wtorek, 8 czerwca 2010

Waldemar Kuczyński zgłupiał!

Waldemar Kuczyński zgłupiał! Oszalał!
Nie da się innymi słowami określić stanu umysłowego dawnego pezetpeerowskiego dorobkiewicza, zamieszanego w jakiś tajemniczy sposób w opozycję lat 70-tych i 80-tych. Po prostu zgłupiał. Wprawdzie już od dawna pewne symptomy utraty zdolności zdrowego rozumowania dały się odczuć w myśleniu Kuczyńskiego, lecz dziś pobił kolejny rekord obłąkania.

Ni stąd ni zowąd Kuczyński stwierdził, że to Lech Kaczyński ponosi winę za katastrofę lotniczą pod Smoleńskiem (!?) Opublikował nawet stosowny wpis na swoim blogu, w którym to właśnie taką teorię podał.

Źle musi być z geriatryczną uwolią spod znaku Mazowieckiego, Michnika i Kuczyńskiego, bo od dłuższego już czasu ględzi od rzeczy, lansując „kosmiczne teorie” niezależnie od tego o czym mówi, a wroga widzi tylko jednego – tego o nazwisku Kaczyński. Mania jakaś, obsesja...?

Zatem to właśnie Lech Kaczyński spowodował wypadek lotniczy, a on czyli właśnie Kuczyński to wykrył. Nie dziesiątki rosyjskich komisji pracujących dniem i nocą, nie specjalni fachowcy z polskiej armii lecz właśnie Kuczyński w mig rozwiązał największą zagadkę ostatnich miesięcy.
Widać, że Kuczyński niczym Chuck Norris wystarczy, że pstryknie palcami i teorie rodzą się same i to wraz z właściwymi rozwiązaniami. Warto by, od dziś używać zamiast postaci amerykańskiego karateki, na potrzeby dowcipów, właśnie osoby Kuczyńskiego.

Kuczyński nigdy nie budził zaufania. Szczególnie swoim wyglądem. Ja kojarzę go (okres „mazowiecczyzny”) razem w parze z niejakim Misiągiem – siwym rozczochrańcem o flejtuchowatym wyglądzie. Tacy syjamscy bracia rodem z Unii Demokratycznej. Właściwie, to niczym więcej się w pamięci nie zapisał. Taki minister od brania pensji.

Kuczyńskiemu już od dawna coś się wydaje. Począwszy od okresu ministrowania u boku ostatniego premiera komunistycznego rządu - Mazowieckiego, aż do dziś. Nigdy nie powiedział nic mądrego, rozsądnego, odkrywczego. Raczej zawsze był niczym stara ciotka, która siedzi w oknie i „ma wszystkim za złe...”

Teraz Kuczyńskiemu wydaje się, że jest potężnym ekspertem lotnictwa mającym dostęp do wszystkich dokumentów związanych z katastrofą i wybitną wiedzą w każdej dziedzinie awiacji.
Właściwie każdy myślący człowiek po przeczytaniu bzdur zrodzonych w rozczochranej siwej głowie, winien roześmiać się, zatoczyć palcem na czole kółko i symbolicznie puknąć się w nie, myśląc jednocześnie o Kuczyńskim. Inna jest natomiast rola lekarzy. Dbałość o zdrowie (w tym psychiczne) obywateli Rzeczpospolitej jest nadrzędnym obowiązkiem publicznej służby zdrowia. Choć wątpię, by coś mogło by się jeszcze zaradzić.

By natomiast, do czasu hospitalizacji, Pan Kuczyński nie wyszedł z wprawy, proponuję mu zająć się rozwikłaniem kolejnej tragicznej zagadki. Kilka lat temu na drodze do Poznania zginął jego przyjaciel Geremek. Do dziś nikt nie był w stanie ustalić, co było prawdziwym powodem wypadku. Cisza jak po śmierci organisty.
Mając jednak takiego eksperta od tragicznych wydarzeń, jestem pewien, że dowiemy się już wkrótce czy to prawda, że przyczyną była chwilowa nieuwaga spowodowana mało parlamentarnymi działaniami bułgarskiej asystentki europosła.
Dalej w kolejce czeka jeszcze zamach na Kennedy’ego , śmierć Elvisa oraz zaginięcie w „trójkącie bermudzkim” dominikańskiego statku "El Caribe”.
Dla Kuczyńskiego to „pikuś”. „Pan Pikuś!”