Z okazji awantury w "Kropka nad i" między Wiplerem a Olejnik, takie oto skojarzenie nasunęło mi się mimochodem.
A można też tak...
środa, 30 września 2015
piątek, 18 września 2015
Póki mamy jeszcze głowę na swoim miejscu.
Dzicz arabska odpuściła sobie szturm na
granicę Węgierską.
Teraz Chorwacja, dużo bardziej poprawna
politycznie ma problem, bo hałastra terrorystyczno-tchórzowska szturmuje jej
miejscowości przygraniczne.
Jest nadzieja, że przenikający przez
przejścia graniczne serbsko-chorwackie, skierują sie w kierunku jeszcze
nierozminowanych pól minowych
z okrsu wojny miedzy tymi państwami. To w jakimś stopniu rozwiąże
problem i odciąży Niemców.
Euronazistowska, krajowa publiczna telewizja
ciagke pokazuje ciemną arabską masę i każe użalać się nad ich losem. Reporterzy
od lewa do lewa (bo normalni nie biorą udziału w tym cyrku) drepczą za
islamistami i kręcą oraz fotografują ich żałosne życie na granicy. Co i raz dopytują się o zdrowie i po głowach
gładzą i obiecują sielskie życie w głupiej europce.
Ja przystało na islamską masę, najbardziej
żalą się i płaczą mężczyźni, bo też i kobiet z potomstwem jest dużo od
chłopów mniej.
Pewnie kobiety i dzieci zostali w kraju, by
walczyć. Dorodne byki, silne i sprawne uciekły do europki i wcale im nie
przeszkadza, że trącą tchórzem.
Uniomatołki od Schulza i małego hitlerka
Faymana każą rozczulać sie też nad nimi, bo to niby takie zmęczone wojną i zdruzgotane
są te byki.
Życie pokazuje, że te „rasowe araby“ w modnym
obuwiu najlepszcyh sportowych firm i odzieniu z nie najgorszych marketów,
nie jest wcale takie zmęczone i zmaltretowane jak fuehrer europki uważa.
Na granicy Węgierskiej, z ogromną werwą
ciskały kamienie w policję i wojsko, nie bacząc na zmęczenie. Szkoda, że we
własnym kraju nie byli w stanie przecwstawić się terrorowi i w ten sam sposób
protestwoać oraz walczyć o lepsze jutro.
Euronazistowska propaganda z każdym
dniem przybiera na sile.
Teraz to każdy osobnik, który nie chce być
ofiarą islamskiego rytuału obcinania głowy nazywany jest faszystą.
Zapowiedziano też, że metodą sławnego doktora
Goebbelsa, cała krajowa tuba propagandowa – radio, telewizja, internet oraz
papierowa gadzinówka zostanie skierowana przeciwko opornym.
Będzie otumanianie ludu.
Rzecz
jasna, jeśli chodzi o lewackie praktyki, prym wiedzie niezawodna „Gazeta
Wyborcza“, która jak może tylko zaszkodzić Polsce i Polakom, to robi to
z rozkoszą.
Jak każe tradycja, żydokomuna zawsze wolała
załatwiać mokrą robotę cudzymi rękoma, toteż teraz jest gorącą orędowniczką
osiedlania się w Polsce terrorystów arabskich.
Perwnie michniki wykoncypowały sobie, że
tamci zakatują tych a potem to już będzie jak w Palestynie...
Akcja usilnej islamizacji europki ma też
swoich bohaterow i antybohaterów. Musi mieć, jak przystało na wielkie wydażenie
medialne.
Wczoraj państwowa euronazistowska telewizja
pokazała gieroja, co się zowie.
Jacek Tacik zaostał bohatersko raniony w
czasie pełnienia obowiązków czyli na służbie. I to przez faszystowskich
żołdaków z Węgier! Z bandażem na głowie trwała na posterunku, póki go
nie zakuto w kajdany i nie zamknięto w tiurmie.
Tam jeszce zdążył wykrzyknąć „Precz“... i
zajął się knuciem antyfaszystowskich strof do TVP.
Ciężkie życie będzie miał z kolei teraz
Orban.
Chłop nie rozumie ducha euronazizmu. Nie chce
terrorystów u siebie w kraju. Ba, nie pozwala im nawet przejść przez Węgry, by
mogli sobie w Austrii pogwałcić i popodrzynać gardła. Na dodatek nie che zgodzić się aby masa
arabska pobiła jego celników i żołnierzy. To już za dużo!
Najbardziej postępowa z postępowych
amerykańskich gazet Washington Post nie zostawia na Orbanie suchej nitki. Redaktorzy dziennika, w przerwie między
wzajemnym waleniem się w odbyty a śpiewaniem międzynarodówki piętnują Węgierską
władę niemiłosiernie i domagają się od fuehrera europki działań odwetowych w
stosunku do Madziarów.
Jak powiedział klasyk: - Mają zadęcie
sk..wysyny!
Na ten przykład naszemu Głosowi Zamościa
pewnie nigdy do głowy nie przyszło by, żeby domagać się od rządu Obamy sankcji
wobec Izraela, za zbrodnie na Palestyńczykach.
Cóż, może kiedyś...
Polska ustami Ewy Kopacz obiecała Angeli Merkel i na kolanach przysięgła, że weźmiemy trochę
masy krytycznej czyli arabskiej. Weźmiemy, zeby nie wiem co, nawet wbrew woli
tej masy. Jakoś to się zorganizuje, mimo tego że ta masa wcale nie chce u nas
być. Nie tak dawno jedna rodzina z Syrii zamieszkała na plebanii. Dostali
wikt, opierunek i w ramach podziękowań.... spierprzyli do Niemiec. Składa się
tak, że cała ta arabska hałastra chce tylko do Rzeszy!
Pewnie teraz germańcy główkują, jak to
zorganizować, by część uzgodnioną deputatu unijnego przeflancować do Polski.
Jakieś transporty kolejowe zorganizować, wagony, rampy... i te sprawy. Ale już
oni wiedzą najlepiej. Mają doświadczenie z tym.
Skoro Kopacz obiecała, to Makrela (Merkel
Angela) jej pomoże wywiązać się z obietnicy.
W sejmie premierka dla fasonu zrobiła cyrk i
czeską komedię „Nikt nic nie wie“. Że niby konsultuje z sejmem, pyta
obywateli, rozważa... a tu już pozamiatane.
Teraz tylko zmasowana propganda i
szczekaczkowy szum medialny, że niby społeczeństwo świadome i europeskie
zaprasza emigrantów...
Przyznać trzeba, ze nawet komuniści w PRL
takiego cyrku nie robili jak robią to euronaziści.
Pocieszające jest tylko to, że każda
przymusowa akcja propagandowa i wtłaczanie bezmyślnej goebbelsjady odnosi w
Polskim społeczeństwie odwrotny skutek.
Tak było zawsze i jest do dziś, bo Polak nie
jest idiotą (przynajmniej większość Polaków).
Przez całą tą nachalną gadzinowską
propagandę, ucierpią tylko sami arabowie, którzy być może zostaną przez
towaryszy niemieckich przymusowo osiedleni w Polsce.
Zmasowana siła euronazistowskiego propagandowego
rażenia skierowana w Polaków, rykoszetem trafi z pewnością w uchodźcow.
Éljen
Magyarország!
niedziela, 13 września 2015
Nie strasz, nie strasz, bo się ze...
-->
Teutońska natura wypełznie nawet z najbardziej
poprawnego politycznie germańca.
Niejaki Werner Faymann,
zatrudniony na etacie kanclerza Austrii (to taki mały kraik między Czechami a
Słowenią, - bez żadnego znaczenia militarno-politycznego) idąc śladami swojego
wielkiego rodaka Adolfa
Hitlera odgraża się i straszy niepokornych Słowian i Madziarów!
- „Należy zastanowić
się nad sankcjami dla krajów UE sprzeciwiających się obowiązkowym kwotom
imigrantów. Może dobrym pomysłem, aby opornym obniżać unijne fundusze
strukturalne....“ powiedział na łamach tygodnika „Der Spiegel“.
Faymann - miłośnik islamskich uchodźców i szeroko
pojętej rozrywki w ich wykonaniu (pewnie też wybuchowej!) bardzo chciałby, aby
nawet we wschodniej europce było wesoło i po mahometańsku. Nie przeszkadza mu w
tym fakt, że obywatele Polski, Czech, Słowacji czy Węgier tego nie chcą.
Straszenia czy gróźb kanclerka raczej się nie przestraszymy,
podobnie jak inne narody niechętne sprowadzaniu terrorystów – muslimów, bo nie
takie typki już nam w historii groziły.
Mistrzem w tym był wspomniany na wstępie rodak Faymanna -
Adolf Hitler, który prowokacyjnie groził Polakom m. in. już 11 sierpnia 1939
roku, że „(...)
zmiażdży Polaków tak doszczętnie, że po Polsce nie zostanie nawet ślad.“
Minęło kilka wiosen i to po Hitlerze ślad nawet nie został –
Polacy do dziś mają się dobrze.
Ale mają się dobrze, przede wszystkim dlatego że są
Polakami, stawiają opór agresywnym „obcym“ i nie muszą tolerować we własnym
kraju m.in. wrogich „muslimów“.
Jednolitość narodowa, przy promilowym udziale mniejszości,
to nasza główna siła.
Z pewnością nie zmieni tego, nawet groźbami jakiś nowy
„hitlerek“ z marionetkowego państewka, które istnieje tylko dzięki
polskiemu królowi, który w akcie łaski trzysta lat temu, nie dopuścił do
unicestwienia habsburskiego królestwa przez muzułmańskie hordy.
Dopuszczam myśl, że tacy jak Faymann wielce na tym boleją,
iż Jan III Sobieski pokrzyżował wtedy plany Kary-Mustafy i dziś próbują to
odkręcić.
Faymannowi marzy się widać Wielki Sułtanat Europy - nam nie.
Inny teutoński dureń – Fuehrer europki Martin Schulz
posuwa się jeszcze dalej.
Teraz bójcie się wszyscy, którzy nie chcecie terroru
muzułmańskiego w europce! Ma być ordnung! Macie przyjąć muslimów i
koniec, bo (...) Potrzebujemy
ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą
narzucone – nakazał.
Pewnie Schulz marzy sobie wjechać do Polski na czołgach i
w ten sposób siłą złamać opór Polaków, jak zrobili to jego rodacy 1.września
1939 roku.
Ciekawe czy na rozpoczęcie akcji „narzucania ducha
europejskiej wspólnoty“ fuehrer Schulz wybierze też datę wrześniową?
A na koniec zagadka. Kto to powiedział?
Mieszkańcy Europy
stanowią na Świecie jedną, wspólną rodzinę. Dlatego wyobrażenie, że w tak
ograniczonym „domu”, jakim jest Europa, utrzymanie różnego porządku prawnego i
różnych wartości dla jednej wspólnoty mieszkańców, jest wyobrażeniem fałszywym.
Niestety, nie Schulz. Nie Tusk i nie Faymann. Również nie
Buzek, ani nie Cohn-Bendit. Mimo, że to tak bliskie duchowi poprawnej
politycznie doktrynie „wspólnoty europejskiej“, gdzie brukselska banda nazistów
chce decydować za rządy poszczególnych krajów.
Nie trzymając dłużej w niepewności informuję, że słowa te
wypowiedział Adolf
Hitler, przed zgromadzeniem w Reichstagu 7 marca
1936.
Zatem – Heil Schulz i Heil Faymann... całość składa się w
logiczną całość.
Etykiety:
Euronaziści,
Faymann,
Martin Schulz,
naziści,
straszenie,
terror,
UE
środa, 9 września 2015
Cieśla & Krzymek - Lisie Dranie (Newsweek Song)
Hit w wykonaniu duetu Cieśla & Krzymek - raperów ze stajni Lisweeka
(dawnej Newsweeka). Podopieczni Tomasza Lisa opowiadają o kulisach i
trudnej pracy prowokatora w Newsweeku.
Etykiety:
bolszewizm,
Cieśla,
Krzymowski,
Lisweek,
łobuzeria,
Newsweek,
Tomasz Lis,
ubeckie metody
wtorek, 8 września 2015
Ciosane dziennikarstwo
Wychodzi na to, że głównym specjalistą od czanej roboty
wsród paradziennikarskiej braci nie jest już Wojciech Czuchnowski (zwany dotąd
„Cynglem z Agory“).
Wojtuś Cz. spuścił mocno z tonu i dał się na prostej
wyprzedzić przez innego Wojtusia – Wojtusia Cieślę z Newsweeka.
Przyznać trzeba, że Cieśla w metodach i krętactwie bije na
głowę Czuchnowskiego.
Takiego stylu działania nie powstydzili by się czołowi
funkcjonariusze Trybuny Ludu i Głosu Pracy w zamierzchłej epoce peerelu.
Ataki na Prezydenta Andrzeja Dudę oraz Przewodniczącego
„Solidarności“ Piotra Dudę to iście podręcznikowe metody ubeckiej prowokacji,
wpajanej niegdyś prominentnym dziennikarzynom z prominentnych organów
PZPR.
Ciosane dziennikrstwo Cieśli, to przede wszystkim rzucanie
odchodami bez dowodów, bo a nuż coś się przyklei do ofiary oraz insynuacje i
niedomówienia.
W najnowszym Newsweeku, funkcjonariusz-prowokator Cieśla
obrzuca Szefa „Solidarności“ gorącą kupą, przyniesioną z namaszczeniem
wprost z URMu.
Wszak idą wybory, a Duda (Piotr) wspiera opozycję.
Blisko trzydzieści
pięć lat temu identyczne sposoby stosowały komunistyczne gadzinówki w stosunku
do Lecha Wałęsy i innych działaczy „Solidarności“.
Wynajdowano
niestworzone historie i absurdy, które przypisywano związkowym przywódcom.
Przyznać trzeba, że Cieśla jest wnikliwym i solidnym uczniem
Akademii prowokacji im. Jerzego Urbana. Za Jaruzelskiego, by go pewnie żywcem
do KC przenieśli. Może nawet za to jakiś
medal by dostał...?
Jak do tej pory
Cieśla może się pochwalić jedną nagrodą, ale jak znaczącą – Hieną Roku.
W 2009 roku przeprowadził
wywiad... którego nie bylo.
„Hiena“ wymyślił
sobie pytania i odpowiedzi – rzecz jasna pod ustalona tezę i opublikował to w
„Dzienniku“.
Chodziło o Palikota i jego rzekome zaciąganie wielomilionowych pożyczek w bankach.
Chodziło o Palikota i jego rzekome zaciąganie wielomilionowych pożyczek w bankach.
Osobą, z którą „preprowadzał wywiad“ był Prezes Banku
Rotschild – Jacek Chwedoruk.
Naiwność i nie przymierzając głupota Cieśli, najwyraźniej
nie dopuszczała myśli, że „ofiara“ wywiadu to przeczyta.
Przeczytała i trzeba było się ostro gimnastykować oraz użyć
wpływów, żeby skonczyło się to tylko na przeprosinach.
Rzecz jasna i Chwedoruka i Palikota.
W 2010 roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich odebrało mu
nagrodę i wręczyło ją całej redakcji „Dziennika“, uznając że nie sam Cieśla to
wszystko wymyślił, lecz była to praca kolektywna.
Nie zmienia to faktu, że solidną cząstkę nagrody, jako
pracownik „Dziennika“ jednak otrzymał.
Mam nadzieję, że już niebawem będzie sposobność wręczyć
Cieśli ponownie „Hienę“. Za aferę z Dudą – której nie bylo.
środa, 2 września 2015
Wpadka Newsweeka.
Organ PZPO - Newsweek zaliczył wpadkę. Jak zawsze nie starczyło
inteligencji, rozumu i umiejętności. Tomasz (Syfi)Lis rwie włosy z
głowy, bo zleceń od (póki co jeszcze) rządu może więcej nie być. Wydawca
NW już zastanawia się, czy nie pogonić całego zespołu redakcyjnego - jak
kto woli Zespołu Downa. Pamiętaj Newsweek, to nie tygodnik - to stan umysłu!
Etykiety:
bajery,
Cieśla,
głupoty,
Krzymowski,
Newsweek,
Newsweek to stan umysłu.,
prowokacje,
Tomasz Lis
wtorek, 1 września 2015
Męczennik za wiarę w Platformę
Błogosławiony przez Mariusza Waltera oraz Tomasza Lisa,
trwający w wierze w jasną Platformę, cierpiący za prawdy z TVN - Jakub
Sobieniowski, umęczon przez siepaczy!
Nikt tyle nie nagrzeszy i nie namalwersuje ile Sobieniowski
sobie wymyśli. Nikt tyle nie nakradnie i nie uwikła się w afery ile
Sobieniowski sobie wyśni.
Dlatego to ceniony paradziennikarz antyPiSowski i zdolny
czekista peowski, plasujący się w
hierarchii TVN, tuż za Kuźniarem. Według 10-cio stopniowej skali Wazeliniusza
Sobieniowski dociąga do 8, co daje mu zaszczytne miejsce w pierwszej piątce
(“dziesiątkę” dzierży od lat Jacek Pała-Pałasiński).
Takiegoż to zucha, złoconego człowieka i najznamienitszego
parareportera w TVN, okrutni siepacze nękają.
Świetny Jakub, - męczennik za wiarę w TVN od pewnego czasu
otrzymuje pogróżki!
Jak sugeruje jego przewodnik duchowy i paraojciec,
błogosławiony przez “czerwomych mędrców III RP” Lis Tomasz – Sobieniowskiego
chcą zabić a już na pewno opluć!
Za wiarę!
Kto będzie go łamał kołem, kamienował, nabijał na pal czy
dekapitował ewentualnie opluwał?
Wyjaśnia “Ola” Karasińska – w wierze w TVN trwajaca –
kapłanka z wyspy Lesbos, a u błogosławionego Lisa Tomasza w Newsweeku prawa
ręka: “J.Sobieniowski dostaje pogróżki. Przypominam, że PiS nie
chciał go na wieczorze wyborczym PAD (Prezydenta Andrzeja Dudy)”…
tak pisze na Twitterze.
Staje się jasne, że to PiS mu grozi, dlatego, że nie pozwolił mu wejść do swojego
budynku na Wieczów Wyborczy!
Eureka! To oczywiste, że jeżeli kogoś nie chce się gdzieś
wpuścić - to potem mu się grozi! Ach,
niewierni i wierni… na kolana przed
intelektem kapłanki! Nikt na to nie wpadł wcześniej! (Przypomniam, że Newsweek
– to stan umysłu.)
Obecnie w świątyni TVN trwają uroczystości wyniesienia na
stół – biurko “Faktów” (upier…lone od
czasów Durczoka?) męczennika Jakuba Sobieniowskiego.
Idzie opornie, bo to kawał chłopa i nie jest łatwo go
wyniesć…
P.S.
Jeszcze raz przydały się zaprzyjaźnione wiewiórki z
warszawskich drzew.
Udało im się przedostać do gabinetu męczennika i odczytać
treść pogróżek ze służbowego telefonu. Miały
na to chwilę czasu, gdyż uroczystości wyniesienia przedłużyły w związku z
przyjazdem do świątyni TVN i uroczystym powitaniem, Ojca Najświętszego – Urbana I (Jerzego).
Oto SMS-y z pogróżkami:
… takie to SMS-y znalazły wiewiórki. Mogły pomylić telefony… ale chyba nie
pomyliły?!
Etykiety:
bajer,
dla bejeru,
lis,
Pogróżki,
prowokacja peowska,
Sobieniowski,
TVN
Subskrybuj:
Posty (Atom)