Odradzająca się lewica, wybudza z letargu kolejnych uśpionych intelektualistów. W bólach budzi się myśliciel na miarę ugrupowania, które reprezentuje. Wiadomo, że przedstawiciel klasycznej lewicy nie może być zbyt mądry, ani zbyt inteligentny, bo to zaprzeczało by jego lumpen-proletariackim korzeniom oraz prostym i siermiężnym poglądom, ale ten o którym piszę jest wypisz-wymaluj modelowy.
To Waldemar Zboralski.
Lewicowy pederasta, emigrant, posiadacz męża i dyplomowany pielęgniarz oraz były kandydat do sejmu RP z ramienia (?) lewicy.
Zboralski dał się poznać jako pierwszy pederasta, który pojechał do Anglii aby wziąć państwowe pozwolenie na posiadanie kochanka, czy inaczej na legalne wkładanie sobie wzajemnie przyrodzenia w odbyt w majestacie prawa.
Oni (pederaści) mówią na to ślub i są strasznie przy tym poważni.
Taki się mądry od tego wkładania Zboralski zrobił, że jako pełny europejczyk całą gębą i odbytem, rady raczy dawać i autorytatywnie się wypowiadać w wielu kwestiach.
Dziś Onet.pl raczy internautów materiałem z lewicowego „Przeglądu” pt. „Nie poleciałam z Rokitą”. Są to spisane wynurzenia jakiejś Pani doktor, która strasznie przejęła się tym, że Jan Maria Rokita zażądał od Lufthansy odszkodowania w wysokości 300 tys. euro i postanowiła jak na spowiedzi „Przeglądowi” wszystko opowiedzieć.
Może kobicina liczyła na jakieś „ochłapy” od Lufthansy z w/w sumy, za przedstawienie wygodnej dla nich prawdy? Nie wiem. Nie byłem, nie widziałem.
Nie to jednak jest ciekawe.
Ciekawe jest to, że ni stąd, ni zowąd na końcu materiału, oddzielony trzema gwiazdkami jest komentarz Zboralskiego (jako integralna część przedruku z „Przeglądu”).
Co cholerę? Najwyraźniej autor artykułu (nawiasem mówiąc strasznego bełkotu) Leszek Konarski zapragnął swój materiał poprzeć jakimś autorytetem. Nie wiem tylko, czy językowym (sprawa dotyczy słów wypowiedzianych w języku angielskim przez Rokitę do stewardesy) czy może moralnym (naganność w ogóle odzywania się do stewardesy).
W każdym razie Zboralski jako wykształcony europejczyk pełnym odbytem, niemiłosiernie ruga Rokitę za używanie złych zwrotów anglojęzycznych i naśmiewa się z jego nieznajomości języków obcych. Ładnie to i naukowo gdy osoba ze wszech miar wykształcona piętnuje nieuctwo. Lecz gdy nieuk zarzuca komuś braki w wykształceniu, staje się sam pośmiewiskiem.
„Pan Rokita po angielsku powiedział "what do you do?" - co nie znaczy ABSOLUTNIE nic innego, jak tylko - co ty robisz zawodowo?...." instruuje nas znawca języka angielskiego Zboralski, gdy tymczasem sam o sobie (strona kandydata do sejmu) pisze: „Znajomość języków obcych: - biegła w mowie i piśmie: j. niemiecki (egzamin państwowy), - dobra w mowie i piśmie: j. angielski, - słaba: j. rosyjski.” Oznacza to, że kwestia sporna dotycząca powyższego zwrotu, który nie jest do końca jasny (zważywszy na kontekst wypowiedzi) pozostaje otwarta, bo Zboralski angielski zna na poziomie „ja mieć, ty móc...” (to oznacza w CV okreslenie- dobry), a sprawę rozpatrują zatrudnieni przez prokuraturę językoznawcy .
Na cymbała, w oczach internautów wychodzi oczywiście Waldemar Zboralski, który na dodatek nie jest w stanie skreślić nawet kilku słów w języku polskim. Błędy stylistyczne, myślowe. Brakuje tylko ortografów i lewicowiec całą gębą (odbytem).
Na super-bałwana w oczach internautów również wychodzi Zboralski, gdyż nie zauważył, że Polska już od jakiegoś czasu należy do UE i pisze: „(...) na niekorzyść pana Rokity: bo mało, że nie zna żadnego języka europejskiego poprawnie...” itd. itp.
Otóż Rokita zna europejski język. Zna język polski, w odróżnieniu od przeglądowego jurora, któremu prawdopodobnie na skutek zmęczenia odbytu w głowie się nieco pomieszało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz