poniedziałek, 16 maja 2011

Cud Donalda Franciszka

Szumnie i głośno zapowiadane przez Donalda Franciszka Tuska w kampanii parlamentarnej „cuda” i to na co Polskę stać, generalnie okazały się ”bajerem na Grójec” (za przeproszeniem).

„Cudotwórca” okazał się marnym fachowcem od sił nadprzyrodzonych a jego pomagierzy jeszcze gorszymi.
Że tak napiszę, przez cały okres sprawowania władzy, prócz cudu drugiej kategorii (ten się nie liczy) polegającego na tym, że ponad pięćdziesięcioletni chłop wraz z rówieśnikami zapiernicza co drugi dzień przez 90 minut po boisku za piłką i nic mu później nie jest, nie zanotowano.

Wszystko jednak zmieniło się jakiś tydzień temu.
Wprawdzie dopiero po czterech latach, ale udało się w końcu panu premierowi dokonać cudu.
Na skutek odpowiednich decyzji udało mu się pogodzić dotąd zwaśnionych krajowych kibiców.
Nie ma nic piękniejszego jak kibicowska brać fraternizująca się wzajemnie, mimo klubowych animozji.

Teraz dla takiego fana Widzewa, Górnika nie jest wrogiem kibic Legii czy Lecha.
Teraz oni działają wspólnie przeciw gościowi, który własne polityczne i gospodarcze wtopy leczy poprzez zamykanie stadionów.
Teraz Tusk And Co. nie mają już gorączki, bo stłukli termometr, a kibice mają wspólnego wroga i wreszcie działają razem.

Rzecz jasna, że lepiej jest zamiast naparzać się wzajemnie, zadedykować jakieś sympatyczne hasło premierowi, jak np. „Donald matole – twój rząd obalą kibole”, „Otworzyć stadiony zamknąć wojewodów”, „Zamknij Mira, Rycha i Zbycha, nie stadion”, „Tusk=Kononowicz, nie będzie niczego”, „Głupota Donalda groźniejsza niż raca i petarda”, „Zdelegalizować wszystko”, „Głupota Donka, gorsza niż stonka”, „Nawet jedno ziarenko cukru jest w stanie zmienić symetrię wyborczego kopczyka" (patrz Dzień Świra) itp....

Ze zdziwieniem muszę przyznać, że Tuskowi udało się dokonać tego, czego nikomu dotąd. Nawet wzajemne pobratanie się kibiców Wisły i Cracovii (po śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II) trwało tylko siedem dni, a tu już leci drugi tydzień koalicji polskich kibiców przeciw Tuskowi i jego kibolom.
I to nie koniec...
Stadionów do zamykania jeszcze jest sporo, a z drugiej strony pomysłów na zabawne hasła w narodzie nie brakuje.
Bawimy się dalej, do wyborów...