środa, 27 października 2010

„Kolendowanie” bezczelne

Być może wpis ten zostanie uznany za brutalny i agresywny. Trudno. Dlatego trudno, że na chamstwo, butę i bezczelność odpowiedź może być jedna. Chamów, manipulatorów i łachudrów należy piętnować i nazywać po imieniu. Ludziom takim odmawiam wszelkich praw do szacunku i godności.

Nie tak dawno Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN dokonała manipulacji polegającej na włożeniu w usta Jarosława Kaczyńskiego podłych słów, mogących uchodzić za rasistowskie i antysemickie.

Tak sobie Kolenda pomanipulowała, by zgodnie z wytycznymi TVN „dokopać” wrogom Platformy Obywatelskiej. (Osobiście uważam, że sam pomysł na bezczelne kłamstwo nie wyszedł od niej samej, bo jest na to...).
Nie od dziś linia TVN wobec członków PiS jest określona i odgórnie „klepnięta” a według mojej skromnej osoby sytuacja z Kolendą-Zaleską jest wręcz wzorcowa.

Dzięki naszemu koledze, Bernardowi cała „goebbelsjada” Zaleskiej wyszła na jaw. Zdemaskowano manipulatora, sprawę nagłośniono a Mariusz Błaszczak zażądał od TVN sprostowania i przeprosin.
Z trudem, bo z trudem ale przeszło przez gardło Smoląga (rzecznika TVN) słowo „przepraszamy” i fajnie. Fajnie dla TVN.

„Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało...” - śpiewali sobie Walter z innym tam Durczokiem.

Sama Kolenda-Zaleska w dniu wykrycia afery nabrała wody w kłapaczkę i wypluła ją dopiero 14.X. br. oświadczając:

"Mariusz Błaszczak atakuje mnie personalnie zarzucając świadomą manipulację. Czy Pan Panie pośle naprawdę uważa mnie za dziennikarskiego samobójcę. Czy wierzy Pan w to, że świadomie, wiedząc, że informacja została sprostowana, ryzykowałabym swoją wiarygodność? Zapewniam, że gdy przygotowywałam mój materiał informacja z cytatem o „prawdziwych Polakach” cały czas wisiała w Internecie, co zresztą bardzo łatwo sprawdzić.
I Pan jej nie prostował. Przez wiele, wiele godzin."

Katarzyna Kolenda-Zaleska, "Fakty"

Powiem szczerze, gdy to przeczytałem to oczy przecierałem ze zdumienia!
Jaki mieć trzeba tupet, wrodzoną bezczelność, chamstwo lub przynajmniej jednocyfrową liczbę IQ, by w taki sposób zareagować na słowa prawdy i wytknięcie ewidentnej manipulacji.
Zamiast milczeć, wykazać skruchę czy (najlepiej) osobiście przeprosić za wykrytą manipulację, Zaleska ma pretensje!

Aż prosi się o badanie psychiatryczne lub przynajmniej alkomatem!

A kogo ma Błaszczak atakować za świadomą manipulację w telewizji?
Kto na wizji opowiadał pierdoły o jakiś „prawdziwych Polakach”?
Może Mariusz Błaszczak, przez wrodzoną delikatność ma inne zdanie, ale wielu widzów, czytelników (w tym i ja) uważa Kolendę-Zaleską za dziennikarskiego samobójcę oraz medialnego trupa!
Kolenda-Zaleska pyta dramatycznie o swoją wiarygodność. A czy kiedykolwiek ją miała? W czasie PRLu takich piśmidłowych, telefiutów i dziennikanalie nazywano dyspozycyjnymi gnidami.
Jedno z pewnością Zaleska osiągnęła. Bezczelną manipulacją przypomniała wielu osobom czasy Polski Ludowej i Dziennika Telewizyjnego. Czasy Urbana, Tumanowicza, Kedajowej...

Na koniec bezczelny babon, pełne pretensji do Błaszczaka żale formuje w zarzuty jakoby nie prostował on wiadomości w Internecie o „Prawdziwych Polakach”, gdy tam przez wiele godzin „wisiały”. Najwyraźniej w ptasim móżdżku Zaleskiej nie mieści się, że to nie Błaszczak ma poszukiwać w necie głupot wypisywanych na temat własnej partii, ale dziennikarz ma obowiązek wszelkie wiadomości sprawdzić zanim je poda na wizji!

Dobrze by o tym „dziennikarka” Faktów wiedziała.

wtorek, 26 października 2010

Ruch Zaparcia Palikota - film propagandowy

Wersja oryginalna filmu propagandowego (bez)Ruchu Janusza Palikota.

Śmietanka towarzyska i intelektualna zachęca do wzięcia udziału w spotkaniu Ruchu Zaparcia Janusza Palikota.

poniedziałek, 25 października 2010

Demokracja vs demokracja zasr...ców

Zupełnie przez przypadek zobaczyłem fragment politycznego programu w telewizji Polsat.
Było to w miniony weekend.
Zmieniałem kanały pilotem telewizyjnym i na dłużej zatrzymałem się na Polscacie.

Raczej tego nie robię, ba właściwie to nigdy tego nie robię, bo publicystyka i polityka na Polsacie to jeszcze gorsza wersja... Superstacji.
Program prowadził Wojciech Maziarski, redaktor naczelny Newsweeka - niezbyt rozgarnięty syn, zupełnie porządnego ojca, niestety już dawno zmarłego.
Zatrzymałem się dłużej, gdyż temat poruszany w programie rozbawił mnie niczym dobry kabaret.
Trafiłem bowiem na fragment zadziwiająco bezmyślnego słowotoku w wykonaniu samego Maziarskiego!
Wielki wielbiciel wolności słowa, tak dalece zagalopował się w swej walce o wyznawane zasady, że zahaczył nieopatrznie o rejony anarchii.
Stwierdził on, że karanie za wyrażenie na forum publicznym własnego zdania czy też opinii jest blokowaniem wolności słowa.
Podał tu przykłady ukarania Szczuki, za nabijanie się z chorej osoby (Magda Buczek), ukarania Nieznalskiej za obrazę uczuć religinjnych (jądra na krzyżu) oraz próbę postawienia przed sądem Wojewódzkiego i (S)Raczkowskiego za "happening" z wtykaniem polskiej flagi w psie odchody.

Jedyny rozsądny głos w odpowiedzi na rewelacje prowadzącego wydobył z siebie tylko Paweł Kowal, który zwrócił uwagę Maziarskiemu, że skoro wyznajemy zasady demokracji europejskiej, musimy opierać się na wcześniej ustalonych zasadach współżycia społecznego. Przecież dopuszczenie do swobodnego wyrażania opinii (w rozumieniu Maziarskiego) pozwoli na niczym nie skrępowane propagowanie hitlerofaszyzmu, anarchiii, komunizmu, a także zwykłego i pospolitego chamstwa w mediach.
Głęboko polemizowała z tym obecna w studio Julia Pitera....

Dalej już nie oglądałem. To mi w zupełności wystarczyło.
Dziwi tylko, że ktoś takiego bezmózgowca jak Maziarski zrobił redaktorem naczelnym poczytnego tygodnika. Czy Maziarski tak dobrze się kamuflował, czy też wyraża poglądy zbliżone do swoich przełożonych, co byłoby straszne.
Mimo wszystko, za jakiś czas popatrzę znów na Polsat. Może znów będzie się z kogo pośmiać?

---------------------
Wiadomo, że niekiedy prawo do "pójścia po bandzie" mają twórcy, artyści - ludzie sztuki.
Ale czy sztuką jest bezmyślne i głupie obrażanie czyichś uczuć? Czy sztuką jest babranie się w odchodach? Czy wreszcie sztuką jest naigrywanie się z ludzi ułomnych (za co wśród normalnych ludzi daje się po prostu w pysk)?
Z całej idei demokracji i jej zasad, Maziarski zrozumiał to, co (S)Raczkowski przyniósł do Wojewódzkiego...
---------------------
Specjalnie dla red. Maziarskiego i wyznawców jego poglądów na współżycie społeczne - bonus.
Zaznaczam, że nie starałem się nikogo obrażać, po prostu korzystałem z wolności wypowiedzi artystycznej (wersja maziarska).
Co autor chciał przekazać?











Odpowiedź:
Porównanie kup: zawierającej elementy mięsa wieprzowego i nie zawierającej. Z lewej zrobiona w Izraelu (kupa bez wieprzowiny) z prawej na terenie Unii Europejskiej (zawierająca wieprzowinę).
Jak widać inność preferencji kulinarnych i etniczna odrębność kuchni, stanowi różnicę tylko w fazie wstępnej i środkowej (czyli konsumpcji). Efekt finalny jest zbliżony, a nawet identyczny - całkowicie nie do rozróżnienia.
Stanowi to dowód na wysnucie tezy o zacierania się różnic między mieszkańcami Unii Europejskiej i Żydami.
Parafrazując znane hasło "Jedna rasa - ludzka rasa" tworzymy nowe "Jedna masa - ludzka masa"!

Pic i pozory czyli Cyrk Komorowski przedstawia...

Nie bardzo orientuję się, czy idea dotycząca zwalczania agresji w życiu publicznym przełożyła się już na obowiązujący dokument o powszechnej miłości braci-polityków. Głupio przyznać się, ale prostu nie wiem.

Jakkolwiek by się stało, to mnie osobiście niezwykle ten zaproponowany przez władzę cyrk śmieszy. Niby sprawa poważna, - BOR w akcji, politycy apelują, ludzie boją się... a generalnie sam pic i pozory.

Któż tworzy atmosferę agresji i kto na niej zbija kokosy? Czy apel skierowany przez Premiera i Prezydenta to kolejny wymysł genialnego PR-owca ?

Wystarczy prześledzić historię wojny politycznej z lat 2005-2010, a okaże się, że karty przez cały ten okres rozdawały media. Przykro to przyznać, ale to dwa kolosy medialne nakręcały spiralę nienawiści. Przykro również z tego powodu, że politycy, ludzie ponoś mądrzy i reprezentujący liczne rzesze obywateli dają sobą manipulować, a wielu z nich aktywnie wspiera “medialców” (medialec: - krzyżówka mediowca i padalca) w ich kreciej robocie.

Potrzeba było śmierci niewinnego człowieka, aby strach obleciał owych “medialców” i beneficjentów ich procederu. Zginąć musiał człowiek, by któryś z szefów od nakręcania spiralki postanowił nieco wolniej kręcić i dawać dłuższe pauzy. Nie do końca oczywiście jest to działanie szczere i honorowe. Właśnie trwa udowadnianie społeczeństwu, że to tylko ta, określona, jedna strona nie chce pokoju.

Już wyciszeni “Medialcy” prowadzą po cichu pojedyncze akcje sabotażu i dywersji, gdyż bez tego żyć nie mogą.

Nie tak dawno, czołowa manipulatorka telewizyjna wymyśliła sobie ciąg antysemicko brzmiących zdań i włożyła je w usta liderowi opozycyjnej partii. Odpowiednio nagłośnił to jej pracodawca, a drugi koncern – prasowy odtrąbił jako haniebny i niegodny incydent. Cóż z tego, że kłamstwo i manipulacja wyszła na jaw? Rzecznik-manipulant z telewizji “sprostował” “pomyłkę” w sposób taki, by nie prostować.

Jak wierzyć w dobre intencje? Jak wierzyć w cały ten cyrk, skoro animator pojednania – Prezydent Komorowski na spowiedniczkę swoich jasnych i prawych intencji wybiera właśnie tę kobietę-“medialca” , którą kilka dni wcześniej przyłapano na kłamstwie i manipulacji?

A zabierzcie swój cyrk, zabierzcie swoje małpy... Szczególnie tę jedną, która słyszała to czego nikt nie powiedział.

Lepiej dmuchać na zimne, może to kolejna manipulacja?

sobota, 23 października 2010

Dobranocka: Platfus i Zwyklik - odc. 2

Najnowsza "dobranocka" dla zorientowanych politycznie najmłodszych.Władza wychodzi z dobrymi pomysłami również do naszych "milusińskich"
....Niech nasze dzieci poznają politykę miłości, którą to władza karmi ich rodziców.

Dobranocka: Platfus i Zwyklik - odc. 1

Nowa "dobranocka" dla zorientowanych politycznie najmłodszych.
Władza wychodzi z dobrymi pomysłami również do naszych "milusińskich"....
Niech nasze dzieci poznają politykę miłości, którą to władza karmi ich rodziców.

sobota, 16 października 2010

Goebbels: Polacy przypominają hitlerowskich zbrodniarzy :)

Mówią, że było tak.
Józef Goebbels, znany minister propagandy III Rzeszy, w wywiadzie dla zaprzyjaźnionej gazety powiedział:

„Polacy są jak hitlerowcy. Są jak członkowie NSDAP! To mordercy, bez zasad i honoru. Nie mają litości dla pokonanych i wziętych do niewoli. Zakładają obozy koncentracyjne i niczym hitlerowscy oprawcy eksterminują w komorach gazowych inne narodowości.
Polacy jako naród są okrutni, stosują odpowiedzialność zbiorową, rozstrzeliwują ludność cywilną i palą wsie...
Chodzą w czarnych mundurach z pasami na klamrach których wypisane jest hasło „Bóg jest z nami” mimo, że za ich zbrodnie wojenne dokonywane po 1. Wrzesnia 1939 roku Bóg się od nich odwrócił.
Taki Polak gotów jest w imię wiary w nazistowskiego fuehrera otruć całą swoją rodzinę, dzieci, żonę a na koniec zastrzelić siebie.
Polacy to sadyści, dokonujący w swoich obozach koncentracyjnych upiornych eksperymentów na ludziach.
Każdy Polak to potencjalny zbrodniarz, nie przymierzając jak Rudolf Hess, Goehrning, Dirlewanger, Himmler czy Goebbels.
Strzeżcie się Polaków, są jak hitlerowcy.



Ufff....
Dlaczego o tym piszę?
A dlatego, że tak mi się jakoś skojarzyło, po przeczytaniu zajawki z najnowszego numeru „lisowego” Wprost (nie mylić z normalną gazetą ukazującą się pod tym samym tytułem jeszcze do niedawna) i dot. wywiadu „Pyty” Najsztuba z najsłynniejszym gruźlikiem i oberojcem „Rodziny Agora” Adamem Michnikiem.
Cóż nowego i szokującego mógł powiedzieć dawno już skompromitowany osobnik, uosobienie znienawidzonej żydokomuny i amator ludzi honoru ze stajni Jaruzelskiego i Kiszczaka?

Porównał on PiS do przedwojennej KPP! :)

Nikt tak jak Michnik nie zna metod działania i mentalności członków KPP (doświadczenia wyniesione z rodzinnego domu), ale nadredaktor wszedł na wyjątkowo śliski teren...

Jego szanowny tatuś Ozjasz, wieloletni członek KPP, po takim porównaniu, osiągnął już ze złości prędkość dobrej klasy miksera kuchennego w swoim kotle ze smołą w piekielnej otchłani...


Helloween - Laudate Dominum

Tak trochę “od czapy” I bez konkretnego powodu, postanowiłem zamieścić wpis dotyczący pewnego muzycznego utworu. Nie jest to dzieło wybitne, evergreen czy kanon swojego stylu.
Wyjątkowością tego nagrania jest to, że jako jedyny z całej mega olbrzymiej plejady kompozycji muzyki rockowej, posiada on tekst napisany.... po łacinie!

Tekst utworu „Laudate Dominum” niemieckiej formacji Helloween, został podobnie jak i muzyka do tego utworu napisany przez gitarzystę grupy Michaela "Weiki" Weikata.
Podobno tworem tym zespół chciał oddać hołd południowoamerykańskim fanom, ludziom bardzo religijnym.
Religijny jest bowiem temat utworu, jak i jego przesłanie.



Helloween
Laudate Dominum
(Michael "Weiki" Weikath)

Halleluja, homines,
Gaudete de domino,
Qui donat vita omnes, quod amat nos!

Halleluja, mi deus,
Tu vivis omnipotens,
Tu es semper benignus, tu amas nos!

Pater noster in cælis
Totum orbem terræ regnat
Et vincit diabolum timorem et ominum hominum

Oh laudate dominum!
Prædicate deum
Amate creatorem,
Qui creavit mundum
Oh laudate dominum!

Ecce, et te vult Jesus liberare,
Ducere per vitam amicus, gaude tu!

Amici, dimittie
Mente malam pravamque!
Anima accipite salvam fidem!

Jesus Christus in cruce
De vita decessit dolens
Sed de morte resurrexit lux mundi nova

Oh laudate dominum!
Filium Jesum Christum
Ominum redemporem
Et spiritum santum!
Oh laudate dominum!

Oh laudate dominum!
Prædicate deum
Amate creatorem,
Qui creavit mundum

Oh laudate dominum!
Oh laudate dominum!
Oh laudate dominum!
Oh laudate dominum!
Oh laudate dominum!
Oh laudate dominum!

piątek, 15 października 2010

Don Carrot - Rudy Ryj (hit na jesień 2010!)

Znani i lubiani nie próżnują.
Cudowne dziecko, słowik Kaszub - Don Carrot lansuje swój pierwszy solowy przebój. Jest to pierwsze nagranie od czasu rozstania się ze słynną formacją Don Ald Tusk Band.
To będzie hit jesieni!

środa, 13 października 2010

Andrzej Wajda w TVN - dokumentacja filmowa

Niespodziewany finał wizyty Wielkiego Reżysera epoki PRL Andrzeja Wajdy w TVN.
Zamieszanie, poszukiwanie...
Zrozpaczony Kamil Durczok ma pretensje do współpracowników.
Jednym słowem - "Wódko, pozwól życ!"

piątek, 8 października 2010

Komisja "czyściochów"


Czy kiedyś dowiemy się jakie i czyje akta wynoszono z Archiwów MSW?
Czy dowiemy się czyje dokumenty zostały wyczyszczone, czyje zabrane, a czyje zniknęły na zawsze?
Po co wielki moralny autorytet środowisk związanych z „ludźmi honoru” bezkarnie grzebał w tajnych dokumentach, mając nieograniczone prawo do dysponowania nimi?

Od powołania słynnej już „Komisji Michnika” minęło dwadzieścia lat.
W dniach 12.IV-27.VI. 1990 roku wymyślona przez ministra Edukacji Narodowej (sic!) Henryka Samsonowicza grupa „badawcza” w składzie: dyrektor Archiwum Akt Nowych Bogdan Kroll, prof. Jerzy Holzer historyk z PAN, historyk prof. Andrzej Ajnenkiel i ówczesny poseł OKP Adam Michnik, redaktor naczelny Gazety Wyborczej buszowała bezkarnie z Archiwach MSW – bez jakichkolwiek z punktu widzenia dobra Państwa powodów i celów.
„Komisja” przegrzebała akta Departamentu III (służba bezpieczeństwa), gdzie miała nieograniczony dostęp do dokumentów – akt osobowych współpracowników SB i UB.
W ogóle nie ewidencjonowano również wynoszenia i ponownego wnoszenia akt.
Nie liczono wynoszonych stron dokumentów, nie sprawdzano ich przy ponownym wnoszeniu.
W świetle zwyczajów panujących w cywilizowanym świecie, takie działania można nazwać po prostu polityczną hucpą, lub zwyczajami hitlero-stalinowskimi.

Komisję powołał ówczesny Minister Edukacji Narodowej, co już wydaje świadectwo sensowności powoływania takiej komisji, nie mówiąc już o doborze członków.
Peerelowscy lojaliści oraz propagandzista Unii Wolności – zestaw na miarę możliwości ówczesnej władzy.
Mówiąc wprost, równie dobrze mógł komisję taką ustanowić ówczesny minister rolnictwa i w skład jej powołać np. Czesława Kiszczaka, prof. Wiatra, prof. Jaskiernię oraz red. Jerzego Urbana lub red. Toeplitza.

Skąd pomysł na Adama Michnika w składzie komisji?
Naukowiec? Historyk?
Czy czasem to nie względy koleżeńsko-polityczne spowodowały, że naczelny Gazety Wyborczej wspierającej Tadeusza Mazowieckiego we wkrótce rozpoczynającej się kampanii prezydenckiej znalazł się na pierwszej linii frontu, by nurkować w aktach i zabezpieczyć ewentualne przykre i „śmierdzące babole” dotyczące kandydata na prezydenta i jego współpracowników.
Czy jakieś akta w tym okresie zniknęły z archiwum nie wiadomo. Nie były ewidencjonowane zarówno przez bezpiekę, jak i komisję od Samsonowicza.
Wątpliwość co do uczciwości intencji i działań budzi też powstanie tylko dwustronicowego sprawozdania stwierdzającego niekompletność akt oraz załącznika zawierającego wyrywkową listę materiałów archiwalnych, które zdaniem członków Komisji powinny zostać przekwalifikowane. (sic!)
Blisko trzy miesiące „zacna” komisja zajmowała się badaniem, by swoje działania opisać na dwóch stronach sprawozdania?
Średnio zdolny licealista zrobił by to lepiej, a przynajmniej nie było by tak bezczelnego wstydu i dwudziestoletniego smrodu.

Warto przypomnieć o tym, w dniach gdy oberredaktor wraz ze swoimi podwładnymi z „GW” poucza i umoralnia Polaków. Piętnuje swoich przeciwników i przykleja im łatki.

Dziwi, że wielki poczucie moralności i przykładnych zasad nie przeszkodziły Michnikowi w uczestnictwie w tak ewidentnym szwindlu.

czwartek, 7 października 2010

Tusk i pijawki - plakat

Kiedyś zrobiłem taki plakat. Czekał, czekał i... się doczekał :)

środa, 6 października 2010

PItu-pitu, baju-baju czyli Tusk i dopalacze.

Z całą bezwzględnością rząd będzie walczył z dopalaczami... zdusimy w zarodku... to jest otwarta wojna z dopalaczami... nie ma pobłażliwości dla handlarzy śmiercią.... pozamykamy sklepy i aresztujemy każdego... itp. itd.

Tak oto reklamował swój nowy pomysł Premier Donald Tusk. Wtórowali mu inni członkowie władz łącznie z koalicjantem.
Idea, być może jest słuszna, założenia także, lecz metody wyjątkowo głupie a drugie dno aż nad wyraz widoczne. Gdyby walkę z quasi-narkomanią zapowiedział ktokolwiek inny i posłużył się podobnymi argumentami i metodami, to wzbudził by choćby odrobinę zaufania i wywołał łut refleksji nad pomysłem.

Pan Premier Tusk i jego wesołą kompania dali się już poznać przez ostatnie trzy lata ze znakomitego „pijaru”, który jak dotychczas przynajmniej niektórym wystarczał za materialne, doczesne dobra.
Nikt wam tyle nie da, ile premier Tusk wam obieca – jak twierdzą dobrze znający premiera.
Tak więc Tusk & Co. będą walczyli z dopalaczami bezwzględnie.
Tak przynajmniej obiecali.
Pierwsze efekty już są nawet. Dziś aresztowano „króla dopalaczy” niejakiego Dawida B. Dzielni chłopcy nasłani przez księcia pijaru zwinęli go na gorącym uczynku, to jest w jego sklepie i to za ladą.
Aresztowanie miało miejsce na podstawie jakiegoś skserowanego świstka podpisanego przez Głównego Inspektora Sanitarnego (podpis też ksero). Miało to oznaczać, ze premier nie żartuje i niczym szeryf gotów jest podjąć walkę z otaczającym złem nie bacząc na koszta.
A koszta będą.

Daję głowę, że osoba tak dobrze ustosunkowana w środowisku (nazwijmy to) mafijnym i majętna jak Dawid B. uruchomi najlepszych prawników, którzy udowodnią bez trudu, że działania władz były bezprawne.
Co za tym idzie, zażąda odszkodowania w wysokości takiej, że wielu obywateli nawet sobie takiej sumy nie jest w stanie wyobrazić. Za nim pójdą inni....
Sprawa jest prosta – nie ma podstaw prawnych, by zabraniać handlu dopalaczami, bo nie ma ustawy.

I tu dochodzimy do następnego sprytnego wybiegu platformy.
Jak przystało na ojca polityki miłości, premier kocha wszystkich, którzy jednoczą się wokół niego w momentach trudnych dla Państwa. Przynajmniej tworzy takie wrażenie, by zgromadzić zarówno koalicjantów jak i opozycję wokół słusznej idei.

Tak to niby ma wyglądać, by opozycja pomogła mu przeforsować ustawę zakazującą handlu dopalaczami i pokrewnymi „wynalazkami” za co on zbierze pochwały i laury. Ale nie tylko...
Wiadomo, że zdecydowane działania przeciw handlarzom i producentom „dopalaczy” przysporzą premierowi sympatyków po stronie tych wielbiących państwo prawa i normalnych zasad. Być może, po takiej akcji zaufają mu nawet dotychczasowi wyborcy innych partii politycznych.
Z drugiej strony odpłyną młodzi, „przygłupiaści” niegdyś tak przydatni (podczas akcji „krzyż”) wkurzeni na Tuska za odcięcie używek.

Wyrówna się?
Przypływ pierwszej grupy zrekompensuje odpływ drugiej?
Nic z tych rzeczy.
Po to powstała partia palikota.
Nowoczesna Polska, czy jak to się ma nazywać, ogłosi walkę o zalegalizowanie narkotyków i przygarnie „przygłupiastych” plus jeszcze niezdecydowanych dawnych młodocianych wielbicieli SLD.
Gdy tylko uda im się „wejść” do sejmu, nawet przy minimalnym poparciu społecznym (5-10%) stanowić będą w przyszłym parlamencie uzupełnienie platformy czy jak kto woli filię PO.
Premier będzie nadal w oczach prawych i uczciwych obywateli mężem niezłomnym, walczącym w imię zasad i utartych kanonów – tradycjonalistą i dobrym szeryfem, a szef filii Palikot dobroczyńcą i bojownikiem o prawa młodych „na haju”.
Tak się chłopaki uzupełniać będą już po najbliższych wyborach.
A żeby było śmieszniej, za cały polityczny szwindel zapłacimy my wszyscy!
Z naszych to bowiem pieniędzy państwo wypłaci wielomilionowe odszkodowania Dawidowi B. i jemu podobnym.
Jak widać najłatwiej robi się wielką politykę za cudze pieniądze.

wtorek, 5 października 2010

Dobra gospodyni umie dobrze zamieszać

Idą wybory samorządowe, idą wybory prezydenckie...

















(podziękowania dla Adama G.)

poniedziałek, 4 października 2010

„Każdy pijak to złodziej...” , albo Nowoczesna Polska

Jeżeli chcecie zobaczyć jak wyglądać ma nowoczesna Polska, to wystarczy przypatrzyć się nowej idei Palikota pod nazwą Nowoczesna Polska.

Nowoczesność, jak pojmuje ją współczesna “Europa” całkowicie mieści się w ramach tego nowego ruchu politycznego. Jest tu miejsce dla pederastów, niedoszłych dzieciobójców, idiotów-komunistów, egzaltowanych panienek z fiu-bździu w głowie, starych zdegenerowanych pryków a także masy cwaniaków, niegdyś podpierających kantory wymiany walut.

Nowoczesna Polska, to nowa, przewodnia siła narodu, która jak twierdzi Palikot nada właściwy tor rozwojowi naszego kraju. Z zażenowaniem i śmiechem obserwowałem migawki z zakończonego (chyba) wczoraj kongresu.

Kto tworzy nowoczesną Polskę w Nowoczesnej Polsce?

Czyją twarz ma mieć Nowoczesna Polska?

Jak widać było w relacjach z kongresu ów twór ma mieć gębę: zdegenerowanego militarysty (słynne zdjęcia, kwalifikujące autora do badań psychiatrycznych) Dominika Tarasa, komunistycznego zezgredziałego kabotyna Kutza, słodkiej idiotki o móżdżku wróbla Gretkowskiej, grubego wesołka bez poglądów Kalisza oraz cinkciarza i malwersanta Misztala. Dodając do tego skażonych toksynami przez wąchanie w młodości kleju” tri” – wielbicieli używek narkotycznych “Kory” Jackowskiej i Sipowicza mamy obraz owej nowoczesności.

Sam lider zresztą, jak przystało na nowoczesnego człowieka, również nie jest zwykły. Lubi pobluźnić, pomachać wibratorem oraz popić w miejscu publicznym wielbioną przez siebie wódeczkę z butelki.

Nowoczesność Palikota jest na tyle nowoczesna, że nawet nie zwrócił on uwagi, że nazwa “Nowoczesna Polska” został delikatnie mówiąc “pożyczona” od pewnej Fundacji. Może stan jego świadomości nie pozwalał na sprawdzenie dostępności nazwy? Niezła musiała być impreza skoro sztab zatrudnionych przez P. prawników też nie zwrócił na to uwagi...

Taka to nowoczesność Palikota.

A może, jak mówiły pewne ekspedientki w kultowym polskim filmie “Miś”:

- (..) ukraść chciał... ukraść..., to złodziej...!

- ... i pijak! Bo każdy pijak to złodziej!

piątek, 1 października 2010

Cross Wars

Coś dla miłośników... wojen!
Władcy ciemności z galaktyki WSI przy pomocy teleportatora niszczą symbole...
Wielki Bronisław Książe Snu próbuje zapanować nad innymi galaktykami...