Dawno, dawno temu za peerelu, niejaki Krzysztof Bęgowski działał ku chwale komunistycznej władzy i budował socjalizm.
W wolnych chwilach w kręgu zaufanych towarzyszy ujawniał swoje homoseksualne zamiłowania ku uciesze własnej oraz całego towarzystwa.
Partyjni kumple lubili Krzysia do tego stopnia, że nawet nie podkablowali go, gdy Kiszczak z Jaruzelskim organizowali „akcję hiacynt” – udając, że Krzychu normalny jest i gites.
Całe towarzystwo wiedziało, że Bęgowski to pedał, lecz najwyraźniej wtedy, w okresie zmierzchu komunizmu europejska świadomość kiełkowała już w głowach partyjnych kumpli-towarzyszy, (mimo że byli oni jeszcze tępymi komuchami a nie już oświeconymi socjaldemokratami) i akceptowano jego odchyły od normy.
Uchował się Bęgowski i okrzepł w swoich preferencjach do tego stopnia, że z czasem zaczęło wydawać mu się, że jest kobietą.
Teraz w okresie demokracji, mógł już rzucić żonę z dorosłym synem i poświęcić się nowej pasji malowaniu paznokcim i „robienia oka” nie mówiąc o depilowaniu nóg.
Z czasem Bęgowski uwierzył, że jest kobietą, tak jak nabywają niektórzy przekonania, że są Napoleonem lub Aleksandrem Macedońskim nie mówiąc o Michaelu Jacksonie.
Zapragnął tedy konsultacji lekarskich w wiadomym sobie celu.
Niestety nie były to konsultacje psychiatryczne, co w przypadku Napoleonów, Macedońskich i Jacksonów jest raczej regułą obowiązującą, a konsultacje chirurgiczne.
Krzysztof Bęgowski zapragnął zmienić płeć, gdyż jak twierdził źle się czuł w skórze mężczyzny.
Ponieważ obciąć jest łatwiej niż przyszyć, w Bangkoku zrobiono z niego w mig, coś na kształt kobiety, a wszystkim znajomym wydało się to zupełnie normalne.
W jednej chwili towarzysze stracili wprawdzie kolegę, ale zyskali za to koleżankę. Także dorośnięty syn stracił ojca, lecz zyskał drugą matkę, a była żona, jak się słusznie okazało, była mężata z kobietą, co mimo niedopuszczalności w polskim prawie uszło jej na sucho.
Ogólnie bilans strat i zysków się zrównał.
Pomimo ogólnych zachwytów środowiska, należy stwierdzić, że demokracja to jednak niedoróbka i daleko jej do doskonałości.
Podczas, gdy dajmy na to taki Napoleon Bonaparte z Klemęcina Dolnego zaraz po ogłoszeniu się Cesarzem Francuzów w asyście nadobnych sanitariuszy wyrusza do szpitala psychiatrycznego w Drewnicy czy też Tworkach, - Krzysztof Bęgowski po ogłoszeniu się kobietą Anną Grodzką w asyście postępowych działaczy ruchów lewicowo-wyzwolonych wyruszył na podbój sejmu.
Czy to sprawiedliwe?
Nie może być tak, że na skutek niezrozumiałych preferencji czy też koneksji, „widzimisię” jednych traktowane jest jako wielka odwaga i powód do dumy, a w innych przypadkach jako psychiczna choroba.
W tym miejscu należy zdecydowanie stanąć po stronie wszystkich Cesarzy (z Napoleonem, Aleksandrem Wielkim i Justynianem na czele), wszystkich Michaelów Jacksonów, Kubusiów Puchatków, Manów z Maternami, Blaszanych Drwali oraz tych, którym wydaje się, że w głębi duszy są jednoagregatową lodówką Szron.
Dość dyskryminacji – oni też mają prawo do bycia tym kim zapragnęli być i cieszyć się urokami życia, a nawet (jak w przypadku w/w lodówki) mrozić.
Ale nic straconego, następne wybory już za cztery lata... listy Palikota miejmy nadzieję, będą dla nich też otwarte!
środa, 26 października 2011
„Normalni”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
No, no! Jak tu 11 listopada niemieckie plajtboye Rysia kolegen zufahen, to Ci pokażą! ;)
Widziałeś cuś takiego? Niemieckie bojówki na pomoc michnikom i biedroniom. Koniec świata!
Pozdrawiam
Komuniści aż do 1941 roku trzymali z hitlerowcami.
Jedno bydło zawsze zwącha się z innym bydłem.
A ci hitlerowcy z NRD to nie dojadą do Warszawy.
Zobaczysz...
Szkooda gaadać!
Pozdrawiam
Pelargonia -
Głowa do góry! To stado bydla nawet nie dotrze do Warszawy. ;)
Pozdrawiam.
Czcigodny Yarroku
Jeśli policja zawali sprawę to od 12 listopada trzeba zacząć nazywać ich po imieniu: "granatowi".
Pozdrawiam niewesoło.
Prześlij komentarz