wtorek, 25 stycznia 2011

Zamach na lotnisku w Moskwie?

Znów tragedia na terenie państwa rosyjskiego.
35 zabitych i ponad 100 rannych na lotnisku Domodiedowo.
Ach te lotnictwo, ach te lotniska...

Zamach?
Nauczony doświadczeniem (spory po wydarzeniach 10.IV.) i rozsądkiem płynącym z prorosyjskich mediów oraz z ust tych, którzy spłacają w ten sposób odsetki z pożyczki moskiewskiej, pozwolę sobie na wstrzemięźliwość w ocenie.
A może to jakiś obcy pijany generał z o,6 promila alkoholu we krwi zawinił?
A może to wina tych ludzi, którzy zginęli (szczególnie obcokrajowców)?
Może to nie zamach, a niedopatrzenie, błąd...?
Może nie snujmy karkołomnych hipotez czy spiskowych teorii....

Czekam na podobnie do powyższych głosy rozsądku, w wykonaniu dyżurnych zrównoważonych autorytetów w rodzaju Komorowskiego, Tuska, Oleksego, Millera, i diabli wiedzą kogo jeszcze.

Platformie Obywatelskiej "stuknęło" 10 lat.

To już dziesięć lat minęło od poczęcia nieznośnego, rozkapryszonego gówniarza.
A zrodził się ów bachor z biznesowego związku, transakcji małżeńskiej zawartej między trzema ojcami.
Dacie wiarę - trzema ojcami!
W ten sposób związek ten już na starcie stał się bardziej nowoczesny, niż nawet najnowocześniejsze związki w całej nowoczesnej Europie.
Jak przystało na nowoczesne małżeństwo panowie ci nie kochali się, ale dziecko sobie zrobili.
Na szczęście, już na początku jeden z ojców wyszedł z domu po rozum do głowy i najwyraźniej go znalazł, bo do domu tego już nie wrócił.
To dobrze, bo był to człowiek porządny.
Zostało zatem ojców dwóch, którzy pokochali się z czasem mimo pozornych różnic ideologicznych.
Czerwony ojciec kochał tego "nieczerwonego" w taki namiętny sposób, że ten "nieczerwony" wkrótce zaczerwienił się i pokochał wszystkich innych czerwonych.
Niedługo trwała idylla.
Bachor rósł, a tu nagle "nieczerwony ojciec" kopnął w zad ojca czerwonego.
Że niby tak przypadkiem, a tak naprawdę dlatego, bo poznał innych bardziej atrakcyjnych partnerów.
Jednym słowem „czerwony ojciec” dał się w juniorski sposób „wydutkać” na sucho przez amatora i prostaka.
Jak się wkrótce okazało, ojciec „założyciel” (jedyny ojciec, który pozostał) nie był już tak chętny do zawierania formalnych związków z kolejnymi partnerami i żył z nimi, jak mówią "na kocią łapę"
Może była to niechęć do fundowania bachorowi ojczyma, a może desperacka decyzja kochającego ojca o samotnym wychowywaniu potomka.
O to należy spytać Tatatuska.
W każdym razie bachor rozwydrzony rósł pod okiem jednego tatusia i nieprzeciętnie pazerny robił się na wszystkie dobra, które go otaczały.

Niestety charakterek odziedziczył po ojcu „czerwonym” (pazerność, zaprzaństwo, prywata), co w połączeniu z niektórymi cechami charakteru drugiego ojca (cwaniactwo, łgarstwo, oszukaństwo) dawało iście piorunującą mieszankę.
Oj, rozpasał się gówniarz i krwi napsuł porządnym ludziom co nie miara.
Rósł nierób, tłusty i bezczelny o złodziejowatej naturze.
Rósł na oczach ludzi i za ich przyzwoleniem.

I bumeluje do tej pory.
I pasie się na koszt obywateli, a na dodatek jeszcze każe celebrować swoje urodziny i przynosić sobie prezenty.
Cóż, skoro rozpasany gnojek wyciąga łapy po suweniry czy życzenia, niech ma....
Z okazji twoich dziesiątych urodzin, życzę ci:
- aby twoje kłamstwa i oszustwa obróciły się przeciw tobie z dziesięciokrotną siłą.
- aby ta dziesiątka była ostatnią cyfrą jaką zapamiętasz,
- abyś ułożył się w dziesięciocalowej politycznej trumnie, najlepiej dziesięć metrów pod ziemią i nigdy już stamtąd nie wyszedł,
- abyś ducha wyzionął, a szczęśliwi ludzie mogli kolejne dziesięć lat świętować twoje odejście,
- aby twój ojciec najpierw dziesięć razy się zastanowił zanim wpadnie na pomysł spłodzić kolejnego politycznego bachora,
A niech cię....