Byliśmy dziś na Nowych Powązkach. Widzieliśmy mogiły tragicznie zmarłych pod Smoleńskiem.
Stasiak, Melak, Handzlik, Przewoźnik, Szczygło, Doraczewska, BORowcy, stewardesy, Piloci...
Przystanęliśmy na chwile, zapaliliśmy „światełko”. Jeszcze w pamięci przewinęły się twarze tych, którzy całym sercem zaangażowali się w pracę dla Rzeczpospolitej i w trakcie misji państwowej odeszli. Przykro zrobiło się i szaro, mimo że pogoda wyjątkowo słoneczna dziś była.
Nastrój zadumy i wyciszenia przerwało mi wspomnienie wczorajszego programu, nadanego w TVN.
Rozmowa, o ile można to tak nazwać, dziennikarza tej stacji z Elżbietą Jakubiak i peowskim senatorem Kutzem.
Żyję już wiele lat na świecie, wiele rzeczy widziałem i słyszałem. Przeżyłem Leppera na mównicy, pijanego Kwasniewskiego w Charkowie, śpiącego Kmorowskiego w czasie obrad sejmu, a z drugiej strony comiesięcznie objawione głupoty Lecha Wałęsy, wytrząsane wraz ze śliną, nieartykułowane zrywki słów Władysława Bartoszewskiego czy nawiedzone słowotoki Stefana Niesiołowskiego (po psychotropach?).
To wszystko jest jednak niczym, przy nieopisanej wręcz nikczemności i bezmózgowej wrednej manipulacji wyprodukowanej przez „moralne nic” rodem ze Śląska, a zwące się Kutz.
Istnieją granice, których przekroczyć nie wolno. Istniej szacunek dla zmarłych oraz szacunek dla żałoby. Z tego kpić i szydzić nie wolno nikomu. Nie wolno też włazić nikomu w jego sumienie i uczucia, deptać i wycierać sobie czerwonej gęby o nie. Nie powinien tego robić nikt, a zwłaszcza człowiek o całkowitym braku moralności i mętnej konformistycznej przeszłości. Gnom latający z pederastami na parady i były kompan od wódki komunistycznych notabli ze Śląska.
Te oto indywiduum (na zlecenie, czy z własnej inicjatywy) miało czelność atakować sztab Jarosława Kaczyńskiego, za to że wykorzystują czerń w kampanii wyborczej. Ma to być zdaniem Kutza „czarna kampania”. PiS powinien już o wszystkim zapomnieć i skończyć z tym opłakiwaniem. Dostało się też Elżbiecie Jakubiak za czarną kreację w studio.
Kutz starał się był arbitrem obyczajów i oazą wiedzy religijnej, oznajmiając swe mądrości niczym Papież dogmaty. Ustalał terminy żałoby oraz długość jej trwania, zapominając o tym , że sam jest ateistą i bliżej mu do wojujących postkomunistów niż jakiegokolwiek kościoła.
„Dziesięć dni i koniec żałoby” – bredził.
Perfidny starzec miał czelność brudnym czerwonym paluchem, grzebać w ludzkich uczuciach i to na wizji. Radość sprawiało mu, że siedząca obok Elżbieta Jakubiak miała łzy w oczach.
Więcej taktu wobec opłakujących swoich bliskich mięli nawet hitlerowcy, wielu z nich przynajmniej okazywało kobietom szacunek w obliczu tragedii.
Być może ze starości, bądź z przypływu głupoty (odpływu rozumu?) miotał gromy, czyli prowokował.
Niestety przykre jest też, że ktoś tego geriatryka na listy wyborcze wystawił. Ktoś jest za te bezczelności odpowiedzialny.
Niegdyś Cesarz Neron (ponoć) mianował senatorem swojego konia. Tusk mianował senatorem Kutza. Popełnił tragiczny błąd, bo o ile ów rumak Nerona nie szkodził, to Kutz owszem a co najgorsze, nie dorasta nawet do poziomu owego konia. Oczywiście wśród radosnej gawiedzi platformeskiej chamskie i prymitywne odzywki są chlebem powszednim. Wszak to właśnie PO testuje co dzień, gdzie są granice dobrego smaku i przyzwoitości wysyłając na pierwszą linie walki wyborczej ludzi (o ile można tak ich nazwać) pokroju Kutza, Wojewódzkiego, Niesiołowskiego...
Być może będzie to szokiem dla czytających i przejawem nietaktu, ale zaraz wyjaśnię i wytłumaczę słowa które nastąpią. Wielokrotnie w dziejach naszego kraju, ludność życzyła źle zbirom, kanaliom, okupantom, katom. Padły wtedy słowa mocne i dobitne. Znane jest określenie „abyś zgnił pod płotem” które dotyczyło Adolfa Hitlera. Później życzono rychłego zgonu Józefowi Stalinowi, a także kuli w łeb dla twórcy stanu wojennego Jaruzelskiego. Ponieważ śląski starzec Kuc nie osiągnął nigdy pozycji jak powyższe kanalie, moje życzenia będą o wiele skromniejsze: „A nich cię diabli wezmą, Kazimierzu Kuc – niech cie szlag trafi!”
A póki co pluję ci w sam środek twojego małego, obkurczonego, zgorzkniałego, skamieniałego serca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Mój idol - Stanisław Bareja nie lubił się z opisanym już od czasów szkoły filmowej. Bareja wspomina o tym także, że Pan Kutz naprawdę nazywał się jeszcze na studiach KUC, tylko postanowił zmienić nazwisko bo brzmiało dość plebejsko. Bareja nie lubił Kuca, już teraz wiadomo dlaczego. Nawet w jednym ze swych scenariuszy zawarł kwestię:
- zmieniłem nazwisko bo mój brat został znanym reżyserem i też zmienił.
Ostatnie fakty utwierdzają mnie w moim podziwie dla nieodżałowanego Pana Stanisława.
Oj, tak... Kuc nabruździł mu wiele.
WYjątkowa kanalia nastawiona na profity. Niezaleznie z której strony płynące.
żałosny typ, szkoda nawet gadać o nim. Chociaż ta notka w pełni zasługuje na poparcie!
Paul Briegers,
niestety starość nie radość :))
Pozdrawaim.
Prześlij komentarz