sobota, 10 maja 2008

Jucha z Biedronia i krew z Piroga

*Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K * Y A R R O K *
Wczoraj pisał o tym „Dziennik”, a dziś wypłakał się na ten temat w TVN („Gej Dobry TVN”) sam „Dyżurny pederasta RP” Robert Biedroń.
Oczywiście chodzi o projekt Narodowego Centrum Krwi, który przewiduje wprowadzenie zakazu pobierania krwi od homoseksualistów oraz osób korzystających z usług agencji towarzyskich. Lewicowi pederaści, jako niezwykle prężna grupa i uświadomiona światopoglądowo, ustami swojego Biedronia wyraziła sprzeciw i nazwała całą akcję „dyskryminacją środowisk gejowskich”. Na specjalnie zaaranżowanym przez program „Gej Dobry TVN” uroczym spotkaniu w kawiarence Biedroń z Pirogiem (to taki specjalista od tańca, czy też różnych podskoków horyzontalno-wertykalnych) nie kryli oburzenia i stwierdzili, że to nie jest zgodne z obowiązującą idee panującą w europie.

Nie kryli też oburzenia prowadzący program Mołek i Sołtysik. Jako wybitny Europejczyk Andrzej Sołtysik (wybił się poprzez prowadzenie niegdyś, którejś tam edycji Big Brothera) stwierdził nawet autorytatywnie, że „tutejsi ludzie tak mają”, co oznacza, że On jest człowiekiem „stamtąd” i „tutejsi ludzie” są mu obcy mentalnie i ideowo. Na wszelki wypadek zaniepokojenie wyraziła też Magda Mołek, co akurat u tej Pani jest stanem normalnym, gdyż w jej przypadku okres od przyjęcia informacji do zrozumienia, można porównać do czasu potrzebnego niegdyś na uruchomienie komputera typu Commodore.

Później zapraszano różnych gości, a wszystko po to aby udowodnić, że pederaści powinni gremialnie krew oddawać. Należy przypuszczać, że gdyby „walterowni” na skutek wszystkich tych zabiegów i walk o lepsze jutro pederasty, udało się wpłynąć na odrzucenie tego projektu, ulicami do Stacji Krwiodawstwa popłynie, wartkim nurtem krew Biedroniów, Niemców, Pirogów i innych Jacyków. Krwi było by w bród – a tak homofoby bronią!

Humor, humorem, ale najważniejsze jest, że zakaz pobierania krwi od homoseksualistów oraz osób korzystających z usług agencji towarzyskich ma zdecydowanych zwolenników (i to przede wszystkim) wśród lekarzy, którzy są zdania, że homoseksualiści zapominają o bezpieczeństwie chorych, którym krew może być przetoczona. I którzy takiej transfuzji mogą sobie nie życzyć z powodów obyczajowych oraz podwyższonego ryzyka zakażenia groźnymi chorobami, jak HIV, żółtaczka czy kiła.

Najzabawniejsze, że cała sprawa sprowadza się tylko do prącia i odbytu. Czy ma to coś wspólnego z tzw. kulturą gejowską, o której się tak dużo z tego powodu mówi? Nie wiem nie bywam w tych środowiskach, ale jeżeli tak to należy przyznać rację anonimowemu filozofowi, który jeszcze w zamierzchłej epoce stwierdził, że „wszystko się dookoła dupy kręci”
Ideologizowanie problemu ośmiesza tylko „bojowników o pederastię”. Nikt przecież nie odmówi pobrania krwi od człowieka tylko dlatego, że zachowuje się on zniewieściale. Odmówi natomiast, gdy człowiek ten przyzna się do uprawiania seksu z osobnikiem tej samej płci (co zwiększa zagrożenie zakażenia krwi). Oczywiście jeżeli się przyzna.

A może, w tej sytuacji wyjściem jest stworzenie przez Biedronia, czy też Piroga stacji krwiodastawa dla pederastów. Inicjatywa ze wszech miar szlachetna i pożyteczna. Może TVN podchwyci pomysł i wesprze uciskane środowiska? Skoro organizacje lewacko-homoseksualne na każdym kroku pokazują swoją odrębność kulturowo-społeczno-obyczajową w tym też przypadku winny działać też na własną rękę i we własnych strukturach.

Pamiętajcie też Panie/Panowie o Sołtysiku i Mołek, gdy będą w potrzebie wspomóżcie ich swoją krwią. Przecież oni też są „stamtąd”.


P.S. Przechodziłem dziś przez Plac Bankowy w Warszawie, gdzie trwa festyn ku czci Schumanna (ale nie tego od muzyki, tylko od polityki) Rocznicę wstąpienia do Unii Europejskiej niektórzy świętują. Jest głośno, dużo flag, przebierańców i transparentów. Rzadko uroczo. Niech się ludzie bawią. Mnie natomiast zastanowiła oprawa muzyczna imprezy. Przez całą drogę potrzebną na pokonanie Placu Bankowego, słyszałem rozlegający się z głośników stukot tam-tamów i afrykańskich rytmów. Nawet w pewnym momencie zastanowiłem się, czy przypadkiem nie trafiłem na bliźniaczą imprezę Jakiejś Unii Afrykańskiej? A może po prostu ktoś DJ’owi taśmy podmienił? Zapewne to zrobili eurosceptycy. W każdym razie, ja zostaję w swojej Starej Europie. A kto chce niech mazeruje do nowej, oczywiście w rytm tam-tamów!