Znany z tego, że jest znany, uczeń pilny Adama Michnika – Meller Marcin obraził się na prezesa Kaczyńskiego, ze ten mówił coś mało popularnego o manupulacji Ślązakami.
Nie bardzo Meller zrozumiał wypowiedź prezesa Kaczyńskiego, a właściwie nic nie zrozumiał z wybranego fragmentu raportu opracowanego przez szefa PiS, ale na wszelki wypadek strzelił focha.
Bo Meller ma żonę. Na dodatek żona ta pochodzi ze Śląska i pewnie chce deklarować w czasie spisu powszechnego narodowość śląską, co według tego, co zrozumiał (a raczej nie zrozumiał) Meller - jest nieładnie.
Teraz aby było ładnie, sam Meller na znak solidarności z małżonką też napisze, ze jest narodowości śląskiej i już dziś kazał na „fejsfuku” czy innym „fejsbuku” – „walić się skinom w garniturach”.
Skini w garniturach pewnie pójdą się „walić”, Meller będzie dowartościowany w ramach własnej mózgowej pustki, żona jego poczuje dotyk ochronnego ramienia odważnego męża Marcina a tradycji stanie się zadość.
Bo Meller już tak ma, że lubi się raz na miesiąc obrazić na kogoś.
Tak się chłopina wylansował na fochach, że tylko spytać kto będzie następną ofiarą.
Ledwo co skończył obrażać się na Tuska z kompanią i publicznie wywalił premierowi, że na niego nie zagłosuje a tu bęć... kolej na Kaczyńskiego!
Jedno jest pewne, nie skończy się to jak w przypadku obecnego premiera, czyli jakimś gastronomicznym mityngiem, gdzie na drugim śniadaniu przy bułce z cienko krojoną krakowską suchą nastąpi publiczne posypanie głowy popiołem i pobratanie.
Człowiek poważny, pokroju Jarosława Kaczyńskiego nie nabiera się na takie tanie „łuckie numery” w wykonaniu głodnych „miszczów” jak „cudotwórca z II Irlandii”.
Jak to mówią, lepiej z mądrym pościć, niż z głupim zapychać się kajzerką z kiełbasą.
Brak umiejętności czytania czy też słuchania ze zrozumieniem, zmusza do otwartego napisania Mellerowi, że gdyby Ślązacy, tacy jak choćby wielki patriota Wojciech Korfanty usłyszeli jego plecione bzdury dali by mu w wielką gębę z wielkimi wargami.
Pewnie dostało by się też Gorzelikowi i jego PeOwskim pomagierom.
Za jawne kpienie z polskości i zatracanie tradycji, o którą setki tysięcy ludzi na Śląsku walczyło.
Meller manipuluje, kłamie i nazywa to „straszeniem Niemcami” i porównuje do stanu wojennego czy teżmarca’68.
Halo, czy jest na sali lekarz....
Dziś informacja o idiotycznej wypowiedzi Mellera trzyma się na topie w największych portalach internetowych.
Niestety, Meller osiągnął już w naszych mediach status „Frytki” czy innego tam Maseraka i żyje z pietruszenia trzy po trzy w ramach samolansu.
Należy liczyć się z tym, że np. kolejną ofiarą Mellera będzie szef PSL Pawlak.
Że niby dolewa wody do mleka.
Przyjdzie mu się „walić - skinowi w gumiakach”!
Prawdę powiedziawszy, niech sobie Meller deklaruje co chce. Nawet, że jest Mandżurem, Arabem czy też Ślązakiem pełnej krwi.
Jego sprawa.
Najwyżej będzie z Polsce jednego „rodowitego ślązaka” więcej,... ale za to jednego Żyda mniej!
P.S.
Na ogół jest tak, że do ludzi prymitywnych, pokroju Mellera docierają tylko zwroty, którymi oni sami operują, stąd tytuł powyższego wpisu.
Gdyby Meller nie zrozumiał – ułatwiam: jako wyznawcę idei „michnikowszczyzny” potocznie można nazwać go „ubekiem”, natomiast brudne dżinsy to fakt bez przenośni i aluzji.
„Walić się” nie będę tłumaczył, bo pewnie już to robi.
niedziela, 3 kwietnia 2011
Wal się ubeku w brudnych dżinsach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz