„Grupa zakompleksionych
pseudo-dziennikarzy, żałośni frustraci robiący biznes na kłamstwach....“
Takie zdanie na temat
twórców materiału z najnowszego Newsweka, dotyczącego rodziny i
najbliższych Ryszarda Czarneckiego ma Monika Olejnik.
Ów materiał stworzył
„czołowy listrator“ NW – Michał Krzymowski, ale jest wiadome, że na życzenie i pod dyktando Tomasza Lisa (prawdziwe nazwisko Lisenko).
Na temat dziennikarstwa lustracyjnego wypowiedział się też
chyba tydzień temu Jacek Żakowski.
„Po prostu zabrakło im pracowitości i talentu, odkryli, że pisząc
kłamstwa, można bardzo dobrze zarobić. Trzeba patrzeć na tę grupę
(dziennikarzy-lustratorów) trochę tak, jak na wszystkich handlarzy fałszywym
towarem. Jak na dilerów narkotykowych. Oni muszą z czegoś żyć, w biednych
krajach zwłaszcza...“
Tak to w oczach własnych kolegów-funkcjonaruszy resoru
prasowego, Michał Krzymowski wyszedł
na narkotykowego dealera i frustrata bez talentu.
Dużo w tym prawdy, bo zdaje się u Lisa inteligenci nie
pracują, jednak aż taka krytyka ze strony kolegów z „kominformu “ jest
szokująca.
Powyższe cytaty, rzecz jasna nie dotyczyły wprost Michała Krzymowskiego i nie były mu
dedykowane w oryginale, tylko zostały wypowiedziane w kontekście autorów
„Resortowych Dzieci“.
To książka owa, tak rozsierdziła „Kominform“, że na tematu
dziennikarzy lustrujących rodzinne koligacje znanych obywateli, padły tak mocne
słowa.
Ale czy słowa te, mają być odpowiednie tylko dla
niewygodnych dla „kominformu“ dziennikarzy? Skoro to właśnie „kominformowcom“
tak szczególnie zależy na „pozorowanej demokracji w wolnej prasie“, to wyrazy
potępienie tak niegodnego uczynku winny dotyczyć każdego. W tym Krzyzmowskiego i Lisa.
Zatem to już ustaliliśmy, - za lustrację Kaczyńskiego i Czarneckiego – Krzymowski z Lisem stali się dla
ich kolegów z „kominformu“ – skończonym bydłem.
W sumie dobrze im tak, szczególnie że większość materiałów
„dziennikarskich“ pochodzących z Newsweka opiera się na pomówieniach i
relacjach wymyślonych informatorów. Stało się regułą, że każda wypowiedź,
dotycząca Prawa i Sprawiedliwości podpisywana jest: „jak powiedział nam anonimowy
działacz PiS“ bądź „jak stwierdził jeden z najbliższych
współpracowników Kaczyńskiego“, czyli pochodzi z chorych
imaginacji „kominformowców“.
Być może kryterium pozwalajacym na zatrudnienie u Lisa w Newsweeku, jest bujna wyobraźnia
i dryg do kłamstwa.
Oj, panowie od Lisa, wychodzi na to, że to o was Monika Olejnik powiedziała, co na
wstępie...
A pierwszy „listrator“ Michał
Krzymowski?
Cóż, liczę, że już wkrótce na łamach Newsweeka zamiast
Hoffmana, czy tam Brudzińskiego, „zlistruje“ na ten przykład trzy donosicielki
– panie: KRZYMOWSKĄ
HANNĘ - IPN BU 0242/2232, KRZYMOWSKĄ KRYSTYNĘ - IPN BU 645/507 oraz KRZYMOWSKĄ MAGDALENĘ - IPN BU 776/66.
Tu już nie będzie musiał posługiwać się w wypowiedziach „anonimowymi
działaczami“. Napisze wprost: „jak
powiedziała ciocia, mamusia czy też kuzynka...“
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz