środa, 28 kwietnia 2010

Czarny sen Polaka

Cholera jasna, kilka dni temu śniło mi się…..



A może nie był to sen?

sobota, 24 kwietnia 2010

Kup gacie, bułkę, kondoma i oddaj głos na Komorowskiego

Jak podała dziś telewizja (niestety tylko słyszałem to, więc nie napiszę która) jeden z dużych domów towarowych, należący do znanej sieci handlowej zaproponował ciekawą transakcję wiązaną.
Otóż na drukowanych na miejscu kartkach A4, zachęcał klientów do zakupów a następnie do udania się w stosowne miejsce na terenie galerii handlowej i złożenia podpisu pod listą wyborczą, kandydata do urzędu prezydenckiego Bronisława Komorowskiego .

Pomysł jest przedni i raczej taki z gatunku tych „kosmicznych”.
Albo wymyślony na całkowitym „odlocie” ale po „jednym głębszym”.
Osobiście stawiam na to drugie.
Może nawet tak „od ręki” wymyśliło to tych dwóch „gazowników” , którzy (jako delegacją samego marszałka sejmu ) mocno „zmęczeni”, o mało co nie wpadli wraz z wieńcem do grobu, na pogrzebie Anny Walentynowicz.

Ciekawe czy w innych ciekawych miejscach związanych z handlem i usługami również zbierano podpisy poparcia kandydatury Pana marszałka?
Może np. w warzywniaku, pijalni piwa czy w agencji towarzyskiej..?
Szczególnie to ostatnie miejsce może budzić zazdrość innych kandydatów. Stosowne było by, aby akcję promowało odpowiednie hasło w rodzaju „Gdy zdejmiesz kondon(m)ek, zaprasza Cię Bronek!”
Wraca normalność...(?)

"Normalność"

Mówią, że ma teraz wrócić "normalność". Niedługo po smoleńskiej tragedii zapowiedział to jęczącym głosem ostatni komunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki.
Podobno po okresie panoszenia się znienawidzonego przez postępowych platformersów Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nastąpi teraz era ogólnej "normalności".
Gwarancją na to jest przejęcie władzy w kraju przez Bronisława Komorowskiego. Tak wymarzył sobie już kilka godzin po tragedii Mazowiecki, zwany „Mumią Demagogiczną”. Reszta „normalnych” zachowała się bardziej powściągliwie, wzięła udział w festiwalu obłudy po czym dopiero, gdy minęła żałoba, rozpoczęła walkę o „normalność”.

Normalność, jak podaje słownik PWN, to:
1. bycie normalnym, zgodnym z normą
2. zdrowie psychiczne i fizyczne
3. życie toczące się według ustalonych, znanych praw i zwyczajów

Wystarczy sięgnąć pamięcią do ostatniego dwudziestolecia i do norm panujących w tym okresie w naszym kraju. Przykre, że zasady te wytyczali cwaniacy, uzurpatorzy i różnej maści przefarbowani pezetpeerowscy działacze.
Ruch „Solidarności”, który wyniósł na wyżyny władzy wielu swoich tzw. doradców-cwaniaków, musiał wraz ze swoją ideą solidaryzmu ugiąć się pod naporem wszechwładnej cinkciarskiej mamony. To właśnie już na samym początku odrodzonej Rzeczpospolitej kształtowała się owa "normalność" i normy.
Za "normalność" uznać można zapewne „pospieszne” akcje prywatyzacyjne rządu Bieleckiego, „komisję Michnika”, zagubione w Belwederze strony z akt „Bolka”, zamach czerwcowy, inwigilacja prawicy czy wreszcie „normalne” spotkania biznesowe Mira, Zbycha i Rycha.
"Normalnością" był Gawronik, Sekuła, kolejna prywatyzacja w wykonaniu Kaczmarka, pijany Kwaśniewski w Charkowie, blokowanie lustracji esbeków i ich współpracowników...

Od tragedii smoleńskiej minęło zaledwie kilkadziesiąt dni, a symptomy owej "normalność" już są widoczne. Pierwsza „normalność” pojawiła się już trzy godziny po katastrofie prezydenckiego samolotu.
Niejaki Komorowski łamiąc zasady konstytucji mianował się p.o. prezydenta. Mniej więcej w tym samym czasie nasłani przez Bondaryka agenci rozpoczęli prucie sejfów w BBNie. Niewiele później rozpoczęto niuchanie (za zgodą marszałka sejmu) w pokojach poselskich (rzecz jasna posłów z partii opozycyjnej).
Dodając do tego dziwne i zbieżne w czasie włamania do prywatnych mieszkań zmarłych parlamentarzystów, oraz tajemnicze zniknięcia ich osobistych przedmiotów i notatek uzupełniają tylko widmo „normalności” wkraczającej w nasze progi.

"Normalność" dała znać o sobie także w mediach. Jedynie słuszna władza, za pomocą swoich tub propagandowych, jeszcze przed oficjalnymi wynikami śledztwa z katastrofy, ogłosiła, że był to wypadek(?!). Kolejnym krokiem w kierunku "normalności" było usilne bratanie się z Putinem, co może niebawem zaowocować umieszczeniem w konstytucji zapisu o nakazowym braterstwie z Rosją (wzór z epoki „środkowego Gierka”). Normalnością jest także bojaźń przed powołaniem niezależnej, międzynarodowej komisji ds. katastrofy pod Smoleńskiem.

Platforma Obywatelska, a szczególnie jej awangarda, posiadająca niebywałe wręcz parcie na władzę, dla celów PRowych gotowa była poświęcić interes narodowy w imię uścisków z Putinem i „normalnego” wizerunku medialnego. "Normalny" jest też wasalizm w stosunku do dawnego „wielkiego brata”, widać u niektórych zakorzeniony w genach.

Niestety „normalność” objawia się także, w zachowaniach i postawach moralnych, czego byliśmy świadkiem w trudnych dniach żałoby narodowej. Cyrk i obłuda w wykonaniu wielu „normalnych” przekraczała dopuszczalne normy. Łzy i szlochy po Lechu Kaczyńskim w wykonaniu funkcjonariuszy pewnych gazet i telewizyjnych stacji oraz polityków budziły zdziwienie i obrzydzenie tych, w których choć trochę pozostało "nienormalności". Szczególnie zapisała się w pamięci żałobna dama (Monika Olejnik), łkająca po śmierci Prezydenta, tak jakby jej co najmniej Michnik umarł.

Ciężkie czasy nadchodzą. Państwowców, poległych w katastrofie, póki co zastąpili wyfiokowani cinkciarze. Normy wróciły do „normy”.

P.S> Dygresja na koniec. Zastanawiałem się, nad tym co byłoby gdyby... pięć lat temu to Donald Tusk wygrał wybory. Zakładając, że zdarzenia potoczyłyby się w sposób analogiczny do zaistniałych, dziś po zmarnowanych pięciu latach, mielibyśmy nadzieję na lepsze jutro wśród całej palety wartościowych ludzi. Ech...

piątek, 23 kwietnia 2010

wtorek, 20 kwietnia 2010

Wybory tuż, tuż...

... Bronisław Komorowski rozpoczął kampanię i namawia do głosowania na Jarosława Kaczyńskiego.
Brawo Panie Bronku!

sobota, 17 kwietnia 2010

Pożegnanie





W Warszawie pożegnanie Pary Prezydenckiej.
Stąd na Wawel odjadą na zawsze już Maria i Lech Kaczyńscy.


W zadumie i pokorze wspomnijmy pierwszego Patriotę-Prezydenta, odrodzonej po latach komunizmu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Na zawsze pozostaną w naszej wdzięcznej pamięci...
Spoczywajcie godnie, w pokoju.













































































Warszawa, 17. kwietnia 2010 roku, godzina 8.00-8.45

Łachudry i szumowiny - zostańcie sobą!

Jak już większość obywateli zdołała się zorientować, w ogólnokrajowym festiwalu hipokryzji, po śmierci Prezydenta RP, udział wzięli najwybitniejsi dyspozycyjni funkcjonariusze znanych prywatnych telewizji oraz prasy. Łzy zalewały im oczy, a przejęcie zaciskało gardło. Gdy padł rozkaz : „płakać” - łkali jak bobry, nierzadko zanosząc się od szlochu.

Robi to wrażenie, oraz podnosi słupki oglądalności i czytelnictwa . Mając to na względzie zapominając o resztkach przyzwoitości, owe kreatury żałowały, czciły i opłakiwały Pana Prezydenta, do tej pory tak skutecznie przez nich opluwanego. Te wspomnienia, opowieści, zachwyty nad osobą Głowy Państwa. Te peany na cześć.... Oczy we łzach, ale boczkiem, boczkiem łypiące na wyniki oglądalności własnej stacji.

Model łachudry i szumowiny bez honoru, nie odnosi się tylko do „elyty” dziennikarskiej. Było by to za proste. Wielokrotnie cytowane idiotyczne przypowieści o „dożynaniu watah” , o „tym, że zamach taki jaki Prezydent”, czy też przeróżnych epitetów , jak „cham”...”karzeł”... dziś w czasie wystąpień ustąpiły miejsca: „zasłużonemu”, „wybitnemu” i „najgodniejszemu”.
Czerwone na twarzy (z hańby, czy też ze wstydu) „buraki” wyśpiewują dziś hymny pochwalne, ryże pokręcone typy zapominają się z wrażenia nad mogiłą, do tego stopnia, że zamiast przeżegnać się - dłubią w nosie. Tak wygląda Polska polityka miłości w wykonaniu platformowych elit. Martwy Prezydent – dobry Prezydent, wtedy tylko godzien pochwał.

Dlatego też, po całym tym festiwalu hipokryzji i łachuderii , w przeddzień uroczystości pogrzebowych, zwracam się z gorącą prośbą do nieutulonych w żalu po Prezydencie dziennikarzach „GW”, TVNu, Polsatu oraz innych szeregowych funkcjonariuszy innych peowskich mediów: zostańcie sobą!
Nie udawajcie kogoś, kim nie jesteście. Nie udawajcie uczuć, których nie macie. Nie żałujcie, gdyż uczucia żalu nie posiadacie.
Weźcie przykład choćby z Palikota.

P.S. Jeden z dyżurnych posiadaczy „czerwonego honoru” w polskiej prasie – sumienie postsowieckiej części narodu, opublikował dziś w „GW” paszkwil, zatytułowany „Coś drgnęło w naszych sercach”.
Prawdopodobnie tekst powstał na zamówienie rosyjskiej ambasady, albo Gazpromu, bo nikt o poczuciu Polskiej racji stanu i przyzwoitości nigdy nie nabazgrał by czegoś takiego.

Ów skryba dziękuje Rosjanom – Spasiba pisze! Za co spasiba? Za roztrzaskany samolot? Za setkę ofiar?
Jeszcze wyniki ekspertyzy nie są znane, a już „sumienie narodu” lansuje Putina jako dobroczyńcę i ludzkiego pana.
Jedno co cieszy, to fakt, że po krótkim okresie zatracenie się, czyli symulowanego żalu po Prezydencie, naczelny „szmatławca wybornego” wrócił do właściwej postawy dobrego bolszewika.

czwartek, 15 kwietnia 2010

2. Ogólnokrajowy Festiwal Hipokryzji

Z nieskrywanym obrzydzeniem informuję, że dobiega końca 2. Ogólnokrajowy Festiwal Hipokryzji.
Tegoroczny Festiwal zgromadził elitę hipokrytów i stał na bardzo wysokim poziomie hipokryzji.
W porównaniu do poprzedniego festiwalu, który odbył się 2 kwietnia 2005 roku, ten miał charakter szczególny, gdyż wzięła w nim udział dużo liczniejsza grupa bardziej profesjonalnych hipokrytów.
Wprawdzie finały jeszcze przed nami , lecz do dnia dzisiejszego ukształtowała się mocna czołówka składająca się z najwytrawniejszych zawodników bezwzględnych i zakłamanych hipokrytów na poziomie światowym.

Klasyfikacja indywidualna wygląda następująco:
1. miejsce - Radosław Sikorski - Platforma Obywatelska (chamstwo, plecione bzdury o Lechu Kaczyńskim („były Prezydent Lech Kaczyński”) oraz dorzynanie watach – później – klęczenie przy trumnie Prezydenta i udawanie, bólu oraz wzruszenia) .
2. miejsce – Bronisław Komorowski – Platforma Obywatelska ( wyjątkowe chamstwo, buta i stwierdzenie „jaki prezydent taki zamach” – później – łkanie, klęczenie przy trumnie a jednocześnie rozbijanie kas pancernych w Kancelarii Prezydenta i szperanie w dokumentach zmarłego).
3. miejsce – Donald Tusk – Platforma Obywatelska - (wredny ton wypowiedzi i notoryczną złośliwość wobec Głowy Państwa – później – pozorowany szloch i zanoszenie się z rozpaczy po Prezydencie -komedia z podtrzymywaniem go przez Władimira Putina)
4. miejsce - Monika Olejnik – GW/TVN – (wykpiwanie, michnikowszczenie Lecha Kaczyńskiego – później – rozpacz przy trumnie Przezydenta i łzy jak grochy do kamer)

W klasyfikacji drużynowej prowadzą: TVN przed Polsatem, Gazetą Wyborczą oraz Superstacją.

środa, 14 kwietnia 2010

No „dres”, no stress! (kibole pod Wawelem)

Śmieszą, mimo narodowe żałoby, protesty mało lub wręcz niedorozwiniętej mikroskopijnej części społeczeństwa krakowskiego. Na szczęście jest to margines, zwany „dresiarzami”, specjalistami od zadym i wywoływania sporów. Ludzie ci zamiast rzucać kamieniami na meczach Wisełki i Cracovii, z racji odwołanych imprez sportowych urządzili sobie coś na wzór demonstracji i zadali poprzez białe prześcieradło z wymalowanymi krzywo literami pytanie „Czy na pewno godzien królów”.

O ile jestem w stanie zrozumieć, że hasło podyktował im ktoś z Obywatelskiej Platformy i zachęcił do przyjścia na wiec, to w żaden sposób nie mogę sobie wyobrazić po co PRowcy wymyślili je tak głupkowate i śmieszne.

Dresiarze nie cieszą się sympatią obywateli, toteż cała akcja jest medialnie nic nie warta. Oczywiście znajdują się stacje i platformy medialne, które uznają to za wiadomość numer jeden i soczyście opisują. Niestety to już takie zboczenie kilku pism i portali, że mimo rozkazu z obozu władzy „Kaczyńskiego opłakiwać” muszą coś od siebie dorzucić i choć troszkę uszczypnąć.
Teraz słyszy się, że miejsce pochówku dzieli Polaków. Może i dzieli, ale na tych którzy chcieli by Go mieć w Warszawie oraz na tych którzy uważają, że lepiej będzie Mu w Krakowie. I t wszystko.
Jak w każdej sytuacji, zawsze znajdzie się jeden opóźniony w rozwoju, który da się podpuścić i będzie twierdził że np. II wojnę światową wywołali Marsjanie.

Kaczyński nie jest godzien spoczywać na Wawelu, nie jest godzien królów. „Których królów?” - aż chce się zapytać. Czy Augusta II czy Michała Korybuta Wiśniowieckiego nie jest godzien? Skoro wyjątkowo antypolska postać jak August II Mocny znalazł się na Wawelu i nie przeszkadza „dresiarzom”, że tam do dziś leży, to wniosek z całej tej zadymy nasuwa się sam.

Nie chodzi o „godność’ czy „niegodność” – chodzi o kolejne upokorzenie Prezydenta Kaczyńskiego przez peowską władzę. Poruszana przez nich kwestia „narodowego dobra” jakim jest Wawel i współdecydowania przez wszystkich obywateli o wszystkich sprawach z nim związanych, jest też przykładem niedouctwa i braku umiejętności logicznego myślenia. Już spieszę z wyjaśnieniem.

Jak do tej pory nigdy, przy żadnym wawelskim pochówku nie rozpisano plebiscytu akceptacyjnego. Decyzję podejmowano indywidualnie lub kolegialnie, mając delikatnie mówiąc... na uwadze głosy. Ale rozsądne, logiczne i wyrażane przez ludzi mądrych. Głosy na „nie” poprzez porównania Lech Kaczyńskiego z np. Tadeuszem Kościuszką (co sam wczoraj słyszałem) nie świadczą najlepiej o kondycji intelektualnej osób wypowiadających je. Według miary najwyższego patriotyzmu i zasług, wytyczanej przez demonstrujących a kontrowanych na postawie życiorysów średniowiecznych królów, Kościuszko też nie zasługiwał na pochówek pod Wawelem (słynna deklaracja, że nigdy nie wystąpi przeciw Rosji, dzięki czemu został zwolniony z wiezienia i mógł wyjechać do Ameryki).

„Narodowe dobro” Wawelu, to Polskość i Chrześcijaństwo. Dziwnie brzmi dziś zawłaszczanie tego miejsca przez zwolenników Europejskiej Unii i liberalno-ateistycznej idei. Dla tych ludzi świat postał w dniu rozpoczęcia rewolucji francuskiej i pochodzą oni od specyficznego rodzaju małpy (Robespierre’a). Przypomnę tylko, że Wawel już wtedy istniał.

Na szczęście zadymiarze nie są traktowani poważnie, ich protest ma się jak złamany paznokieć Kowalskiego do dziejów świata i uroczystości oraz pochówek odbędą się godnie i jak przystało na Narodowego Bohatera.

Będziemy światkami niespotykanego do tej pory zjazdu do Polski największych i najpotężniejszych głów państw z całego świata. Czegoś takiego jeszcze nasza Ojczyzna nie widziała. Tego dnia , to właśnie Kraków stanie się światową stolicą, czego jak widać zadymiarze-kibole nie są w stanie zrozumieć. Miejmy tylko nadzieję, że oszczędzą nam w niedzielę demonstracji swojej głupoty, by przed oficjelami najwyższego światowego formatu nie wyjść na dzikich żyjących w dzikim mieście.
Jeżeli nie oszczędzą, zapewne policja i siły porządkowe potraktują ich tak, jak traktuję się kiboli i zadymiarzy.

Dodane 14-04-2010 godzina 22:14


No i się wyjaśniło. Akcję protestacyjną zorganizował dresiarz, który był szefem kampanii wyborczej do PE, niejakiej Róży Thun de coś tam... Pani Tuńczykowa to zdeklarowana wielbicielka Tuska i członkini PO. Ten dresiarz zresztą też.
Rózia to przypadek kliniczny, maniakalnie i obsesyjnie wielbiąca UE do tego stopnia, że prowadza się owinięta w unijną szmatę-flagę i w każdym zdaniu używa słów „Unia Europejska” czy przypomina A. Hitlera (który z taką właśnie częstotliwością powtarzał „tysiącletnia rzesza”) lub J. Stalina (który dla odmiany jak mantrę wypowiadał „niezwyciężona armia radziecka”).

Jak się to dla wielbionych przez nich krajów skończyło wiadomo, a jak sami skończyli też wiemy.
Tuńczykowa co najwyżej może trafić do zakładu zamkniętego (co dla jej zdrowia będzie najlepsze), natomiast adorujący jej osobę dresiarz z PO, jak będzie dalej szalał to pewnie dostanie w niedzielę kilka pał od policji. Też dla zdrowia.
Czego im z serca życzę.
Aaa bym zapomniał... Do dresiarzy dołaczyli Andrzej Wajda z żoną. Pierwowzór"Członka w dresie"?

wtorek, 13 kwietnia 2010

Może Ryszard Bugaj?

Przez media przetacza się dyskusja „Komu powierzymy mandat Naszego Prezydent”. Głupio może trochę i nietaktownie, bo szczątki Pana Lecha Kaczyńskiego, tragicznie zmarłego prezydenta RP jeszcze nie udały się w ostatnią drogę a już trwają dywagacje kto po nim.

Życie jednak nie znosi pustki a terminy naglą. Po tym jak Komorowskiemu ubyło dwóch kontrkandydatów, wydaje mu się, że nic nie może go już powstrzymać i niczym lokomotywa z impetem wjedzie do Pałacu Prezydenckiego. Tym bardziej rozpiera go radość, gdyż tylko sześćdziesiąt dni dzieli nas od ostatecznej daty wyborów.
Jak mówią Platforma zwarta i gotowa a PiS oraz SLD w lesie.

Zastąpić Profesora Kaczyńskiego nie będzie łatwo. Wielu zrozpaczonych Rodaków rozkładają bezradnie ręce i kiwa głową, że nie ma nikogo na jego miejsce.
Właściwie jest to prawda. Człowieka o tak silnym charakterze i charyzmie trudno znaleźć wśród potencjalnych kandydatów. Padają kandydatury Zbigniewa Ziobry, Zbigniewa Romaszewskiego, Ryszarda Terleckiego, Jarosława Kaczyńskiego a nawet Kornela Morawieckiego.
Właściwie wszyscy z nich mogli by postarać się o udział w wyborach. Jedni mieli by większe inni mniejsze szanse z uwagi na medialność i rozpoznawalność, wszystkich jednak łączyła by wspólna cecha: państwowość i uczciwość.

Do tej grupy, tak od siebie dodam jeszcze jednego kandydata. Pod rozwagę.

Ryszard Bugaj.
Człowiek uczciwy, dobry i rozsądny. Bardziej łączący niż dzielący Polaków. Potrafiący w swych ocenach być wyważonym i mądrym. Wiele lat doradzał też Prezydentowi Kaczyńskiemu w sprawach ekonomicznych. Dużym plusem było by też to, że swój głos mogli by oddać na niego potencjalni wyborcy lewicowi, co w przypadku II tury mogło by być zbawienne. Pomyślmy.

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Robactwo

Sikorski – „Prezydent może być niski, ale nie może być mały”
Mazowiecki – „współczuję... wielka tragedia, ale może nauczy to innego sposobu uprawiania polityki...” (kilka godzin po tragicznym wypadku)
Wałęsa – „Sposób na powstrzymanie Kaczyńskich? Różne nieszczęścia chodzą po ludziach... może jakiś zawał serca?”
Komorowski – „Jaki Prezydent taki zamach....” (po ostrzelaniu samochodu Lecha Kaczyńskiego w Gruzji)

To wszystko są wypowiedzi o Lechu Kaczyńskim.
Dziś dwóch z autorów tych odkrywczych przemyśleń, udawało głęboko poruszonych i klęczało przed trumną ze zwłokami Prezydenta Polski. Inni nieludzko przybici wpisywali się do księgi pamiątkowej.
Wiadomo, że polityka nie jest czysta, że politycy zmieniają zdanie kilka razy dziennie, ale... twarz ma się tylko jedną a człowiekiem jest się „aż” a nie „tylko”.
Niech Was diabli judasze!
Najlepiej zachował się Palikot – nie odzywał się w ogóle!

Politycy rządzącej partii udają dziś poczciwych chrześcijan i z bólem opłakują prezydencką parę. Zapominają przy tym co i w jaki sposób pletli o Panu Prezydencie, realizując wytyczne ośrodka dyspozycyjnego PO. Łączą się w bólu, ale chyba tylko jadowitym jęzorem.
Gnidosze, weźcie przykład ze swojego guru Palikota i zamknijcie gęby na kłódkę, bo żywo przypominacie NKWDowskich oprawców z Katynia. Najpierw mordowali, a gdy przyszedł stosowny moment prawdy , to głęboko współczuli ofiarom i pokazywali jakie to mają czyste ręce. To wszystko, to nie oni...

niedziela, 11 kwietnia 2010

Śmierć Prezydenta

O czym jeszcze tu pisać.... Prawie wszystko dziś zostało napisane i powiedziane. W lotniczym wypadku zginął Pan Prezydent RP, zginęła jego małżonka, zginęły osoby towarzyszące, posłowie, senatorowie, wysokiej rangi wojskowi...

Dziś łączymy się w bólu z rodzinami tragicznie zmarłych, ocieramy łzy i wspominamy. Zadajemy sobie też pytanie „dlaczego?”.
Być może za wcześnie jeszcze na odpowiedź na to pytanie. Szczegółowe dochodzenie to wyjaśni.

Jednak dziś nieodparcie przed oczami staje mi obraz sprzed kilku lat. Spadający w helikopterze rządowym ówczesny Premier Leszek Miller. Miller miał więcej szczęścia i przeżył. Nikt jednak nie wyciągnął z tamtego wypadku wniosków. Nikt nie zadecydował o zakupie sprzętu lotniczego na miarę kraju XXI wieku! Od wypadku Millera minęło siedem lat, siedem długich lat i przez cały ten okres czasu dygnitarze państwowi podróżowali zabytkowymi urządzeniami do latania, narażając życie w kadłubach powiązanych drutem aby się nie rozpadły.

Nie tak dawno mięliśmy nadzieję, że się to zmieni. Władza Pana Tuska rozpisała nawet przetarg na nowy sprzęt latający, co więcej wyłoniono nawet zwycięzcę i... złożono pomysł w pancernej kasie. Ponoć za drogo było!

Dziś jest taniej - nie żyje 95 osób. Kwiat polskiego narodu. Nie twierdzę, że nowe samoloty były by lekarstwem na wszelkie problemy lotniczo-pilotażowe, ale wiadomo, że inaczej zachowuje się w sytuacjach krytycznych grat i nowoczesna maszyna. Mniemam, że obecnie zarówno Pan Tusk jak i jego koledzy z rządu nie wsiądą już do drugiego (identycznego jak rozbity) tupolewa, tylko teraz wreszcie zakupią długo oczekiwane nowe maszyny. Woźcie własne tyłki bezpiecznie... na zdrowie.

Pozostały nam wspomnienia, znicze na ulicach i przed Pałacem Prezydenckim oraz żal, który wylewa się ze wszystkich mediów. Bardziej, mniej lub w ogóle nie szczery. Pozostaje też myśl, która wybiega w przyszłość i pyta o to jaka będzie teraz Polska.

Będzie uboższa. Uboższa i zawłaszczona przez kompanię Tuska. Marszałek Komorowski nie będzie miał skrupułów i dostosuje (przynajmniej do ponownych wyborów prezydenckich) „belweder” do potrzeb PO. Minister Rostowski po śmierci Sławomira Skrzypka położy łapę na pieniądzach NBP aby łatać dziury w budżecie (czytaj własną nieudolność). Na urząd RPO wybierze Sejm gości a z PO, który będzie wypełniał rozkazy szefostwa partii. Przyjdzie też pora na IPN i nowego „dyspozycyjnego” prezesa. W jednej chwili Bronisław Komorowski pozbył się też dwóch kontrkandydatów do urzędu prezydenckiego.

Tak wyglądać będzie Polska. Kraj po tragedii. Ku rozpaczy jednych i radości drugich. Takiej podziału skrajnych emocji nie zmienią żadne pozorowane „ochy i achy” Tuska i Komorowskiego. Długo przychodziło tym panom, zebranie się i sklecenie kilku zdań przed kamerą na temat wypadku (jeden pojawił się około 13.00 a drugi o 14.oo). Przemagali w sobie wstręt...?

Zanim przyjdzie nam żyć w zawłaszczonej Polsce, już dziś zastanówmy się jak możemy to zmienić.
Opamiętajcie się! Apeluję do tych, którzy niczym ślepcy wierzą w cuda i któreś tam Irlandie Premiera... Pozwólcie Polsce być Polską. Zmieńcie kraj. Okazja będzie już za sześćdziesiąt dni, podczas przedterminowych wyborów prezydenckich. „Pokażmy drzwi” ekipie Komorowskiego. W imię pamięci Pana Prezydenta Kaczyńskiego.

Na koniec kilka słów do Pana Premiera: Czy możesz „ryży” patrzeć w lustro? Czy teraz golisz się po omacku? Za co to? Za Tupolewa!

P.S. Przy całej tej tragedii aż serce rosło, gdy patrzyło się na ludzi pod Pałacem Prezydenckim i na mszach w Warszawie. Wbrew temu co lansują różne tefaueny i polsaty, popierający Lecha Kaczyńskiego to nie tylko „moherowe babcie” i „prymitywy z podstawowym”.
Tłumy młodych, pięknych ludzi przyszły dziś oddać hołd najwybitniejszemu z polskich Prezydentów. I bez przesady były to prawdziwe tłumy. Okazuje się, że na urząd prezydencki nie powołały Go krasnoludki w moherach. I to w tym tragicznym dniu mogło cieszyć.

sobota, 10 kwietnia 2010

Znani krajowi „faszyści”

Jeszcze przez chwilę nawiążę do mojego ostatniego wpisu dotyczącego procesu przeciw, jak to sędziowie i „gazownicy” mówią - „oenerowskim faszystom”.
Gesty, ach te gesty „faszystowskie”... Skończyć z tym raz na zawsze. Łapa w górę i za chwile już do pierdla. Niech sobie nie „hajlują” (co by to nie znaczyło) tylko witają się jak na europejczyka przystało, czyli graba w górze z zaciśniętą piąchą do tego. Jak ojciec-czerwoniejec kazał.

Mimo ostrych kar i bezwzględności sądów, okazuje się, że „nazioli i faszoli” w Polsce jest więcej i to co gorsza zakamuflowanych głęboko w kręgach postępowych i lewako-europejskich.
Jako piąta kolumna pilnują się bardzo, oj bardzo się pilnują i na co dzień choćby ich kołem łamać nie przyznają się do swoich prawdziwych sympatii.

Niestety natura i serce bierze nieraz górę nad wyreżyserowanym, poprawnym zachowaniem....

Poniżej kilka fotografii, zakamuflowanych „faszoli” przyłapanych w momencie wykonywania „rzymskiego salutu”.





W tej sytuacji rozważyć należy możliwość złożenia do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa gdyż: -„ Gest taki jest uznany za propagowanie faszyzmu z uwagi na wykorzystanie go przez nazistów” (przewodniczący składu sędziowskiego Jerzy Wojteczek z opolskiego sądu, w czasie procesu grupy ONRowców).

Najlepiej złożyć ów pozew właśnie w Opolu. Tam się świetnie znają na faszyzmie. No i mają pod ręką dyspozycyjnego Libionkę.

czwartek, 8 kwietnia 2010

„Rodzina Agora” w ataku czyli Libionką w ONR

Niejaka Izabela Żukowska, lokalna funkcjonariuszka „GW” z Opola w dzisiejszym wydaniu tej poczytnej gazety „relacjonuje” proces dwóch członków zdelegalizowanego ONRu. Miło się od razu zrobiło w całej rodzinie „Agora”, bo jak mawiał patron i duchowy „guru” familii, a także „dobroczyńca nasz” z Katynia Józef Wissarionowicz Stalin: -„nie ma jak dobry, pokazowy proces ideologicznego wroga”.

Radość zapanowała zatem niesłychana, bo to dobrze napiętnować złego i trochę pomącić we łbach społeczeństwu. Oj lubią to krasnoludziki z Agory, lubią....

Zatem w Opolu proces toczy się, a sprawa (jak to piszą krasnoludziki) „hajlowania” nabiera stosownego wymiaru. „Faszyzm Panie, faszyzm odradza się... niszcz nazizm,... wykpij głupotę nazioli”... Takie to przesłanie towarzyszy propagandzie „wyborczej”. Istotnie jakaś kształcona w PRL sędzina (członkini rodziny Agora?) zapewne tak pomyślała i w niedawno zakończonym, poprzednim procesie skazała młodzieńców z ONR na kary więzienia w zawszeniu. Teraz, należy zatem spodziewać się odwieszenia kary i „tiurmy” dla niepokornych.

Czym zawinili młodzieńcy? Otóż unieśli dłonie w rzymskim pozdrowieniu w czasie uroczystości państwowej. Rzecz jasna różnym, mającym braki w wykształceniu grupom zrzeszonym w neolewackich sektach, wszystko się niczym zboczeńcom z jednym kojarzy. W tym wypadku z hitleryzmem. „Hajlowanie” – to jedyne określenie używane w „GW”. Warto „naukowcom” z Agory przekazać, ze gest uniesionej dłoni stosowano w Europie kilkaset lat przed naszą erą, grubo przed nastaniem Adolfa Hitlera, czy nawet Benito Mussoliniego. Zdaję sobie sprawę, że oczywiście może się ten gest komuś z czym innym kojarzyć, niż powinien... ale to rzecz gustu i to do tego bardzo osobista rzecz. Mnie się na przykład red. Michnik kolarzy ze zbrodniczą żydokomuną i co na to poradzę? (Choć muszę przyznać, ze skojarzenia moje są chyba bardziej trafione niż krasnoludzików).

Zatem według peerelowskich złogów sądowych nie wolno łapy do góry podnosić, bo to faszyzm, ale wolno czerwone szmaty na kijach nosić. Nie wolno wykonywać gestu „rzymskiego”, ale podobiznę czerwonego „przygłupa z krasną gwiazdką na berecie” można na koszulce sobie wymalować. Takie właśnie „prawo Kalego” lansuje „GW” wraz z przewodzącym jej Ojcem Redaktorem. Cała sytuacja, zupełnie jak rodem z PRLu.

Tradycje „rzymskiego salutu” w naszym kraju sięgają roku 1934, czyli momentu powstania ONR. Partia ta o charakterze konserwatywno- narodowym, mimo pozornego podobieństwa (jak próbuje się wmówić) do niemieckich faszystów, nigdy nie podzielała idei hitlerowskiego nazizmu. Nigdy też nie była w żaden sposób z hitlerowcami związana. Przykładem nie będą wojenne losy przywódców ONR Mosdorfa, Musioła czy Stanisława Piaseckiego – zamordowanych przez hitlerowców. W odróżnieniu od „towarzyszy patronów” rodziny Agora, ONRowscy przywódcy podjęli walkę z okupantem, płacąc za to życiem. Warto też wspomnieć, że większość działaczy Obozu Narodowo Radykalnego w czasie okupacji tworzy Narodowe Siły Zbrojne i zbrojnie walczy z hitlerowcami a po zakończeniu wojny bije się bohatersko z komunistami...

I tu „Gazetkę” Boli! Tu na odcisk nadepnięto „michnikom”. To nienawiść ONRu do komuny powoduje histeryczne reakcje całej „rodziny agora” wraz z przyległościami, a nie rzekomy faszyzm tej organizacji. Niedouki „Wyborcze” zapewne pomyliły ONR z Narodowo Socjalistyczną Partią Robotniczą lub jej odłamem Polką Partią Faszystowską, działającymi w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Nie pierwszy to raz „goebbelsowska” metoda propagandy „Gazety Wyborczej” święci tryumf i kreuje rzeczywistość (a nawet wpływa na wymiar sprawiedliwości).

Nie jest moim zadaniem „wybielać” czy totalnie i bezkrytycznie pochwalać działania młodych z ONR. Ja wiemy wszyscy w ich szeregach są też osoby niepoważne, nie ideowe, czy też mówiąc wprost durne. Nie zmienia to wszak faktu, że wśród „rodziny agora” takich durniów jest bez wątpienia dużo, dużo więcej... A co gorsza durniów importowanych z „czerwonej republiki PRLu”

Szczytem bezczelności i tendencyjnej głupoty było powołanie na biegłego sądowego (w sprawie gestu rzymskiego) niejakiego Dariusza Libionkę.
Ten oto LIbionka to doktor, kierownik Muzeum na Majdanku.
Poza tytułem naukowym, LIbionka posiada poczucie wirtualnej traumy obozowej.

- Gdybyśmy byli na księżycu to podniesienie prawej ręki w takim geście z niczym by się nie kojarzyło. Jednak jesteśmy w Polsce, w Europie, które doświadczyły najpierw włoskiego faszyzmu, potem niemieckiego nazizmu. Ta epoka totalitaryzmu poniosła za sobą miliony ofiar i gest, którzy oskarżeni wykonali był jednym z najbardziej charakterystycznych symboli tego systemu – przemawia w czasie procesu Libionka.

Tej miary głupot, od czasów expose pana Premiera Tuska nie słyszałem. A jeżeli ktoś podniesie lewą rękę, to też faszysta, a może nie...? Co z tym księżycem? Tam wolno podnosić rękę?

Jaki charakter miało mieć powołanie biegłego i po kiego diabła w ogóle go powoływano? Czy Libionka to socjolog, badający zachowania społeczne? Czy po to powołuje się historyka, aby rozwiązywał problemy socjologiczne? A niech się Libionka trzyma swojej działki, choć i tu jest skrzywiony przez „michnikowszczyznę”.

Tylko bowiem kompletny dureń (czytaj członek rodziny agora) zdolny jest do postawienia w jednym rzędzie faszyzmu włoskiego i hitleryzmu niemieckiego.

Na koniec kilka dzieł i tematów prac naukowych Pana doktora LIbionki:
Żydzi w powstańczej Warszawie,
Akcja Reinhardt. Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie,
Życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim,
Kwestia żydowska – myślenie za pomocą clichés,
The Catholic Church in Poland and the Holocaust, 1939-1945 [w:] The Holocaust and the Christian World,
Die Kirche in Polen und der Mord an den Juden im Licht der polnischen Publizistik und Historiographie nach 1945,
Obcy, wrodzy, niebezpieczni. Obraz Żydów i „kwestii żydowskiej” na łamach prasy inteligencji katolickiej w latach trzydziestych
Brakujące ogniwo. Sowiecka literatura antysyjonistyczna w Polsce przed i po Marcu 1968
Duchowieństwo diecezji łomżyńskiej wobec antysemityzmu i zagłady Żydów [w:] Wokół Jedwabnego,
Armia Krajowa i Delegatura Rządu wobec eksterminacji Żydów [w:] Polacy i Żydzi pod okupacją niemiecką 1939-1945

Tematy publikacji wiele tłumaczą. Rodzinne więzy każą „trzymać linię” prezentowaną przez „GW”. A swoją drogą wyjątkowo monotematyczny typ.

sobota, 3 kwietnia 2010