Pod koniec stycznia 1990 roku rozwiązana została Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Była z przymusu „przewodnią siłą narodu” przez czterdzieści dwa lata i raczej z polskością oraz robotnikami nie miała nic wspólnego. Jedno co trzeba przyznać, faktycznie byłą zjednoczona i zwarta w swojej sowieckości. Liczyła (w najlepszym momencie) ok. 3 000 000 członków, z tego najwyżej 10-15% tych ideowych komunistów. Dziś to już tylko wspomnienie. Kontynuatorzy idei oraz dziedzictwa PZPR czyli SLD z racji braku przymusu należenia do polskiej lewicy, bardzo marnie prezentują się liczbowo. Tylko 72 000 członków i 5% sympatyków w całym kraju.
Z powyższych danych wynikałoby, że lewicowe oraz komunistyczne idee odchodzą do lamusa, jak niegdyś wyprowadzony sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Nic bardziej mylnego. Pod płaszczykiem liberalno-prawicowych haseł i braterstwa powstała w kraju PZPRbis – FU (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza bis - Frakcja Ukryta), która rośnie w siłę i po woli zaczyna dominować na scenie politycznej.
Mężni jej członkowie, za punkt numer jeden przyjęli działania mające na celu przestrzeganie ustawy z dnia 10 lutego 1976 roku, o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a szczególnie art. 3A p. 2, dotyczącego konstytucyjnego zapisu o umacnianiu współpracy i przyjaźni ze Związkiem Sowieckim. Wprawdzie dawny ZSRS już nie istnieje, lecz obecna putinowska Rosja (niewiele różniąca się od Kraju Sowieckiego) domaga się nadal szanowania jej praw i przywilejów w Polsce, o co też światli członkowie PZPRbis-FU walczą bohatersko!
Z powyższych danych wynikałoby, że lewicowe oraz komunistyczne idee odchodzą do lamusa, jak niegdyś wyprowadzony sztandar Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Nic bardziej mylnego. Pod płaszczykiem liberalno-prawicowych haseł i braterstwa powstała w kraju PZPRbis – FU (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza bis - Frakcja Ukryta), która rośnie w siłę i po woli zaczyna dominować na scenie politycznej.
Mężni jej członkowie, za punkt numer jeden przyjęli działania mające na celu przestrzeganie ustawy z dnia 10 lutego 1976 roku, o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a szczególnie art. 3A p. 2, dotyczącego konstytucyjnego zapisu o umacnianiu współpracy i przyjaźni ze Związkiem Sowieckim. Wprawdzie dawny ZSRS już nie istnieje, lecz obecna putinowska Rosja (niewiele różniąca się od Kraju Sowieckiego) domaga się nadal szanowania jej praw i przywilejów w Polsce, o co też światli członkowie PZPRbis-FU walczą bohatersko!
Widać to zwłaszcza w sytuacjach ekstremalnych spięć i nieporozumień. Wystarczy choćby najmniejsze działanie nie po myśli Moskwy a zaraz w bój rusza wataha bojowa PZPRbis-FU. A siła ich ogromna. Prócz zwykłej pokomunistycznej ludzkiej masy upadłościowej w rodzaju Millera, Oleksego, mgr Olka i innych, przewodnią siłę patii stanowią ich dawni przyjaciele z innych ugrupowań politycznych, zjednoczeni dziś pod wspólnym punktem. Punktem numer 2, artkułu 3A!
Przy okazji sowieckiego ataku w Gruzji na delegację z Prezydentem RP, głos zabierali chyba już wszyscy. Cały kraj żył tym wydarzeniem. Cały kraj też komentował. I właśnie po tych komentarzach widać najbardziej jak liczna jest PZPRbis-FU. Po wypowiedziach wielu członków obecnej władzy wykonawczej oraz sejmu, ma się nawet wrażenie że liczą na jakąś dobrze płatną robotę na Kremlu, bądź fotel gubernatora tu w Polsce pod rządami Putina. Szczególnie warta odnotowania jest wypowiedź „Kaprala Sejmu” Komorowskiego – niegdyś bohaterskiego działacza podziemia, dostarczyciela jednej ulotki w Stanie Wojennym i tygodniowego internowanego (po tygodniu mama kazała mu wrócić już do domu).
Tenże osobnik raczył określić atak sowiecki na Prezydenta RP mianem „jaka wizyta, taki zamach”. Nie mam na celu opisywać chamstwa czy też głupoty Bronisława Komorowskiego. Za takie wypowiedzi należy po prostu dać w twarz (o ile tenże osobnik ją posiada) i tyle. Postawa Komorowskiego jest symbolem zbiorowego stosunku jemu podwładnych do Urzędu Prezydenta, do Ojczyzny. Jest symbolem moskiewskiego lizusostwa.
Teraz czekamy jeszcze na wypowiedzi przedstawicieli tzw. grupy specjalnej troski (w łonie PO) Bartoszewskiego, Niesiołowskiego, Palikota i Pitery. Oni również mogą wnieść wiele do narodowej debaty i umacniania przyjaźni z putinowską Rosją.
Wielkie szczęście, że nawałnica bolszewicka dotknęła nasz kraj grubo ponad osiemdziesiąt lat temu. Szczęście, bo nie było wtedy w Polsce Millerów, Oleksych, Olków, Komorowskiego wraz z całą PO i oczywiście Gazety Wyborczej. Wielki zapał i umiłowanie Ojczyzny pomogły obywatelom obronić nasz kraj i odeprzeć rosyjską zarazę.
W dzisiejszych czasach, prawdopodobnie już po tygodniu sowieckie wojska Putina gościły by w Warszawie. Mając takich zaufanych towarzyszy, jak członkowie PZPRbis-FU mogłyby działać na dwóch frontach.
A Europa, cóż jak zawsze by nam pomogła :)
P.S. Na temat gruzińskich wydarzeń wypowiedział się też (oczywiście jak zawsze) Pan Wałęsa. Analizą jego wypowiedzi zajęli się już stosowni lekarze specjaliści. Należy liczyć się z najgorszym - może to być nawrót choroby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz