Opieprzony przez premiera za lenistwo i gnuśność - „Charyzmatyczny Bronisław”, zaprezentował swój komitet poparcia sklecony „na prędce”.
Nie, żeby sam Bronisław go klecił, co to, to nie. Pan premier prawdopodobnie osobiście dobrał dyżurne autorytety, które z braku innego zajęcia i kandydata do poparcia, ochoczo przystały na to.
O, wielkie to autorytety, które w większości popierały niegdyś Unię Wolności i Mazowieckiego czyli krótko mówiąc „komuno wróć”.
Tak więc zorganizowany został dziś w warszawskich Łazienkach stosowny cyrk z demencyjnym i geriatrycznym „kumitetem centralnym” nazwany komitetem poparcia, śmiechu było nie mało i ubawu po pachy.
Prezentował się jak zwykle przy takich okazjach Władysław Bartoszewski, który rozbawiał do łez swoim zachowaniem, bardziej niż skeczami przygotowywanymi specjalnie na tę okazję. Plótł coś o jakiejś zagranicy i futerkowych zwierzętach. Najwyraźniej pomyliły mu się spotkania Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i Towarzystwa Opieki nad Komorowskim...
Występował Andrzej Wajda, jak zawsze posłuszny panującej władzy. Zahaczył o „wojnę domową” i nawoływał do „wojny o wszystko”. Taki to człowiek bojowy i rewolucyjny. Zatem „na barykady ludu roboczy... prowadzi Wajda”
Mało znany artysta czerwonych estrad Majewski (imienia zapomniałem, ale nie ten od TVN, tylko taki z uroczą grzywką jak pod linijkę i ledwo pipiącą się brodą) nie krył radości z tego, że Komorowskiemu jest brak charyzmy. „Charyzmę zbyt często mają psychopaci. Więc brońmy Bronka. Naszego. Normalnego" – tak kadził marszałkowi. Oczywiście wielu z „kumitetowców” tych ponoć charyzmatycznych winno obrazić się za te słowa i nazwanie ich psychopatami, ale tam... dla dobra sprawy „wszyscy dziś byli niecharyzmatyczni” – chciałoby się powiedzieć.
Nie, żeby sam Bronisław go klecił, co to, to nie. Pan premier prawdopodobnie osobiście dobrał dyżurne autorytety, które z braku innego zajęcia i kandydata do poparcia, ochoczo przystały na to.
O, wielkie to autorytety, które w większości popierały niegdyś Unię Wolności i Mazowieckiego czyli krótko mówiąc „komuno wróć”.
Tak więc zorganizowany został dziś w warszawskich Łazienkach stosowny cyrk z demencyjnym i geriatrycznym „kumitetem centralnym” nazwany komitetem poparcia, śmiechu było nie mało i ubawu po pachy.
Prezentował się jak zwykle przy takich okazjach Władysław Bartoszewski, który rozbawiał do łez swoim zachowaniem, bardziej niż skeczami przygotowywanymi specjalnie na tę okazję. Plótł coś o jakiejś zagranicy i futerkowych zwierzętach. Najwyraźniej pomyliły mu się spotkania Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i Towarzystwa Opieki nad Komorowskim...
Występował Andrzej Wajda, jak zawsze posłuszny panującej władzy. Zahaczył o „wojnę domową” i nawoływał do „wojny o wszystko”. Taki to człowiek bojowy i rewolucyjny. Zatem „na barykady ludu roboczy... prowadzi Wajda”
Mało znany artysta czerwonych estrad Majewski (imienia zapomniałem, ale nie ten od TVN, tylko taki z uroczą grzywką jak pod linijkę i ledwo pipiącą się brodą) nie krył radości z tego, że Komorowskiemu jest brak charyzmy. „Charyzmę zbyt często mają psychopaci. Więc brońmy Bronka. Naszego. Normalnego" – tak kadził marszałkowi. Oczywiście wielu z „kumitetowców” tych ponoć charyzmatycznych winno obrazić się za te słowa i nazwanie ich psychopatami, ale tam... dla dobra sprawy „wszyscy dziś byli niecharyzmatyczni” – chciałoby się powiedzieć.
Właściwie tyle. Nie przybył niestety ostatni komunistyczny premier – Tadeusz Mazowiecki. Chory, tak mówią...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz