Mam wrażenie, że na prominentne stanowiska z ramienia PO
powoływani są ludzie o ograniczonym światopoglądzie oraz inteligencji.
Ot, w myśl dawnego powiedzenia, że „prawdziwy dobry
towarzysz służy partii na każdym odcinku – nie tam gdzie czuje się mocno, ale
tam gdzie partia go postawi...“.
A że partia wyjatkowo kaleka i kulawa intelektualnie, to
efektem tego są ludzie sadzani przez nią
na politycznych stołkach.
Wczoraj popis dała niejaka Elżbieta Radziszewska, lekarz medycyny o specjalności związanej z
chorobami wewnętrznymi, ustwiona w sejmie przez Tuska na stanowisku
przewodniczącej Komisji Służb Specjalnych.
Jeszcze chwile o pani Radziszewskiej, gdyż jest to dość
ciekawa osoba.
Promowana niegdyś na stanowisko Ministra Zdrowia, nie miała
tego szczęścia, gdyż w owym okresie nic nie wyszło z koalicji PO-PiS. Mówiono wtedy, że może gdy PO wygra wybory,
to Radziszewską Tusk doceni.
Nie docenił. Platforma wybory wygrała ale ministrem została
ukochana premiera – Ewa Kopacz (znana również jako Ewa Kłamacz). Później
przyszły znów wybory i wygrana PO, ale Radziszewskiej ponownie Tusk nie
docenił. Wolał zakupionego niedawno z SLD Arłukowicza. Nic w tym dziwnego,
nowe zabawki zawsze bardziej cieszą niż stare i wysłużone. W międzyczasie
Radziszewska, tak na otarcie łez została Sekretarzem Stanu w kancelarii
Premiera (nikt nie wie za co odpowiedzialnym) oraz pełnomocnikiem rządu do
spraw równego traktowania.
O ile trudno wymienić jej sukcesy w kancelarii, to na
stanowisku PRd/sRT zanotowała sukces niebywałay, - za jej czasów partia
rządząca wszystkich nas równo traktowała, czyli jak idiotów i podludzi.
Jednym słowem - robotę Radziszewska miała dobrą i mało
stresującą.
Niestety, w obecnej kadencji władzy tuskowej, nie udało się
jej utrzymać tej dobrej posady, gdyż w kolejce czekała inna „specjalistka“ taka
bardziej od pederastów i dewiacji.
Jedyny chyba vacat pozostawał jeszcze tylko na stanowiskach
w strukturach sejmowych. Tam też Radziszewska została ulokowana. Robi teraz to
na czym się nie zna (czyli nic się nie zmieniło) – przewodniczy Komisji d/s
Służb Specjalnych.
Własnie wczoraj, w
związku z prowokacją platformową, dotyczącą rzekomego przekazania do
tłumaczenia na język rosyjski raportu o działaniach WSI, jeszcze przed
upublicznieniem go - pani Radziszewska zapytana przez dziennikarzy o posiadane
dowody w tej sprawie odparła z rozbrajającą szczerością:
- Nie mamy dowodów
potwierdzających.... ale zaprzeczających też nie mamy!
O co więc
zamieszanie? Po co cała sprawa?
Zastanawia czy sama
to Radziszewska wymyśliła czy jakiś inny inteligent z otoczenia premiera.
Oczywiście, jak mawiał towarysz Dzierżyński nie ma ludzi niewinnych. Nie ważne
czy pobił czy jego pobito – ważne, że brał udzia w pobiciu! Rozumowanie Radziszewskiej jest dość
niebezpiecne, bo idąc tą drogą możemy dojść do gabinetu samego premiera i
określić go jako na przykład... pedofila!
A jakby ktoś pytał o
dowody, to zacytujemy „klasyczkę“ Radziszewską:
- Nie mamy dowodów
potwierdzających.... ale zaprzeczających też nie mamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz