Wychodzi na to, że głównym specjalistą od czanej roboty
wsród paradziennikarskiej braci nie jest już Wojciech Czuchnowski (zwany dotąd
„Cynglem z Agory“).
Wojtuś Cz. spuścił mocno z tonu i dał się na prostej
wyprzedzić przez innego Wojtusia – Wojtusia Cieślę z Newsweeka.
Przyznać trzeba, że Cieśla w metodach i krętactwie bije na
głowę Czuchnowskiego.
Takiego stylu działania nie powstydzili by się czołowi
funkcjonariusze Trybuny Ludu i Głosu Pracy w zamierzchłej epoce peerelu.
Ataki na Prezydenta Andrzeja Dudę oraz Przewodniczącego
„Solidarności“ Piotra Dudę to iście podręcznikowe metody ubeckiej prowokacji,
wpajanej niegdyś prominentnym dziennikarzynom z prominentnych organów
PZPR.
Ciosane dziennikrstwo Cieśli, to przede wszystkim rzucanie
odchodami bez dowodów, bo a nuż coś się przyklei do ofiary oraz insynuacje i
niedomówienia.
W najnowszym Newsweeku, funkcjonariusz-prowokator Cieśla
obrzuca Szefa „Solidarności“ gorącą kupą, przyniesioną z namaszczeniem
wprost z URMu.
Wszak idą wybory, a Duda (Piotr) wspiera opozycję.
Blisko trzydzieści
pięć lat temu identyczne sposoby stosowały komunistyczne gadzinówki w stosunku
do Lecha Wałęsy i innych działaczy „Solidarności“.
Wynajdowano
niestworzone historie i absurdy, które przypisywano związkowym przywódcom.
Przyznać trzeba, że Cieśla jest wnikliwym i solidnym uczniem
Akademii prowokacji im. Jerzego Urbana. Za Jaruzelskiego, by go pewnie żywcem
do KC przenieśli. Może nawet za to jakiś
medal by dostał...?
Jak do tej pory
Cieśla może się pochwalić jedną nagrodą, ale jak znaczącą – Hieną Roku.
W 2009 roku przeprowadził
wywiad... którego nie bylo.
„Hiena“ wymyślił
sobie pytania i odpowiedzi – rzecz jasna pod ustalona tezę i opublikował to w
„Dzienniku“.
Chodziło o Palikota i jego rzekome zaciąganie wielomilionowych pożyczek w bankach.
Chodziło o Palikota i jego rzekome zaciąganie wielomilionowych pożyczek w bankach.
Osobą, z którą „preprowadzał wywiad“ był Prezes Banku
Rotschild – Jacek Chwedoruk.
Naiwność i nie przymierzając głupota Cieśli, najwyraźniej
nie dopuszczała myśli, że „ofiara“ wywiadu to przeczyta.
Przeczytała i trzeba było się ostro gimnastykować oraz użyć
wpływów, żeby skonczyło się to tylko na przeprosinach.
Rzecz jasna i Chwedoruka i Palikota.
W 2010 roku Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich odebrało mu
nagrodę i wręczyło ją całej redakcji „Dziennika“, uznając że nie sam Cieśla to
wszystko wymyślił, lecz była to praca kolektywna.
Nie zmienia to faktu, że solidną cząstkę nagrody, jako
pracownik „Dziennika“ jednak otrzymał.
Mam nadzieję, że już niebawem będzie sposobność wręczyć
Cieśli ponownie „Hienę“. Za aferę z Dudą – której nie bylo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz