Kilka dni temu mój ulubiony humorysta i satyryk Piotr Pacewicz z „Gazety Wyborczej” ze sobie właściwym humorem i poetyką rodem z Szymborskiej opisał w sposób przekonywujący problem związany ze sporem wokół Pana Prezydenta. Sprawa dotyczyła zachowania posła Janusza Palikota i słynne słowo „cham” skierowane w stronę Głowy Państwa.
Pacewicz jako doświadczony, rasowy satyryk podszedł do tematu prześmiewczo i na swój sposób przekornie. Polecam jego dzieło – boki zrywać!
Piotr Pacewicz - O błazenadzie w polityce
Wczoraj zadzwonił do mnie znajomy dziennikarz i polecił stronę z podobnej treści materiałem, autorstwa innego poczytnego autora Pawła Pajacowicza z „Gazety Wyborowej”.
Jakie było moje zdziwienie, gdy porównałem oba teksty. Styl identyczny, określenia identyczne, poetyka identyczna – tylko sprawa dotyczy innej osoby!
Czyżby Panowie współdziałali ze sobą? To chyba wykluczone, ale kto wie...?
Paweł Pajacowicz - O błazenadzie w dziennikarstwie
P.S> Obiektywnie należy stwierdzić, że o ile tekst Pacewicza jest pełen wspaniałego surrealistycznego humoru (ach, te lance rzucane w czołg :) :) – maestria!) to tekst Pajacowicza trąci niepoprawnością polityczną i tanim dowcipem, rodem z antydemokratycznych wieców z udziałem moherowych babć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz