poniedziałek, 9 marca 2009

Odszedł Profesor Zbigniew Religa

W wieku 71 lat zmarł Profesor Zbigniew Religa.
Wybitny kardiochirurg i były minister zdrowia przegrał długotrwałą walkę z rakiem płuc.


Smutno i źle zrobiło się wokoło, gdy informacja dotarła do polskich domów.
Profesor był osobą bardzo lubianą i niezwykle cenioną przez wszystkich uczciwych i porządnych ludzi, niezależnie od politycznych sympatii i preferencji.
Nie dziwi dlatego, ogromna ilość wypisanych kondolencji, żalu i wspomnień zamieszczonych w prasie i na forach internetowych.
Wiele ciepłych słów o Profesorze wypowiedzieli do mediów przedstawiciele najwyższych władz Państwowych oraz ludzie związani z branżą medyczną, Ci którzy znali i cenili profesora (poniżej niektóre tytuły z internetowych portali):

Prezydent: odszedł od nas wybitny lekarz
Komorowski: zostawił po sobie masę dobrych myśli
Tusk: na długo pozostanie po nim puste miejsce
J. Kaczyński: to był silny, twardy człowiek
Żelichowski: odszedł autorytet
Abp Głódź: Religa był człowiekiem szlachetnym i otwartym na dialog
Piecha: szanował i słuchał współpracowników
Radziwiłł: odszedł człowiek wielkiej klasy
Balicki: śmierć prof. Religi to wielka strata
Prof. Bochenek: odszedł człowiek, zostawił wielkie dzieło
Gardias: prof. Religa był człowiekiem wielkiego serca i dialogu
Kopacz: to wielka strata
Bukiel: Religa upominał się o sprawy lekarzy ...

Spoczywaj Profesorze w spokoju.

--------------------------------------------------------------------------------

P.S. Trudno, mimo chwili zadumy na ludzką śmiercią, nie skomentować braku klasy i poziomu jednego z najwyższych urzędników w Państwie.

Mowa o Marszałku Senatu Bogdanie Borusewiczu.

Już drugi raz w stosunku do Zbigniewa Religi zachował się jak pospolity .... łachudra.
Pierwszy raz gdy w październiku ubiegłego roku nie pozwolił schorowanemu, ale jeszcze „na chodzie” Profesorowi na wystąpienie w Senacie podczas debaty na temat wniosku prezydenta o referendum w sprawie kierunku reformy służby zdrowia.
W imię obaw o poletko, uprawiane nieudolnie przez „własną minister” Panią Ewę Kopacz uniemożliwił wystąpienie (było by to ostatnie w życiu na forum parlamentarnym) człowiekowi, który całe swój los poświęcił służbie zdrowia i potrzebującym.
Czy to na skutek strachu przed argumentami Profesora, czy z własnej bezinteresownej niechęci - dziś już nie jest ważne.

Drugi raz teraz, po śmierci Zbigniewa Religi, Borusewiczowi znów posypała się słoma z butów.
Ani jednego słowa o zmarłym, ani komentarza...
Wszystkich możnych polskiej polityki, piastujących władzę, stać było na kilka ciepłych słów. Mimo, że części z nich, politycznie nie było z Religą po drodze.
Gdyby Pan Bogdan Borusewicz był urzędnikiem stemplującym znaczki na listach w Urzędzie Pocztowym (co dla polskiej polityki było by dużo lepsze) a nie Marszałkiem Senatu zapewne nikt by nie zwrócił na to uwagi.
Wyraźnie nikt nie poistruował Borusewicza co ma robić. Niestety, niektórych rzeczy nie da się wyuczyć. Dobre zasady, maniery i wychowanie ma się we krwi.
Ale czy Pan, Panie Borusewicz wie w ogóle o czym ja tu piszę...?






















Tak właśnie powinien wyglądać dziś Pan Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, gdyby posiadał choć elementarne jednostki wstydu.