niedziela, 25 stycznia 2009

Wojna Polsko – Żydokomunistyczna

Jesteśmy w sanie wojny. Wojny wypowiedzianej Polsce i Polakom przez żydokomunę. Po prowokacjach niejakiego Grossa i wielu pomniejszych ekscesach, żydosowieci przekroczyli granicę. Przekroczyli granicę bezczelności i chamstwa.
Jak wiadomo, niedawno do kin na całym świecie trafił wyjątkowy antypolski paszkwil i wredny żydokomunistyczny obraz „Opór”.

Wiele już słów i protestów poświęcono tej prowokacji, dlatego nie mam zamiaru pochylać się nad filmem i grzebać w tej gnojówce.
Bardziej istotną kwestią jest to, że była to przemyślana akcja środowisk skomunizowanych żydów, obliczona na wywołanie waśni i uprzedzeń społecznych, spowodowania wzrostu nastrojów antysemickich.

O ile w Europie Zachodniej nikt z widzów zastrzeżeń do głupot oglądanych w filmie nie miał (z racji minimalnej wiedzy o wojnie i znikomego zainteresowania nią), o tyle w Polsce gniew społeczny sięgnął zenitu.
Nie mogło być inaczej, skoro zabiegi reżysera i scenarzysty skierowane były w kierunku totalnego przekłamania historii w sposób wręcz absurdalny. Producenci i mocodawcy filmu dobrze przewidzieli tę reakcję i zapewne na nią liczyli aby udowodnić, że to Polska jest siedliskiem antysemityzmu.


Za sprawą sprawnie działającej agentury, przygotowano uprzednio grunt i pole do walki.
Stojąca na straży każdego żyda-komunisty „Gazeta Wyborcza” odtrąbiła międzynarodowy sukces filmu i „prawdę objawioną” o Bielskich. Wtórowały jej środowiska lewicowe i lewackie.

Cała ta sytuacja przypomina (oczywiście ważąc proporcje) rok 1939.
Hitlerowskie Niemcy, dokonując całej masy prowokacji i fałszerstw, próbowały udowodnić światu, że to Polska jest winna antyniemieckim nastrojom i nieszczęśliwych Niemców prześladuje.

Czerpiąc z dobrych wzorów żydokomuna przystąpiła do walki.
Ówczesna „prowokacja gliwicka” dziś zastąpiona została „prowokacji Grossa” a propagandowe hitlerowskie filmy – superprodukcją „Opór”. Oczywiście wcześniej już próbowano przy pomocy głupawych filmików typu „Ucieczka z Sobiboru” mącić w głowach, ale nie była to akcja na tak wielką skalę.

W kontekście tych działań, tubę propagandy żydokomunitycznej jaką wydaje się być „GW” można przyrównać do gadzinówki „Nowy Kurier Warszawski” (wydawany od X.1939 do I. 1945 r. w Generalnej Guberni, redagowany przez kolaborantów) i przyznać palmę pierwszeństwa w otumanianiu czytelników.

Tyle głupot na temat stosunków Polacy-Żydzi nie napisał nikt inny. Tyle zasług w dziedzinie wzniecania nienawiści między obiema nacjami, również nie ma nikt inny. „Gazeta” przoduje również w temacie fałszów historycznych i kłamstw. Jak przystało na obce, mimo że polskojęzyczne pismo zawsze staje przeciw Polsce, Polakom i Polskości.

Również, jak przystało na żydokomunistyczny organ prasowy, wzorem najwybitniejszych towarzyszy stosuje chętnie relatywizm moralny.
Nie zauważa przy tym tylko, jak wielkiego papierowego głupa robi z siebie i jak następnie z tego głupa papierowego staje się głupem szmatławym.
Przykład?
Kilka miesięcy temu pisałem o bohaterskim generale Bułaku-Bałachowiczu, który tłukł, „co wlezie” sowieckie żołdactwo i wszelkiej maści kolaborantów. Powodem był „artykuł” z „Nowego Kuriera...” (przepraszam) „Gazety Wyborczej” pt. „Odłóżcie ten projekt do szuflady”. W nim niejaki Kowalski (zapewne nazwisko rodzinne przybrano w jego familii po 1945 roku) rozprawia się w imieniu całej redakcji z Generałem i nawołuje bydgoskich radnych do zaniechania pomysłu nadania jego imieniem jednej z ulic miasta. Powód? Niewyjaśnione do dziś oskarżenia o mordy (oczywiście żydów-kolaborantów sowieckich, co autora boli). „...odłóżcie projekt uhonorowania Bałachowicza do szuflady! Jest tyle wspaniałych i jednoznacznie pozytywnych postaci, że nie warto podejmować tak ryzykownej decyzji....” - plecie Kowalski.

Zapewne Tewje Bielski i jego bracia byliby lepszymi kandydatami na patronów ulicy, bo entuzjazm „GW” i jej akcja adaptacja filmowego peanu o zbrodniarzu nie może pójść na marne. Tyle roboty.
A zarzuty o zbrodnie?
Drobiazg, to co w przypadku Bułak-Bałachowicza przeszkadza, w przypadku Bielskiego jest powodem do dumy.
Jedna jeszcze rzecz jest istotna. O ile Generał Bułak-Bałachowicz wraz z Wojskiem Polskim wyzwalał spod komunistycznej, ruskiej niewoli umęczoną Białoruś, o tyle Bielski i jego zbrodniarze wraz z sowieckim okupantem dorzynali polskość na ziemiach wschodnich.
I tyle w tym temacie.
Wojna trwa, brońmy się.

Czy coś przeoczyliśmy w naszych kioskach?


P.S. Żydowski „historyk” Nachama Tec, autor książki o Bielskich oraz współscenarzysta filmu „Opór” okazał się historykiem z krwi, kości i ... macy. Podobnie zresztą jak reżyser Zwick.
Wstawili w filmie niemieckie czołgi, które bandyci od Bielskiego atakują, hitlerowców, na których napadają a na dodatek każą mówić Bielskiemu po rosyjsku itd....
Goebbels by się uśmiał ...!
Na tych terenach w okresie gdy banda Bielskiego grasowała, czołgów niemieckich nikt nie widział, do Niemców nikt z bandytów nie strzelał a Bielski nie znał rosyjskiego....

I tym razem żydokomuna zaczerpnęła szeroką garścią z dokonań propagandowych swoich wielkich poprzedników.
Bielski niczym Bierut z kronik filmowych.
Towarzysz Bierut z sarenką, Towarzysz Bierut tańczy z dziećmi..... dobry i serdeczny człowiek.Uczcie się Kowalski! Tak się robi propagandę. Wykorzystajcie ten model Kowalski przy kolejnej książce-rewelacji o jakimś kolejnym żydokomunistycznym zbrodniarzu. Np. Jaakow Penner - będzie w sam raz.