Kiedyś ukułem takie powiedzenie, że „komuna nauczyła ludzi czytać i pisać, ale oduczyła myśleć”. Dzisiaj Pani eurodeputowana SLD, Joanna Senyszyn zwaliła w gruzy cała moją teorię, pokazała że jak w większości przypadków uogólnianie jest błędem.
Po analizie najnowszego wpisu „Pani Profesor” jestem już niemal pewien, że komuna nie tylko oduczyła ludzi myśleć, ale i niektórych – czytać.
Cóż to takiego wykoncypowała na swoim blogu aktualna „lwica lewicy”? (tytuł odziedziczyła po zamkniętej w „pierdlu” innej lwicy lewicy)
A wymyśliła sobie, że pójdzie na wojnę z IPN, przy okazji zamieszania związanego z „moskiewskimi fałszywkami” na temat agentuaralności ministra Józefa Becka.
Jako, ze jej zdaniem „IPN to nieodrodne dziecko bolszewii”, a na bolszewii to się Senyszyn zna jak mało kto, bo należała do PZPR od lat 70-tych aż do jej rozwiązania, szybko do Becka jednym pociągnięciem dokleja swoich idoli Jaruzelskiego Oleksego i Kwaśniewskiego jako również poszkodowanych przez bolszewię.
Wprawdzie dziś nie „prima aprylis” ani święto 1-go maja, ale europosłance to wcale nie przeszkadza. Porównuje preparowane na Becka sowieckie dokumenty do archiwalnych dokumentów „esbeckich i wsiowych”, z których wynika jasno, że jej idole kapowali ile wlezie i to nie tylko rodzimym służbom bezpieczeństwa.
„Bezczelne, kłamliwe oskarżenia” – to reakcja „Profesor” na w pełni wiarygodne i potwierdzone dokumenty Instytutu Pamięci Narodowej.
Przypomina to pewnego pijanego gościa, który wróciwszy do domu w stanie „mocno wskazującym na spożycie”, na lamenty żony „ty jesteś w sztok pijany!” odparł: „trzeźwy jestem, i tej wersji będę się trzymał!”
A może trzeba było mieć pretensje do swoich towarzyszy, o to że kapowali i kolaborowali, a nie że ktoś to wreszcie głośno powiedział, napisał?
A może trzeba było przeczytać akta IPN dotyczące TW Wolskiego, TW Alka i Olina i wyciągnąć wnioski?
Niestety, tu zaczynają się schody.
Albo Pani Senyszyn nie czytała, bo nie posiadła tej umiejętności, albo nie zrozumiała bo nie ma daru rozumienia tego co jest łaskawa czytać...
Najprawdopodobniej to żal za minionymi latami ciężkiej komuny - latami młodości przesłonił europosłance trzeźwą ocenę sytuacji, faktów i zdarzeń. Pani Senyszyn, jako wzorowy urzędnik SLD, a także aktywna członkini Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami broni kamratów jak nie przymierzając nioska jajek, mimo że wzbudza to śmiech i wyłącznie gesty politowania.
„Najobrzydliwsza, najbardziej zakłamana instytucja nowoczesnej Europy (to o IPN). (...) Zgodnie z maksymą, że najbardziej nienawidzimy tych, którym coś zawdzięczamy" – pisze „Profesor”.
Nie zgadzam się z Joanną Senyszyn w ocenie, (dotyczy pierwszej części tego demaskatorskiego stwierdzenia) bo zbyt raczy uogólniać i nie precyzować cóż to takiego „nowoczesna Europa”, ale „w ciemnio” mogę podać kilka współczesnych nam, istotnie „zakłamanych instytucji” takich choćby jak: Parlament Europejski, Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia, Polski Związek Piłki Nożnej i jeszcze kilka.
Co do maksymy ujawnionej w drugiej części, trzeba się zgodzić z Panią „Profesor” .
Faktycznie, właśnie na przykładzie ludzi z SLD widać, że nienawiść do tych którym coś zawdzięczają zawsze bierze górę. Gdyby nie ludzie przełomu, odważni i bezkompromisowi, Senyszyn i reszta nadal uprawiali by klakierstwo i bełkot w rodzaju „wicie tarzysze, rozumicie” na akademiach ku czci gen. Jaruzelskiego, czy też innego bolszewika.
I tu wracam do początku mojego wpisu.
Skąd jednak, u licha wytwory komunizmu mają o tym wszystkim wiedzieć?Przecież nie przeczytają....
czwartek, 3 września 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)