piątek, 4 września 2009

Strach ma oczy "Maryli" i "Franka".

Poza głównym nurtem walk na blogerskiej prawicy, pozostawała przez długi czas prywatna walka autora niniejszego bloga o prawo do decydowania o logo Blogmedia24 będącego mojego autorstwa.

Tak się złożyło, że wystąpiłem ze społeczności stowarzyszeniowej Blogmedia24 na skutek pewnych, nie do końca dla mnie zrozumiałych działań szefostwa stowarzyszenia.
Nie pora teraz na opisywanie całej zawiłej historii „wyjścia” z tej społeczności połowy członków-założycieli, przyjdzie na to jeszcze pora.

Jak napisałem, dałem sobie spokój ze stowarzyszeniem Blogmedia24, oficjalnie pożegnałem się stosownym pismem do zarządu i więcej kontaktów nie zamierzałem utrzymywać.
Wyjątki stanowiły dwukrotne prośby o usunięcie moich grafik z portalu, w związku z przeniesieniem ich na nową platformę blogerską - Blogpress.

Aż dwukrotnie prosiłem o to, gdyż za pierwszym razem, mimo zapewnień administratorów BM24 nie zostały usunięte. Nawiasem mówiąc do dziś jeszcze funkcjonują w „reklamówkach” Blogmedia24 (wbrew woli ich autora i wbrew zapewnieniom administratorów o usunięciu wszystkich moich prac).
Z natury jestem człowiekiem spokojnym, więc do faktu, że zostałem okłamany nie przywiązywałem wagi i kwitowałem to tylko uśmiechem, nie chcąc mieć już żadnych kontaktów z szefostwem BM24.
Niestety, wobec mojego spokoju i dobrych chęci została dokonana jawna prowokacja ze strony kierownictwa Blogmedia24.
Pod koniec lipca, po powrocie z urlopu zauważyłem na stronie Blogmedia24, w komentarzu niejakiego Natenczasa, bezpodstawną napaść na kilku moich kolegów z Blogpressu oraz dodatkowo „graficznie” na moją osobę.
Agresja zastosowana na mojej osobie polegała na perfidnym i wyjątkowo chamskim zniekształceniu bannera portalu Blogpress poprzez zamianę nazwy na „Blogbress” i zastąpienie zawartego w nim orła przez małpę (sic!).

Pomijając fakt, że tego typu czyn jest niemoralny, chamski i na dodatek karalny, stanowił on też wyraźny sygnał, o wypowiedzeniu otwartej wojny naszemu portalowi.
Wprawdzie żadna platforma blogerska nie odpowiada za wpisy blogerów, co i Blogmedia24 wyraźnie podkreśla, lecz ta prowokacja Natenczasa została jak najbardziej poparta przez kierownictwo Stowarzyszenie BM24.

Świadczą o tym kolejne wpisy Prezes Maryli pod „dziełem”. Nie jest możliwe, by nie zauważyła tak dużej i kolorowej grafiki. Ubaw zapewne mięli wszyscy po pachy.
Czym prędzej wystosowałem na adres Blogmedia24-kontakt list pocztą elektroniczną, w którym jasno i jednoznacznie zażądałem usunięcia „dzieła” Pana Natenczasa oraz na skutek wypowiedzenia Blogpressowi wojny, usunięcia też logo portalu Blogmedia24, gdyż stanowi ono moją własność – jestem jego autorem.

Po jakimś czasie grafika z małpą znikła. Natomiast logo nie znikło.
Pan „Franek” rozpoczął żmudną procedurę zwodzenia i lawirowania. Zażądał stosownego pisma wysłanego listem poleconym, pisząc, że maile wysyłane na mój adres nie dochodzą itp. itd.
Stosowne pismo, jak zażądał wiceprezes wysłałem, ponawiając w nim moje żądania.
W odpowiedzi przeczytałem argumenty rodem z epoki PRL o tym, że logo jest ich bo tak sobie napisali w statucie Stowarzyszenia itd.
W każdym razie dowodów, dokumentów na poparcie prawa własności Stowarzyszenie nie posiada, bo też nigdy nie przekazywałem oficjalnie loga nikomu.
Dodatkowo otrzymałem dobrą radę, abym poradził się prawników w kwestii prawa do w/w znaku towarowego.

Tak też uczyniłem. Mimo, że nie jestem pieniaczem sprawę potraktowałem ambicjonalnie.
Kancelaria prawna, która zgodziła się mnie reprezentować wystosowała do Zarządu Stowarzyszenia oraz Pana Sieciechowicza – pełnomocnika BM24 przedprocesowe pismo w którym wezwała do usunięcia w terminie trzech dni od daty dostarczenia pisma, bezprawnie używanego przez nich logo.
Pan Mecenas w odpowiedzi poinformował, że Zarząd Stowarzyszenia według niego ma pełne prawo do używania znaku, ale do końca miesiąca (czyli za trzy dni) i tak ma zamiar zmienić znak, więc nie potrzeba żadnego procesu :)

Termin zawarty w piśmie do Zarządu nie został dotrzymany, logo „wisiało” na stronie dzień po terminie ultimatum (mam na to stosowny dokument, poświadczony przez notariusza)
W tej sytuacji pozostało mi złożenie zawiadomienia do Prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Zarząd Blogmedia24.

Pomijając stronę prawną całej tej historii, pozostaje kwestia moralna i zwykła przyzwoitość.
Tych zarówno p. Frankowi jak i p. Maryli (jako Zarządowi BM24) zwyczajnie zabrakło.
Przynajmniej dla mnie nie jest zrozumiałe, jak można człowieka obrażać, a jednocześnie korzystać trwale z jego pracy.

Wiadomo, że zdarzają się wpadki, ludzie są tylko ludźmi i popełniają błędy.
Pamiętać natomiast należy, że ludzie są też „aż ludźmi” i pewne moralne zasady odróżniają ich od zwierząt.
Wystarczyło skromne słowo: przepraszam.
To słowo jednak przez usta obojga szefów BM24 nie było w stanie przejść, mimo że nie trzeba było go wypowiadać wprost do osoby obrażonej.
Pozostawała forma łatwiejsza – napisana, bez patrzenia w oczy.

Po tej historii, pozostała we mnie duża gorycz, że nierozważnie związałem się z ludźmi, którzy mimo deklarowanych tradycyjnych zasad i wartości, nie potrafią w sposób normalny i przyzwoity przyznać się do błędu i przeprosić.
Jednocześnie mam satysfakcję, że znak mojego autorstwa znikł już ze strony Blogmedia24.
Mam też satysfakcję, że interwencja prawników przyniosła skutek, bo skoro nie zadziałało na p. Marylę i p. Franka poczucie zwykłej ludzkiej przyzwoitości, zadziałał strach przed procesem.

P.S. Na koniec pragnę podziękować wiceprezesowi Blogmedia24 p. „Frankowi” za dobrą radę o konieczności konsultacji moich roszczeń z Kancelarią Prawną.Jak widać bardzo mi to pomogło, za co raz jeszcze składam szczere dzięki.
------------------------------------------------------------------------


"Dzieło", które wisiało na Blogmedia24
















-------------------------------------------------------------------------------
Wpis donokonany przez wieprezesa Blogmedia24, stanowiący niejako dowód na "rozdwojenie jaźni" ciała prezesowskiego.
Raz ja jestem właścicielem loga, raz nie jestem...