORCJI W PRZYPADKU PRAWDOPODOBIEŃSTWA CIĘŻKIEGO I NIEODWRACALNEGO UPOŚLEDZENIA PŁODU ALBO NIEULECZALNEJ CHOROBY ZAGRAŻAJĄCEJ JEGO ŻYCIU" - napisał Palikot  i uznał, że ludzi, którzy występują w obronie ludzkiego życia śmiało można nazwać Talibami.
Samo określenie „Talib“ w stosunku do kogoś, kto staje w obronie słabszego mocno dziwi. Wystarczy tylko wstukać w internecie hasło „talibowie“ a okaże się, że to: fundamentalistyczne ugrupowanie islamskie (sunnickie), powstałe we wrześniu 1994 r. w Kandaharze w Afganistanie. i że: grupa ta w połowie lat 90. była jedną z wielu nieformalnych organizacji planujących zbrojne przejęcie władzy w kraju i wprowadzenie nowego ustroju, opartego na prawie koranicznym... Ale o ochronie życia ludzkiego zarodka nic!
Talibów powszechnie łączy się ze światowym terroryzmem, a po wydarzeniach z 11 września 2001 określenie „talib“ zyskało negatywny wymiar, na tyle że nazwanie kogoś bezpodstawnie talibem może pociągnąć za sobą konsekwencje prawne.
Niedouczony Palikot któryś już raz plecie publicznie głupoty, licząc na poklask sobie podobnych – prostackich i prymitywnych mentalnych dresiarzy, dla których ‚talib“ czy „polip“ to tak samo niezrozumiałe terminy. Liczy się cyrk i „dowalenie“ katolom.

O CO WALCZY PALIKOT?

Prawo do przerwania ciąży bez ograniczeń do 12. tygodnia oraz refundacja środków antykoncepcyjnych - to główne założenia projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie autorstwa Ruchu Palikota.
I dalej: (...) decyzja o przerwaniu ciąży powinna należeć wyłącznie do kobiety. W  pierwszym trymestrze ciąży kobieta miała prawo do aborcji bez żadnych ograniczeń, powyżej 12. tygodnia ciąży zabieg można by było przeprowadzić, jeżeli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, lub gdy ciąża jest następstwem czynu zabronionego (obecnie aborcja dopuszczalna jest tylko w tych trzech przypadkach).
W sytuacji, gdyby istniało prawdopodobieństwo uszkodzenia płodu, przerwanie ciąży byłoby dopuszczalne do 24. tygodnia ciąży, a w przypadkach, gdy ciąża jest następstwem przestępstwa - do 18. tygodnia ciąży.
Na koniec „kwiatek“ jaskrawie różniący „projekt talibów“ od „projektu nowoczesnych“:  Jeśli ciąża zagrażałaby zdrowiu i życiu kobiety oraz GDY WYKRYTA CHOROBA UNIEMOŻLIWIAŁABY PŁODOWI SAMODZIELNE ŻYCIE BEZ MOŻLIWOŚCI WYLECZENIA, PRZERWANIE CIĄŻY BYŁOBY DOPUSZCZALNE BEZ OGRANICZEŃ...
Tyle geniusze z palikociego gniazda.

POLSCY HITLEROWCY

Januszowi Palikotowi i jego hałastrze najwyraźniej już całkowicie odbiło. Czytając powyższe wypociny (zwane projektem liberalizującym przepisy aborcyjne) mam wrażenie, że kiedyś już świat to przerabiał.
Projekt Palikota, to nowa wersja słynnego AKTION T4, czyli E-AKTION Z OKRESU III RZESZY (szczególnie w treści dotyczącej eksterminacji upośledzonych i przewlekle chorych).
Dla przypomnienia ów program realizowany był w hitlerowskich niemczech w latach 1939–1944 a POLEGAŁ NA FIZYCZNEJ ELIMINACJI (ZABIJANIU) LUDZI NIEDOROZWINIĘTYCH PSYCHICZNIE, PRZEWLEKLE CHORYCH PSYCHICZNIE I NEUROLOGICZNIE ORAZ Z NIEKTÓRYMI WRODZONYMI ZABURZENIAMI ROZWOJOWYMI, CHORYCH NIEULECZALNIE (niem. "Vernichtung von lebensunwertem Leben" – "likwidacja życia niewartego życia").
Wpawdzie hitlerowcy eksterminowali ludzi już urodzonych a nie jak chce Palikot jeszcze w brzuchu matki, lecz z pewnością gdyby techniki medyczne w okresie Hitlera pozwalały na badanie płodu, Palikot nie byłby pierwszy.
Wtedy być może „projekt Palikota“ byłby plagiatem „dzieła“ pomysłodawcy Aktion T4 – Victora Branck’a, którego spadkobiercy z pewnością podaliby do sądu Janusza z Biłgoraja.
Jak zatem nazwać (odpowiednio, w rewanzu do „Listy Talibów“) Janusza Palikota i jego towarzyszy z Ruchu, którzy podpisali się pod projektem bądź głosowali za nim?
Określenie samo się nasuwa – POLSCY HITLEROWCY.
Całkowicie przeto zrozumiałym jest, że w tej sytuacji, od ręki stworzyłem „LISTĘ POLSKICH HITLEROWCÓW“  i zamieszczam poniżej w celu dalszego kolportowania.
Heil Janusz!



oraz stary propagandowy plakat, wydany w 1938 przez Biuro Polityki Rasowej NSDAP "60 000 marek kosztuje utrzymanie osoby chorej psychicznie podczas całego jej życia. Towarzyszu! To są także Twoje pieniądze...."Gdyby Adolf Hitler znał program aborcyjny Palikota, kazał by dopisać: "Niszcz płód już w zarodku!"


środa, 17 października 2012

Dach nad Narodowym czyli Tusk to załatwi

-->
Ktoś nie zamknął dachu nad Stadionem Narodowym i cały mecz z Anglikami szlag trafił. 
Wody nakapało co nie miara, tak że w waterpolo grać można było, przez co kibice rozrywkę niemożebną mięli w postaci zasyłanych na PZPN oraz ministrę Muchę jobów.
Dla PZPNu to nie nowość a i Mucha cienko bzyka – więc olewa, toteż najbardziej „poczuł się w obowiązku“ nasz niezastąpiony Superman oraz Batman ze Spidermanem łączony naraz  – Donald Tusk.
Starą metodą bolszewików (wczśniej już przez niego testowaną na narodzie) wyszedł przed szereg i zakrzyknał: „Ja im pokażę i ja to załatwię“, po czym zarządził kontrolę w Ministerstwie Sportu oraz NCS.
Nie pierwszy już raz premier przed tłumem udowadnia, że ci wszyscy ministrowie, panie ministry oraz dyrektoriat spółek państwowych to biorą tylko forsę za puszczanie bąków w wygodne fotele,  bo właściwie to tylko on – premier potrafi coś właściwego zarządzić i wyjasnić.
Jasno wynika z powyższego, że taka ministra czy inny dyrektorek, nie potrafi samo z siebie kontroli odpowiedniej w temacie przeprowadzić. 
Brak umiejętności decyzyjnych?
Może tak być, to typowe u lemingów.
Oczywiście, później w premierowym zaciszu - jak to było w dowcipie, premier po namyśle ocenia, że podejmować decyzje za dziewiętnastu czy tam dwudziestu pierdzących w stołki  ministrów to ponad jego siły, więc stwierdza: „Przecież się k...wa nie rozerwę...“  i cały ten cyrk z nasyłaniem kontroli w łeb bierze, bo tak na prawdę – po co mu te kontrole, żeby jeszcze bardziej zdołować własny rząd?
Ale niejwżniejsze, że przekaz „w Polskę idzie“ i pewnie słupek Tuskowi drgnie, bo lemingi lubią jak się ładnie mówi oraz obiecuje.

Premier lubi mowić.
Lubi szczególnie mówić o rzeczach o których jego wyborcy lubią słuchać. 
Lubi też mówić o tym, co może mu poprawić i tak już kaprawe notowania.
O czynach trudno dyskutować, gdyż poza mówieniem pan Tusk niczym innym (może prócz rypania w gałę) się nie zajmuje.
To bardzo ładnie wygląda, gdy szeryf osobiście, bez względu na ofiary obiecuje kontrole i lustracje urzędów.
Te jednak, jak pokazuje życie ogłaszane są wybiórczo.
Rzecz w tym, że gdy sprawy dotyczą rzeczy poważnych, Tusk chowa głowę w piasek i udaje „Strusia... porządku“.
Gdzie np. zalecane kontrole w ministerstwach po aferze hazardowej czy też Amber Gold?
Może to zbyt błache w porównaniu z dachem na Narodowym sprawy, a może w tych przypadkach odwagi zabrakło?

piątek, 12 października 2012

Z OSTATNEJ CHWILI! Całe expose premiera Tuska!



Udało nam się, jako pierwszym zdobyć nagranie drugiego w tej kadencji expose premiera Tuska! Warto posłuchać, bo o ważnych rzeczach jest mowa...

środa, 10 października 2012

Premier(a) w kuchni - odcinek programu kulinarnego!


Premier Donald Tusk robi to, co umie najlepiej - prowadzi program kulinarny. Dziś "Tusk na Bajerze" czyli partyjny przysmak Platformy Obywatelskiej. Smacznego!


sobota, 6 października 2012

Plichta vs. Sprawiedliwość - reportaż z pasjonującego pojedynku



Najznamienitsze osoby w państwie zaszczyciły galę sportów walki. Pojedynek był pasjonujący a wynik ustalony na wszelki wypadek już wcześniej. Brawo władza!

czwartek, 4 października 2012

Impreza u Lecha Bolesława Wałęsy!



Jak co roku, w dzień imienin Bolka tłumy wazelinowej hałastry pojawiły się w Gdańsku.
Partyjno-gangsterski beton platformowy celebrował święto patrona lodziarzy, przekrętów, tajnych współpracowników oraz najzwyklejszych durniów.
Dziś reportaż z imprezy.

wtorek, 2 października 2012

Sopot czyli strzały w prywatnym folwarku Tuska


W samym centrum POlitycznego gansterstwa, w mieście Sopot, „nieznany sprawca“ ostrzelał biuro posła Prawa i Sprawiedliwości - Andrzeja Jaworskiego.
O godzinie 17.15 pracownicy biura zawiadomili policję o odkryciu w witrynie okiennej dwóch śladów po kulach wystrzelonych (prawdopodobnie) z broni pneumatycznej.
Policja wyjaśnia i bada, miejska gangsterka cieszy się.
Raczej liczyć na jakiekolwiek postępy w śledztwie nie bardzo można.
Ten kto oglądał „Ojca Chrzestnego“ wie o co chodzi.
Ale sędziowie, na wszelki wypadek powinni być rozgrzani.
Cholera, gdyby nie cała ta pisowska prowokacja, to w przypadku, gdyby (odpukać) jakimś cudem „snajpera“ aresztowano – byłby zawsze na miejscu sędzia Milewski z Gdańska... a tak trzeba „oswajać“ kogoś nowego.

Gdańsk i Sopot, to specyficzne miejsca w Polsce.  Prywatny folwark Tuska, gdzie wszystkie ważne stanowiska obsadzone są ludźmi z gangu.
Stara esbecja, młodzi rzutcy i wykształceni z IQ na poziomie Myszki Miki, durne partyjne lemingi oraz koncesjonowana za czasów komuny gangsterka post-Mikosiowa.
Dzięki takiej mieszance bagna z gnojem  udaje się Tuskowi ulepic z masy „dygnitorzy“, na miarę Adamowicza i Karnowskiego - prezydentów mafijnych miast.
Obaj panowie dali się zresztą poznać jako postaci wybitne i w sposób nowoczesny pojmujący sprawowanie urzędu. Można powiedziec „europejczycy od Łukaszenki – pełną gębą“.
Adamowicz zasłynął jako orendownik przywrócenia Stoczni Gdanskiej imienia Lenina – bo to porządny facet był i przyjaciel robotników, a Karnowski jako kolekcjoner mieszkań w zamian za drobne przysługi świadczone miejscowym biznesmenom.
„Na dzień dzisiejszy“ Adamowicz dzięki kolegom z lokalnego wymiaru sprawieliwości nie dostąpił jeszcze zaszczytu stawania przed sądem za propagowanie komunizmu, natomiast Karnowski dźwiga trzy zarzuty korupcyjne, lecz mimo to ma się dobrze.
Pewnie jeszcze jakiś czas tak będzie, póki Lenin wiecznie żywy... o przepraszam, póki Tusk u władzy.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy strzały oddane w kierunku Biura Poselskiego, przedstawiciela PiS miały na celu wyrządzenie krzywdy posłowi czy tylko było to ostrzeżenie. W końcu mafia najpierw ostrzega, a dopiero później podrzyna gardło.
Na szczęście POwiec Ryszard Cyba, łódzki zabójca pracownika Biura Poselskiego PiS Marka Rosiaka i niedoszły rzeźnik drugiego pracownika biura Pawła Kowalskiego,  odsiaduje karę dożywocia więc na niego gangsterzy liczyć nie mogą.
Cóż jednak stoi na przeszkodzie wyszkolić nowego kilera?
Przy odpowiednik wsparciu TVN, Gazety Wyborczej i innych pomniejszych mediów kilerzy wyszkolą się sami. Zresztą już się wyszkolili, skoro w Sopocie ktoś strzelał.
Chyba, że strzały były symboliczne i ostrzegające... więc nie zdziwię się wcale, gdy okaże się że to panowie Karnowski i Adamowicz tak dla jaj i dla pokazania własnej władzy na własnym terenie – symbolicznie wypalili z flinty do PiSowskiej oficyny.
W końcu ślady po kulach były dwa.