środa, 30 marca 2011

Hieny czują krew - zbliża się 10. kwietnia.

Już za niespełna dwa tygodnie pierwsza rocznica śmierci 96 ofiar tragedii pod Smoleńskiem. W szczególny sposób do obchodów przygotowuje się "Gazeta Wyborcza", szykując cykl materiałów szkalujących dobre imię zmarłych oraz produkując plotki i zgodne z rosyjską racją stanu insynuacje na temat Tragedii. Dziś ukazał się pierwszy odcinek, wywiad z pilotem Pietruczukiem (tym od lotu do Gruzji), w którym insynuuje się jakieś (regularne podczas lotu Prezydenta) naciski na załogę. Wybór momentu publikacji raczej nie przypadkowy. Hieny wybiegły na żer...

wtorek, 29 marca 2011

Wszystkie Ryśki to fajne chłopy?

A ja znam jednego Ryśka, który fajny nie jest.
To nawet nie Rysiek, tylko Rychol, bo masą mógł by równać się trzem a nawet czterem zwykłym, normalnym Ryśkom.

Jest to wielce zasłużony dla „polskiej lewicy” Rychol i mimo (tak na oko) 120-140 kg żywej wagi zwinny i gibki jest niczym tchórzofretka czy inna łasica.
I w piłę charatnie i podbiegnie i figury najróżniejsze przed kamerą odstawi. Słowem skrzyżowanie Leszka Blanika z elektrowozem EU07.

Jak wspomniałem już Rychol posiada nieopisane zasługi dla „polskiej lewicy”. Na czerwonych kartach wielkiej księgi polskiego komunizmu, Rychol pierwszy raz zapisał się już w 1978 roku, gdy w wieku 21 lat wstąpił do PZPR.

Data ukończenie studiów prawniczych, zbiegła się z okresem burzy solidarnościowej, natomiast aplikację sądową Rychol odbywał w latach 1981-83 czyli w czasie licznych procesów i sądów kapturowych na działaczach niepodległościowych.
Pewnie utwardziło to wielkiego Rychola.

Za jakieś bliżej dziś niewiadome zasługi dla „lewicy” z PZPR, bohater nasz w 1985 roku wyjechał „na staż” do Zurichu w Szwajcarii. Tylko, rzecz jasna zbiegiem okoliczności, tamże właśnie od 1983 roku przebywał niejaki Piotr Filipczyński vel. Peter Vogel, zwany „kasjerem lewicy”.

W 1987 roku Rychol „poszedł na swoje” czyli otworzył praktykę adwokacką.
Już za „demokracji” Rychol piastował masę ważnych funkcji państwowych, zawsze z nadania dawnych towarzyszy, łącznie z sekretarzowaniem w kancelarii magistra Kwasniewskiego, pracującego jako Prezydent RP.

Szczyt kariery Rychola przypada na okres od 2 maja 2004 do 31 października 2005, kiedy to zatrudniony został na etacie ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Marka Belki.
Wprawdzie próbował rejterować już w maju 2005 (na skutek doniesie o powiązaniach oficerów KG Policji z mafią) lecz towarzysze odrzucili jego dymisję.

Trwał więc Rychol na stanowisku i zyskał nawet przydomek „Betonowego Rycha”, a nie potrafiły go poruszyć nawet łzy i prośby rodziny Olewinków, która wielokrotnie zwracała się do Rychola o pomoc w uporządkowaniu śledztwa dotyczącego porwania Krzysztofa Olewnika.
Jak mówią Rychol Olewników olał.
Więcej zasług na eksponowanym stanowisku nie zanotował.
Odszedł wraz z czerwoną hałastrą Marka Belki po przegranych wyborach parlamentarnych w 2005 roku.

W grudniu 2007 roku w Rycholu coś tąpnęło i zmiękł nagle oraz skruszał, gdyż poruszył go los wyrzuconej niegdyś (przez kolegów Rychola) z klubu parlamentarnego SLD posłanki Blidy, która raczyła się zastrzelić, by nie odpowiadać za malwersacje w Polskim Towarzystwie Węglowym.
Tak nagle Rychol pokochał wyrzuconą dawną koleżankę, że żyć bez jej postaci nie mógł, toteż został szefem powołanej uchwałą Sejmu z 19 grudnia 2007 - komisji śledczej do zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy.
Funkcjonująca na zasadzie fajnej i wesołej ferajny komisja jest tłem dla oratorskich popisów Rychola, który wreszcie znalazł swoje miejsce w życiu.

Przez zaprzyjaźnionych nazywany „pornogrubasem” i „kartoflem z omastą” Rychol dziś po latach wiernej służby dla „pezetpeerowskiej lewicy” znajduje się niestety na równi pochyłej.
Nowe kierownictwo SLD pod wodzowską ręką Napieralskiego Grzegorza, jakoś nie doceniło zasług Rychola i pozbawiło go miejsca w Zarządzie Krajowym Sojuszu.
Łaska czerwonych na pstrym koniu jeździ – jak mawiają.

Dziś pozostaje Rycholowi tylko prowadzić umoralniające pogawędki i uczyć przykładnego oraz uczciwego życia innych, co czyni np. w cotygodniowym programie TVN „Kawa na Ławę” .
Tam też Rychol wytyka ludzkie słabości, błędy i braki w moralnym wyedukowaniu.
Sam się już najprawdopodobniej moralnie wyedukował, po słynnej sprawie o pomówienie i skazaniu go w procesie karnym (z powództwa Jacka Żalka).

Rzecz jasna Rychol nie poszedł wtedy siedzieć, ani nie poniósł konsekwencji, bowiem ten stróż moralności (u innych), który tak piał z oburzenia odnośnie ułaskawienia Adama S. przez Prezydenta Kaczyńskiego,... sam został rzutem na taśmę ułaskawiony przez swojego było szefa Aleksandra Kwaśniewskiego w listopadzie 2005 roku.
Nie jest fajny ten Rysiek....

niedziela, 27 marca 2011

„83 proc. Polaków: O holokauście i o Grossie mówi się za dużo”


Prorządowy OBOP wspierany przez „GW” przygotowuje się do obchodów rocznicy „smoleńskiej tragedii”.
Właściwie OBOP stał się tylko narzędziem, które posłużyło do „wykrojenia” pewnych liczb, które już dalej centrum propagandy z Czerskiej ubrało w ideologiczne szaty.

Wszak 10. Kwietnia tuż, tuż... Czytam na stronie „GW” głupio-propagandowy bełkot pt. „83 proc. Polaków: O Smoleńsku mówi się za dużo” i mimo poważnego w swojej wymowie tematu, co chwila wybucham śmiechem.

Cała misternie, lecz w rzeczy samej głupio skrojona intryga opiera się o założenie, że czytelnicy „GW” to idioci i bezmózgi wyznające dogmat o nieomylności każdego kogo tknął cudownie Adam Michnik & Co.

Jak bowiem inaczej nazwać działania funkcjonariuszy gazety, którzy nawet nie zadali sobie trudu przytoczenia pytań z „ankiety OBOP”, lecz z lubością zamieścili atrakcyjne odpowiedzi wpisujące się w ich linię programową. O Katastrofie Smoleńskiej dowiadujemy się co następuje:
- „87% ludzi twierdzi, że to narzędzie w walce politycznej”,
- „78% pytanych uważa je za nudne i irytujące”,
- „89% chce aby roczna miała charakter prywatnych obchodów, przy grobach poległych”,
- „50% hołduje idei wspólnych polsko-sowieckich obchodów,
- „70% uważa, że większa liczba obchodów, to strata publicznych pieniędzy”,
Itd...itp...

Piękne liczby, godne odpowiedzi, tylko.... brak pytań na które „pytani” odpowiadali.
Sondaż został ponoć przeprowadzony 3-9 marca 2011 r. na liczącej 950 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

Te blisko tysiąc osób, to akurat tyle ile zatrudnia wydawnictwo Agora.
Chorych i nieobecnych mogli zastąpić np. znajomi nieocenionego mistrza ankiety i analizy Piotra Pacewicza.

Całość tej „lipy” to tylko preludium przed akcją „godnych obchodów” rocznicowych.
Uzupełnią je jeszcze wypowiedzi „ałtorytetów” dotyczące pozostałych okropności, jak comiesięczne stawianie zniczy przed pałacem prezydenckim, marsze pamięci, domaganie się międzynarodowego śledztwa itd..itp.
Na koniec w „GW” wystąpi zapewne Paweł Deresz i potępi „Rodziny Smoleńskie”.
Tak żeby było wiarygodnie. Całość podsumuje zaś już w poniedziałek 11. Kwietnia „ojciec redaktor”, który w imieniu rzeszy „normalnych obywateli” (tych od Wojewódzkiego, Bartoszewskiego oraz Rodziny Agora) zagrzmi głośno: - Dość już o Smoleńsku!

Nie lubi Michnik i jego kompania miętolenia o tym samym w kółko i na okrągło. Szczególnie, gdy dotyczy to mało bezpiecznych tematów i zagraża ustalonym i ratyfikowanym dawno sojuszom gazety.

Mimo to mój pomysł na kolejną akcję w „GW” jest taki: „Skończmy wreszcie z tym holokaustem i Grossem!”
Ile można o tym samym w kółko trąbić i ile można jeden temat mielić?!
Blisko siedemdziesiąt lat w kółko holokaust i holokaust....
Przecież to takie proste skończyć z tym mąceniem.

Powołać komisję specjalną ds. holokaustu, najlepiej tu u nas w Polsce (bo na terenach Polski mieściło się najwięcej obozów zagłady) i wypracować jedno stanowisko w odpowiednim raporcie.
Że, dajmy na to: „powodem było, to i to.... winni byli, ci i ci..., odpowiedzialność ponoszą tacy a tacy....
Koniec i dość gadania.
A Grossa i innych jątrzących wyśmiać i napiętnować za podważanie oficjalnych raportów.
Skończyć wreszcie z tymi ciągłymi wycieczkami i pochodami młodzieży z Izraela do najróżniejszych miejsc w Polsce związanymi pośrednio z zagładą Żydów.
Jeszcze obozy koncentracyjne rozumiem, ale inne punkty (krakowski Kazimierz, warszawski Umschlagplatz)?

Po co też na tym Umschlagplatz palić te znicze?
Toć tam nikt nie zginął!
Zanieczyszczają tylko część ulicy, którą przechadzają się ludzie i to często z dziećmi.
Niech Michnik napisze, że karygodne jest wypisywanie przez Grossa jakichś bzdur o winie Polaków w zagładzie, skoro nasza komisja ds. holokaustu tak nie stwierdziła.

Może też któryś z zaufanych funkcjonariuszy Agory napisać o tym, że żydowska policja pomagała w zagładzie getta i współdziałała ze szkopami, nierzadko będąc napojona hitlerowską wódką.
Miliony ofiar komór gazowych w obozach zagłady nie miało świadomości, że przyczyną męczeńskiej śmierci był produkt wynaleziony przez ich rodaka Fritza Habera, a mianowicie Cyklon B! O tym też warto wspomnieć na łamach.

Inna sprawa, to kwestia pomników i upamiętniających okolicznościowych obelisków. Kto i dlaczego na wspomnianym Umschlagplatz wybudował pomnik? Czy przeprowadzono wtedy konsultacje społeczne?
Przecież istnieje pomnik Bohaterów Getta, który spełnia rolę pomnika ku czci zagłady Żydów! Kto wydał zgodę na budowę monumentu nazwanego Muzeum Historii Żydów, który zajmuje cały plac Bohaterów Getta?
Po co kolejny pomnik dotyczący tej samej historii? Dlaczego w tej kwestii pani Waltz nie spytała mieszkańców?
A może wystarczyłaby tablica upamiętniająca, w rodzaju: „w tym miejscu w celu upamiętnienia tragedii zagłady , od ponad 60 lat ludzie od czasu do czasu zbierają się, palą świeczki...”
Do boju Agoro! O prawdę i właściwe traktowanie historii!
Poparte to wszystko odpowiednim sondażem przeprowadzonym „na wiarygodnych” czyli iluś tam osobowej reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.

Już widzę tytuł: „83 proc. Polaków: O holokauście i o Grossie mówi się za dużo”... Można nawet zastosować te same liczby, które wymyślono przy „sondażu smoleńskim”, i napisać, że ciągłe „maglowanie” holokaustu i jątrzenie Grossa, to według:
- „87% badanych, narzędzie w walce politycznej”,
- „78% pytanych - nudne i irytujące”, Ponadto:
- „89% respondentów winno uważać, iż rocznice zagłady winny mieć charakter prywatnych obchodów, przy grobach”,
- „50% ankietowanych powinno deklarować, że należy skupiać się na okrągłych rocznicach, tylko wspólnych żydowsko-niemieckich obchodów,
a nadto:
- „70% uważać winno, że większa liczba obchodów, to strata publicznych pieniędzy”.
I tak dalej.... I to dopiero będzie wiarygodne.

środa, 23 marca 2011

Całą prawda o zniczach spod Pałacu

Pani Prezydent Gronkiewicz-Waltz zdecydowanie odparła ataki PiS w sprawie usuwania i wyrzucania zniczy spod Pałacu na Krakowskim Przedmieściu.
Była bardzo tymi atakami wzburzona.
Zaprzyjaźniony reporter dotarł w pewne miejsce... i od razu wyjaśnił się powód owego wzburzenia.
Co jak co, ale Pani Hanna to znana businesswoman i nie dopuszczała nigdy do marnotrawstwa!

poniedziałek, 21 marca 2011

Duet Egzotyczny – Donaldzie żegnaj!

Świadomi niezasłużonej, lecz niechybnej porażki w nadchodzących wyborach parlamentarnych w Polsce, przedstawiciele jedynej słusznej partii szykują się do desantu na Brukselę...
Dla niesłusznie odtrąconych i pominiętych pozostaje kręcenie lodów w PE.
Najnowszy hit lubianego w kraju i za granicami Duetu Egzotycznego traktuje właśnie o tym.

piątek, 18 marca 2011

Prezydent Bronisław Bul-Komorowski

Był już współpracownik KGB, był prostak, był prawie magister alkoholik chwiejący się nad mogiłami pomordowanych oficerów…

Teraz jest analfabeta*.

Nieszczęsna ta prezydentura w Polsce.





* Prezydent Bronisław Komorowski, składając wpis kondolencyjny w japońskiej ambasadzie, popełnił dwa błędy ortograficzne.

Komorowski napisał między innymi następujące słowa: "Jednoczymy się w imieniu całej Polski z narodem Japonii w bólu i nadziei na pokonanie skutków katastrofy".

W zdaniu tym prezydent popełnił jednak dwa błędy ortograficzne, pisząc "bulu" i "nadzieji"!

środa, 16 marca 2011

Zgoda Buduje Band - Bo wszyscy PeOwcy

Najnowszy hit supegrupy Zgoda Buduje Band, skierowany dla miłośników tzw. nurtu Disco PeOlo.

niedziela, 13 marca 2011

Wylicytuj sobie kawałek Palikota

Cienko przędzie się u Palikota. Na tyle cienko, że Lenin Ruchu Poparcia, czyli obiekt kultu jednostki nie ma już za co finansować swojego cyrku. Po tym, jak trzeba było odpalić byłej małżonce należności z tytułu podziału majątku oraz wpłacić zaległości – odsetki studentom, którzy tak aktywnie głosowali na Palikota w wyborach parlamentarnych nie pozostało w kasie już prawie nic.

Jak niesie wieść gminna, sporo kasy wpłacił też Lenin Ruchu Poparcia w postaci darowizny (zadośćuczynienia) podczas ostatniej wizyty w Izraelu. Powiedzmy, że w zamian za oczyszczenie sumienia swojego jak również oczyszczenia sumienia swojego przodka.

Teraz pozostały tylko żebry.
W imieniu Palikota na oficjalnej stronie RPP, kierownictwo tejże organizacje zamieściło numer konta oraz sporą informację o zbiórce szmalu pod nazwą „darowizna”.
Zdesperowane „pandy” od Palikota (nazwa „panda” nie pochodzi od sympatycznego misia, lecz od żebraka powtarzającego „pan da..., pan da...”) robią wszystko, by mieć na głupkowate plakaty z obliczem Lenina Ruchu Poparcia ze skrzydełkam niczym w Always w tle.

A czy nie prościej jest, zamiast żebrać i wyłudzać do ciemnego ludu ostatki pieniędzy, pomyśleć nad biznesem, który mógłby finansować ten Ruch.
Musi być to, coś związanego z samym Leninem z Biłgoraja.
A ów Lenin z Biłgoraja winien każdemu dać coś z siebie.
Co takiego może dać ludziom Palikot?
Niewiele, a w każdym razie nic intelektualnego.
Co pozostaje?
DAĆ SIEBIE!
Tak najlepiej by biłgorajski Lenin dał, lub jak kto woli sprzedał – siebie.
Oczywiście nie w całości i nie za życia, bo na co komu Palikot w całości i żywy?!

Podrzucał zatem członkom kierownictwa „Cyrku Palikota” pomysł na wspaniały biznes.
Otwórzcie na swojej stronie licytację organów Janusza Palikota.
Rzecz jasna odbiór już po śmierci, ale wpłata... od ręki.
W ten sposób Lenin z Bilgoraja, choć w mały sposób przyda się ludziom i stanie wreszcie pożyteczny, a kasa Ruchu będzie pękać w szwach.

Już widzę te tłumy logujące się i przebijające kolejne kwoty.
...wątroba – 200 zł, nerka – 100 zł, palec lewej ręki - wskazujący – 50 zł.. itp.,itd.
Taki Palikot, to istna kopalnia pieniędzy.
Wszystko średnio używane, w stanie dobrym i niedrogo, a mózg to nawet nietknięty – jak to mówią nówka i tabula rasa.
Do boju cyrkowcy z Ruchu Popracia.
Weźcie swoje sprawy, w swoje ręce – zamiast być „pandą”!




P.S.
Czy taka akcja nie jest wspaniałym przykładem przedsiębiorczości połączonej ze wspaniałym humanitaryzmem?
Meilujcie, dzwońcie do Ruchu Poparcia Palikota i namawiajcie oraz zachęcajcie ich do akcji.

Biuro Krajowe Ruchu Poparcia Palikota,
ul. Widok 19,
00-026 WARSZAWA,
tel. 22 378-39-34
e-mail: biuro@ruchpoparciapalikota.pl

środa, 9 marca 2011

Don Boleslao - Ojciec Chrzestny Słowika

Ciekawy pomysł opublikowania Białej Księgi Ułaskawień zgłosił wczoraj Ryszard Bugaj.
Blady strach padł na „nałęczów z kancelarii szusującego Bronka”.

Zgoda na ten pomysł zniszczy przecież całą dotychczasową misterną akcję opluwania Sp. Lecha Kaczyńskiego i jego rodziny. A tyle się NIemęcz-Nałęcz z Michałowskim narobili...
Nie, chyba na to nie pozwolą. Wymyślą coś o tym, że ułaskawienia przeprowadzone przez Kwaśniewskiego i Wałęsy były dawno, że dokumentów nie ma, że to kiedyś i nie prawda...

A przecież kiedyś takie piękne postaci były ułaskawiane.

Sławny ornitolog Lesław-Bolesław wypuścił nawet kiedyś na wolność Słowika.


poniedziałek, 7 marca 2011

Przegląd weekendowych wiadomości

Weekend obfitował w ważne wydarzenia.
Nie śledziłem na bieżąco, toteż w skupieniu wertowałem strony portali informacyjnych i zagłębiałem się w treści.
Niezłe numery oraz jaja.
Głównie do śmiechu, choć niekiedy to przez łzy... ale też ze śmiechu.

Postać numer jeden weekendu, to bez wątpienia kancelista prezydenta Komorowskiego magister Niemęcz-Nałęcz.
Lansuje się chłopina niemiłosiernie.
To nakrzyczy na Martę Kaczyńską, to zruga ŚP. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A wszystko pod nieobecność jego kierownika, który szusuje wraz z armią BORowców na nartach w Wiśle.
Poczuł się Niemęcz-Nałęcz niczym prezydent, wierząc że ani gazety ani fale radiowe do Wisły nie dochodzą i że pryncypał o niczym się nie dowie.
Mały Tomaszek udaje autorytet, podczas gdy rubaszny Bronek o niczym nie wie... inaczej był by op..ierpapier...
A tenże rubaszny Bronek boczy się na prasę i obywateli, bo chcą mu zarządzać miejscem w samolocie na beatyfikację Jana Pawła II.
Czy ma zapakować Jaruzelskiego do maszyny czy nie.
Sam prezydent wie doskonale kogo ma zaprosić.
Na dziś Jaruzelski leci, choć już jutro może okazać się że jednak nie...
Przy całym tym zamieszaniu, podstawowe pytanie to – po kiego grzyba Jaruzelski w ogóle chce lecieć do Watykanu?!
Ten, który wraz z towarzyszami z Kominternu w 1981 roku rękami Ali Agcy próbował wpłynąć na los Jana Pawła II, dziś pragnie być świadkiem jego świętości, co pozostaje po za strefą jego wpływów.
Są też miłe wiadomości.
Oszalał do reszty Niesiołowski.
Zgłupiał chłop całkowicie, czego symptomy dały się zauważyć już od jakiegoś czasu.
Jak burą sukę opieprzył naczelnego „Playboya”, że ten śmie nie popierać Platformy w przyszłości, co opisuje w liście otwartym.
"Niech sobie pisze i robi, co chce. On w ogóle nic nie rozumie, jest niekompetentny, jest ignorantem. A poziom argumentacji w tym liście jest żałosny" – taki, dla Niesiołowskiego jest Meller. Mam nieodparte wrażenie, że już niedługo pacjent Niesiołowski nawrzuca Panu Bogu, że ten „nic nie rozumie i jest niekompetentny”, gdyż Niesiołowski wraz z całą platformą przerżną wybory do sejmu.
Ale to już sprawa medyków...
Odbyły się „manify”.
Właściwie nikt by nie zauważył tego doniosłego wydarzenia, gdyby nie TVN i Onet.pl.
Przyszło kilka kobiet, które zamiast w niedzielny piękny dzień iść z pociechami na spacer, wolały machać sztandarami i bezproduktywnie snuć się po ulicach.
Domagały się równouprawnienia, parytetów (choć chyba już mają?) i diabli wiedzą czego jeszcze. W każdym razie było roszczeniowo i śmiesznie.
Na marginesie, to musiało by być ciekawie, gdyby wzorem Partii Kobiet powstała Partia Mężczyzn i postanowiła dostać się do sejmu. Czy ich również obowiązywała by ustawa o parytetach?
Skąd by wzięli te wymagane 35%? Z łapanki?
Może najbardziej zniewieściałych facetów by wstawili?
Grzegorz Napieralski z okazji Dnia Kobiet nagrał spot.
Na nim jego żona przechadza się po zaśnieżonym parku i zamartwia, a on gawędzi o cyckach.
Żeby je badać.
Jest postęp, bo do tej pory SLD zajmował się tylko d..pą. Przysłowiową „D..pą Maryni”.
Innemu z SLD, niejakiemu Kopycińskiemu, ktoś wybił szybę w domu.
Wydarzenie to tak wstrząsnęło człowiekiem, że wystąpił o ochronę do MSWiA. Może tak załatwią, że nawet i dyżurny szklarz będzie pod domem warował.
To dopiero „dygnitorz”!
„To byłoby wspaniałe, ale nie będziemy składać takiej propozycji” (to Polskie tłumaczenie ze slangu autora) – powiedział poseł Tomczykiewicz z Jedynej Słusznej Siły Narodu, na sugestie dziennikarki radia RMF FM, że Adam Małysz mógł by kandydować do sejmu z list PO.
Cały Tomczykiewicz.
Chciał bym, ale boję się...
Na koniec znów Niemęcz-Nałęcz i znów Adam Małysz.
Skoczek z Wisły nie dostanie Orderu Orła Białego.
Magister Niemęcz uznał, ze za wcześnie na to.
A kiedy będzie w sam raz?
Małysz właśnie zakończył karierę, więc w tym, w czym był mistrzem, już raczej się bardziej nie zasłuży. Co może w takim razie zrobić by stać się godnym Orderu.
Dowodzić jednostką specjalna w Afganistanie.
Własnoręcznie pojmać Khadaffiego?
Napisać program reformy finansów państwowych?
Zostać Sekretarzem Generalnym ONZ?
A swoją drogą, to takim dupkom dali Ordery ostatnio... a dla człowieka, który przez dekadę sławił imię Polski na świecie jest za wcześnie...
Dobrze, ze weekend się skończył.

piątek, 4 marca 2011

Zdechł Michnik!

Niezwykle miło mi poinformować, iż zdechł Michnik. Tak, zdechł a nie umarł, bo ten typ ssaka (przypominający nieco człowieka) zdycha a nie umiera.

Zdechł wreszcie, ku radości wielu osób i ku pokrzepieniu ludzkich serc.
Wprawdzie jeszcze jego truchło rusza się i śmierdzi, ale już 17. marca o godzinie 11.20 definitywnie Michnik przestanie zatruwać życie, czyli zdechnie.
Oczywiście piszę tu o śmierci moralnej a nie fizycznej.

Choć trudno mi uwierzyć, że osoba taka jak Adam Michnik (Szechter) syn komunistycznego przestępcy, ugodowiec zza okrągłego stołu i kompan ludzi z otocznia zbrodniarzy stanu wojennego, wie co to jest moralność, to liczę że odczuje na własnej skórze to, że niektórzy z dotychczasowych kumpli odsuną się po 17. marca od jego śmierdzącego i ohydnego truchła.

Skąd ta data?
Tego dnia odbędzie się proces, jaki wytoczył komunistyczny delfin, poecie Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi.
O co?
O słowa prawdy. Prawdy o Michniku i innych chodzących jeszcze truchłach – złogach komunistycznych dynastii.
To co powiedział Rymkiewicz, wiedzą już od dawna ludzie znający Michnika i jego watahę. Niewtajemniczonych jeszcze, zachęcam do pogrzebania w Internecie pod hasłem „Michnik” lub przewertowania „Gazety Wyborczej” a wnioski nasuną się same.

Niestety jedyną formą komunikacji z ludźmi o innych poglądach są dla Michnika pozwy sądowe.
On, który zawsze wynosił pod niebiosa swoją martyrologię i mitologiczną niemalże walkę z komunizmem posługuje się identycznymi do owych komunistów metodami, by kneblować ludziom usta.
Dziś widać, że wszystkie te „deklaracje”, „mity” i głoszone „cierpienia” Michnika, były przysłowiowym „picem na wodę” czyli fałszem, tak jak i całe jego życie.

Mimo, że wieszczę tu śmierć Michnika, jak na razie tylko moralną, z niecierpliwością czekam na dzień gdy również i fizyczna jego powłoka legnie w jakiejś trumnie, w jakimś dole.
Tak jak niegdyś nasi rodacy czekali aby zdechli Stalin, Hitler oraz pomniejsi: Frank, Kutchera, Morel, Różański ...etc. etc

Zdychaj sobie Michniku, mam nadzieję, że do tego czasu przy twoim grobie nie pozostanie już nikt z przyzwoitych ludzi. Na to, by ich tam nie było, zasłużyłeś sobie swoim życiem.


P.S.
Może nie jest złym pomysłem, zabrać ze sobą na proces szmaty do podłogi, takie zużyte z dużymi wyrysowanymi inicjałami A.M.
Po to by rzucić mu pod nogi (idź szmato do szmaty!)

czwartek, 3 marca 2011

Wyniki Ankiety „Jak skończy Robert Biedroń?”

Mili czytelnicy i uczestnicy quizu.
Pora na rozstrzygnięcie naszej zabawy pod nazwą - Jak skończy Robert Biedroń?

Zabawa ta miała na celu pomóc znanemu liderowi krajowych pederastów w wyborze finału swojego pięknego i otwartego na wszelkie radości - życia.

Co zatem uczestnicy quizu poradzili Panu/Pani Biedroniowi?
Jak widziano jego koniec?


W zabawie wzięło udział 205 uczestników.
Do wyboru było dziesięć wersji finału żywota super-geja.


25% uczestników (53 osoby) zdecydowało, że Biedroń skończy:
na miejskim cmentarzu w gustownej trumnie, po odbytej chorobie lub też chorobie odbytu. Z przyrodzeniem kochanka w lewej dłoni i numerem tygodnika NIE w drugiej ręce.

45 osób, to jest 21% obstawiło wersję numer 9, czyli że Biedroń skończy jako:
postać-symbol umieszczony na wniosek red. Pacewicza, w winiecie Gazety Wyborczej. (Wypięty tyłek w czerwonym prostokącie, obok napisu GW)


Następnie poparto wersję numer dziesięć. 28 osób (13%) chciało by, aby Robert Biedroń skończył:
jako całkowity impotent (który) targnie się na własne życie. Po latach pracy w agencji towarzyskiej, niemiłosiernie wykorzystany przez towarzyszy partyjnych poczuje brak przyjemności obcowania z kochankami - znienawidzi ciepły oddech na plecach i kłucie w kiszce stolcowej.


Dalej, 19 głosujących czyli 9% uważa, że Biedroń wykończy się:
we własnym łóżku, z zawałem serca na skutek szalonej przebytej nocy w towarzystwie grupy dwunastu radzieckich baletmistrzów Baletu Reprezentacyjnego Armii Czerwonej.


Niewiele mniej, bo 5,5% (13 głosujących) stawia na to , że bohater quizu odejdzie:
w klubie „Smakosz”, zgwałcony przez grupę dzikich, wygłodzonych i wyposzczonych seksualnie członków fan-clubu Eltona Johna.


Tylko jedna osoba mniej (12 uczestników zabawy) czyli 5% chce aby Biedroń odszedł, bardziej... hmm patetycznie, czyli by był:
zamurowany jako część pomnika „Kochanków wenerycznych”, w uścisku z betonową repliką postaci Jacka Żakowskiego.


Kolejne miejsce (10 uczestników) to jest 4% wybrało ex quo wersję numer 6 i 3 czyli zakończenie żywota:
w toalecie domowej. Siedząc na sedesie w trakcie próby urodzenia... tasiemca.
oraz
zostanie złożony w nadbudówce, na sarkofagu Bolesława Bieruta, dzień po bohaterskiej śmierci w skutek nadżerki odbytu.


Na dziewiątym miejscy z ilością 9 głosów (3,8%) wersja motoryzacyjna, czyli że zginie:
w wypadku drogowym. W skutek zupełnego przypadku pederasta z Holandii najeżdża do samochodem robiąc „z d..py garaż”. Bliscy fundują mu pomnik w kształcie garażu.


Na koniec z 6 głosami (2%) pozostaje wersja bojowa, czyli że polegnie:
na Placu Zamkowym. Z bronią (wibratorem) w ręku, w trakcie ataku na pluton policji, w dzień Parady Pederastów.


Bardzo dziękuję wszystkim za udział.
Teraz pozostaje tylko wyniki quizu przesłać do Pana/Pani Biedronia z prośbą o spełnienie woli uczestników ankiety-quizu.

Panie (Pani) Biedroń teraz Pana (Panią) kolej!

środa, 2 marca 2011

Sukces Ruchu Poparcia Palikota.

A propos wieszania symboli religijnych mniejszości wyznaniowych w urzędach i wielkiej akcji palikotowców...
... jest taka oto informacja:

„W dniu wczorajszym, grupa mężnych „palikotników” pomogła zawiesić na ścianie w Sali Obrad Urzędu Miasta Bychawa samego Janusza Palikota!

Była to przemyślana i dobrze zaplanowana akcja, która jest częścią ogólnopolskiej wielkiej akcji wieszania w Urzędach Państwowych symboli religijnych innych niż katolicy grup wyznaniowych.

My, jako wyznawcy kościoła „Wielkiego Janusza w Czwórcy Jedynego” mamy prawo aby nasz symboli wisiał również w Urzędach.

Dlatego też, około 13.30, w dniu wczorajszym trzech działaczy, Pan Wincenty, Pani Brygida oraz Pani Kapsyda dzięki swoim urokom osobistym zajęli rozmową strażników miejskich, czyli odciągnęli ich uwagę od Sali Obrad w Urzędzie, a Pan Janusz Palikot przemknął przez punkt kontrolny i powiesił się szybko na ścianie.”

wtorek, 1 marca 2011

Jak skończy Robert Biedroń? Ankieta!

Zachęcony sondą przeprowadzoną przez tygodnik NIE, gdzie znanych (?!) publicystów spytano o to , jak skończy pewien znany polityk, postanowiłem papugować temat.
Odczekałem jakiś czas, by nie zanudzić zbytnio czytelników i do roboty.
Wprawdzie zmieniłem trochę formułę ankiety, bo postanowiłem wyjść do szerszego kręgu pytanych, ale to chyba nawet lepiej.
Szkoda trochę, ze nie będę mógł zwrócić się osobiście do tuzów naszego dziennikarstwa, takich jak Janina Paradowska, Jacek Żakowski czy osławiony Cezary Łechtaczka z TOK FM, z prośbą o udział w ankiecie osobiście, ale zawsze pozostaje forma anonimowa, którą mogą przecież wykorzystać wyżej wymienieni.
Z oczywistych przyczyn nie powinien brać udziału w zabawie Robert Biedroń, który tak błyskotliwie odpowiedział w ankiecie tygodnika NIE.
Choć oczywiście nikt mu nie zabroni wypowiedzieć się anonimowo...
Zatem do roboty.
Poniżej pytanie.

Jak skończy Robert Biedroń?

Odpowiedzi proszę zamieszczać (10 do wyboru) tu:




(wystarczy kliknąć w obrazek)