środa, 9 września 2009

Prosty wierszyk w ramach ogólnoblogerskiej integracji.

Zachęcony ogólną integracją wszystkich z wszystkimi, nieopatrznie wczoraj próbowałem odnaleźć blog „mojej ulubionej blogerki” która jak mi się wydawało „robi u konkurencji”.
Oczywiście, chciałem się zintegrować.

Tam gdzie szukałem nie znalazłem, bo „moja ulubiona blogerka” przeniosła się już na łono wielkiego portalu internetowego i tam „robi” za gwiazdę.

Podążyłem tym tropem, odnalazłem „moją ulubioną blogerkę”, zachwyciłem się najnowszymi wpisami oraz uniosłem pod niebiosa wraz z urzekającą poezją „mojej ulubionej blogerki”!
Tak, owa wspaniała osoba natchniona jak mniemam duchem wielkiej swojej „ziomalki” Szymborskiej poczęła komponować poematy na wzór i podobieństwo czcigodnej noblistki.
Ach cóż za rozkosz i miód na serce...
Nieskromnie, pod wpływem lektury wpisów „mojej ulubionej blogerki” i poruszanych przez nią problemów, wierszoskleciłem taki oto wierszyk ilustrowany.
W hołdzie i pod wrażeniem...
---------------------------------------------------------------------------



-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-

--------------------------------------------

(jeszcze raz jako tekst)


PALIRENIA

Gdy na ratuszowej wieży
Zegar północ już odmierzy
Słychać jęki, widać zmory
Ze snu budzą się upiory
Nie ma mężnych na podwórkach
Gdy na rękach „gęsia skórka”
Nie ma mężnych na ulicach
Gdy nadchodzi strach-dziewica

Wtedy nawet nietoperze
Omijają słynną wieże

A w czeluściach okna wieży
Czas do transformacji mierzy
Pewna straszna dama w bieli,
Która pędem spod pościeli
Bieży wprost ku okna ramie
Ukazując się w pidżamie
Bo gdy idzie północ, Renia
W Palikota się zamienia

Wtedy nawet nietoperze
Omijają słynną wieże

Wzrok się iskrzy Reni sprośnie
I indycze gardło rośnie
Lśni na czole ciemna grzywa
Sprośny wzrok ciemność przeszywa
Nawet szczury maja stracha
Bo penisem sztucznym macha
grozi pistoletem, wyje
Świński ryj wkłada na szyje

Wtedy nawet nietoperze
Omijają słynną wieże

Jakby mało było Reni
Ręką sięga do kieszeni
Bo w przepastnej jej otchłani
Trzyma flaszkę, aby na niej
Hejnał trąbić o północy
(„małpka”, cztery dychy mocy)
Gdy wytrąbi już, to Renia
Znów w dziewicę się zamienia

Wtedy nawet nietoperze
Omijają słynną wieże

A już kwadrans po dwunastej
Znowu spokój jest nad miastem
Tylko jeszcze biała dama
Na poddaszu swoim sama
Klęcząc już na łoża bieli
Modły czyni na pościeli
Umęczona po robocie
„Dzięki Święty Palikocie”

Słysząc wszystko, nietoperze

W jednej chwili, czmych na wieże